Upojeni grą i wynikami „jedynki” (i słusznie !!!), być może niektórzy z Was nie zauważyli, że ruszyły także rozgrywki IV ligi. Ja – jako psychofan tej ligi – początek rozgrywek przywitałem z radością.
A dlaczego jestem psychofanem? Z dość prostego powodu. Mianowicie każdy zdrowo funkcjonujący organizm jest zdrowy o tyle, o ile ma trwałe fundamenty swojego działania, czyli – w przypadku klubu sportowego – właściwy poziom szkolenia młodzieży. Czyli coś, co w przypadku naszego klubu w przeszłości praktycznie nie istniało. Ot, były sobie jakieś drużyny młodzieżowe, bo były, „dwójka” sobie grała, bo grała, raczej nikt niespecjalnie się nimi przejmował. Osiągane w przeszłości wyniki były raczej wypadkiem przy pracy, niż dowodem właściwego poziomu szkolenia. Mistrzostwo Polski Juniorów Młodszych U-17 z 2008 r. zostało w ogóle niezdyskontowane, a epizodyczny, jednoroczny występ juniorów w CLJ kilka lat temu, tylko pokazał jak bardzo odstajemy w szkoleniu młodzieży od reszty kraju. Przyznacie – dwa „wybryki” na tyle lat, to nie jest dużo.
Sponsorzy przychodzą i odchodzą, jedni dają mniej, inni więcej, jeszcze inni dają tyle ile chcą, choć mogliby o wiele więcej. Ale szkolenie młodych chłopaków jest prawdziwym fundamentem działania klubu na przyszłość. Dlatego z uwagą i życzliwością obserwuję to, co dzieje się w klubie i Akademii od dwóch lat. Wreszcie możemy mówić o jakimś systemowym szkoleniu młodzieży, czyli budowaniu właśnie tych fundamentów. A wyniki przyszły szybciej niż można się było spodziewać. Awans dwóch drużyn do CLJ nie wziął się znikąd, a oglądając mecze barażowe byłem pod wrażeniem nie tylko samego awansu, ale też zwykłej piłkarskiej różnicy pomiędzy naszymi drużynami, a przeciwnikami. Ci chłopcy naprawdę pokazali, że wiedzą, o co w tej zabawie chodzi i to nie były zwykle awanse do CLJ, to był wjazd do CLJ z futryną.
Więc jestem psychofanem „dwójki”, jako bezpośredniego zaplecza „jedynki”, oglądam, co mogę i patrzę, jak wygląda budowa fundamentów klubu. I czy w nagłej potrzebie znów będziemy musieli liczyć na Susnjarę i jemu podobnych, czy też wręcz przeciwnie – być może pojawi się wataha młodzieży wychowanych przy Ł 34, którzy będą pukać do „jedynki” ? Który wariant jest lepszy ? Pytanie chyba retoryczne. A oprócz fundamentów liczy się też pieniądz. Na kim polski klub piłkarski może zarobić najwięcej ? No przecież nie na 30 letnim Słowaku (bez urazy, trenerze Stano 😉
Kiedyś w Polsce mówiło się, że jak chcesz zapomnieć, jak gra się w piłkę, to idź do Płocka. Mam nadzieję, ze za chwilę po kraju będzie krążyła opinia odwrotna i nie tylko na podstawie obecnej gry „jedynki”.
Awans albo śmierć
W poprzednim sezonie klub jasno deklarował, że „dwójka” walczy o awans. Jak się okazało, awansu nie było, za co trener – czego włodarze klubu nie ukrywali – zapłacił głową, czyli pożegnał się ze stanowiskiem. IMO do wygrania „swojej” grupy zabrakło naprawdę niewiele, a gdyby „dwójka” do końca rozgrywek mogła grać w swoim najsilniejszym składem, awans byłby nasz. Oglądałem baraż Mławianki z Piasecznem i Mławianka była sporo lepsza od Piaseczna, więc byłbym w stanie się założyć, że my także to Piaseczno (w optymalnym składzie) bylibyśmy w stanie dźwignąć. Niestety, w najważniejszym etapie rozgrywek skład nie mógł być optymalny (urlopy najlepszych piłkarzy „dwójki” włączonych do „jedynki” + pewnie kwestie regulaminu rozgrywek). Momentami nasza walka o awans wyglądała dość „zabawnie” (albo smutno, jak kto woli), gdy wobec braku ludzi do grania (dodatkowo szereg kontuzji), na środku ataku występował rezerwowy bramkarz.
