Po niezbyt udanej inauguracji sezonu w wykonaniu Wisły nadeszła pora na drugą kolejkę rozgrywek. Nafciarze udali się do Sosnowca, aby zmierzyć się tam z Zagłębiem. Sosnowiczanie tydzień wcześniej ulegli na wyjeździe beniaminkowi Fortuna 1. Ligi – Motorowi Lublin.
Obaj szkoleniowcy nie zmieniali wiele w wyjściowych składach. Oto w jakich zestawieniach wyszły na tą rywalizację oba kluby:
Składy:
Zagłębie: 33. Mateusz Kos – 16. Dawid Ryndak, 27. Dominik Jończy, 2. Oleksiy Bykov, 3. Antonio Pavić – 77. Konrad Wrzesiński, 14. Sebastian Bonecki, 18. Dean Guezen, 29. Maksymilian Rozwandowicz, 88. Adrian Troć – 9. Kamil Biliński.
Wisła: 1. Krzysztof Kamiński – 24. David Niepsuj, 77. Jakub Szymański, 5. Beniamin Czajka, 11. Milan Spremo – 16. Fabian Hiszpański, 23. Filip Lesniak, 32. Fryderyk Gerbowski, 14. Mateusz Szwoch, 30. Nikola Srećković – 20. Łukasz Sekulski.
Ledwo spotkanie się zaczęło, a najwięcej uwagi przykuwali panowie komentatorzy pewnej stacji ze słonecznikiem w logo. Można zrozumieć, że to drugi poziom rozgrywkowy w kraju jednak nieznajomość personaliów arbitra głównego spotkania to wyższy poziom ignorancji. Z uporem maniaka słyszeliśmy o sędzi – Zbigniewie Myciu. I niech to będzie jedyne moje podsumowanie poziomu realizacji spotkań przez panów z Polsatu.
Sami piłkarze, no cóż. Pogoda piknikowa to i pierwsze minuty mijały w takiej atmosferze. Wiślacy tak jak przed tygodniem próbowali swoich sił w atakach bocznymi sektorami. Zagłębie ograniczało się do defensywy i niemrawych akcji zaczepnych. W oczy rzucało się sporo niedokładności oraz fauli po obu stronach. W pierwszym kwadransie nie zobaczyliśmy nawet próby strzału w wykonaniu żadnego z zespołów. Nafciarze szukali swoje szansy w postaci kolejnych dośrodkowań. Niestety albo za mocnych albo kończących swój lot na pierwszym obrońcy.
22 minuta, zbawienie… Kamil Biliński oddaje pierwszy strzał w meczu. Z ponad dwudziestu metrów. Niecelny, ale zawsze to strzał!
W odpowiedzi, trzy minuty później bardzo dobre podanie Czajki do Spremo, ten wykłada piłkę do Gerbowskiego. Niestety strzał młodzieżowca zablokowany przez jednego z obrońców. Jak do tej pory najgroźniejsza sytuacja. Właściwie to jedyna groźna.
W 29 minucie spotkania, dośrodkowanie z prawej strony Fabiana Hiszpańskiego i w polu karnym faulowany był Łukasz Sekulski. Sędzia Myć nie miał wątpliwości, wskazanie na „wapno” i Nafciarze przed okazja do otwarcia wyniku. Do strzału podszedł Mateusz Szwoch i pewnym uderzeniem w lewy róg bramki pokonał bramkarza Zagłębia.
Po stracie bramki Zagłębie trochę odważniej ruszyło do ataków. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Już w 36. minucie kolejny, drugi, pierwszy celny, strzał. Tym razem głową uderzał jeden z zawodników z Sosnowca. Próba jednak bardzo kiepska zarówno pod względem siły, jak i celności. Krzyśkowi Kamińskiemu nie pozostało nic innego jak pewnie wyłapać piłkę.
