Walka o spadek

Dziewięć kolejek na pozycji lidera Ekstraklasy, piąte miejsce po rundzie jesiennej. Tymczasem na trzy mecze przez końcem sezonu nadal zastanawiamy się, w której lidze będziemy otwierać nasz nowy stadion.

Jak do tego doszło – nie wiem..

Jeszcze pół roku temu na chocholim tańcom dna tabeli przyglądaliśmy się z boku góry

W poprzednim sezonie nikt nas tam nie zaprosił. W tym roku weszliśmy bez zapowiedzi, z zaskoczenia. Po wygranej z Zagłębiem w 27. kolejce już się żegnaliśmy, wydawało się, że za chwilę taksówka odwiezie nas w bezpieczne regiony tabeli, a po tej imprezie dla przegrywów zostanie tylko kac. Niestety. Jeden rozchodniaczek z Piastem, drugi z Jagiellonią, karniaczek z Legią i po brudzi ze Stalą nie tylko nie jesteśmy bliżej wyjścia, ale już nieśmiało chwytamy za mikrofon do karaoke.

W tabeli spadaliśmy szybciej niż Bitcoin w bessie (źródło: Sofascore)

Tak że tak…

Dalej w tym tekście będzie już (niemal wyłącznie) na poważnie:

  • Historia
  • Szanse procentowe
  • Tabele i tabelki

Sezon 2016/2017 – 4 kolejki przed końcem

Jak zapewne pamiętacie, po rozegraniu pierwszej części sezonu, liga dzieliła się wtedy na grupę mistrzowską i spadkową. My niestety zagraliśmy w tej drugiej, chociaż do ostatnich minut spotkania w Gdyni mieliśmy szansę na zapewnienie sobie utrzymania poprzez grę w najlepszej ósemce. Co ciekawe ten cel osiągnęliśmy, grając niecały miesiąc później… również z Arką na wyjeździe 😊

Sezon 2017/2018 – 9 kolejek przed końcem

To co nie udało się będąc beniaminkiem, osiągnęliśmy rok później. Ekipa Jerzego Brzęczka z meczu na mecz grała coraz lepiej, już w 28. kolejce zapewniła sobie grę w grupie mistrzowskiej. Pamiętacie z kim wtedy graliśmy? 😉

Sezon 2018/2019 – ostatnia kolejka

Za dobrze, zbyt długo być nie może, prawda? Wuja wezwała ojczyzna, a jego następcą został Dariusz Dźwigała. Wyniki jakie notowała Wisła pod jego wodzą sprawiły, że na stołku trenera nie utrzymał się nawet przez kwartał. Potem był Kibu Vicuna – gra stała się przyjemniejsza dla oka, ale punktów nie przybywało.

Kiedy zrobiło się naprawdę gorąco, w roli „strażaka” zatrudniony został Leszek Ojrzyński. Co było później wszyscy doskonale pamiętamy. Mecz z Zagłębiem Sosnowiec, poprzeczka sosnowiczan i chwilę później wybuch ogromnej radości.

Byliśmy wtedy w siódmym niebie, ale powiedzmy sobie szczerze

NIE CHCEMY TEGO WIĘCEJ PRZEŻYWAĆ

Tym bardziej, że jesteśmy o te kilka lat starsi, i niektórzy z nas mogliby tego nie przeżyć.

Sezon 2019/2020 – 3 kolejki przed końcem

Kolejny sezon, i kolejna zmiana trenera. Tym razem z powodów mniej przyjemnych. Miejsce Leszka Ojrzyńskiego zajął Sobolewski Radosław. Ten sezon był trochę podobny do obecnego – dobry start, lider tabeli (po raz pierwszy w historii) po 13. rundzie i… zjazd.

Ostatecznie zamiast mistrzostwa Polski, lub przynajmniej europejskich pucharów, była walka w grupie spadkowej. Utrzymanie zapewnił nam w 34. kolejce piękny gol Huberta Adamczyka.

Sezon 2020/2021 – 1 kolejka przed końcem

Kolejny sezon z Sobolem, i kolejne męki. Liga przechodziła reorganizację, z grona 16 drużyn spaść miała tylko jedna, więc wdawało się, że tym razem utrzymamy się na większym luzie.

No, a jednak nie.

Drużyna Sobola męczyła bułę przez większość sezonu, a im bardziej zbliżaliśmy się do jego końca, tym bliżej strefy spadkowej byliśmy. W końcu Sobolewskiego zastąpił Bartoszek i coś drgnęło. Niezmiernie ważna była wygrana na wyjeździe z Górnikiem w 27. kolejce, ale utrzymanie dał nam dopiero „zwycięski remis” z Podbeskidziem dwa tygodnie później.

Sezon 2021/2022 – brak problemów z utrzymaniem

Pierwszy od lat 90-tych sezon w 18 zespołowej lidze bez udziwnień był jednocześnie pierwszym od dłuższego czasu, w którym nie musieliśmy wyciągać kalkulatorów na kilka kolejek przed końcem. Początek był niemrawy, ale później ekipa Macieja Bartoszka złapała wiatr w żagle i rundę jesienną skończyliśmy na 6. miejscu w tabeli. Wiosnę rozpoczęliśmy słabo, w pierwszych czterech meczach ugraliśmy tylko punkt. Dla Prezesa Marca był to wystarczający powód, żeby zmienić trenera…Nie będziemy tutaj roztrząsać zasadności tej decyzji. Odnotujemy tylko, że z Pavolem Stano u steru sezon ostatecznie zakończyliśmy tak jak rundę jesienną – na 6. pozycji.

