Wtorkowy wieczór, godzina 18:00, 1/32 Pucharu Polski. W takich okolicznościach przyszło Nafciarzom zmierzyć się z zespołem Warty Poznań. Miało być na poważnie, niestety na boisku wyglądało to trochę niepoważnie. Nafciarze po bezbarwnym meczu przegrali ostatecznie z zespołem z Poznania i swój udział w tegorocznym Pucharze Polski zakończyli już na 1/32.
Przedmeczowy rzut oka na składy. Zgodnie z zapowiedziami, do wyjściowej jedenastki trafili Barłomiej Gradecki oraz Miłosz Brzozowski. Chyba wszyscy domyślaliśmy się, ze w kontekście ostatnich udanych występów, na podstawowy skład zasłużył również Krystian Pomorski.
Trener Piotr Klepczarek zdecydowanie bardziej rotował składem przed tym spotkaniem. Szkoleniowiec Warty dokonał aż siedmiu zmian w stosunku do ostatniego ligowego spotkania przeciwko Arce Gdynia.
Tak oto prezentowały się składy obu drużyn na to spotkanie:
Pierwsze uderzenie w kierunku bramki Leo Przybylaka miało miejsce już w czwartej minucie. Jego autorem był Łukasz Sekulski. Na nasze nieszczęście nasz kapitan nieznacznie się pomylił i piłka po uderzeniu głową powędrowała nad poprzeczką. W odpowiedzi akcja Warty, w porę przerwana przez naszych obrońców. W ósmej minucie na nieoczywiste uderzenie zdecydował się Andrias Edmundson. Strzał Farera zmierzał w samo okienko bramki gości, jednak na drodze piłki stanął Przybylak. W trzynastej minucie sędzia Wojciech Myć po raz pierwszy sięgnął do kieszonki po kartkę. Ukarany za faul taktyczny na Miłoszu Brzozowskim został Shun Shibata. W siedemnastej minucie bardzo dobre dośrodkowanie Krystiana Pomorskiego i Fabian Hiszpański z najbliższej odległości uderzył wprost w Przybylaka.
Kolejne minuty mijały, przewaga Wisły była wyraźna, jednak brakowało konkretów. Swoje szanse mieli, chociażby Sekulski po dograniu piłka z lewej strony, czy Hiszpański po podaniu Kuna. Warta w ofensywie ograniczała się do grania ja do Ciebie, Ty do mnie. Wysoko ustawiona drużyna Mariusza Misiury na wiele więcej zresztą nie pozwalała gościom.
Gdybym miał po pierwszych dwóch kwadransach tego spotkania je podsumować to określenie „mecz dla koneserów” pasowałoby idealnie.
W 39. minucie celnie uderzał Pomorski. Przybylak z problemami wybił piłkę na rzut rożny. Niestety ten nie przyniósł żadnych efektów. Dwie minuty później to, co nie udawało się Nafciarzom, prawie udało się Warcie. Po dośrodkowaniu piłki przez Piotra Krawczyka bliski skierowania piłki do własnej bramki był jeden z defensorów gości. W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry pierwszy strzał oddali goście. Uderzenie Firleja zablokował jednak w porę Dani Pacheco. Chwilę później po rzucie różnym głową uderzał Ivaylo Markow, wysoko nad poprzeczką bramki Gradeckiego.
Czterdzieści pięć minut męki dla widzów. Tak w skrócie można opisać bezbramkową pierwszą połowę tego „widowiska”.
Na drugą połowę w zespole Wisły nie wyszli już Dani Pacheco oraz Fabian Hiszpański. Ich miejsce zajęli Iban Salvador oraz Dawid Kocyła. Drużyna Warty również z dwoma zmianami po przerwie. Murawę opuścili Jakub Bartkowski oraz Kacper Michalski. Trener Klepczarek w ich miejsce posłał do boju Bartosza Szeligę oraz Kacpra Przybyłko.
Po zmianie stron zmienili się aktorzy, ale nie zmienił się poziom widowiska. I tak sobie trwało to spotkanie do 59. minuty, kiedy to jeden z nielicznych ataków gości zakończył się samobójczym trafieniem Dawida Kocyły. Wprowadzony po przerwie Kocyła w pozornie niegroźnej sytuacji przeciął tak niefortunnie tor lotu piłki, że ta wtoczyła się do pustej bramki Nafciarzy. Warta bez celnego strzału wyszła na prowadzenie. To zawsze jest sztuka! Szybka reakcja trenera Misiury. Boisko opuścił Dominik Kun, w jego miejsce na placu gry pojawił się Jorge Jimenez. Chwilę później podwójna zmiana w drużynie Warty. Boisko opuścili Mateusz Firlej i Michał Kopczyński. Ich miejsce zajęli Rafał Adamski i Yuri Tkaczuk.
