W meczu kończącym 8. kolejkę Ekstraklasy remisujemy z Górnikiem Zabrze 1:1. Wynik z jednej strony rozczarowujący, z drugiej strony ten jeden punkt sprawia, że po krótkiej przerwie wracamy na pozycję lidera Ekstraklasy.
Popularna opinia mówi o Górniku grającym w tym sezonie w kratkę. Dzisiejsza wygrana Piasta spowodowała, że kratka w tabeli oznaczająca pozycję Górnika w tabeli zabarwiła się deseniem oznaczającym miejsce spadkowe. Drużyna z Zabrza ma ostatnio swoje problemy kadrowe i organizacyjne. Odeszło trzech ofensywnych piłkarzy, kontuzjowany jest Łukasz Podolski.
Nasza drużyna, jeżeli jest w formie, nie musi sobie zaprzątać głowy problemami przeciwnika. Przed meczem było jasne, że remis pozwoli nam zachować pozycję lidera, ale nikt chyba nie zakładał, że będziemy celować w jeden punkt. Nafciarze w #TwierdzaPłock zdobyli komplet punktów i przyzwyczaili swoich fanów do gry przypominającej intensywnością heavy metalowe koncerty.
Nasi piłkarze w mecz weszli nieco rozkojarzeni. W pierwszych minutach lepsze wrażenie sprawiał Górnik a nasi piłkarze najwyraźniej dopiero stroili instrumenty. Pierwszy mocniejszy akord zagrał dobrze dziś dysponowany Davo. W 25 minucie wykorzystał błąd obrońcy Górnika i z okolicy 16. metra oddał strzał, który minimalnie minął okienko bramki Brolla. Do 35. minuty zgromadzona tradycyjnie już w komplecie płocka publiczność raczej śpiewała a capella. Wtedy solówkę w prawym sektorze pola karnego zagrał Vallo i tylko ofiarna interwencja obrońcy Górnika uratowała Zabrzan przed stratą gola. Minutę później z lewej strony błysnął w swoim stylu Rafał Wolski, idealnie zagrał do niepilnowanego w polu karnym Davo i mieliśmy
1:0 dla Wisły!!!
Podrażniony utratą bramki Górnik ruszył do ataku. W 38. minucie Zabrzanie byli bliscy wyrównania, ale strzał z prawego skrzydła Dadoka zatrzymał się na poprzeczce. Sztab Górnika na pewno zwrócił swoim piłkarzom na zachowanie Bartka Gradeckiego w meczu z Widzewem i ta próba najprawdopodobniej była efektem tych wskazówek. Tym razem jeszcze nie udało się wykorzystać złego ustawienia naszego bramkarza…
Nasi piłkarze zdążyli nas przyzwyczaić do koncertowej gry w drugich połowach. Kiedy wszyscy spodziewali się tradycyjnego walenia w bramkę przeciwnika jak w bęben, przegrzały się styki w głowie Rafała Wolskiego. W 60. minucie postanowił dosłownie zdeptać przeciwnika i nie mogło się to skończyć inaczej jak czerwoną kartką dla naszego wirtuoza. Jakby tego było mało, pięć minut później o wskazówkach trenera przypomniał sobie Dadok – z prawej strony, z miejsca, z którego zwykle nikt nie myśli o strzelaniu na bramkę przeciwnika, uderzył na „krótki słupek”. Bartek Gradecki był tam, gdzie w analogicznej sytuacji w meczu z Widzewem, czyli nie tam gdzie trzeba.
1:1
Górnik poczuł krew i zaczął wściekle atakować. Nasi piłkarze bronili się dzielnie i gdy tylko nadarzała się dogodna okazja ambitnie kontratakowali. Obie drużyny miały swoje szanse, dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry w dobrej sytuacji po akcji Kvocery znalazł się Kolar, ale do końca meczu wynik nie uległ już zmianie.
To nie był zły koncert mecz w wykonaniu kapeli Pavola Stano. Niestety w ciągu pięciu minut dwa razy fatalnie „zafałszowali” Wolak i Gradeś. Ten pierwszy odpocznie co najmniej regulaminowe dwa mecze, dla tego drugiego pauza prawdopodobnie będzie dłuższa…
Polska piłka kopana, czasami rzucana. Nie mam pojęcia kto wygrał La Liga, z Premiership kojarzę tylko Salaha.
#WisłaPłock #ClipperNation
Pingback: Nafciarski Przegląd Mediów #7 – CZERWONY PONIEDZIAŁEK 🟥 🟥 - Nafciarski blog