W 42. minucie chwila grozy. Var sprawdzał, czy Kuba Szymański nie faulował jednego z napastników Zagłębia. Po krótkiej analizie kibice Nafciarzy mogli odetchnąć z ulgą. Decyzja „Zbigniewa” Mycia – nie ma faulu. Chwilę później żółta kartka ukarany Nikola Srećković. W 45 minucie pierwszy groźny strzał Zagłębia. Uderzał Kamil Biliński jednak Kamyk na posterunku. Ostatnie minuty pierwszej części spotkania upłynęły nam pod dyktando gospodarzy. Kilka rzutów rożnych, kilka dośrodkowań i trochę emocji udało się wykrzesać.
Po 45. minutach to Nafciarze byli bliżsi przełamania swojej wyjazdowej serii niż Zagłębie serii meczów z Wisłą bez zwycięstwa. Przed drugą częścią można było mieć nadzieję na ciekawsze widowisko. Cieszyć mogła też indywidualna dyspozycja kilku piłkarzy. Dla mnie największym plusem Beniamin Czajka. Skazywany na porażkę stoper od startu sezonu prezentuje się lepiej niż przyzwoicie.
W przerwie pierwsze zmiany personalne. Valencia, Karwot i Caliński pojawili się na boisku w zespole z Sosnowca. Boisko opuścili Guzden, Ryndak oraz … Trener Saganowski nie zdecydował się na żadne zmiany w składzie Nafciarzy.
W 49. minucie byliśmy świadkami jakże interesującego wznowienia gry z rzutu rożnego. Trzech piłkarzy z Sosnowca długo się naradzało, żeby ostatecznie jeden z ich tracił delikatnie piłkę, a drugi stracił ją po chwili. Trzeba docenić fantazję jednak wykonanie zdecydowanie do poprawy.
52. minuta to bardzo ładny drybling Fabiana Hiszpańskiego i strzał wychowanka Wisły. Niewiele zabrakło, żeby do podwyższenia. W odpowiedzi akcja Valenci zakończona faulem na Ekwadorczyku. Dośrodkowanie samego poszkodowanego kończy się niecelnym strzałem jednego z piłkarzy Zagłębia. Ożywiło się nam spotkanie po przerwie. Duża w tym zasługa Antonio Valenci który wniósł sporo jakości w grze gospodarzy. Po stronie płocczan najlepiej pokazywał się wspomniany Fabian Hiszpański.
W 59. minucie żółtą kartkę, za stempel na Rozwadowiczu zobaczył Sekulski. Chwilę później błąd w komunikacji pomiędzy Spremo i Kamińskim. Skończyło się jednak na strachu i rzucie różnym dla Zagłębia. Niestety rozpoczęło to lawinę, która zakończyła się bramka wyrównującą. Strzelcem gola Bykov, asysta Krzysztof Kamiński. Tak, dokładnie, bramkarz Nafciarzy! Po strzale Trocia z rzutu wolnego Kamyk wypluł piłkę na 3 metr, a tam dopadł do niej stoper Zagłębia i z najbliższej odległości umieścił ją w siatce. Bramka z niczego tak na dobrą sprawę.
Natychmiastowa reakcja trenera Saganowskiego. Na boisku w miejsce Srećkovicia pojawia się Krzysztof Janus.
W 63 minucie bramkarz Wisły częściowo rehabilituje się za żałosne zachowanie przy golu wyrównującym. Dwukrotnie w jednej akcji ratuje Nafciarzy w sytuacji sam na sam z Bilińskim. W odpowiedzi głową po rzucie różnym uderzał Szymański jednak obok bramki.
Chwilę później żółta kartka ukarany Valencia. Przez moment kibice Wisły mogli mieć nadzieję, że Nafciarze wrócą na prowadzenie. Idealne dośrodkowanie Hiszpańskiego na bramkę zamienia Sekulski. Niestety sędzia Myć, słusznie, odgwizduje przewinienie naszego kapitana.
