Piłkarska kakofonia czyli relacja z meczu #ODRWPŁ

W Opolu miał być koncert i był. Niestety koncertowy był występ Odry. Nafciarze w pierwszej połowie robili za bierną publiczność. Po zmienia stron próbowali, głównie za sprawą biernej postawy rywali jednak sił wystarczyło na ledwie jeden celny strzał. Ostatecznie Wisła przegrała w Opolu 3:0 i mocno zmniejszyła margines błędu przed dwoma ostatnimi kolejkami.

Dyrygent Żuraw uznał, że skoro trzy poprzednie spotkania wyszły koncertowo, to nie należy w orkiestrze mieszać. Do boju posłał więc identyczną jedenastkę jak poprzednio. Tak więc w bramce zobaczyliśmy Bartka Gradeckiego. Trójkę stoperów tworzyli Marcin Biernat, Marcus Haglind-Sangre oraz Adam Chrzanowski. Wahadłami mieli hasać Igor Drapiński i David Niepsuj. Pierwsze skrzypce w środku pola należały do Mateusza Szwocha oraz Jakuba Grića. A przed nimi duet Dawid Kocyła i Fabian Hiszpański. Na szpicy, w soli solisty, Łukasz Sekulski.

Zanim chociaż słowo o tym, co działo się na boisku, słów kilka o stacji telewizyjnej ze słoneczkiem w logo. Niezmiernie miło, że to ostatni rok tej żenady. Jestem, jako kibic, w stanie zrozumieć wiele, ale przesunięcie godziny rozpoczęcia spotkania o 10 minut ze względu na MotoGP Monaco to już zakrawa o kryminał. Gdyby jeszcze były jakiekolwiek zawody z udziałem Polaków ale nie… żeby dopełnić obrazu żenady dodam tylko, że nie oglądaliśmy emocjonującej końcówki wyścigu czy innych istotnych wydarzeń. Spędziliśmy dwadzieścia pięć minut oglądając radość po wygranej i oczekiwanie na dekoracje zawodników. Najbardziej emocjonujący moment dla którego musieliśmy czekać na arcyważny mecz Fortuna 1 Ligi? Rzucanie butami przez drugiego na mecie. Totalny brak szacunku słonecznej stacji dla rodzimych rozgrywek.

Pierwsze takty właściwego widowiska brzmiały nieco nieśmiało. Żadna z drużyn nie chciała podjąć większego ryzyka, tak więc słuchaliśmy starych i sprawdzonych przebojów. Głównie były to “Ja do Ciebie ty do mnie” albo “Wiele niedokładności” w wykonaniu Nafciarzy. Sprawiło to, że pierwsze piętnaście minuty spotkania nie należało do najprzyjemniejszych dla oka. 

W piętnastej minucie najpierw jak w bęben piłka huknęła w głowę Mateusza Szwocha. Popularny Bania nawet nie drgnął. Wielu na jego miejscu już byłoby w drodze na intensywną terapię. Chwilę później bardzo długi wyrzut z autu w wykonaniu Szreka, zamieszanie pod bramką Gradeckiego i ostatecznie sytuację musieli wyjaśnić obrońcy. 

Chwilę później, po identycznej wręcz sytuacji, Odra wywalczyła rzut rożny. Dośrodkowanie Galana na bliższy słupek tylko znokautowało Łukasza Sekulskiego. Ponad cztery minuty trwał koncert na rzuty z autu i dwa różne w wykonaniu Opolan. Na nasze szczęście bez większego zagrożenia dla naszej bramki. 

W 21. minucie żółtą kartką, za faul w środkowej strefie na Mateuszu Szwochu oraz późniejsze wyrazy niezadowolenia, otrzymał Piotr Żemło. Do piłki ustawionej mniej więcej na 35 metrze od bramki Halucha, podszedł sam poszkodowany i oddał pierwszy strzał/dośrodkowanie w światło bramki Odry. 

W dwudziestej siódmej minucie Marcin Biernat pozazdrościł chyba swojemu vis a vis i postanowił też zobaczyć żółtą kartkę. Faulując w środkowej strefie Sarmiento dał Odrze rzut wolny nie zdając sobie nawet sprawy z konsekwencji jakie będzie to za sobą niosło. Szybko wznowiona gra przez Opolan, dośrodkowanie na głowę Pirocha, ten zgrał piłkę do Jeana Sarmiento i napastnik Odry otworzył wynik spotkania. 

Szybko próbowali odpowiedzieć Nafciarze niestety nieskutecznie. Ładnie zaczął akcje na prawej stronie Niepsuj, niestety jego dośrodkowanie padło łupem obrońców Odry.