Liczyłem, że to, co miało miejsce w końcówce rozgrywek, skłoni ludzi w klubie do wyciągnięcia odpowiednich wniosków. Nie wiem, czy takie zostały wyciągnięte (mam nadzieję, że tak !), natomiast nie ukrywam, że dość mocno się zdziwiłem, jak na przedsezonowej konferencji prasowej z ust Dyrektora Sportowego padło, iż (cytuję z głowy, czyli z niczego) klub zrobił wszystko, żeby „dwójka” mogła wywalczyć awans, a teraz celem drużyny będzie ogrywanie młodych piłkarzy z okolic. Osobiście nie zgadzam się ani z jednym, ani z drugim. Ścinanie głowy piekarzowi za to, że piecze słaby chleb, po tym jak mu się wcześniej zabrało najlepszą mąkę to jakaś aberracja. Awans tego zespołu zawsze powinien być celem, bo jeżeli chcemy budować trwałe fundamenty rozwoju chłopaków (i klubu), „dwójka” prędzej, czy później w III lidze grać powinna. Ale nie powinien to być cel na zasadzie awans albo śmierć (bo takie postawienie sprawy nigdy się dobrze nie kończy dla sprawy), ale ci ludzie powinni wiedzieć, ze grają o coś, mają jasno postawiony cel i musza zrobić wszystko co w ich mocy, żeby o ten cel walczyć i zmagać się już na tym etapie z mitologiczną presją, która podobno czasami pęta nogi, a nie powinna. To jest sport, nie zawsze uda się osiągnąć to, co się chce, ale samego ogrywania młodzieży jako celu grania, ja nie kupuję.
A odnośnie ściągania młodzieży z okolic – nowym graczem „dwójki” jest ściągnięty z Opola 36-letni Krzysztof Janus 😉 Żeby była jasność, nie mam nic przeciwko Krzyśkowi, pamiętam jego 3 lata świetnej gry, młodzież musi mieć koło siebie kogoś starszego; to jest tylko i wyłącznie dowód na to, jak życie szybko weryfikuje nasze słowa 😉
Co nas czeka ???
Podobno jedyna stała rzecz w życiu, to zmiana. Więc czekają nas zmiany, zmiany, zmiany, zmiany ….
Zmienił się przede wszystkim system rozgrywek, z dwóch grup została utworzona jedna, przez co powinien podnieść się poziom rozgrywek. Ale też – moim zdaniem – może być łatwiej o awans. Wcześniej jakakolwiek strata punktów z kimkolwiek mogła być brzemienna w skutkach (bo inni wygrywali seryjnie), teraz spodziewam się bardziej wyrównanej ligi i tego, że jedna, druga, czy trzecia porażka nie musi pozbawić marzeń i nadziei. No i nie będzie baraży o awans, zwycięzca ligi awansuje bezpośrednio, co dla nas wydaje się również korzystną zmianą. Być może uda się osiągnąć taką przewagę nad resztą, że ostatnie 4-5 kolejek (jak Ekstraklasa pójdzie na urlopy, a IV liga wejdzie w decydującą fazę) nie będzie miało żadnego znaczenia (pojechałem na maxa!!!). Ale ponieważ moje prognozy się zwykle nie sprawdzają, więc wcale się nie zdziwię, jak będzie zupełnie odwrotnie 😉
A w samej „dwójce” ? Również zmiany, zmiany, zmiany …. Po pierwsze: nowy trener Bartłomiej Kondracki
Z kadry „dwójki” z poprzedniego sezonu w obecnym znalazło się jedynie 7 ludzi, z czego w pierwszym meczu w pierwszym składzie znalazł się … jeden (Wawrzyński). Oprócz wspomnianego Janusa do Wisły wrócił także wychowanek naszego klubu – Wojciech Mazurowski.
