Stało się! Wygrywamy pierwszy mecz wyjazdowy w tym roku i także po raz pierwszy zachowujemy czyste konto. Kto się tego spodziewał – ręka w górę. Ok, widzę kilka podniesonych dłoni. Sprawdzimy co obstawiliście w #NafciarskiTyper ;-). Żarty żartami, ale jak do tego doszło? Zapraszam do lektury relacji z tego pełnego emocji spotkania.
Pierwsze uderzenie w kierunku bramki Kikolskiego to dopiero szósta minuta meczu i spory kiks Davida Niepsuja. Przez pierwsze pięć minut oba zespoły, typowo dla rozgrywek Fortuna 1. Ligi, badały się nieśmiało. Na odpowiedź gospodarzy czekaliśmy aż do dziesiątej minuty kiedy to dośrodkowanie Rumina nie dotarło do Bartosza Śpiączki. W dwunastej minucie pierwszą żółtą kartkę w tym meczu pokazał sędzia Musiał. Na karę indywidualną zapracował sobie Śpiączka. Po kwadransie spotkania można było powiedzieć śmiało, że zapowiadał nam się mecz walki. W szesnastej minucie po stracie Haglinda-Sangre na uderzenia sytuacyjne zdecydował się Śpiączka. Prosto w Gradeckiego. Warto odnotować, że było to pierwsze celne uderzenie w tym meczu. Po osiemnastu minutach więcej niż celnych strzałów, mieliśmy żółtych kartek w spotkaniu. Drugim ukaranym Marcel Blachewicz. Nie minęła minuta, a Jakub Tecław również obejrzał żółty kartonik. Była szansa na podwójną karę dla gospodarzy. Dośrodkowanie z rzutu wolnego w wykonaniu Mateusza Szwocha trafiło na głowę Marcina Biernata, jednak nasz bramkostrzelny stoper tym razem uderzał niecelnie. W dwudziestej trzeciej minucie, fatalne wyprowadzenie piłki z pod własnej bramki zakończyło się stratą i groźnym strzałem głową w wykonaniu Rumina. Na nasze szczęście Tyszanin nie trafił czysto w piłkę. Drugie celne uderzenie tego spotkania było autorstwa Żytka, który głową po dośrodkowaniu Kurtarana strzelił wprost w a Gradeckiego. Do trzydziestej minuty Nafciarze pozostawali bez ani jednego celnego strzału. Wtedy to bardzo ładną akcję zainicjował, świetnym podaniem do Niepsuja, Szwoch. David zgrał do Sekulskiego, niestety Kapitan Wisły zatrzymany został przez Kikolskiego. Chwilę później dośrodkowanie z rzutu rożnego zamienił na niecelny strzał Haglind-Sangre. Nie minęła minuta, a żółtą kartkę obejrzał Marcin Biernat. Nasz defensor faulował wychodzącego na czystą pozycję Rumina. Generalnie spotkanie w pierwszej części bardzo obfitowało w żółte kartki. W trzydziestej czwartej minucie ukarany przez Musiała został Kurtaran. Chwilę później zapachniało golem dla Wisły. Uderzenie z rzutu wolnego Szwocha, rykoszet i Kikolski z dużymi problemami wyłapał piłkę. Na dobitkę czaił się już Marcus Sangre. W efekcie mieliśmy rzut rożny dla Wisły i kolejne zagrożenie pod bramką GKS-u. Tym razem dośrodkowaną przez Szwocha piłkę zgrywał do Sekula Jarek Jach. Niestety ponownie uderzenie Łukasza było niecelne.
W trzydziestej dziewiątej minucie piłkę do bramki Kikolskiego wpakował Dawid Kocyła jednak chwilę wcześniej był on na pozycji spalonej. Nie było nawet mowy o uznaniu tej bramki. To, co nie udało się w trzydziestej dziewiątej, wyszło już idealnie w czterdziestej pierwszej. Świetna akcja Gerbowskiego z zgranie na ścianę do Sekula, do piłki doszedł Fabian Hiszpański i to on otworzył wynik tego meczu.