Trzymając się nomenklatury muzycznej, Nafciarzy uprawiali istną kakofonię. Wisła przez niemal czterdzieści minut stworzyła, pół, dosłownie pół akcji ofensywnej. 

W czterdziestej minucie minucie radość Opolan z drugiego gola Sarmiento przerwał sędzia Damian Kos sygnalizując wcześniejszy faul w wykonaniu jednego z graczy Odry. Ostatecznie, po analizie VAR, obejrzeniu sobie całego zajścia na monitorze, arbiter z Wejherowa postanowił jednak uznać drugiego gola Granatowo-Czerwonych.  

Chwilę później żółtą kartką zobaczył jeszcze Jakub Grić. Wisła z biegiem czasu, zamiast nabierać wiatru w żagle zaczynała wyglądać coraz bardziej bezradnie. Nafciarze ewidentnie z utęsknieniem nasłuchiwali gwizdka oznajmiającego przerwę w tym spotkaniu. Sędzia Kos uznał, że nie ma co się spieszyć do szatni i pierwszą część spotkania przedłużył o cztery minuty. 

Wystarczyło to, żeby Antczak wywalczył jeszcze rzut karny dla Opolan. Z najbliższej odległości trafił w szeroko rozłożone ręce Marcusa Halinda-Sangre. Sędzia nie miał innego wyjścia jak tylko wskazać na wapno. Do ustawionej na 11. metrze piłki podszedł Borja Galan i pewnie podwyższył prowadzenie swojego zespołu. 

Chwilę później piłkarze obu zespołów udali się do szatni. Chociaż nie jestem pewien czy Nafciarze to z tej szatni wyszli trzy kwadranse wcześniej. Miał być koncert w Opolu i był. Do przerwy jednak był to koncert Odry i ich wybitnego w tym meczu solisty – Jeana Sarmiento. 

W przerwie podwójna zmiana w Wiśle. Marcina Biernata zastąpił Jakub Szymański. Igora Drapinskiego zmienił Fryderyk Gerbowski. 

Na efekty nie musieliśmy długo czekac. W sześćdziesiąt sekund drugiej części gry Nafciarze zrobili więcej w ofensywie niż przez czterdzieści pięć minut przed przerwą. 

Podopieczni Dariusza Żurawia po przerwie zaczęli wyglądać, czego nie można było powiedzieć o naszej drużynie w pierwszej połowie. 

W pięćdziesiątej szóstej minucie przed linią pola karnego Piroch powalił Fabiana Hiszpańskiego. Słowak za to nieprzepisowe zagranie zobaczył żółtą kartkę. Nafciarze zyskali okazję na dośrodkowanie i zagrożenie bramce Halucha. Niestety, dogranie po ziemii w wykonaniu Szwocha szybciej pole karne Odry opuściło niż się w nim znalazło. Chwilę później z tego samego miejsca swoich sił próbował Hiszpan. Tym razem piłka minęła wszystkich, łącznie z linią końcową. 

W sześćdziesiątej pierwszej minucie kolejna, podwójna zmiana w Wiśle. Na boisku pojawili się Kacper Laskowski oraz Emil Thiakane. Murawę opuścili Dawid Kocyła i David Niepsuj. 

Niestety, za wiele te zmiany nie wnosiły. Wisła wprawdzie wyglądała lepiej, co było głównie zasługą tego, że Odra zadowoliła się trzybramkowym prowadzeniem i nie planowała forsować już tempa. Nafciarze nie umieli znaleźć sposobu na dobrze zorganizowaną defensywę Opolan. W sześćdziesiątej ósmej minucie zmiana w Odrze. Miejsce strzelca dwóch goli, Sarmiento zajął Dawid Czapliński. 

W siedemdziesiątej drugiej minucie indywidualna akcja Kacpra Laskowskiego niestety bez powodzenia. Chwilę później, po rzucie rożnym, strzału z dystansu spróbował Grić. Niestety, nie udało się powtórzyć wyczynu sprzed tygodnia. W siedemdziesiątej szóstej minucie boisko opuścił Łukasz Sekulski robiąc miejsce Jesperowi Westermarkowi. Trzeba przyznać, że nasz kapitan nie zaliczy tego spotkania do udanych. Co gorsze, to już siódmy mecz z rzędu bez gola w wykonaniu Sekula.

Minuty mijały, Odra zbliżała się do zwycięstwa, Nafciarze do powrotu do Płocka. Wiele na boisku się nie działo. Opolanie co jakiś czas zaznaczali swoją obecność na murawie stwarzając zagrożenie pod bramką Gradeckiego. Nafciarze uparcie bili w solidny, cementowy mur. Do osiemdziesiątej trzeciej minuty nie byli w stanie oddać nawet jednego celnego strzału na bramkę Halucha. 