Prawdopodobnie zmieni się też ustawienie drużyny, z 3-5-2 na 4-4-2. Ale patrząc na skład pierwszego meczu IMO nie jest to drużyna, która powinna grać o nic. Spójrzmy :
w bramce Lodziński – za sobą rok doświadczeń w Świcie Staroźreby, 18 lat, 193 cm, stale treningi z pierwszą drużyną; to jest ten wiek, że powoli należy oddzielać chłopców od mężczyzn; niektórzy w jego wieku (lub niewiele starsi) grali już w Ekstraklasie; w zapasie Zapytowski, też z jakimś bagażem doświadczeń, więc raczej trudno powiedzieć, żebyśmy mieli grać bez bramkarza.
w obronie Leszczyński, Mazurowski, Wawrzyński, Drapiński – czyli trzech, którzy grali już wyżej niż IV liga i czwarty – reprezentant Polski juniorów. Akurat zmiana systemu Drapińskiemu może wyjść na dobre. Mogę się mylić, ale moim zdaniem jego 183 cm to trochę mało, żeby być klasowym światowym (a cooo!!!) środkowym obrońcą, ale wystarczająco dużo, żeby próbować obsadzić najbardziej nie obsadzoną pozycję w polskiej piłce, czyli lewego obrońcy. Tomasik wiecznie grać nie będzie, a i GTA z czasem może wyjść z mody. Ale summa summarum raczej trudno uznać obronę za naszą piętę achillesową.
w pomocy – Gedek, Kondracki, Góralczyk, Janus – skoro Kondracki dawał radę dwa poziomy wyżej w Wiśle Puławy, to powinien sobie poradzić i teraz (o ile nie zostanie wypożyczony). Janusa reklamować nie trzeba (bramka w pierwszym meczu), Gedek z wydolnością konia arabskiego dość dobrze wyrobił się przez rok na wypożyczeniu w Stoczniowcu, o Jeremiaszu nie napiszę nic – chłopaka w życiu na oczy nie widziałem.
W odwodzie zostają Dąbrowski, który w Stoczniowcu w poprzednim sezonie potrafił czynić cuda (w Karczewie bramka 5 minut po wejściu na boisku), Maślak, Miarka, Winiarkiewicz, nie wiem, co z Krzyżańskim (świetna poprzednia jesień, zmarnowana przez kontuzje wiosna we Wigrach). Jest także Białorusin Kuchko.
w ataku Szczutowski i Walczak; pierwszy strzelał dość sporo (nie grając na swojej pozycji) w Stomilu, drugi podobno wielki talent; w odwodzie kontuzjowany Krawczyk.
Czy to jest ekipa, która ma wyłącznie ogrywać młodzież ? No chyba nie. I pomijam pozostałych członków drużyny, z których być może któryś się wybije i młodych chłopaków zasilonych z Akademii (Semen Holovko !)
Oczywiście tak to wygląda na dziś. Okno transferowe jeszcze chwilę trwa i nie wiem, kto z tych chłopaków odejdzie, albo zostanie wypożyczony. Wiem, nowy skład, nowy trener, nowe ustawienie, nowe pomysły. To wszystko wymaga czasu i pracy. Jeżeli jednak żadnych ubytków nie będzie, to jest dość mocna paczka ludzi, która powinna bić się absolutnie o ścisły czub tabeli.
Najgroźniejsi rywale
Nie będę oryginalny, z naszej „starej” grupy o awans powinna bić się nieustająca w wysiłkach Ząbkovia, wzmocniona dość solidne; przyszli Budek z Legionovii, Maślanka z Pogoni Grodzisk, znany nam Mateusz Kryczka z Radomiaka, Zych z Unii Janikowo oraz Olczak z Ursusa.
Wyścig zbrojeń (nie wiem, czy nuklearny, czy kapiszonowy) przeprowadził CK Troszyn, który ściągnął 8 nowych ludzi, w tym dwóch z Przasnysza i dwóch ze świata o dość swojsko brzmiących nazwiskach. Jeden to Deiwis Caceres, a drugi to Jose Maria Junior, choć sądząc po zdjęciu, wiek juniora skończył jakiś czas temu. Na zdjęciach chłopaki wyglądają na niezłych harpagonów, choć nie wiem, czy potrafią grać w piłkę.
Jak zawsze powinien się liczyć Hutnik Warszawa. Przed sezonem ściągnął 6 nowych ludzi, ale ich nazwiska niewiele mi mówią.
