Wielka niewiadoma czyli porządków ciąg dalszy.

„Wisła Płock ściąga kozaka” – to pierwszy nagłówek w mediach jaki kojarzy mi się z transferem Nikoli Srećkovicia do Wisły Płock. Tak wtedy to wzmocnienie określono na łamach serwisu iGol. Prawda jest jednak taka, że wszyscy mieli ogromne oczekiwania w związku z przyjściem sympatycznego Serba. Niestety rzeczywistość kolejny raz okazała się brutalna.

Był dwudziesty siódmy dzień czerwca, kiedy klub ogłosił, że po udanych testach medycznych serbski skrzydłowy Nikola Srećković zostaje nowym zawodnikiem Nafciarzy. Podpisał on umowę do 30 czerwca 2025 roku, z opcją przedłużenia o kolejny rok.

Nikola Srećković urodził się 26 kwietnia 1996 w Serbii. Urodzony w Valjevo, Srećković wygrał serbską ligę młodzieżową z Radem w sezonie 2014/15 i był nominowany do najlepszego gracza tych rozgrywek. Następnie latem 2015 roku przeszedł do Voždovaca. W Superlidze zadebiutował w meczu ósmej kolejki sezonu 2015/16 przeciwko Radnikowi Surdulica. W ostatnim dniu letniego okna transferowego przed sezonem 2018/19 Nikola podpisał trzyletni kontrakt z Vojvodiną. Rok później podpisał trzyletni kontrakt ze Spartakiem Subotica. W ubiegłym sezonie rozegrał 29 spotkań, w których uzbierał 6 goli, 4 asysty (2331 minut). Łącznie w Super liga Srbije rozegrał 186 spotkań, w których zdobył 26 bramek oraz zaliczył 16 asyst.

Nie da się zaprzeczyć, że na papierze wyglądało to bardzo obiecująco. Warto w tym miejscu dodać, iż transfer Srećkovicia to jeszcze „spadek” po poprzednich władzach klubu. Według mojej wiedzy, piłkarz był dogadany z Nafciarzami już zimą. Miał być wzmocnieniem na poziomie Ekstraklasy. Niestety życie bywa przewrotne i Nicola dołączył do zespołu pierwszoligowego.

Nikola w koszulce Nafciarzy zadebiutował podczas letniego obozu. Wyszedł na boisku w sparingu przeciwko Spartakowi Trnawa i trzeba przyznać, że wyglądał dobrze. Sezon Fortuna 1 Ligi zaczynał jako nasz podstawowy piłkarz. W trzeciej kolejce zanotował swoją pierwszą „liczbę” na polskich boiskach. Asystował przy golu Krzysztofa Janusa w meczu przeciwko Lechii Gdańsk. Niestety, im dalej w las, tym gorzej. Ostatecznie rundę jesienną Nicola zakończył z 11 występami w których dał Nafciarzom tę, jedną wspomnianą wyżej asystę i obejrzał dwie żółte kartki.

Zimą zarówno Wisła jak i sam piłkarz zaczęli szukać rozwiązania tej patowej sytuacji. Nicola ewidentnie nie umiał odnaleźć się w nowym klubie, co przekładało się na jego dyspozycję na boiskach Fortuna 1 Ligii. Wtedy pojawiło się światełko w tunelu. Po Serba zgłosił się jeden z zespołów tamtejszej najwyższej klasy rozgrywkowej – FK Novi Pazar. Oba kluby szybko doszły do porozumienia i 20 stycznia tego roku Niko udał się na wypożyczenia. Serbski zespół zagwarantował sobie prawo pierwokupu skrzydłowego. Srećković w Super liga Srbije zanotował wiosną piętnaście występów, w których zdobył trzy gole. Dodatkowo zagrał też w krajowym pucharze i tam również zanotował trafienie dla swojego zespołu.

Aktualna umowa wypożyczenia wygasa wraz z końcem czerwca. Przyszłość piłkarza stoi pod dużym znakiem zapytania. Jak udało się nam ustalić, sam zawodnik najchętniej zostałby jednak w ojczyźnie i tam kontynuował swoją karierę. Jedyną przeszkodą może być kwota jaką Wisła będzie żądała za swojego gracza. Da się usłyszeć, że będzie to suma niewiele niższa niż ta, którą Nafciarze za Serba zapłacili. Latem mówiło się, że transfer kosztował Nafciarzy ponad 500 tyś. PLN. Jak słyszę, nikt jednak Nicoli w klubie nie skreślił i jeśli piłkarz wróci do Płocka, latem dostanie szansę na udowodnienia swojej wartości.

Pozostaje jednak pytanie, czy Srećković będzie chciał wrócić, czy czeka nas kolejna saga transferowa?

Kopnij dalej

Ten post ma jeden komentarz

  1. zksP

    Tak, nadzieje były duże, choć mi (chyba jak każdemu) coś tu nie pasowało i miałem obawy, że skoro wszystko jest tak super (i taki z niego kozak), to czemu przychodzi do spadkowicza z ekstraklasy… No, ale w tej beznadziei człowiek chciał, żeby było to coś, co wymyka się logice i Srecković najlepiej zostanie Fernandezem 2 ligi. Moje nadzieje szybko stopniały, bo bardzo dobre wrażenie, to w sparingu na Słowacji (z Podbeskidziem) zrobił na mnie Laskowski. Za to Srecković robił beznadziejne wrażenie – łatwy do rozczytania, zwinność wozu z węglem, aż żal było patrzeć jak obrońcy zabierają mu piłkę niczym dzieciakowi – plus, że z początku próbował pojedynków, później już tylko wrzucał jak leci. Mimo wszystko gdzieś było widać, że jakąś technikę ma, że kiedyś grać potrafił, no i… chyba dobrze jego obecność wpływała na ekstraklasowego na początku sezonu Spremo. Liczyłem, że po prostu zaniedbał się, miał zaległości treningowe, tłumaczyło to transfer do nas – pół roku ostrych treningów i może będzie miał nowe wejście do ligi…
    .
    Ale z czasem jasne stało się, że jest to kolejny przejaw niekompetencji poprzednich władz (choć na +, że chcieli kogoś gotowego od razu walczyć o awans… wyrzucając jednocześnie Furmana, ale mniejsza), czucia piłki na poziomie nastolatka grającego w football managera – miał dobre CV (no i był zagraniczny, wow!), to daliśmy się naciąć na taką minę jak frajerzy. Ktoś wyczuł moment, przytulił dobrą kasę i pozbył się piłkarza-oldboja. Ciężko teraz będzie go sprzedać za taką samą kasę, skoro odbił się od zaplecza ekstraklasy i jasnym jest, że jest nam zbędny. Mniej takich (dziecinnych) transferów w przyszłości, więcej (młodych) wyróżniających się graczy w Zniczach, Stalach, czy ligę niżej.

Dodaj komentarz