Kolejne zmiany w zespole z Płocka. Na boisku pojawili się Cielemęncki i Strózik, zmieniając Hiszpańskiego i Sekulskiego. Do końca meczu pozostawało nadal ponad dwadzieścia pięć minut.
Druga połowa mijała postronnemu obserwatorowi zdecydowanie milej. Sporo ofensywnych akcji w wykonaniu obu zespołów. Może mało konkretów, ale w porównaniu do defensywnego footballu z pierwszych 45. minut to jednak była ciekawa odmiana.
W międzyczasie na boisku w zespole z Sosnowca pojawił się Juan Camara, zmieniając Konrad Wrzesińskiego.
I tak się toczyła gra do osiemdziesiątej czwartej minuty spotkania. Wtedy to Rozwadowicz umieszcza piłkę w naszej bramce i tym samym wyprowadza Sosnowiczan na prowadzenie. Asystę przy trafieniu kapitana Zagłębia notuje Valencia. Duży udział przy golu miał Jakub Szymański, który totalnie nie upilnował środkowego pomocnika rywali. Na ratunek Wiśle przyszła jednak ekipa z wozu VAR, długo trwała analiza tej bramki, ostatecznie zakończyło się odgwizdaniem spalonego.
Gdyby kubła zimnej wody przy nieznanym golu było dla Nafciarzy mało, kolejny mały pożar wywołali we własnym polu karnym Czajka z Kamińskim. Komunikacja topowa w wykonaniu naszego bramkarza w tym meczu. W końcówce spotkania, szkoleniowiec Nafciarzy, przy stanie 1:1 postanowił jeszcze zastąpić Fryderyka Gerbowskiego Marcinem Biernatem. Zmiana ofensywnego pomocnika na obrońcę. Jak dla mnie jasny sygnał, że remis to dla nas dobry wynik. Nie wiem, czy jest nawet sens komentować tego typu decyzje.
Przed ostatnim gwizdkiem żółtymi kartkami ukarani jeszcze Pavic oraz Mateusz Szwoch. Zmiany wyniku próbował jeszcze podjąć się Filip Lesniak, uderzenie Słowaka jednak zdecydowanie na wiwat.
I tak nam minął drugi mecz w Fortuna 1. Lidze. Gdybym miał napisać i tym spotkaniu coś dobrego to jedynie o pierwszej połowie. Drugie 45. minut to festiwal błędów Nafciarzy z tym największym, Krzyśka Kamińskiego przy bramce dającej Zagłębiu remis. Za tydzień pierwszy mecz w Płocku. Wisła podejmować będzie Lechię Gdańsk. Obawiam się, że z taką grą ciężko zgromadzić będzie komplet na trybunie wschodniej.
Wypowiedzi trenerów
Marek Saganowski (Wisła Płock):
Oczywiście jest to nasze drugie spotkanie na wyjeździe, drugi remis. Plus tego wszystkiego, że nie przegraliśmy meczu. Jeśli chodzi konkretnie o pierwszą i drugą połowę myślę, że zasłużenie prowadziliśmy 1:0. Prowadziliśmy grę, graliśmy tak, jak chcieliśmy. W drugiej połowie natomiast straciliśmy kontrolę. Trzy zmiany Zagłębia dały troszeczkę więcej jakości przeciwnikowi. Nie mogliśmy wejść w rytm grania. Największy problem, jaki mieliśmy, to stałe fragmenty gry, bardzo dobrze bite przez Zagłębie. Byliśmy mocno w opałach. Zarówno jedna, jak i druga drużyna, mogła przechylić szalę na swoją korzyść. Nie udało się, jest remis. Nie do końca jestem zadowolony z tego meczu, tak jak powiedziałem. Dużo pracy przed tym nowym zespołem, który się tworzy. Myślę, że jeśli chodzi o pozytywy, ta pierwsza połowa wyglądała prawie tak, jak byśmy chcieli.
