Pierwsza porażka Żurawia, czyli relacja z meczu #WPŁZNI

Aura nie rozpieszczała ani piłkarzy ani kibiców w to niedzielne, jesienne popołudnie. Niestety piłkarze Wisły dostosowali się do warunków atmosferycznych i ostatecznie ulegli Zniczowi Pruszków 1:0. Nafciarze zamiast gonić w tabeli to stracili trzy punkty.

Już przed oficjalnym ogłoszeniem składu Nafciarzy dało się usłyszeć głosy, że w drużynie Wisły problemy zdrowotne się jedynie pogłębiają. Ze składu na mecz ze Zniczem wypadli Łukasz Sekulski, Emil Thiakane oraz Milan Spremo. Trener Żuraw miał zapewne nie mały ból głowy z zestawieniem wyjściowej jedenastki. Ostatecznie postawił na taki oto skład:

Szczególnie ciekawe wydawało się, na pierwszy rzut oka zestawienie formacji ofensywnej z Nikolą Srecokovicem na szpicy oraz Jime i Dawidem Kocyłą w roli „dziesiątek”. Na wahadłach trener Żuraw postawił na Pawła Chrupałłę oraz Kacpra Laskowskiego. Cieszyć może trójka młodzieżowców w wyjściowej jedenastce oraz kolejna trójka na ławce. Z szansami na debiut w Fortuna 1. Lidze byli przed meczem Jakub Miarka oraz Jakub Maślak.

Skład naszych rywali prezentował się następująco:

Pierwsza bardzo groźna akcja Nafciarzy miała miejsce w szóstej minucie spotkania. Bardzo dobry, dynamiczny rajd Jime, który minął dwóch rywali, odegrał na prawą stronę do Kacpra Laskowskiego. Dośrodkowanie naszego wahadłowego na strzał zamienił Dawid Kocyła, jednak jego uderzenie zatrzymał bramkarz gości Miłosz Mleczko. Z biegiem czasu piłkarze gości zaczynali nieśmiało dochodzić do głosu, co też stwarzało Nafciarzom szanse na kontrataki. Jeden z nich zakończył się pierwszą żółtą kartką dla piłkarza Znicza. Ukarany za faul na Laskowskim został najskuteczniejszy piłkarz drużyny Mariusza Misiury, Shuma Nagamatsu.

Pierwszy kwadrans spotkania zdecydowanie nie rozgrzał kibiców zgromadzonych na stadionie przy Łukasiewicza 34. Dużo chaosu w poczynaniach piłkarzy Wisły oraz twarda gra zespołu z Pruszkowa, w efekcie czego oprócz sytuacji Kocyły z początku spotkania, nie było mowy o innych groźnych sytuacjach. Najbardziej poszkodowanym przez zdecydowaną i ostrą grę rywali był Laskowski, co chwila poniewierany przez defensorów Znicza.

Pierwsza groźna sytuacja dla Pruszkowian to strzał zza pola karnego Pawła Moskwika w dwudziestej pierwszej minucie. Na nasze szczęście piłka po jego uderzeniu minęła prawy słupek bramki strzeżonej przez Bartka Gradeckiego. Błyskawiczna odpowiedź Wisły, w pole karne Mleczki wpadł Laskowski. Niestety w ostatniej chwili piłkę wybili mu obrońcy i skończyło się na strachu w zespole Znicza. W dwudziestej szóstej minucie zółtą kartką, za faul na Nagamatsu, ukarany został David Niepsuj. Trzydziesta pierwsza minuta to dwójkowa akcja Jime – Srecković, zakończona strzałem tego drugiego. Niestety uderzenie Serba zablokowali obrońcy.

W trzydziestej piątek minucie druga żółta kartka dla gracza Wisły. Tym razem ukarany został nią Kuba Szymański. Nasz defensor musiał ratować się faulem po własnym błędzie w rozegraniu piłki. Sędzia Grzegorz Kawałko słusznie zastosował w tej sytuacji karę indywidualną. W czterdziestej minucie serca kibiców Wisły zamarły na ułamek sekundy. Potężne uderzenie z dystansu Mateusza Grudzińskiego o centymetry minęło lewy słupek bramki strzeżonej przez Gradeckiego. Kolejna szybka odpowiedź Wisły, tym razem uderzenie Kocyły trafiło wprost w Sreckovicia.

Czterdziesta czwarta minuta i WYBORNA okazja Wisły. Świetne crossowe rozrzucenie Szymańskiego, Paweł Chrupałła minął swojego obrońce i dośrodkował wprost na głowę Sreckovicia. Niestety uderzenie Serba odbiło się od złej strony poprzeczki. W tej sytuacji zdecydowanie powinna paść bramka.

