Widmo 1. ligi – relacja #WPŁSTM

Niedziela, siódmy dzień mają. Piłkarze Wisły Płock mierzyli się w meczu „o życie” z zespołem Stali Mielec. Nafciarze, żeby myśleć realnie o utrzymaniu w Ekstraklasie musieli to spotkanie wygrać. Przed spotkaniem przewaga podopiecznych trenera Staňo nad ostatnim miejscem premiowanym spadkiem do Fortuna 1 ligi wynosiła 4 punkty.

Mając jeszcze w perspektywie 3 spotkania, odpowiednio ze Śląskiem (wyjazd), Rakowem (dom) oraz Cracovią (wyjazd), inny wynik niż wygrana Wisły nie wchodził w grę. Szczególnie, że to właśnie Śląsk zajmuje aktualnie 16. pozycję w tabeli, a do końca sezonu mierzyć się przyjdzie wrocławianom jeszcze z nami, Miedzią Legnica oraz w ostatniej kolejce warszawską Legią.

Trener Staňo zdecydował się na kilka roszad w składzie na to spotkanie. Do bramki po przerwie wrócił Krzysztof Kamiński. Na prawej stronie zaś po dwóch miesiącach absencji znowu zobaczyć mogliśmy Olka Pawlaka.

Cały skład Nafciarzy prezentował się następująco.

Druga minuta meczu i pierwsza zła wiadomość dla Nafciarzy, żółtą kartką ukarany został Rafał Wolski, co oznacza, że w spotkaniu ze Śląskiem będzie pauzował za 4 żółte kartki.

Pierwsza groźna akcja to 5. minuta, dośrodkowanie Dawida Kocyły o centymetry mija głowę, będącego przed bramką Łukasza Sekulskiego.

Już 90 sekund później piłkę w siatce umieścił Mateusz Szwoch po podaniu Łukasza Sekulskiego, jednak w górę powędrowała chorągiewka sędziego liniowego. Dłuższą chwilę trwała jeszcze analiza VAR, po której decyzja z boiska została ostatecznie podtrzymana.

Czternasta minuta, sprytnie rozegrany rzut wolnym, dośrodkowanie Rafała Wolskiego zakończone strzałem Steva Kapuadiego, jednak zbyt lekkim, aby zaskoczyć Mrozka. W odpowiedzi Stal, uderzenie sprzed pola karnego w środek bramki pewnie łapie Krzysiek Kamiński. Dwie minuty później dośrodkowanie Fabiana Hiszpańskiego, które zmierzało w światło bramki, ląduje w koszyku naszego bramkarza.

Już po kwadransie widać było, że Nafciarze wyszli na to spotkanie mocno skoncentrowani. Od pierwszych minut szukali sposobu na przełamanie defensywy Stali. Zawodnicy z Mielca skupiali swoje siły na defensywie i próbach sporadycznych odpowiedzi.

Dwudziesta minuta to próba dogrania Rafała Wolskiego, która ostatecznie zamieniła się w celny strzał. Uderzenie jednak było zbyt lekkie, aby móc chociaż przez chwilę myśleć o golu. Minutę później aktywnie na prawej stronie zagrał Dawid Kocyła. Urwał się spod opieki Mateusza Flisa, jednak jego dogranie przed bramkę zatrzymał bramkarz Stali.

Na zegarze wybijała 31. minuta, kiedy Filip Lesniak zdecydował się na uderzenie sprzed pola karneg. Jednak nie trafił czysto w piłkę i strzał pewnie wyłapał Bartosz Mrozek. W 34. minucie głową na piąty metr dogrywał Wolski, jednak tam padł jak rażony piorunem Łukasz Sekulski. Gwizdek arbitra tego spotkania jednak milczał. Chwilę później kolejne dośrodkowanie, tym razem trafia do adresata, jednak uderzenie Łukasza niecelne.

Mijały kolejne minuty, a ja zacząłem coraz bardziej dochodzić do wniosku, że ten mecz był spotkaniem „o życie” jedynie dla kibiców i sympatyków. Piłkarze na boisku nie pokazywali nic, co mogłoby być chociaż minimalnym promyczkiem nadziei. Pierwsze 45 minut zostało przedłużone o całe 4 kolejne minuty.

Do drugiej części spotkania oba zespoły przystąpiły bez zmian kadrowych. Już na początku drugiej połowy Nafciarze odważnie ruszyli do przodu. Najpierw w polu karnym zabrakło niewiele, aby Łukasz Sekulski oddał groźny strzał w kierunku bramki Stali, chwilę później w podobnej sytuacji do strzału nie doszedł Rafał Wolski.

Bardzo chciałbym móc napisać, że obraz gry uległ zdecydowanej poprawie po przerwie. Niestety, Wisła może i próbowała zagrażać bramkarzowi Stali, ale wszystko na murawie działo się o jedno tempo za wolno. Strzały były zbyt lekkie, dośrodkowania zbyt mocne. Na boisku nie kleiło się totalnie NIC. W 58. asystą dla drużyny Stali popisać się mógł Piotrek Tomasik, jednak w porę błąd kolegi z drużyny naprawił Filip Lesniak. Wydarzenia na boisku można śmiało określić mianem festiwalu żenady.

Stadionowy zegar wskazywał 61. minutę, gdy przy linii bocznej gotowy do wejścia na murawę meldował się Rauno Sappinen. Kilka chwil później zastąpił on Konrada Ciepielę.

w 64. minucie serca wszystkich sympatyków Wisły zamarły na chwilę. Tylko jakiś bliżej nieokreślony cud uratował Wisłę przed stratą bramki. W idealnej sytuacji z najbliższej odległości Mateusz Mak, posłał piłkę nad naszą poprzeczkę. Była to pierwsza tak groźna akcja gości w tym spotkaniu. Trzeba też nadmienić, że Nafciarze sami zgotowali sobie ten mały zawał popełniając serię karygodnych błędów we własnym polu karnym. W odpowiedzi strzału próbował Dominik Furman. Niestety górą kolejny raz był Bartosz Mrozek.

