PETROCHEMIA – SZOMBIERKI 3:0  #AWANS94

11 czerwca 1994. Jeden z najjaśniejszych i najpiękniejszych momentów w historii naszego klubu.
Równo 30 lat temu kapitan Nafciarzy Paweł Dylewski wyprowadził drużynę Petrochemii, by spełniła marzenia, swoje i kibiców.

Herby obu klubów

Już sama otoczka meczu była  wyjątkowa. Piłka, którą mieli grać zawodnicy, została zrzucona z helikoptera.
Na trybunach oficjalnie zasiadło 19 tysięcy widzów, nieoficjalnie mogło być nawet ponad 20 tysięcy.
Piotr Soczewka w wywiadzie dla klubowych mediów z okazji 24. rocznicy awansu wspominał ten dzień tak:

Zapadło mi w pamięci, że w tym sezonie na początkowych meczach wszyscy widzowie bez problemu mieścili się pod trybuną krytą. Sytuacja zmieniła się, kiedy było już wiadomo, że walczymy o awans. Na zbiórkę szedłem półtorej godziny przed pierwszym gwizdkiem i ku mojemu zaskoczeniu stadion był już zapełniony. Stadion dosłownie pękał w szwach!

Niewątpliwie dla Petrochemii był to najważniejszy mecz sezonu.

Wiedzieliśmy jaki ciężar ma ten mecz. Prezes Jaskóła na Dzień Chemika wpuścił kibiców za darmo. Przyszło około 20 000 ludzi. Nie było innej opcji niż zwycięstwo. Szombierki już raczej wiedziały, że nic nie ugrają przy naszej determinacji, więc gdy Boguś Pachelski po moim podaniu strzelił na 1:0 było jasne jak to się skończy. W drugiej połowie po zagraniu ręką obrońcy strzeliłem z karnego na 2:0, i w końcówce Jacek Traczyk dokończył dzieła. Był już doliczony czas, gdy sędzia odgwizdał spalonego. Kibice uznali, że to koniec meczu i wbiegli na boisko. Nie było wyjścia i sędzia zakończył mecz.

– wspomina po 30 latach Paweł Dylewski.

Przy tej okazji zapytaliśmy również ówczesnego kapitana Nafciarzy o historię najbardziej znanego zdjęcia z tamtego dnia.

W kilka sekund zostaliśmy rozebrani z koszulek i spodenek. Podeszli do mnie jako kapitana Trenerzy Prosowski i Targowski i wręczyli owego szampana. Asystował mi (pilnował mojego bezpieczeństwa) policjant, i tak powstało to kultowe zdjęcie. Byłem tak zmęczony, że nie mogłem go otworzyć. W końcu się udało i wspólnie z kolegami i kibicami uczciliśmy awans. A potem szaleństwo. Kibice przedarli się pod szatnię. Przy oknach i drzwiach były tłumy.

Kibice jeszcze długo pozostali na Ł34, świętując awans między innymi przejściem dookoła stadionu po jego koronie.

To, co jeszcze nie tak dawno pozostawało jedynie w sferze marzeń, stało się faktem. Drużyna, złożona niemal z samych wychowanków, chłopaków z Płocka osiągnęła największy sukces w historii klubu. Sukces, który nie był oczywisty. Sezon wcześniej ledwo się utrzymaliśmy i przystępując do rozgrywek w sezonie 93/94 nikt nie spodziewał się tego, że będziemy ten sezon wspominać w kontekście awansu. Niejednokrotnie zawodnicy tamtej drużyny mówili, że nikt ani wierzył, ani nie spodziewał się takiego zakończenia. Jednak trener Grzegorz Wenerski tak poukładał i przygotował drużynę, że dokonał czegoś, czego nie udało się nikomu przed nim. Wiosną przegraliśmy tylko dwa mecze i cały czas utrzymywaliśmy się w czubie tabeli. Osiągnęliśmy najwyższe zwycięstwo ligowe sezonu, pokonując Jagiellonię 7:1 i mieliśmy najlepszy bilans bramkowy w lidze.

Skrót meczu


Petrochemia zagrała w składzie: Grzegorz Pietrzak – Mirosław Milewski, Jacek Majchrzak,  Artur Serocki,  Krzysztof Bukowski – Paweł Dylewski, Piotr Soczewka (62. Dariusz Krzywkowski), Jacek Traczyk,  Adam Majewski – Piotr Pomorski, Bogusław Pachelski.

Bramki:
11. Bogusław Pachelski
53. Paweł Dylewski
72. Jacek Traczyk

Sędzia główny: Adam Dzik (Koszalin)


Widzów: 19 000
Co ciekawe, frekwencja na Łukasiewicza 34 była wyższa niż frekwencja na wszystkich stadionach naszej grupy tego dnia.

Pozostałe wyniki 33. kolejki

footballdatabase.eu

W przedostatniej kolejce wszystko było już jasne. Awans po raz pierwszy w historii przypadł Stomilowi i Petrochemii. Z ligi spadały oba rzeszowskie kluby, Bug Wyszków z ostatniego miejsca po bardzo słabym sezonie oraz Włókniarz Pabianice, który do strefy spadkowej wpadł w zasadzie na ostatniej prostej.

Tygodnik Płocki nr 24 z dn. 14 czerwca 1994r.

Mamy AWANS, ale jeszcze nie kończymy. Za kilka dni pojedziemy  na 15 minut do Wyszkowa.

Kopnij dalej

Dodaj komentarz