Wisła pierwszą część meczu zaczęła od idealnej sytuacji i w ten sam sposób ją zakończyła. Niestety po 45. minutach na tablicy świetlnej nadal widniał wynik 0:0.

Drugą część spotkania oba zespoły zaczęły bez zmian personalnych. Pierwsi po zmianie stron do sytuacji doszli goście. Potężne uderzenie z dystansu Wiktora Nowaka odbił na nasze szczęście Gradecki, a przed dobitką ze strony Szymona Krocza uchronił nas ofiarną interwencją Szymański. W pięćdziesiątej piątej minucie boisko z urazem opuścił Jime, w jego miejsce pojawił się Adrian Szczutowski. Nasz wychowanek został gorąco powitany przez kibiców zgromadzonych na sektorze D gromkim „ADRIAN SZCZUTOWSKI!!”. W pięćdziesiątej ósmej minucie żółtą kartką za faul na Kocyle ukarany został Yurii Tkachuk. Z rzutu wolnego, z niemal 30. metrów, na uderzenie zdecydował się Paweł Chrupałła. Jego strzał był jednak zbyt słaby i bez problemu wylądował w koszyczku Mleczki. Chwilę później swoją szanse na gola miał Szczutowski, niestety przegrał on walkę o pozycję z obrońcą Znicza. Chwilę później pierwsza zmiana w zespole gości. Boisko opuścił Tymon Proczek, jego miejsce zajął Marcel Krajewski.

Niestety, w sześćdziesiątej czwartej minucie na prowadzenie wyszli piłkarze Znicza Pruszków. Dośrodkowanie z rzutu wolnego z lewej strony boiska, niefortunne wybicie Jakuba Gricia i do piłki dopadł Shuma Nagamatsu. Ofensywny pomocnik gości nie zwykł marnować takich sytuacji, i tym razem również, pewnym uderzeniem umieścił piłkę w naszej bramce. To już szósta bramka Japończyka w tym sezonie Fortuna 1 Ligi. W siedemdziesiątej minucie przerwa w grze, na boisku leżało bowiem po jednym graczu każdego z zespołów. W naszym polu karnym z pomocy medycznej korzystał Szymański. Na drugim biegunie boiska leżał Szymon Krocz. W 72. minucie czerwona kartka dla Tkachuka. Drugi faul Ukraińca na Dawidzie Kocyle i druga żółta a w efekcie czerwona kartka jak najbardziej zasłużona. Chwilę później podwójna zmiana w Zniczu. Boisko opuścili Wójcicki i Krocz w ich miejsce pojawili się Krystian Tabara oraz Mateusz Cegiełka. W siedemdziesiątej szóstej minucie boisko w zespole Wisły opuścił Nikola Srecković, w jego miejsce pojawił się nie kto inny, jak Krzysztof Janus. Chwilę później stan osobowy się wyrównał. Drugą żółtą, a w efekcie czerwoną kartkę, w naszej drużynie zobaczył Jakub Szymański. Muszę przyznać że nie rozumiem zachowania naszego defensora. W pozornie niegroźnej akcji zdecydował się na faul na Krystianie Tabarze, każdy rozsądnie myślący piłkarz miałby w tyle głowy myśl że mając na koncie żółtą kartkę skończy z kierem.

Po raz pierwszy w tym sezonie na wyjazdowym meczu Znicza zjawili się kibice gości

W osiemdziesiątej trzeciej minucie przed wyborną szansą stanął Adrian Szczutowski. Mógł dopaść do odbitej przez Mleczkę piłki, niestety zamiast wpakować kozi pęcherz do bramki rywali, poślizgnął się. Kilka sekund później odpowiedź Znicza, jeden na jeden z naszym bramkarzem wyszedł Tabara. Górą jednak w tej sytuacji był Gradecki. Na boisku zaczął się istny rollercoaster. Prosto z pod bramki Gradeckiego przenieśliśmy się pod bramkę Mleczki. Tam do piłki doszedł Szczutowski jednak nie udało mu się oddać strzału. Nafciarze domagali się jeszcze rzutu karnego jednak analiza VAR rozwiała wątpliwości piłkarz i sędzia Kawałko nakazał wznowić grę od wrzutu z autu. Nafciarze nie ustawali w próbach wyrównania stanu meczu. Niestety Adrian Szczutowski skutecznie swoją postawą wyjaśniał dlaczego nie gra w pierwszym zespole regularnie. Dziewięćdziesiąta minuta i kolejna zmarnowana sytuacja przez Szczutowskiego. Tym razem z pięciu metrów przeniósł piłkę nad bramką Znicza.