W osiemdziesiątej czwartej minucie, druga zmiana w Odrze, na boisku w miejsce Wojciecha Kamińskiego pojawił się Adrian Purzycki. Minutę później przed szansą na podwyższenie prowadzenia stanął Antczak. Na nasze szczęście uderzył zbyt lekko i wprost w Gradeckiego. 

Kwintesencją bezradności Nafciarzy był fakt, że równo z wybiciem dziewięćdziesiątej minuty w polu “Strzały celne” nadal widniało okrąglutkie ZERO. 

W doliczonym czasie gry miała miejsce jeszcze podwójna zmiana w drużynie Odry. Murawę opuścili Mikinić oraz Niziołek ich miejsce zajęli Konrad Nowak oraz Vittorio Continella.

Cztery dodatkowe minuty wystarczyły jedynie na oddanie pierwszego celnego strzału w tym meczu. Jego autorem – Emil Thiakane. 

Nafciarze rozbudzili ostatnio nadzieje kibiców serią trzech wygranych z rzędu. Niestety wszystko co dobre, kiedyś się kończy. Szkoda jedynie, że w takim stylu i w rywalizacji z bezpośrednim konkurentem w walce o baraże. Za tydzień Dariusz Żuraw i spółka udają się do Pruszkowa na mecz ze Zniczem. Margines błędu wypracowany w poprzednich meczach się właśnie skończył. W Pruszkowie, jeśli piłkarze Wisły myślą o barażach, bezwzględnie muszą wygrać. 

Odra Opole 3-0 Wisła Płock
Jean Franco Sarmiento 28, 40, Borja Galán 45 (k)

Odra: 30. Artur Haluch – 9. Tomáš Mikinič (90, 94. Konrad Nowak), 3. Jiří Piroch, 27. Mateusz Kamiński, 2. Piotr Żemło, 24. Jakub Szrek – 25. Jakub Antczak, 5. Rafał Niziołek (90, 6. Vittorio Continella), 8. Wojciech Kamiński (84, 13. Adrian Purzycki), 77. Borja Galán – 7. Jean Franco Sarmiento (68, 11. Dawid Czapliński).

Wisła: 99. Bartłomiej Gradecki – 24. David Niepsuj (61, 70. Kacper Laskowski), 44. Marcus Haglind-Sangré, 2. Marcin Biernat (46, 77. Jakub Szymański), 4. Adam Chrzanowski, 21. Igor Drapiński (46, 32. Fryderyk Gerbowski) – 9. Dawid Kocyła (61, 19. Émile Thiakane), 8. Jakub Grič, 14. Mateusz Szwoch, 16. Fabian Hiszpański – 20. Łukasz Sekulski (76, 53. Jesper Westermark).

żółte kartki: Żemło, Piroch, Szrek – Biernat, Grič.

sędziował: Damian Kos (Gdańsk)

Kopnij dalej

Ten post ma 7 komentarzy

  1. Cezary

    Powinien to być pusty wpis taki jak gra tych kopaczy z czym do ludzi Chranowskim na obronie Sekulem w ataku z całym szacunkiem dla niego Drapińskim który w dwójce gra piach ludzie ogarnijcie się jest utrzymanie i z taką grą to wszystko a jeżeli trafią nam się baraże to będzie to cud ale po co? A zapomniałem o jeźdżcu bez głowy czyli koci kto k…..a przedłużył z nim kontrakt? Nic z tego nie będzie chociaż paradoksalnie wszystko mamy w swoich nogach o zgrozo

    1. zksP

      Czepiasz się Chrzanowskiego, ale nikt nie ma problemu z Sangre… Bo jest zagraniczny i gra u nas krócej?
      Kocyła jest jedynym, który w ataku stwarza jakiekolwiek zagrożenie i stara się coś zrobić. Reszta najchętniej grałaby w dziada, albo wrzucała lagę na drugi słupek prosto w ręce bramkarza. To jest atak na alibi, bo jak stracisz i pójdzie kontra, to wszyscy cię zjadą. A jak wrzucisz na pałę balon do nikogo, to kto zapamięta? I znów, nie rozumiem czepiania się Kocyły, gdy na 2 stronie Hiszpański przez ostatnie kilka spotkań po prostu nie istnieje. Można zapomnieć, że jest na boisku. 2-3 coś spróbuje dośrodkować, w obronie gra tak jak przy bramce głową Nascimento. O formie Sekula, Hiszpana, Sangre, czy… trenera jeszcze coś napiszę przy okazji ocen zawodników (bo ciężko to tak zostawić), ale największym naszym problemem jest, że nie mamy dwóch Kocyłów w ataku. Wtedy by było tam jakieś życie ruch i wyzwanie dla rywala.

