Wiosną 1994 Petrochemia radziła sobie rewelacyjnie, ale zdarzały się też potknięcia. Jednym z nich była przegrana z Włókniarzem na wyjeździe w Pabianicach. Dziś właśnie jej 30. rocznica. Było to jednocześnie nasze ostatnie spotkanie z tą drużyną.
“Z dniem 1 marca 1994 roku MRKS Włókniarz zawiesza swą działalność statutową ze względu na brak środków” – zamknięte drzwi, a na nich taką kartkę zastali zawodnicy Włókniarza, którzy przybyli tego dnia na trening. Nasz przeciwnik borykał się z ogromnymi problemami finansowymi, długi klubu wynosiły ok. 7 miliardów starych złotych. Podupadające zakłady włókiennicze nie dawały już tyle pieniędzy, co kiedyś, a miasto odmówiło przejęcia klubu. Sytuacja była beznadziejna.
Część piłkarzy, czekających wciąż na wypłacenie zaległych pensji, odmówiła wyjazdu na obóz w przerwie zimowej. Z czasem okazało się, że nie byli oni nawet ubezpieczeni przez klub.
Ci, którzy zdecydowali się zostać, trenowali i rozgrywali sparingi na boisku Orła Łódź.
Ostatecznie 28 marca 1994 została podjęta decyzja o likwidacji klubu. W miejsce wielosekcyjnego Włókniarza powstał MTK i MKS Trzy Korony (sekcja ręczna i nożna), które do końca sezonu mogły używać nazwy Włókniarz.
Na początku kwietnia ze względu na chorobę serca z funkcji trenera pabianickiej drużyny zrezygnował Zbigniew Lepczyk. Zastąpił go Jerzy Rutkowski, który był jednocześnie czynnym zawodnikiem.
Z takim właśnie Włókniarzem przyszło nam walczyć o punkty, które miały dać pierwszy historyczny awans.
Wydawać się mogło, że będzie to łatwy mecz. Zdemotywowany przeciwnik z komisją likwidacyjną w klubie i my – u progu najpiękniejszym momentów w historii klubu.
A jednak nie…
Już w 6. minucie zawodnik Włókniarza Marcin Paszkiewicz pokonał naszego bramkarza. Próby zdobycia bramki przez Pawła Dylewskiego, Adama Majewskiego czy Artura Wyczałkowskiego zakończyły się niepowodzeniem. Mimo że na boisku dominowaliśmy, nie przekładało się to na wynik, a w pierwszej połowie największą szansę na jego zmianę miał ponownie Włókniarz.
Po przerwie wciąż atakowaliśmy, ale nadal bezskutecznie.
W 62. minucie kontaktowego gola mógł jeszcze strzelić Bogusław Pachelski, ale niestety nie był to jego najlepszy strzał i piłkę przechwycił zawodnik Włókniarza. Dwanaście minut później doczekaliśmy się zmiany wyniku, ale znów triumfowali gospodarze.
W podstawowym czasie gry byliśmy bezsilni, mimo że Włókniarz ostatni kwadrans grał w 10. Za pyskówki z sektorem gości wyleciał, dostając drugą żółtą kartkę, strzelec pierwszego gola Marcin Paszkiewicz.
Dopiero w 93. minucie padł dla nas gol z rzutu karnego, który wykonał faulowany chwilę wcześniej kapitan Paweł Dylewski.
Przegraliśmy z Włókniarzem Pabianice 2:1. Z pewnością zabrakło nam skuteczności. Częściej znajdowaliśmy się przy piłce i częściej atakowaliśmy bramkę przeciwników. Jednak to Włókniarz potrafił zamienić na gola pierwszą składną akcję.
Na trybunach pojawili się również kibice Nafciarzy. Nasza wizyta została opisana przez “Życie Pabianic” tak:
Kibice gości przyjechali w sile dwóch autokarów. Podlani tanim winem i wódką fani z Płocka, co chwilę wszczynali awantury, które musiały uspokajać siły policji, wspierane przez pabianickich strażników miejskich.
Kibiców, którzy przyszli na mecz trzeźwi, elektryzował niezwykły pojedynek snajperów.
Oraz:
Mordobicia i wandalizm zdominowały mecz Włókniarza z Petrochemią. Stado pijanych bandziorów przyjechało z Płocka tylko po to, żeby napić się taniego wina i narozrabiać. Co chwilę na trybunach wybuchały bijatyki, a zjednoczone siły policji i Straży Miejskiej gasiły pałkami zarzewie chamstwa. Mimo wszelkich wysiłków przyjezdni pseudokibice nie pomogli drużynie Petrochemii, która wyjechała z Pabianic bez punktu. Na pożegnanie „szalikowcy” z Płocka wywołali awanturę przed hotelem Włókniarza, obrzucając kamieniami własny autokar.
Pabianicka prasa nie zostawiła suchej nitki nie tylko na kibicach. Bogata Petrochemia, przekonana o swej wyższości, dla której sędzia w nieskończoność przedłużał mecz, dyktując w końcu niesłusznie karnego – tak zostaliśmy przedstawieni na łamach wspomnianego już „Życia Pabianic”.
Petrochemia zagrała w składzie: Grzegorz Pietrzak – Dariusz Kowalski, Artur Serocki, Krzysztof Bukowski, Artur Wyczałkowski – Krzysztof Kwasiborski, Paweł Dylewski, Adam Majewski (76. Adam Buzuk), Jacek Majchrzak (57. Dariusz Krzywkowski) – Piotr Pomorski, Bogusław Pachelski.
Żółte kartki: Kuc, Wiliński, Bujalski, Baran, Paszkiewicz (Włókniarz), Serocki, Wyczałkowski, Krzywkowski.
Sędzia główny: Bernard Holik (Opole)
Widzów: 2000
Pozostałe wyniki 23.kolejki
Znów korzystne dla nas wyniki na szczycie tabeli pozwoliły na zachowanie pozycji wicelidera. Radomiak przegrał kolejny mecz, a Stomil tym razem zdobył tylko jeden punkt. Bug Wyszków kolejny raz bez punktów, za to z niechlubnym bilansem bramkowym 15:38.
Bandziory, na następny mecz zapraszamy was na Łukasiewicza 34, na mecz z Okocimskim Brzesko.
Wisła Płock, Inter Mediolan, jaram się Ekstraklasą i Serie A. Psychofanka Czarka Stefańczyka i Samira Handanoviča