Nafciarze w zimny poniedziałkowy wieczór mierzyli się z Górnikiem Łęczna. Mecz nie należał do porywających widowisk, jednak na nasze szczęście podopieczni Dariusza Żurawia nawet w takim spotkaniu byli w stanie zainkasować trzy punkty. Bohaterem spotkania był niewątpliwie autor zwycięskiego gola, Marcin Biernat.
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem na małą niespodziankę zdecydował się trener Żuraw. Debiut w wyjściowym składzie młodego Oskara Tomczyka czy powrót Marcina Biernata to jedno. Drugą niespodzianką było przejście na system z czterema obrońcami i Adam Chrzanowskim na lewej stronie defensywy. Dodatkowym zaskoczeniem mogła być też absencja Jakuba Szymańskiego.
Pierwsze minuty to wyrównana gra obu zespołów. Pierwsze uderzenie było autorstwa gości, uderzał Kacper Łukasiak na nasze szczęście niecelnie. W odpowiedzi swoich sił spróbował Kristian Vallo. Piłka po jego strzale powędrowała niestety nad poprzeczką bramki strzeżonej przez Macieja Gostomskiego. Na drugie uderzenie musieliśmy czekać aż do dwunastej minuty. Po dośrodkowaniu Jime głową uderzał Marcus Haglind-Sangre. Niestety niecelnie. Chwilę później żółtą kartą za faul w środkowej strefie boiska ukarany został Jakub Grić. Zapachniało wręcz czerwoną kartka dla Słowaka. Spotkanie zdecydowanie nie porywało ani tempem, ani piłkarską jakoscią. W dwudziestej minucie żółtą kartę zobaczył Marcin Biernat, co oznacza, że zabraknie go w składzie na mecz z Polonią Warszawa.
Nic nie zapowiadało otwarcia wyniku. W dwudziestej siódmej minucie przebitkę w środku pola wygrał Grić, piłka trafiła do Jime, a ten fenomenalną podcinką posłał futbolówkę w pole karne Gostomskiego. Tam bardzo przytomnie znalazł się Grić i lobem posłał piłkę do siatki Górnika. W trzydziestej drugiej minucie żółtą kartką, za zbyt ekspresyjne dyskusje z arbitrem, ukarany został Souleymane Cisse.
Sędzia Szczech postanowił pierwszą część meczu przedłużyć o jedna minutę. Sześćdziesiąt sekund oglądania tego widowiska więcej to wręcz zakrawało o karę dla kibiców.
Gdybym miał podsumować pierwsze czterdzieści pięć minut tego meczu jednym słowem to postawiłbym na bylejakość. Oprócz bramki dla Wisły, żaden z zespołów nie stworzył sobie żadnych klarownych sytuacji.
Do drugiej części meczu oba zespoły przystąpiły bez zmian personalnych. Niestety na boisku było to widać. W pięćdziesiątej minucie błąd jednego z obrońców Górnika, do piłki doszedł Sekul i był bardzo bliski wyjścia jeden na jeden z Gostomskim. Niestety we wszystko wplątał się duet defensorów z Lubelszczyzny, skończyło się na strachu. W sześćdziesiątej minucie podwójna zmiana w Wiśle. Na boisku pojawili się Fryderyk Gerbowski oraz Jesper Westermark, zastępując Oskara Tomczyka oraz Łukasza Sekulskiego. W międzyczasie uraz Marcusa Sangre. Chwilę poźniej na podwójną zmianę zdecydował się również Pavol Stano. Na murawie pojawili się Damian Warchoł oraz Ikay Durmus zastępując Damiana Gąskę oraz Daniela Dziwniela. Patrząc na druga część meczu nasuwała się jedna myśl: Nafciarze sami proszą się o problemy. Doczekali się w sześćdziesiątej ósmej minucie. Dośrodkowanie Ikaya Durmusa i uderzenie Roginicia ląduje w siatce. Tak kończy się murowanie własnego pola karnego, przy tak niskim prowadzeniu. Chwilę później boisko opuścił Jime, w jego miejsce zameldował się na murawie Kacper Laskowski. Niestety, stracona bramka nie wpłynęła jakoś znacząco na poprawę gry Wisły. W siedemdziesiątej piątej minucie drugą żółtą, a w efekcie czerwoną kartkę, w zespole Górnika zobaczył Cisse. Ożywiło to podopiecznych Dariusza Żurawia. W siedemdziesiątej siódmej minucie uderzenie Kacpra Laskowskiego przysporzyło trochę trudności Gostomskiemu. Siedemdziesiąta dziewiąta minuta to kolejna podwójna zmiana w Wiśle. Trener Żuraw do gry posłał Krzyśka Janusa i Davida Niepsuja, zastępując nimi Vallo oraz Haglinda-Sangre. Dwie minuty później zmiany w Górniku. Damian Zbozień i Piotr Starzyński zastąpili Kacpra Łukasiaka oraz Marko Roginicia. Na cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry ostatnia zmiana w zespole gości. Murawę opuścił Mateusz Młyński, w jego miejsce wszedł Karol Podliński.
Sędzia Szczech zdecydował się przedłużyć drugą część meczu o pięć minut. I była to bardzo dobra decyzja arbitra. Rzut wolny po faulu Damiana Zbozienia na Fryderyku Gerbowskim, dośrodkowanie Mateusza Szwocha i Marcin Biernat daje prowadzenie Nafciarzom! Minutę później sędzia główny zakończył spotkanie.