      1. Cezary

        Dziwne masz spojrzenie na grę Kocyły i Chrzanowskiego ale ok to Twój pogląd kiedy w końcu Kocyła przestanie być młodym zdolnym mnie nie przekonuje a co do Chrzanowskiego to sorry ale wolę Sangrę zbyt dużo błędów które decydowały o wyniku meczu w wykonaniu Chrzanowskiego jeszcze może pochwal Drapińskiego to ja już wymiękam

  2. renegat

    pisalem, ze remis trzeba brac w ciemno. a tymczasem 3-0. z drugiej strony fakty sa takie, ze w tej fazie sezonu wiele ekip gra w kratke, jak na przyklad Cracovia, ktora rozbila Gornik Zabrze 5-0 a potem przegrala ze Slaskiem Wroclaw gladko 4-0.
    .
    jedziemy do Pruszkowa po 3 punkty, potem z Resovia zagramy o kolejne 3 oczka. zero kalkulacji po blamazu w Opolu.
    .
    swoja droga mozna rozwazyc powaznie komentarz Cezarego@, ale po sezonie. teraz nie ma sensu wciskac kija w szprychy rozpedzonego roweru. wszystkie rece na poklad. na podsumowania przyjdzie jeszcze pora.

  3. zksP

    Mecz tragiczny, ale też nie jest to jakiś szok. Ja się wku… i emanowałem czarnowidztwem, gdy rok temu przekreślaliśmy swoją szansę na szybki bezpośredni awans. Teraz to widać, że zawodnik klasy Furmana + 1-2 dobre wzmocnienia do ataku i szybsze ogarnięcie spraw kadrowych pozwoliłyby spokojnie powalczyć o parę punktów więcej. Przecież przy tym całym trudnym do zrozumienia działaniu na szkodę klubu, to i tak przed tą kolejką traciliśmy ledwie parę punktów do Arki. Zresztą Arka to dobry przykład, bo tam od dawna mieli ogromy potencjał dzięki niewiele gorszym od Furmana, czy Szwocha, „ekstraklasowym” piłkarzom jak Gol, Milewski i Adamczyk, do których dorzucili Kobackiego i liga jest ich.

    No, ale u nas wyszło jak wyszło. Cóż, kibicem jest się na dobre i złe. Dlatego choć wkurzało mnie jak rzucaliśmy sobie kłody pod nogi i od początku sezonu pisałem to, że mam nadzieję co najwyżej na baraże, to teraz po prostu liczę, że osiągniemy wynik z kategorii cud. Bliżej mi do tego co napisał Renegat. Nie rozumiem też ludzi, którzy pisali żeby rudy się zawijał, a teraz dziwią się, że Hiszpański, Sekulski, Kocyła, czy Thiakane nie są w stanie grać równie dobrze. Jak można cisnąć zawodnikom za przejście obok meczu i brak zaangażowania, tak nie rozumiem tej histerii po 0-3 w Opolu. Odra pokazywała już że jest niebezpieczna – ogrywała w tym sezonie Katowice (2x), Arkę, Wisłę Kraków na wyjeździe (i strzelała w tych meczach tyle goli ile my w pół rundy)… Zespół nieprzewidywalny. Co poradzić? Wisła Kraków, Motor, Odra, Tychy – wszyscy zaliczają takie wpadki. Dzięki rywalom wskoczyliśmy na 4 miejsce i mieliśmy wyborną sytuację przed meczem, ale postanowiliśmy udowodnić, że jesteśmy równie niedorobieni co oni i znów mamy nóż na gardle. Potrzeba nam było 6 punktów w 3 meczach, teraz musimy zdobyć 6 w dwóch. Liczmy na cud (bo w Katowicach wygrać z tym trenerem, to i tak będą szansę 10%). O co ten gniew? A jak ktoś nie miał problemu w czerwcu, lipcu, to i teraz niech nie narzeka, że zespół nie dał rady wygrać 4 spotkań z rzędu.

