Liga jest najważniejsza, czyli słów kilka o meczu Pucharu Polski #TYCWPŁ

Po emocjach ligowych przyszła pora na emocje pucharowe. Nafciarze trafili w 1/32 PP na GKS Tychy, z którym przed kilkoma dniami mierzyli się w rozgrywkach ligowych. W niedzielę Wisła wygrała zdecydowanie (4:1), tym razem musieli jednak uznać wyższość podopiecznych Dariusza Banasika. Ostatecznie Wisła przegrała w Tychach 1:3 i żegna się z pucharem krajowym już w pierwszym występie.

Kibice Wisły mogli się tylko spodziewać, że Marek Saganowski zdecyduje się na duże roszady w wyjściowej jedenastce. Tylko czterech graczy wystąpiło w podstawowym składzie w niedzielę i wybiegło na boisko w meczu pucharowym.

Spotkanie zaczęło się po myśli podopiecznych trenera Saganowskiego. Już w dwunastej minucie, po dobrym dośrodkowaniu z rzutu rożnego Mateusza Szwocha. Najwyżej w polu karnym do piłki wyskoczył Beniamin Czajka i strzałem głową otworzył wynik spotkania. Duch Marcina Biernata czuwa nad płocczanami, widać, że sprowadzony latem obrońca pokazał naszym defensorom jak korzystać z głowy i warunków fizycznych pod bramką rywali. W niedzielnym spotkaniu Adam Chrzanowski trafił do siatki tyszan, dziś zrobił to kolejny ze stoperów. Dla Czajki było to debiutanckie trafienie dla Nafciarzy. Jak już jesteśmy przy Chrzanku to za sprawą jego faulu Wiślacy zakończyli drugą połowę fatalnie. Z dogodnej sytuacji w polu karnym Wisły uderzał Mystkowski, Krzysiek Kamiński wprawdzie uderzenie zawodnika GKS-u obronił, niestety zanim piłki zdążyła opuścić plac gry, nasze defensor z dużym impetem „wjechał na wślizgu” w nogi strzelca. Po dłuższej analizie VAR i samodzielnym obejrzeniu powtórek przez sędziego Mycia, zapadła decyzja o rzucie karnym. Do piłki podszedł Jakub Tecław i… trafił w słupek. Niestety, Kamyk ma w tym sezonie takiego pecha, że piłka od słupa uderzyła w jego plecy i wpadła do bramki. Tym bardziej szkoda naszego bramkarza, gdyż przez całą pierwszą część meczu prezentował się bardzo pewnie.

Druga część meczu rozpoczęła się od ataków tyszan. Na nieszczęście piłkarzy Wisły szybko przyniosły one efekt. Już w 60. minucie, długi wyrzut z autu w nasze pole karne, zła interwencja Srećkovicia w obronie i Budziński wykłada piłkę przed pustą bramkę do Daniela Rumina. Napastnik GKS-u nie mógł zrobić nic innego jak tylko wyprowadzić swój zespół na prowadzenie. Po stracie bramki zawodnicy z Płocka próbowali szukać wyrównania, jednak niestety, brakowało błysku i pomysłu na zdobycie tej upragnionej drugiej bramki. Ostatecznie to zawodnicy GKS-u zdobyli kolejnego gola, za sprawą wprowadzonych w drugiej połowie Śpiączki i Radeckiego, przy wyraźnej pomocy Kamińskiego. Bramkarz Nafciarzy przez cały mecz prezentował się bardzo dobrze, przy dwóch pierwszych bramkach nie można było powiedzieć, że zawinił. Wszystko to poszło na marne w 89. minucie, kiedy to poleciał na długi spacer. Niestety zgranie piłki głową Śpiączki do Radeckiego i ten upadając zdołał skierować piłkę do pustej bramki.

