Cel mam jeden – awans! [RETRO WYWIAD]

Rozmowa z Jerzym Masztalerem, trenerem Petrochemii Płock.

Kiedy w drugiej lidze kończył się w Płocku mecz pomiędzy Petrochemią a nowodworskim Świtem, płoccy kibice twierdzili, że dawno nie widzieli tak walecznej drużyny jak zespól gości. W stosunku do ówczesnych pańskich podopiecznych padały takie określenia jak: „gryzą trawę”. Jak do takiej właśnie – agresywnej gry przekonuje pan swoich podopiecznych?

Po pierwsze trzeba dobrać materiał. Znaleźć zawodników, którzy chcą grać w piłkę, chcą wchodzić na boisko, żeby każdy mecz wybiegać. Po drugie trzeba ich przygotować fizycznie na to, żeby przez 90 min. nie zabrakło im sił. Trzecia sprawa, bardzo istotna, to żeby każdy zrozumiał, jakie jest jego miejsce na boisku. Drużyna Świtu to tylko jeden przykład. Muszę powiedzieć, że w każdym klubie, które prowadziłem, doprowadzałem do tego, że na boisku występowali tylko ci zawodnicy, którzy chcieli grać w piłkę. Nikt mi łaski nie może robić. A jeśli będą robić, to poszukamy tych, którzy będą chcieli grać. Dla artystów coraz mniej miejsca, no chyba że na Mistrzostwach Świata.

Oprócz Świtu prowadził pan także inne zespoły, m.in. olsztyński Stomil, czy ostatnio warszawskie Okęcie. Jaka jest pańska koncepcja sięgania po jak najwyższe laury?

Zawodnicy muszą znaleźć i motywację do gry. Jeśli danych piłkarzy nie interesuje nasz wspólny plan, to wówczas z takimi się nie rozmawia. I tu jest bardzo ważna rola dziennikarzy, ważna z wami współpraca. Chciałbym, żeby każdy zrozumiał sytuację, że ja, jako trener, nie mogę robić pod siebie. To znaczy, że ja korzystam tylko z tych zawodników, którzy mają ten sam plan. A cel jest jeden. Jeśli zawodnicy chcą grać tylko pod siebie, przeczekać kolejny rok, to ci zawodnicy na pewno nie będą grali. Ja muszę przyznać, że miałem w Świcie chłopaków, między innymi napastnika z Płocka, których piłka tak wtórnie interesowała. I ja w tym momencie musiałem szukać nowych napastników, bo jednocześnie wyrzuciłem dotychczasową trójkę. Trudno jest bowiem grać zawodnikami, którzy robią łaskę. A tu w Płocku cel mam tylko jeden i znajdę zawodników do tego celu.

Czy ten cel to awans do ekstraklasy?

Oczywiście!

Jest pan zatem jednym z niewielu dotychczasowych trenerów Petrochemii, który bez kunktatorstwa mówi o swoich zamierzeniach.

Najgorsze dla trenera jest prowadzić drużynę, która o nic nie walczy, gra „na pusto”. Kiedy w Świcie powiedziano mi, że nie walczymy o nic, to ja ten klub musiałem, niestety, opuścić, Nie widziałem sensu dalszej pracy. Bo jeśli się powie piłkarzom, że oni o nic nie walczą, no to jak oni będą grać?

Czy zna pan występujących obecnie w Petrochemii zawodników?

Z boiska wszystkich. Jedynym mankamentem dla mnie jest, żeby poznać ich charaktery. To znaczy poznać to, co decyduje o tym, czy można z nimi pracować, czy można im narzucić odpowiedni rytm pracy, rytm dosyć ostry, i czy nie będę miał sprzeciwu z ich strony. U mnie nie grają nazwiska.

Jak pan skomentuje fakt, że drużyna nie zdobywa punktów, spada z ligi, a jednocześnie wygrywa klasyfikację Fair Play?

Odpowiedź jest prosta. Gdzieś w międzyczasie zanikła motywacja. I to wcale nie motywacja finansowa. Chodzi przede wszystkim o to, że ci chłopcy stracili ochotę do gry. Dlaczego? Trudno w tej chwili powiedzieć, bowiem znam kilku obecnych zawodników Petrochemii z innych drużyn. A w tych drużynach ci chłopcy znani byli z wałki. Darek Podolski, Janusz Dec – przecież ci zawodnicy wcześniej naprawdę gryźli trawę…

Po przegranym sezonie, w wyniku poczynionych w trakcie obserwacji, i fachowcy, i kibice stwierdzili zgodnie, że połowie podstawowej „jedenastki” powinno się podziękować za grę w płockim zespole. Dotyczy to zwłaszcza najbardziej znanych nazwisk. Czy jest pan zwolennikiem przewietrzenia drużyny?