Zbierałem się już do napisania, że wynik do końca pierwszej części nie uległ już zmianie, gdy Tyszanie mieli swoją najlepszą okazję. Na nasze szczęście Rumin nieczysto uderzył zgraną przez Śpiączkę piłkę i trafił w leżącego już Gradeckiego.
Jeszcze zanim sędzia Musiał zakończył pierwszą część meczu mocniej zabiło serce Bartka Śpiączki. Zapachniało drugą żółtą, a w efekcie czerwoną kartką, dla byłego napastnika Wisły.
Proszę państwa, zaznaczyć trzeba tą datę w kalendarzu! Wisła zagrała dobre czterdzieści pięć minut! Pierwsze czterdzieści pięć minut! Nie pamiętam kiedy ostatni raz mogłem coś takiego napisać w relacji!
Wisła gra dobrze i od razu przy ławce widać życie! A może dlatego Wisła grała dobrze!!
GKS mocno wyszedł na drugą część meczu. Dośrodkowanie Machowskiego z trudem zatrzymał Gradecki. Wisła po zmianie stron skutecznie oddalała zagrożenie od własnej bramki skupiając się na próbach podwyższenia prowadzenia. Gospodarze wprawdzie mieli swoją szansę w pięćdziesiątej czwartej minucie, jednak daleko było im do wyrównania.
W pięćdziesiątej dziewiątej minucie pierwsza zmiana w drużynie Nafciarzy. Boisko opuścił Marcin Biernat, w jego miejsce zameldował się Kuba Szymański. Wiele wskazuje na to, że zmiana ta podyktowana była kwestiami zdrowotnymi. Wraz z upływem czasu rósł niepokój wśród kibiców. Zespół Dariusza Żurawia pomimo żywiołowej gestykulacji ławki rezerwowych z minuty na minutę coraz głębiej się cofał w defensywie.
W sześćdziesiątej piątej minucie na boisku pojawili się Mikita i Stangret. Zastąpili oni Kurtarana i Blachewicza.
W 69. minucie przed wyborną sytuacja stanął Łukasz Sekulski. Niestety, nasz kapitan nie opanował dobrze piłki i tym samym zaprzepaścił okazję na podwyższenie wyniku. Minutę później druga zmiana w zespole Nafciarzy. Boisko opuścił Dawid Kocyła, jego miejsce zajął Kacper Laskowski. Sekundy później przeżyłem pierwszy mini zwała tego wieczoru. Centymetrów zabrakło żeby Rumin wepchnął bezpańską piłkę do naszej bramki. Pierwsze poważne ostrzeżenie dla naszej defensywy po przerwie. Dobrze odpowiedzieli Nafciarze. Dwie akcje zaczepne ostudziły na chwilę zapały ofensywne gospodarzy.
W siedemdziesiątej siódmej minucie drugi mini zawał tego wieczoru. Marcus Haglind-Sangre sygnalizuje konieczność zmiany. Na nasze szczęście po chwili okazuje się, że będzie mógł kontynuować grę. A już do wejścia na plac szykował się Adam Chrzanowski. Na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry boisko opuścili Teclaw i Etlthert w ich miejsce pojawili się Skibicki oraz Mystkowski.
W 82. minucie mecz zamknąć mógł Kacper Laskowski, niestety altruizm naszego skrzydłowego wziął górę i zamiast uderzać próbował odegrać do Szwocha. Skończyło się na rzucie rożnym. Pięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry ostatnia zmiana w zespole trenera Banasika. Bieroński zastąpił Wojtuszka. Chwilę później Jesper Westermark zastąpił Łukasza Sekulskiego. Powoli upływały końcowe minuty tego spotkania. Każda sekunda wybijała na zegarze jak zła. Sędzia Tomasz Musiał postanowił jeszcze doliczyć dodatkowe PIĘĆ MINUT! 300 SEKUND NERWÓW PRZED KIBICAMI WISŁY!