Szczerze to nie wiem na ile kolejek przed końcem zapewniliśmy sobie utrzymanie w poprzednim sezonie. Myślę, że z siedem.

Tyle historii. Mamy dzień dzisiejszy, niecałe 24h przed meczem we Wrocławiu.

 Trzy kolejki do końca, najbardziej nas interesująca część tabeli wygląda tak:

źródło: 90minut.pl

Jak wiadomo Miedź i Lechia już mają pozamiatane. Drużyn realnie „walczących” o miejsce 16. jest cztery, no może sześć, jeżeli ktoś wierzy w cuda. Czysto teoretycznie spaść jeszcze mogą Widzew i Jagiellonia.

Bukmacherzy z dużą pewnością obstawiają, że wybrańcem będzie Śląsk (kursy 1.15-1.2). Za każdą złotówkę postawioną na Wisłę otrzymacie ok. 6 (oczywiście minus podatek), pod uwagę brane są jeszcze drużyny Korony Kielce (60) i Zagłębia (70). Jeżeli za równowartość kilku piw obstawicie spadek Radomiaka lub Stali, i taki scenariusz się ziści, to w wakacje możecie sączyć drinki w Hiszpanii.

Tak szczerze, gdybym miał tu obstawić value beta, to postawiłbym… w sumie nieważne.

Konwertując kursy na procenty, prawdopodobieństwo relegacji wg bukmacherów, w przybliżeniu, wygląda tak:

Śląsk 83,5%

Wisła 15%

Korona, Zagłębie 1,5%

Radomiak 0,8%

Stal 0,2%

Paweł Mogielnicki, z portalu 90.minut.pl, widzi to tak:

Śląsk 86,1%

Wisła 11,6%

Zagłębie 1,5%

Korona 0,5%

Radomiak 0,21%

Widzew 0,041%

Stal 0,014%

Jagiellonia 0,002%

Na Twitterze znajdziemy wyliczenia innego szanowanego w tym temacie użytkownika

Jak widać, nasze szanse, przynajmniej matematycznie, wyglądają nieźle. Przejdźmy do tabelek:

Terminarz

Śląsk po meczu z nami gra kolejny mecz u siebie, gdzie z różnych przyczyn (nie tylko czysto sportowych) ma praktycznie pewne 3 punkty… Po tej kolejce awans przypieczętuje Stal, zdecydowanie najtrudniejszy terminarz ma Korona. Kielczanie powinni mocno trzymać kciuki za naszą wygraną we Wrocławiu. Radomiak zresztą podobnie.

Mecze bezpośrednie

Dla przypomnienia, przy tej samej liczbie punktów decydują w pierwszej kolejności mecze bezpośrednie – liczba punktów w nich zdobyta, a następnie ich bilans bramkowy. Przy układaniu tzw „małej tabeli” nie mają za to znaczenia gole zdobyte u siebie/na wyjeździe – kolejnym czynnikiem jest ogólny bilans bramkowy. W tym momencie wygląda to tak:

Śląsk  -15

Wisła  -3

Radomiak  -6

Zagłębie  -12

Korona  -8

Stal  -3

Czyli w praktyce, do przodu jesteśmy w stosunku do Korony, ze Stalą dalej jest remis. Gdyby mielczanie jakimś cudem do końca byli zamieszani w walkę o utrzymanie, to być może trzeba będzie sprawdzać kolejne czynniki: liczba zdobytych bramek, liczba zwycięstw, liczba wygranych na wyjazdach, minusowe punkty za żółte i czerwone kartki, klasyfikacja Fair Play. Już jako ciekawostkę dodamy, że gdyby wszystko powyższe nadal nie dało rozwiązania, to finalnie decyduje losowanie.

Śledząc przewidywania ludzi, którzy wyliczają procentowe szanse na różne rzeczy, można przyjąć założenie, że do utrzymania wystarczy 39 punktów. Z tą liczbą jest o tyle ciekawa sytuacja, że może ona jednocześnie dawać utrzymanie, jak i do niego… nie wystarczyć. Nie wdając się zbytnio w szczegóły – lepiej dla nas, żebyśmy nie byli zamieszani w małą tabelę przy takim scenariuszu, bo to raczej nie skończyłoby się dla nas dobrze.

Dla wrocławian porażka oznacza pewną już relegację, przy remisie nawet nie tyle zachowają jeszcze szanse, co prawdopodobieństwo ich utrzymania w praktyce wzrośnie. Nie należy więc oczekiwać, że przy takim wyniki rzucą się do huraganowych ataków.

Nafciarze nawet w przypadku porażki (tfu,tfu,TFUUU!) nadal mają wszystko w swoich rękach.

Ok, to by chyba było na tyle, jeżeli chodzi o różnego rodzaju rozważanie teoretyczne.

W praktyce oczywiście głęboko wierzymy, że nasi piłkarze w sobotę pokażą charakter i wyszarpią wygraną ze Śląskiem.

W przeszłości utrzymywaliśmy się:

4 kolejki przed końcem

3 kolejki przed końcem

1 kolejkę przed końcem

w ostatniej kolejce

Czegoś tu brakuje, prawda? 😉

#NaNich!

Kopnij dalej

Dodaj komentarz