Jorge Jimenéz Rodríguez, znany również jako Jime, pozostanie w Wiśle Płock na dłużej. Klub aktywował zawartą w poprzedniej umowie klauzulę przedłużenia kontraktu 25-letniego Hiszpana o kolejne dwa sezony.
Jime dołączył do klubu 24 sierpnia 2023 roku z hiszpańskiego UD San Sebastián de los Reyes. 2 września znalazł się już na ławce w meczu otwarcia Orlen Stadionu z Polonią Warszawa (3:0), natomiast jego debiut przypadł na następną ligową kolejkę, kiedy 15 września w spotkaniu ze Stalą Rzeszów zmienił Dawida Kocyłę.
Łącznie w sezonie 23/24 Jorge Jimenéz wystąpił w dwunastu meczach w Fortuna 1 Lidze, w trakcie których zaliczył dwie asysty i wywalczył rzut karny.
Życzymy powodzenia w niebiesko-biało-niebieskich barwach!
źródło/Wisła Płock
Mój klub, moje serce, moja Wisła Płock
Oprócz tego mąż, ojciec i bimbrownik!
Jime… różnie można oceniać jego rok w Płocku, bo początek przerażająco beznadziejny, aż się bałem że będzie kolejnym Kvocerą, czy Jorginho. Piłkarzem-epizodem, o którym wszyscy szybko zapomną. Długo to trwało, ale ostatecznie się rozkręcił, zaczął pokazywać typową hiszpańską swobodę na boisku, luz, technikę, brał się za rozgrywanie. Szkoda, że trapiły go kontuzje, zwłaszcza ten na wiosnę. Dlatego trudno wystawić mu rzetelną ocenę, tak naprawdę pozytywne odczucia opierają się ledwie na kilku występach.
.
Ogólnie liga powoli się zbliża. Fajnie, że postawiliśmy na coś, co ma szansę wykiełkować i iść w górę. Zawsze apelowałem, aby ściągać młodych, albo wyróżniających się z niższych lig i na nich próbować coś zbudować – nie tylko sportowo, ale też jakąś własną tożsamość. Tylko po cichu liczyłem, że mimo Euro uda się ściągnąć do ligi dwóch zawodników mogących ciągnąć ten zespół, stanowiących o jego sile. Bo obecnie, to jednak trudno oczekiwać aby paczka takich nieopierzonych zawodników (w niektórych przypadkach wręcz mocno) będzie walczyć o czołowe lokaty. Mam na myśli oczekiwać – wymagać, nakładać na nich jakąś presję. No, ale wolę taką Wisłę, ze zgraną paczką, dobrą atmosferą i ambitnym podejściem, niż tę Wisłę bez pomysłu na siebie, skonfliktowaną, wyrzucającą Furmana i na starcie ligi zajmującą się fochami Mokrzyckiego, czy Kapuadiego. Powiedzmy też, że „myśliwy musi być cierpliwy”… W naszej sytuacji szkoda, że w tym roku kończymy granie już w połowie listopada.