W 68. minucie strzału z dystansu spróbował Kamil Kruk, uderzenie jednak było zbyt lekkie, by zaskoczyć Krzysztofa Kamińskiego. Mijały kolejne minuty, a w grze obu zespołów dało się wyczuć ewidentną grę na remis. Chęć przetrwania 90 minut brała górę nad wolą walki i ambicją piłkarzy. W zespole Stali przygotowana była już druga zmiana, gotowy do wejścia przy linii bocznej czekał Koki Hinokio. Zastąpił on Mateusza Maka. Na zmiany zdecydował się również trener Staňo, duet Lewandowski – Śpiączka zastąpił Łukasza Sekulskiego oraz Dawida Kocyłę. Chwilę przed zmianą po dośrodkowaniu z rzutu rożnego minimalnie obok bramki uderzał Flis.

W 80. minucie seria rzutów rożnych dla Stali mogła przynieść pierwszego w tym spotkaniu gola. Jednak Kamil Kruk uderzył ostatecznie minimalnie nad poprzeczką. W odpowiedzi Nafciarze, po rzucie rożnym wykonywanym przez Dominki Furmana i zamieszaniu w polu karnym Stali strzałem popisał się Filip Lesniak. Niestety piłka po jego uderzeniu poszybowała w górne rzędy trybun.

Kolejna zmiana w zespole Nafciarzy, Milan Kvocera zastąpił Filipa Lesniaka w 87. minucie spotkania. Druga połowa spotkania przedłużona została o 3 minuty. Jeszcze przed końcem spotkania ostatnia zmiana w zespole Stali, Maciej Wolski zastąpił Fabiana Hiszpańskiego. I to by było na tyle.

Po tym spotkaniu widmo spadku nie tylko zagląda w oczy Nafciarzy. Spadek stał się już nie hasłem i obawą. Zespół prowadzony przez trenera Staňo realnie wpisał się właśnie w walkę o utrzymanie do ostatniej kolejki.

Wypowiedzi po meczowe

Pavol Staňo (Wisła Płock):

Przed meczem zakładaliśmy, że zrobimy wszystko, żebyśmy mieli trzy punkty i relatywny spokój. Mecz się tak układał, że graliśmy do boku, gdzie myślę, że przeciwnik dobrze pracował. Szkoda tej pierwszej sytuacji Łukasza Sekulskiego, która była po dobrej akcji i jej nie wykorzystaliśmy. Grałoby się łatwiej. Przeciwnik bardzo niebezpieczny po stałych fragmentach gry. W drugiej połowie stworzył sytuacje, które były groźne i dobrze, że nie trafił. Chłopacy, tak jak ja to czułem z ławki, byli odpowiedzialni, co się tyczy organizacji gry i tak dalej. Natomiast myślę, że brakowało nam szybszej gry, żeby przeciwnika zaskoczyć. Nie byliśmy dostatecznie agresywni. Tak że punkt jest. W tej sytuacji uważam, że dla nas za mało, ale jest to punkt, który trzeba w tym momencie szanować i się dobrze przygotować na najbliższy mecz.

Kamil Kiereś (Stal Mielec):

Podsumowując, to spotkanie na pewno nie było widowiskiem. Trzeba sobie to jasno powiedzieć. Też moment sezonu, też każdy, kto jest nisko w tabeli, kto jest zamieszany w walkę o utrzymanie, myśli o zdobywaniu punktów. Nie jest tak, że założyliśmy sobie, że będziemy wycofani. Chcieliśmy zaistnieć piłkarsko. Nie był to nasz dzień, jeśli chodzi o akcje ofensywne. Chociaż w drugiej fazie drugiej połowy stworzyliśmy klarowne sytuacje. To były momenty, gdzie także mogliśmy poszukać bramki. Nic takiego groźnego pod naszą bramką się nie wydarzyło. Są takie momenty, kiedy nie możesz wygrać, to musisz dopisać punkt, uszanować. Matematyka jeszcze nie domknęła wszystkiego. Nasza sytuacja o jeden punkt się poprawiła, ale nadal musimy być czujni. Jeśli umiesz liczyć, licz na siebie.


Wisła Płock – Stal Mielec 0:0 (0:0)

Wisła: 1. Krzysztof Kamiński – 89. Aleksander Pawlak, 25. Jakub Rzeźniczak, 3. Steve Kapuadi, 77. Piotr Tomasik – 9. Dawid Kocyła (76′, 17. Mateusz Lewandowski), 8. Dominik Furman, 23. Filip Lesniak (87′, 27. Milan Kvocera), 14. Mateusz Szwoch, 10. Rafał Wolski – 20. Łukasz Sekulski (76′, 18. Bartosz Śpiączka).

Stal: 41. Bartosz Mrozek – 17. Fabian Hiszpański (90′, 24. Maciej Wolski), 74. Kamil Kruk, 21. Mateusz Matras, 4. Marcin Flis, 23. Krystian Getinger – 10. Mateusz Mak (73′, 8. Kōki Hinokio), 5. Álex Vallejo, 18. Piotr Wlazło, 7. Maciej Domański – 92. Bartłomiej Ciepiela (62′, 9. Rauno Sappinen).

Żółta kartka: Wolski.

Sędzia: Piotr Lasyk.

Kopnij dalej

Dodaj komentarz