Z drugiej grupy o awans na pewno bić się będzie Mazovia Mińsk Maz., która chyba rozbiła bank ściągając Wojciecha Trochima (ex kilkanaście klubów Ekstrakalsy i I ligi, ostatnio Pogoń Siedlce), dodatkowo z Siedlec przyszedł Eryk Więdłocha (wcześniej Legia II). Mazovia rozegrała 4 sparingi w okresie przygotowawczym, wszystkie z III ligowcami i wszystkie wygrała : z Pelikanem Łowicz 3:2, ze Świtem Nowy Dwór 2:1, z Bronią Radom 1:0 i z Pilicą Białobrzegi 2:0.
Na pewno myśli o awansie nie porzucił MKS Piaseczno, który również ściągnął przed sezonem kilku nowych ludzi, w tym jednego wypożyczonego z Arki Gdynia. W ostatnim sparingu przed sezonem Piaseczno rozbiło Escolę 7:1.
Tak wygląda moja piątka faworytów. Mam nadzieję, że szóstym do brydża (sic !), który będzie się bił o awans, będzie nasza „dwójka”.
Pierwsze koty za płoty
Za nami pierwsza kolejka, po której nie ma co wyciągać zbyt daleko idących wniosków (po piątej zresztą też nie). Kto miał wygrać ten wygrał, może poza jednym wyjątkiem. Wg mnie Mazur Karczew w tym sezonie nie wzniesie się ponad przeciętność, więc naszą wygraną 3:0 (samobój, Janus, Dąbrowski) odebrałem jako must have, codzienny dzień w biurze. Meczu nie widziałem (urlop rzecz święta), więc nie będę się na jego temat wypowiadał, kolejne będą się starał już oglądać.
Z mocnym przytupem w ligę weszła Mazovia Mińsk Maz., która pokonała u siebie Narew Ostrołęka 5:2, a Trochim chyba chciał pokazać, że jego transfer nie był głupim pomysłem (2 gole + 1 asysta). Aczkolwiek goście przez cała drugą połowę grali w osłabieniu po CZK dla Drężka w 44’, więc wynik może nie być do końca miarodajny.
Z buta ligę rozpoczął także Troszyn. Po 15’ w meczu wyjazdowym z Oskarem Przysuchą (drugą siłą poprzedniej „nienaszej” grupy) było już 2:0, a skończyło się na 5:1 i dwóch czerwonych kartkach dla gospodarzy.
Piaseczno pokonało Świt Staroźreby 4:3, prowadząc już 4:1. Świt zaczął gonić, strzelił 2 gole, Piaseczno po CZK grało w osłabieniu przez blisko pół godziny, ale ostatecznie gospodarzy nie dogonił. Jedną z bramek dla Świtu strzelił nasz Sworski.
Lekko paranoidalny mecz odbył się w Ząbkach. Ząbkovia grając u siebie z przeciętnym Raszynem, który dopiero w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu zapewnił sobie byt w nowej IV lidze, od 60’ musiała grać w osłabieniu po czerwonej kartce dla Mazurczaka. W 75’ dobry znajomy Bartosz Wiśniewski nie strzelił karnego dla Ząbek, a ten sam Wiśniewski kilka minut później zbluzgał nie tego kogo trzeba, dostał samoistną czerwoną kartkę, przez co osłabił zespół na kilka najbliższych kolejek. Ząbkovia kończyła mecz w 9., a sam mecz zakończył się wynikiem 0:0.
Hutnik na zawsze trudnym terenie w Markach wygrał z Marcovią 3:2 i pokazał, że w tym sezonie także z nim trzeba się będzie (prawdopodobnie) liczyć.
Teraz przyjedzie do nas Przasnysz (tu liczę na 3 punkty), potem wyjeżdżamy do Ząbek, gościmy Oskara Przysuchę i wyjeżdżamy do Sulejówka na mecz z groźną Victorią. Dwa najbliższe mecze wyjazdową pokażą, w którym miejscu (na dziś) jesteśmy i mam nadzieję, że po 4 kolejkach będziemy mieli więcej niż 6 pkt.
To co Panowie piłkarze? Nie „ogrywajcie się”, tylko walczcie o swoje marzenia i jak najwyższe cele. Ostatnie przykłady Gradeckiego i Pawlaka pokazują, że nie ma rzeczy niemożliwych i sky is the limit. Na nich !!!!
Szczypta ironii & dwa gramy sarkazmu & nie za dużo rozumu & czasem myślę.
Pingback: W IV lidze również liderujemy! - Nafciarski blog