W 65. minucie Nafciarze trzykrotnie próbowali doprowadzić do wyrównania jednak bezskutecznie. Trzy minuty później druga żółta kartka w tym meczu. Ponownie ukarany nią piłkarz Warty, tym razem Bartosz Szeliga. W 73. minucie kolejna zmiana w Wiśle. Na murawie w miejsce Piotra Krawczyka pojawił się Bartosz Borowski. Już minutę później to właśnie Boroś był bliski wyrównania. Niestety jego uderzenie głową zdołał wybić z linii bramkowej obrońca. Chwilę później dobitki próbował Brzozowski, niestety również został zablokowany. Na trzynaście minut przed końcem regulaminowego czasu gry żółtą kartę obejrzał trener gości. Minutę później takim samym kartonikiem, napomniany został bramkarz gości Leo Przybylak.
Na dziesięć minut przed końcem Mariusz Misiura posłał na boisko Macieja Famulaka, zmieniając Jakuba Szymańskiego. Wraz z upływem czasu ilość żółtych kartek na koncie piłkarzy Warty rosła. Kolejnym ukaranym Mateusz Maćkowiak. Niestety rosnąć nie chciała, ilość goli zdobytych przez Nafciarzy. Do remisu próbował doprowadzić niezwykle aktywny Borowski. Swoich sił próbowali też Famulak, Edmundson czy Sekulski. Niestety zero przy herbie Wisły na tablicy wyników wydawało się być zaklęte. Goście już nawet nie udawali, że będą atakować. Ostatnie dziesięć minut spotkania w ich wykonaniu to autokar zaparkowany w polu karnym. Sędzia Wojciech Myć wprawdzie przedłużył spotkanie o cztery minuty, jednak okazało się zbyt mało dla Nafciarzy.
Wisła żegna się z pucharem Polski już na etapie 1/32 ulegając przed własną publicznością zespołowi Warty Poznań. Tutaj postawię kropkę, bo nie umiem znaleźć na tę chwilę żadnych cenzuralnych słów.
Wisła Płock 0-1 Warta Poznań
Dawid Kocyła 59 (s)
Wisła: 99. Bartłomiej Gradecki – 16. Fabian Hiszpański (46, 66. Iban Salvador), 17. Przemysław Misiak, 77. Jakub Szymański (82, 11. Maciej Famulak), 19. Andrias Edmundsson, 21. Miłosz Brzozowski – 6. Krystian Pomorski, 8. Dani Pacheco (46, 9. Dawid Kocyła), 14. Dominik Kun (64, 18. Jime) – 20. Łukasz Sekulski, 22. Piotr Krawczyk (73, 27. Bartosz Borowski).
Warta: 42. Leo Przybylak – 2. Jakub Bartkowski (46, 20. Bartosz Szeliga), 34. Wiktor Pleśnierowicz, 44. Iwajło Markow – 26. Kacper Michalski (46, 27. Kacper Przybyłko), 15. Michał Kopczyński (59, 5. Jurij Tkaczuk), 65. Shun Shibata, 77. Filip Waluś, 7. Damian Gąska (76, 10. Maciej Żurawski), 29. Mateusz Maćkowiak – 9. Maciej Firlej (59, 21. Rafał Adamski).
żółte kartki: Kocyła – Shibata, Szeliga, Przybylak, Maćkowiak, Tkaczuk.
sędziował: Wojciech Myć (Lublin).
widzów: 4013.
Mój klub, moje serce, moja Wisła Płock
Oprócz tego mąż, ojciec i bimbrownik!
Obiecalem sobie że do końca rundy nie będę komentował gry Wisły pod wodzą p Misiury no ale kurka wodna nie wytrzymałem gratulacje p Misiura robi pan dobrą robotę tylko pytanie dla kogo ? Zaraz będą komentarze że to tylko puchar i może odpuścili nie nie odpuścili tak grają i nic tego nie zmieni dopóki będziemy słuchać bajek pozdrawiam
dokladnie Cezary@ to puchar, a wiemy, ze puchar Polski moze byc problemem w walce o awans do Ekstraklasy. a krakowska Wisla wie o tym jeszcze wiecej. ten mecz pokazal tylko, ze nie ma glebi skladu. zagrali wlasciwie gracze pierwszego skladu albo ocierajacy sie o niego. i pokazali wlasciwie wielkie nic. ale to akurat mnie cieszy w perspektywie ligowej.
.
tylko zaluje, ze p. Misiura nie postawil w tym meczu na samych mlodych albo swoje glebokie rezerwy. przynajmniej mialby usprawiedliwienie jak znalazl.