Wisła udowodniła, że potrafi grać do końca, a Marcin Biernat nie mógł wymarzyć sobie lepszego powrotu na boisko. Nafciarze po tym zwycięstwie wracają do strefy barażowej i robią krok w kierunku walki o powrót do Ekstraklasy.
Wisła Płock 2-1 Górnik Łęczna
Jakub Grič 27, Marcin Biernat 90 – Marko Roginić 69
Wisła: 1. Krzysztof Kamiński – 15. Kristián Vallo (79, 10. Krzysztof Janus), 44. Marcus Haglind-Sangré (79, 24. David Niepsuj), 2. Marcin Biernat, 4. Adam Chrzanowski, 16. Fabian Hiszpański – 18. Jime (70, 70. Kacper Laskowski), 8. Jakub Grič, 14. Mateusz Szwoch, 37. Oskar Tomczyk (60, 32. Fryderyk Gerbowski) – 20. Łukasz Sekulski (60, 53. Jesper Westermark).
Górnik: 33. Maciej Gostomski – 21. Jakub Bednarczyk, 30. Souleymane Cissé, 4. Lukas Klemenz, 29. Daniel Dziwniel (62, 7. İlkay Durmuş) – 20. Mateusz Młyński (87, 9. Karol Podliński), 10. Adam Deja, 22. Enis Fazlagić, 17. Kacper Łukasiak (83, 19. Piotr Starzyński), 77. Damian Gąska (63, 52. Damian Warchoł) – 95. Marko Roginić (83, 25. Damian Zbozień).
żółte kartki: Grič, Biernat – Cissé, Zbozień, Deja.
czerwona kartka: Souleymane Cissé (75. minuta, Górnik, za drugą żółtą).
sędziował: Łukasz Szczech (Warszawa).
Mój klub, moje serce, moja Wisła Płock
Oprócz tego mąż, ojciec i bimbrownik!
wiele szczescia w koncowce i gratulacje dla druzyny i sztabu szkoleniowego, odniesionego zwyciestwa. Biernat udowadnia po raz kolejny, ze robi roznice.
.
jednak co do poziomu samego spotkania, to na pewno nie bylo najwyzszych lotow. poprzeczka postawiona przez Nafciarzy na bardzo niskim poziomie, ale przeskoczona jakims trafem. przynajmniej z gry nic nie wskazywalo na nasz ostateczny sukces. prawdopodobnie decydujaca byla druga zolta kartka i w efekcie czerwona dla Cisse. chociaz po prawdzie nie wiem za dostal ta pierwsza zolta kartke? za to, ze pokrzyczal troche o podjetej przez arbirta reakcji. wedlug mnie ten sedzia jest smieszny, chociaz akurat dzisiaj wygwizdal na nasza korzysc.
.
co do straconej bramki, to zdecydowanie Sangre zostal ograny przez Dumrusa, a potem juz nie dostrzeglem kogo wyprzedzil Roginic, ale to drugi winowajca. w kazdym razie obrona obnizyla srednia straconych bramek, ktora ostatnio wynosila 2 na spotkanie. tyle, ze na wyjazdach tracimy wiecej. Jimenez mial piekna asyste, ale gdyby nie to, prawie w ogole nie widzialem go, ze byl na boisku. Oskar slabiutki wystep, chociaz to nie byla raczej jego pozycja na boisku. Spremo w ogole nie dostaje szans, chociaz Hiszpanski nie gral dobrych zawodow. Niepsuj wszedl tylko zalatac dziure po Sangre. Chrzanowski, Biernat, Gric i Szwoch bardzo dobrze. Sekulski mizeria. Westermark na pewno lepiej od Sekula. co do Vallo, to nie wiem czego oczekuje od niego trener Żuraw, ale pewnie bronic Czestochowy.
.
jest zwyciestwo, ekipa jest zadowolona, kibice rowniez, podobnie jak kierownictwo. postepy w grze mizerne, ale kontakt z czolowka zachowany. jesli chodzi o jakies perspektywy na progres w przyszlosci, to osobiscie jestem sceptycznie do tego nastawiony. teoretycznie kiedy nawet awansujemy do barazow, bo wierze, ze to mozliwe, to nie widze w nich dla nas wiekszych szans. zakladajac, ze Lechia, Arka Gdynia albo Wisla Krakow zajma pierwsze 2 miejsca, to jedna z tych ekip znajdzie sie w barazach, a do tego Motor Lublin z bardzo inteligentym i nowatorskim trenerem, a takze znajdujace sie w coraz wyzszej formie i twardo grajace GKS Katowice, z ktorymi rownie szczesliwie wygralismy. a byc moze inny zespol jeszcze zaskoczy.
.
takze dluzsza perspektywa dalej bardzo mglista. mam wrazenie, ze strategicznie (paradoksalnie dla klubu) gra toczy sie jedynie o utrzymanie posady trenera. nic wiecej.
Jestem pod dużym wrażeniem stylu jaki zdążył wypracować trener Stano w Łęcznej, zwyczajnie się to dobrze ogląda i za to duże brawa.
U nas zwyczajnie mizeria i nie przerwanie wiele przypadku w poczynaniach boiskowych, broniliśmy przyzwoicie natomiast z przodu wrzutka a może coś wpadnie i jeśli tak ma wyglądać gra silnej ekipy walczącej o awans to oczami wyobraźni widzę jak wszyscy trzęsą się ze strachu i ze śmiechu ich brzuchy bolą.
Trochę zastanawiająca ocena tego spotkania przez trenera Żurawia.