Fot. P. Lewandowski

Zdecydowanie tak. Muszę panu powiedzieć, że to się już w części beze mnie dokonało. Trzeba jednak pamiętać, że oprócz tej szóstki najbardziej posuniętych w wieku zawodników Paweł Sobczak wybiera się w świat, że w tej chwili zginęli gdzieś Popek i Szczytniewski. No to z czym my zostaniemy? Ja nie mam zastrzeżeń do tego, co pan mówi. Wielu panom na pewno podziękujemy. Bo jest oczywiste, że drużynę należy przewietrzyć. Jednak samą młodzieżą nie da się grać.

Każdy nowy trener ma swoje koncepcje personalne dotyczące wzmocnienia drużyny nowymi zawodnikami. Czy zorientował się pan już, jakie pozycje w pańskiej nowej drużynie trzeba koniecznie obsadzić i czy myśli pan o konkretnych nazwiskach?

W tej chwili zdecydowanie brak jest bardzo wysokiego obrońcy. Głownia zdawał ten egzamin, ale skądinąd wiem, że klub nie chce do niego wrócić. Co jeszcze? Oczywiście będę miał o wiele większe pole manewru, kiedy będę wiedział, czy transfery niektórych naszych młodych chłopaków dojdą do skutku. Chodzi o Popka, o Szczytniewskiego, o Pawła Sobczaka.

Kogo by pan wolał mieć w swojej drużynie: olimpijczyka Pawła Sobczaka, czy jednocześnie dwóch doświadczonych zawodników: Marcina Jałochę i Grzegorza Lewandowskiego (przypomnijmy, że propozycję wymiany Sobczaka na tych właśnie zawodników złożyła warszawska Polonia przyp. autora)?

Zdecydowanie Sobczaka. Ci dwaj to bowiem ludzie borykający się z kłopotami zdrowotnymi. Martwię się tylko o jedno. Kluby z wyższej klasy potrafią młodym chłopcom w głowie zamieszać. Bo Paweł wcale by nie stracił, gdyby kolejny sezon grał w Petrochemii. Tylko czy znajdzie on motywację do gry w naszym klubie? Czy będzie chciał w tej drużynie gonić? Dzisiaj na pierwszym treningu Paweł gonił. Ba, robił to nawet bardzo chętnie. Inni sobie postali trochę, a on nie. Tak że do jego postawy nie mam zastrzeżeń. Jednak nie ma co tego rozpatrywać. Bo jak będzie w Płocku oferta bardzo konkretna, to być może nie będzie już o czym mówić.

Jak i gdzie płocka drużyna będzie przygotowywana do drugoligowych rozgrywek?

30 czerwca wyjeżdżamy na 5 dni do Jaszowca, kończąc to sparingiem w Łodzi – na Widzewie. W poniedziałek 6 lipca jedziemy na obóz do Bydgoszczy. Tam będziemy mieli dużo zajęć z piłką, a także sparingi z Zawiszą Bydgoszcz i Elaną Toruń. Ten obóz chcę skończyć 11 lipca meczem ze Stomilem Olsztyn. I byłby to główny okres przygotowawczy, bo ostatnie dwa tygodnie spędzamy na własnym obiekcie, rozgrywając mecze z drugoligowymi zespołami.

Widziałem dzisiaj, że zrobił pan swoim zawodnikom sprawdziany biegowe. Proszę zdradzić, kto w Petrochemii najszybciej biega?

Paweł Sobczak i Artur Kapela.

Która z drużyn drugiej grupy II ligi jest najgroźniejszym rywalem Petrochemii w drodze do ekstraklasy?

Tu nic się od lat nie zmienia: KSZO oraz krakowski Hutnik. Może także Górnik Łęczna i Ceramika Opoczno, bo ten zespół robi ostatnio zakupy.

Kto będzie pańskim asystentem?

Jest to trener pierwszej klasy, aktualny pracownik AWF Tomasz Danielik.

Tomasz Szatkowski

Tygodnik Płocki nr 26, 30 czerwca 1998

Kopnij dalej

Dodaj komentarz