WISŁOKA – PETROCHEMIA 2:2  #AWANS94

30 lat temu w ramach 29. kolejki Nafciarze udali się do Dębicy na mecz z Wisłoką.

Herby obu klubów

Faworytem spotkania była oczywiście liderującą tabeli Petrochemia. Wisłoka walczyła o ligowy byt i każdy punkt był dla niej na wagę utrzymania.
Wiadomo, że z takimi drużynami nie gra się łatwo, jednak różnica klas była widoczna od początku spotkania. Mimo to na pierwszą bramkę trzeba było czekać niemal do końca pierwszej połowy. Asysta Bogusława Pachelskiego i celny strzał Adama Majewskiego, który był w rewelacyjnej formie, wyprowadziły Nafciarzy na prowadzenie w 45. minucie.
Druga połowa przebiegała spokojnie i pod kontrolą Petrochemii. Nic nie wskazywało na to, by goście mogli coś w tej kwestii zmienić. Jednak głupi błąd i chwila nieuwagi wystarczyły, by na tablicy wyników pojawiło się 1:1.
To obudziło podopiecznych trenera Wenerskiego i szybko starali się odrobić stratę.
Dziesięć minut później w polu karnym faulowany został Paweł Dylewski i sędzia wskazał na wapno. Wykonawcą rzutu karnego był sam kapitan Nafciarzy, znany z tego, że takich okazji do strzelenia gola nie marnuje nigdy. Tak było i tym razem. Petrochemia ponownie wyszła na prowadzenie.
Niestety, z tej przewagi cieszyliśmy się jedynie dwie minuty. Wisłoka znów wzięła nas z zaskoczenia i najlepszy strzelec ich drużyny Krzysztof Benedyk po podaniu z autu umieścił piłkę w naszej siatce. Była 84. minuta meczu. Petrochemia nie zdołała już odrobić straty i musiała podzielić się punktami z drużyną z Dębicy.
Mimo naprawdę dobrej gry, straciliśmy bramki w głupi, może nawet pechowy sposób.


Petrochemia zagrała w składzie: Grzegorz Pietrzak- Piotr Soczewka, Artur Serocki,  Mirosław Milewski,  Krzysztof Kwasiborski- Jacek Traczyk, Adam Majewski Paweł Dylewski, Jacek Majchrzak- Piotr Pomorski (65. Dariusz Krzywkowski), Bogusław Pachelski.

Sędzia główny: B. Bernaciak

Widzów: 700

Pozostałe wyniki 29. kolejki

footballdatabase.eu

Jeden zdobyty punkt i wygrana Stomilu sprawiły, że spadliśmy z fotela lidera. W żaden sposób jednak nie oddalało nas to od awansu. Od lidera dzielił nas jeden punkt, natomiast Radomiakowi, który również zremisował w tej kolejce odskoczyliśmy na cztery. Do końca sezonu pozostało jeszcze pięć kolejek,  ale nadzieje na ten pierwszy historyczny awans były ogromne i mówiło się już o tym w Płocku głośno. Drużyna Grzegorza Wenerskiego jak magnes przyciągała na stadion coraz większą rzeszę kibiców. Swój los spadkowicza powoli pieczętował Bug Wyszków, który zamykał tabelę. Oczywiście szanse na utrzymanie nadal były, ale w samym klubie nie działo się dobrze. Pięć kolejek do końca, a czwarty spadkowicz spokojnie siedzi w środku tabeli. Znamy to skądś, prawda?

Tygodnik Płocki nr 21 z dn 24 maja 1994

Na kolejny mecz zapraszamy na Łukasiewicza 34, kiedy przybijemy Resovii gwóźdź do spadku.

Kopnij dalej

Dodaj komentarz