Sędzia Kawałko doliczył do spotkania aż siedem minut. W doliczonym czasie gry najpierw na uderzenie z dystansu zdecydował się Chrzanowski. Piłka po jego strzale jednak wylądował na rzucie rożnym. Niestety, siedem minut to zbyt mało, żeby Wisła zdołała wyrównać. Duża w tym zasługa bardzo dobrze broniącego się Znicza oraz mega nieskuteczności Szczutowskiego. Ostatecznie Wisła przegrała ze Zniczem Pruszków 1:0.

Po meczu powiedzieli:

Wynik nie jest dla mnie zaskoczeniem. Było to kolejne nasze dobre spotkanie w tym sezonie. Jest to konsekwencja pracy, którą wykonujemy, pomimo ciężkich warunków, które mamy na naszych obiektach. Cieszy nas bramka ze stałego fragmentu gry, bo od dłuższego czasu nad tym pracowaliśmy.

Mariusz Misura, trener Znicza Pruszków

Duże rozczarowanie wynikiem, w pierwszej połowie graliśmy za wolno. Tych braków kadrowych, które mieliśmy nie udało się zniwelować. Mieliśmy dziś kilka słabych punktów i to było bardzo widoczne. Mamy nadzieję, że ci zawodnicy, których w tym spotkaniu brakowało, wrócą na kolejne spotkanie.

Dariusz Żuraw, trener Wisły Płock

Wisła Płock 0-1 Znicz Pruszków
Shuma Nagamatsu 63′

Wisła: 99. Bartłomiej Gradecki – 70. Kacper Laskowski, 24. David Niepsuj, 77. Jakub Szymański, 4. Adam Chrzanowski, 37. Paweł Chrupałła – 18. Jime (56, 28. Adrian Szczutowski), 14. Mateusz Szwoch, 8. Jakub Grič, 9. Dawid Kocyła – 30. Nikola Srećković (76, 10. Krzysztof Janus).

Znicz: 1. Miłosz Mleczko – 8. Tymon Proczek (63, 91. Marcel Krajewski), 6. Krystian Pomorski, 47. Wojciech Błyszko, 10. Mateusz Grudziński, 11. Paweł Moskwik – 30. Wiktor Nowak (88, 46. Jakub Wawszczyk), 5. Jurij Tkaczuk, 18. Shuma Nagamatsu – 7. Jakub Wójcicki (74, 45. Mateusz Cegiełka), 9. Szymon Krocz (74, 22. Krystian Tabara).

żółte kartki: Niepsuj, Szymański – Nagamatsu, Tkaczuk.
czerwone kartki: Jakub Szymański (78. minuta, Wisła, za drugą żółtą) – Jurij Tkaczuk (72. minuta, Znicz, za drugą żółtą).

sędziował: Grzegorz Kawałko (Olsztyn).

Kopnij dalej

Ten post ma 2 komentarzy

  1. renegat

    wyszlismy na spotkanie bez zadnego nominalnego srodkowego napastnika, wiec wychodze z zalozenia, ze trener Żuraw postawil na ultra defensywny sklad. swietnie, przeciez z Pruszkowem gramy u siebie o punkt, a nie o 3, chociaz w efekcie wywalczylismy zero. po co kupowano Lewandowskiego i Stróźika, jesli nie daje sie im nawet szansy zaistnienia? zapewne teraz sa oni na mentalnym dnie. na ich miejscu odszedlbym z klubu zima. to jak traktuje sie niektorych zawodnikow w tym klubie jest naprawde zaskakujace…
    .
    co do pozytywow, to bardzo dobrze, ze Szczutowski dochodzi do sytuacji. bo, zeby nabrac pewnosci siebie i sie wstrzelic, to trzeba po prostu grac.

  2. Robson

    Ja jestem na kazdym meczu i ogladam kazdy mecz wyjazdowy został ostatni mecz z resovia i jest przegląd jak wyglada wisla na tle calej 1 ligi lepsi to bylismy tylko od poloni reszta to niestety wyrownane mecze albo powiedzial bym że niektore mecze to remisy lub wygrane na tak zwanym farcie. Gramy wolno przewidywalnie gra Wisły polega na podaniu do najbliżej stojacego kolegi z zespolu. To rozgrywanie od bramki to jakiś dramat zero strzałów z daleka akcji skrzydlami itp itd. Z taką grą to jedynie ogony tabeli srodek tabeli bedzie sukcesem chaos taki sam jak w reprezentacji wejscie w mecz ze zniczem to jakiś dramat niemoc strzelenia bramki z tak slabiutka drużyną i na dodatek strata bramki z drużyną która w 15 meczach strzelila 12bramek pokazuje obraz wisly niema obrony niema srodka pola o ataku nie wspomnę

Dodaj komentarz