W 92. minucie zgranie Nedica głową do Żytki, ten jednak zatrzymany przez Gradeckiego. Bramkarz Wisły zasłużył na duże piwo po meczu od kolegów. To co wydarzyło się jednak minutę później mogło przekreślić cały wysiłek Bartka i kolegów. Bardzo niepewne wyjście Gradesia, pusty przelot i Rumin stanął przed pustą bramką. Na nasze szczęście Fabian Hiszpański jest Bogiem i tylko on wie jakim cudem udało mu się ta piłkę zatrzymać praktycznie przed linią bramkową!
W 95. minucie rzut wolny przed bramką Nafciarzy. Żółtą kartką ukarany przy tej okazji zostało Jarosław Jach. JEDNAK NIC Z TEGO NIE WYSZŁO DLA TYSZAN I NAFCIARZE DRUGI RAZ W TYM SEZONIE WYGRYWAJĄ NA WYJEŹDZIE!! Coś, do jeszcze trzy godziny temu wydawało się niemożliwe, stało się faktem!
GKS Tychy – Wisła Płock 0:1 (0:1)
0:1 – Fabian Hiszpański 42′
GKS: 1. Maciej Kikolski, 5. Teo Kurtaran (64, 77. Patryk Mikita), 6. Nemanja Nedić (C), 9. Daniel Rumin, 17. Marcel Błachewicz (64, 19. Maksymilian Stangret), 18. Bartosz Śpiączka, 20. Norbert Wojtuszek (84, 26. Jakub Bieroński), 21. Krzysztof Machowski, 22. Julius Ertlthaler (79, 10. Przemysław Mystkowski), 25. Wiktor Żytek, 33. Jakub Tecław (79, 11. Kacper Skibicki).
Wisła: 99. Bartłomiej Gradecki, 2. Marcin Biernat (59, 77. Jakub Szymański), 8. Jakub Grič, 9. Dawid Kocyła (71, 70. Kacper Laskowski), 14. Mateusz Szwoch, 16. Fabian Hiszpański, 20. Łukasz Sekulski (C) (85, 53. Jesper Westermark), 24. David Niepsuj, 32 Fryderyk Gerbowski, 33. Jarosław Jach, 44. Marcus Haglind-Sangré.
Żółte kartki: Śpiączka, Błachewicz, Tecław, Kurtaran – Biernat, Jach.
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).
Mój klub, moje serce, moja Wisła Płock
Oprócz tego mąż, ojciec i bimbrownik!
na nieszczescie dla naszych zawodnikow, ogladalem mecz od 50 minuty. i jestem zdruzgotany postawa naszych 'grajkow’. nie dopatrzylem sie bodajze jednego celnego podania (moze poza Gricem), kompletny chaos i kompromitacja. to prawda, ze nie stracilismy bramki, ale tylko cudem. zreszta sprawdzilo sie to co przewidywalem. GKS Tychy jest slaby, maja bardzo mlody sklad i tylko trener Banasik czyni tam cuda. zreszta to bylo widac juz na jesieni, kiedy pokonalismy ich gladko jak przedszkolakow. jesli mam porownac mecz ze Stala to wprawdzie przegralismy, ale zagralismy jak Barcelona, a teraz jak Amator Maszewo lub Delta Slupno (z calym szacunkiem do tych zespolow).
.
po co w ogole skupiamy sie na probie zachowania czystego konta, jesli druzyna nie potrafi bronic. skoncentrujmy sie na ataku. wygrajmy 6-5 a nie 1-0. gdyby gracze GKS Tychy mieli odrobine wyzsze umiejetnosci, to by nastrzelali nam caly wor goli.
.
kompromitacja, to co widzialem od 50 minuty. obrona Czestochowy i nic wiecej. w ten sposob nie awansujemy. kazda lepiej zorganizowana ekipa z bardziej doswiadczonymi graczami z latwoscia nas pokona. nie dajmy sie oszukac temu wynikowi. tym bardziej, ze naprawde liczylem na to, ze wygramy spokojnie ten mecz, slusznie przewidujac slabosc rywali. ale widac nawet w takiej sytuacji mamy problemy. jestem zupelnie zdegustowany. zamiast 3 albo 4 do 0 czy tam nawet 4 do 2, jest jakies farciarskie 1-0 i marne perspektywy na najblizsze kolejki. ten sklad i trenera trzeba by kopnac jakims pradem 230 V na przebudzenie…