Nie chcę napisać, że Wisła postanowiła puchar odpuścić, nie da się jednak oprzeć wrażeniu, że trener Saganowski mocno zaryzykował wystawiając taki, a nie inny skład i dokonując takich, a nie innych zmian. Powtarza się scenariusz sprzed roku, kiedy Wisła w rywalizacji z Legia Warszawa najpierw wygrała w lidze, by później przegrać w Pucharze Polski. Kibice w Płocku muszą odłożyć marzenia o dobrym wyniku w rywalizacji PP na przyszły rok. Sztab i piłkarze mogą natomiast skupić się wyłącznie na rozgrywkach Fortuna 1 Ligi.

GKS Tychy 3-1 Wisła Płock

Krzysztof Kamiński 45 (og), Daniel Rumin 60, Mateusz Radecki 88 – Beniamin Czajka 12

GKS Tychy: 44. Adrian Kostrzewski – 21. Krzysztof Machowski (77, 17. Marcel Błachewicz), 33. Jakub Tecław, 6. Nemanja Nedić, 16. Jakub Budnicki, 24. Dominik Połap – 10. Przemysław Mystkowski (82, 23. Mateusz Radecki), 8. Marcin Szpakowski, 20. Norbert Wojtuszek, 77. Patryk Mikita (77, 25. Wiktor Żytek) – 9. Daniel Rumin (82, 18. Bartosz Śpiączka; 90, 28. Miłosz Pawlusiński).

Wisła Płock: 1. Krzysztof Kamiński – 16. Fabian Hiszpański, 4. Adam Chrzanowski, 5. Beniamin Czajka, 21. Igor Drapiński – 37. Paweł Chrupałła (60, 10. Krzysztof Janus), 23. Filip Lesniak, 14. Mateusz Szwoch, 7. Radosław Cielemęcki (77, 11. Milan Spremo), 30. Nikola Srećković (76, 17. Mateusz Lewandowski) – 9. Dawid Kocyła (60, 67. Sebastian Strózik).

żółte kartki: Budnicki, Połap – Chrzanowski, Drapiński.

sędziował: Wojciech Myć (Lublin).

W 45. minucie Jakub Tecław (Tychy) nie wykorzystał rzutu karnego (strzelił w słupek).

Żółtą kartką został także ukarany rezerwowy zawodnik gospodarzy – Maciej Kikolski.

Kopnij dalej

Ten post ma 2 komentarzy

  1. Cezary

    Cielemęcki kocyła drapiński szwoch i inni czy naprawdę to są ludzie którzy mają być przyszłością? Wątpię żenujące to było

  2. renegat

    tu nie o to chodzi, ze puchar jest mniej istotny, czy jakies personalia sa zbyt slabe na Płock. to jest to samo co zaobserwowalem w ostatnim spotkaniu w Płocku. wygralismy, ale tylko dzieki zenujacej postawie Tych. bo sami niewiele zaoferowalismy.
    .
    z taka gra nie wroze nam sukcesow. popatrzmy na Wisłe Kraków. ja wiem, ze to inna polka pilkarzy, ale tam zawodnicy po prostu potrafia operowac pilka, podawac, tworzyc akcje. u nas jest zwykla kopanina. i jeszcze w dodatku mordujemy gre tymi skrzydowymi, ktorzy tworza niewiele zagrozenia. kiedys Mierzej, Peszko czy Wahan faktycznie krecili rywalami. a teraz co najwyzej sami zakreca sie z pilka. powrot do rzeczywistosci.
    .
    najgorsze jest to, ze w pierwszych kolejkach te akcje sie powoli zazebialy, mozna bylo oczekiwac na wiecej zgrania i dalsza poprawe gry. a tymczasem regres nastapil. z pilkarzy jakby uszlo powietrze. mam nadzieje, ze fizycznie wszystko wyglada ok. ale w takim wypadku co sie stalo z ich psychika? po 15-20 latach treningow nie jest sie w stanie poprawnie przyjac pilki czy wymienic kilku podan? a moze znowu im nie placi miasto?

Dodaj komentarz