  4. renegat

    dodam tylko, ze na poczatku sezonu Lechia byla w sportn chaosie, ale pojawily sie pieniadze, przeprowadzono transfery i po jakims czasie wskoczyli w rytm. w tym okresie bodajze tylko Arka wykorzystala sytuacje i uciekla peletonowi i wytrzymala do konca na pozycji gwarantujacej Ekstraklase. tymczasem Lechia spacerkiem wskoczyla na fotel lidera. Wisla Krakow to juz tradycyjnie gubila mase punktow po meczach, ktore powinny sie zakonczyc wlasciwie pogromami rywali. dlatego posade stracil Radoslaw Sobolewski. takze mozna bylo w pierwszej czesci sezonu zbudowac bezpieczna przewage, ale okazalo sie, ze nasz klub znalazl sie w okresie przejsciowym, a wlasciwie w chaosie.
    .
    co do barazy, to w mojej opinii istotne jest, aby uplasowac sie na 4 pozycji za GKS Katowice. jestem zdania, ze Wisla Krakow poradzi sobie w przyszlym tygodniu z Gieksa, a takze w potencjalnym barazu z nimi, jesli do takowego dojdzie. Gornik Leczna rowniez ma okazje do zgubienia punktow, a to moga byc naprawde ciezkie spotkania na wyjezdzie. zwlaszcza z Wisla Krakow wypada zagrac u siebie. jesli przyjdzie zagrac czysto hipotetycznie z GKS Katowice, Leczna czy Wisla Krakow na wyjezdzie, to bedzie to naprawde ciezkie zadanie. stad tak wazne jest 6 punktow w kolejnych meczach.
    .
    wciaz promykiem nadzieji jest dla mnie pierwsze 25 minut z meczu wyjazdowego z Arka Gdynia. tak powinnismy grac w kazdym meczu przez 90 minut. bajka.

    1. zksP

      Lechia była w sportowym chaosie, ale też miała potężne problemy kadrowe i z tego co słyszałem, to w niektórych meczach grała juniorami, czy zawodnikami po raz 1 przesuniętymi do obrony. No, ale mieli sporo kasy, to z czasem do Fernandeza dorzucili sobie grajków z Łotwy itd i jakoś poszło. Tak jak piszesz, trochę specyficzny przykład, ale ligę wygrywa zespół który nie był poza zasięgiem od początku do końca.
      Arka ma ten ekstraklasowy środek pola + Kobacki, ale początek sezonu to przecież protesty kibiców i też im wybitnie nie szło (10 punktów w 9 kolejek). Nie było w tym sezonie ekipy która jakoś odjechała kompletnie, nawet liderzy mieli poważne kłopoty.
      .
      Co do typów na końcówkę sezonu, to patrząc w terminarz doszedłem do wniosku, że… jest duża szansa na finał baraży w Gdyni. Arka ma teraz Lechię (a już od meczu z nami Arka traciła impet, nie wiem jak tam teraz ze zdrowiem tego środka pola) – jeśli przegra, to ostatni mecz u siebie gra z rozpędzonym i nakręconym mentalnie GKS Katowice i dla mnie to goście będą faworytem, ale może Arce uda się obronić pozycję? Szczerze, to wolę Arkę od GKS, bo to grający z polotem monolit (dla mnie chyba najbardziej porywająca piłka w lidze).
      My znów jesteśmy na styku, mi zależałoby na zajęciu 4 miejsca, bo 1 „finał” na wyjeździe możemy wygrać grając mądrze z kontry (z tym trenerem?) i mając dużo szczęścia. Nie takie niespodzianki zdarzały się w finałach, ale żeby 2x z rzędu zagrać taki finał? Nie bardzo wierzę, dlatego wolę choć ten 1 mecz u siebie. Pomaga nam trochę terminarz – Tychy grają z Łęczną. Słabo że Łęczna wygrała (z tą… na ławce – wszyscy byle nie oni). Tychy mają też wyjazd Termalicę (jednak czołową ofensywę ligi pod względem strzałów), Kraków wyjazd do Katowic (może być im ciężko choćby o punkt), tylko obawiam się, że Motor (vs Resovia i Podbeskidzie) zdobędzie 6 punktów. Trzeba nam wygrać oba mecze.
      .
      Pytanie, czy jesteśmy w stanie przywieźć 3 punkty z Pruszkowa, bo łatwo się tam nie gra. Potencjał mamy, ale nasze typowe zwycięstwa, to 0 sytuacji z obu stron i przypadkowa bramka. Musimy jakoś wrócić na 4, bo nie wierzę, nawet w kategorii cudu, że np wygramy na wyjeździe z Motorem i GKS/Arką, gdzie stadiony wypełnią się kibicami… Skoro nie możemy nawiązać walki z Odrą grającą o powrót szans na baraże. Zresztą, Odra też ma świetnych rywali (Polonia, Znicz u siebie)… 6 punktów, albo nawet baraży może nie być – oficjalnie zostanie potwierdzona śmierć tego projektu.

Dodaj komentarz