Jesteście skonfundowani, bo niby mamy piłkarza, ale jednak go nie mamy? To zapnijcie pasy, bo wygląda na to, że ten czeski film dopiero się rozkręca…
Przypomnijmy: jeszcze w lutym Wisła wrzuciła na swoje media społecznościowe zdjęcie uśmiechniętego rudzielca z koszulką naszego klubu. Martin Hašek, następca Damiana Rasaka.
Czas jednak mijał, Rasi zdążył nam już nawet załadować bramkę w barwach nowego klubu, a nasz nowy nabytek nie zasiadał nawet na ławce rezerwowych. W połowie marca pojawił się na weszlo.com artykuł Macieja Wąsowskiego, w którym przedstawiał on sytuację nieco bliżej. W skrócie:
Czech nie został zgłoszony do rozgrywek, bo turecka federacja nie przesłała do FIFA jego certyfikatu. Turcy zarzekają się, że nie tylko wysłali ten certyfikat, ale dali jeszcze piłkarzowi wyprawkę na do widzenia.
Czas mijał, aż w końcu wczoraj w nowy minął termin rejestracji nowych zawodników w Ekstraklasie. Sprawa zamknięta? Niekoniecznie, bo piłkarze, którzy rozwiązali kontrakty z winy klubu, mogą być uprawnieni do gry w dowolnym momencie. Jak więc wygląda status Martina Haška? Pytaliśmy w klubie i w odpowiedzi otrzymaliśmy standardową formułkę: „wraz z piłkarzem i jego agentem robimy wszystko co w naszej mocy (…)” itd… Wysłaliśmy też zapytanie do tureckiego klubu, ale od nich żadnej odpowiedzi się nie doczekaliśmy. W akcie desperacji wysłaliśmy nawet maila na jeden z adresów, który znaleźliśmy w portalu „FIFA Connect”.
Jakież było nasze zdziwienie, kiedy dziś otrzymaliśmy odpowiedź od Johana Einwitza, który przydzielony jest do sprawy naszego (?) piłkarza. Pełną treść opublikujemy nieco później, jeszcze ją tłumaczymy, ale już teraz możemy wam w skrócie przekazać, jak wygląda sytuacja.
Otóż okazało się, że problemem są pieniądze, które Hašek leży Sparcie (ok 100 tys. Euro). A konkretnie problemem jest to, że on aktualnie jest spłukany. Padła ze strony jego agenta propozycja, że trochę pogra w Wiśle, zarobi i odda co do grosza. Niestety Sparta nie chce iść na taki układ, bo jakby średnio ufa swojemu byłemu graczowi (powiedzmy sobie szczerze: mają do tego podstawy).
No więc jest lekki pas, ale wszystko wskazuje na to, że piłkarz będzie musiał grać w dwóch klubach. U nas, normalnie na kontrakcie, a w Sparcie w ramach spłaty zaległości.
Taki układ jest praktykowany w ligach żużlowych, gdzie jeden zawodnik jeździ w dwóch lub nawet trzech klubach. Przyglądamy się temu rozwiązaniu z zaciekawieniem od pewnego czasu i wydaje się, że w tym przypadku pasowałoby idealnie, tym bardziej, że odległości pomiędzy miastami w Czechach i Polską są przecież niewielkie. Musimy tylko w miarę sprawnie wprowadzić odpowiednie zmiany w regulacjach i sprawa w końcu znajdzie swój szczęśliwy finał. Planujemy nawet nazwać tę nową regulację „prawem Haška”
Wiadomość jest bardzo długa, zawiera sporo prawniczego języka, symulację podziału treningów (zajęcia taktyczne byłyby prowadzone przez Zoom), meczów itd. W sumie jest to sześć stron A4, dlatego trochę czasu jeszcze nam zejdzie z jej tłumaczeniem. Najważniejsze jest w tym to, że wg zapewnień pana Einwitza, proces legislacyjny powinien zakończyć się w przeciągu 2-3 tygodni, a to oznacza, że Martin Hašek mógłby już zagrać z Legią w Warszawie.
A wy jak uważacie? Czy takie salomonowe rozwiązanie ma sens? Naszym zdaniem, jest to jedyne rozsądne wyjście z tej patowej sytuacji.
Polska piłka kopana, czasami rzucana. Nie mam pojęcia kto wygrał La Liga, z Premiership kojarzę tylko Salaha.
#WisłaPłock #ClipperNation
Dobrze, że dziś 1.04 bo bym uwierzył 😉
W przypadku „Hasek Gate” niczego nie można być pewnym 😉