Krzysztof Górecko (Zagłębie Sosnowiec):
Szczerze powiem, że znowu mamy chyba wszyscy lekki niedosyt, ponieważ zwycięstwo było naprawdę blisko. Nie wiem, mamy jakiegoś pecha do tego VAR-u. Bez przerwy co jest VAR, to na naszą niekorzyść. Aczkolwiek jeśli wszystko było zgodne z przepisami, to nie ma co dyskutować. Dziś na pewno troszeczkę słabiej wyszła nam pierwsza połowa. W drugiej było zdecydowanie lepiej. Zmiany pobudziły. Cóż, możemy tylko żałować, że mamy remis, mamy punkt, a nie trzy. Ale trzeba zawodnikom podziękować za serce, że grali do końca, próbowali zdobyć bramkę. Dziś się nie udało, ale jeżeli będziemy tak podchodzić do każdego meczu, to z czasem zaczniemy wygrywać i zdobywać punkty.
Zagłębie Sosnowiec – Wisła Płock 1:1 (0:1)
0:1 – Mateusz Szwoch 29′
1:1 – Oleksiy Bykov 61′
Zagłębie: 33. Mateusz Kos – 16. Dawid Ryndak (46′, 96. Patryk Caliński), 27. Dominik Jończy, 2. Oleksiy Bykov (87′, 13. Vedran Dalić), 3. Antonio Pavić – 77. Konrad Wrzesiński (73′, 10. Juan Cámara), 14. Sebastian Bonecki (46′, 17. Joel Valencia), 18. Dean Guezen (46′, 55. Meik Karwot), 29. Maksymilian Rozwandowicz, 88. Adrian Troć – 9. Kamil Biliński.
Wisła: 1. Krzysztof Kamiński – 24. David Niepsuj, 77. Jakub Szymański, 5. Beniamin Czajka, 11. Milan Spremo – 16. Fabian Hiszpański (69′, 7. Radosław Cielemęcki), 23. Filip Lesniak, 32. Fryderyk Gerbowski (90′, 2. Marcin Biernat), 14. Mateusz Szwoch, 30. Nikola Srećković (63, 10. Krzysztof Janus) – 20. Łukasz Sekulski (69′, 67. Sebastian Strózik).
Żółte kartki: Valencia, Dalić – Srećković, Sekulski, Szwoch.
Mój klub, moje serce, moja Wisła Płock
Oprócz tego mąż, ojciec i bimbrownik!
Brawo nowakowski i zarząd klubu. Jeżeli myśleliście,
że Lesniak ma być tym, który poprowadzi tą drużynę do zwycięstw w meczach to pokazuje jak mało znacie się na piłce. Póki jest czas – przeposić Furman i zaproponować mu nowy kontrakt. A Lesniak może być naszym reprezentantem w półmaratonie.
no faktycznie srodek pola to mankament, ale z tym kazdy sie liczyl. wedlug mnie remis przywieziony z ciezkiego terenu w Sosnowcu to bardzo dobry rezultat. po to Sztylka zostal sprowadzony, aby zaradzic pojawiajacym sie problemom.
.
zadaniem Nowakowskiego jest jedynie podanie szczegolowych wyjasnien na temat aktualnej sytuacji ekonomicznej klubu i potencjalnych planow wzgledem jego przyszlosci. nie demonizujmy zarzadzania jego ekipy klubem. po prostu ten spadek z Ekstraklasy byl zaskoczeniem dla wszystkich. zostalo przy tym popelnionych wiele bledow, ale to teraz nieistotne. liczy sie to, co jeszcze mozna zadzialac. jesli miasto zdecyduje sie na dalsza uparta gre, ucierpia na tym wszyscy, a szczegolnie klub. zwlaszcza, ze co moze zaszkodzic zwyciestwu p. Nowakowskiego w kolejnych wyborach? nic. dlatego ta cala walka jest zupelnie zbedna.