Poważne punkty, czyli relacja z meczu #ŁKSWPŁ

Miało być poważnie i było. Nafciarze z Łodzi wracają z tarczą i przerywają tym samym passe spotkań bez porażki ŁKS. Krystian Pomorski kolejny raz zostaje bohaterem Nafciarzy. Przed przerwą na kadrę zostaje nam jedno spotkanie, mecz przeciwko Polonii Warszawa przed własną publicznością.

Bez sensacji, aż dziw bierze. Mariusz Misiura  tylko stawiając tym razem na Miłosza Brzozowskiego na lewym wahadle, lekko zaskoczył kibiców Wisły. Resztę wyjściowej “11” można było chyba trafić w ciemno po ostatnich spotkaniach. Do składu wrócił Andrias Edmundsson który tercet stoperów tworzył z Marcusem Haglindem-Sangre oraz Przemysławem Misiakiem. Środek pola to klasyczny tercet Pacheco – Kun – Jimenez. Wahadłowi, czyli Fabian Hiszpański oraz wspomniany Brzozowski, oraz duet napastników Sekulski – Krawczyk. 

Trener gospodarzy Jakub Dziólka też nie zaskoczył. Jedyna zmiana w składzie to ta wymuszona. Michała Mokrzyckiego pauzującego za kartki zastąpił Wysokiński. 

Pierwsze minuty zdecydowanie należały do Nafciarzy. Dwa rzuty rożne, dwa długie dośrodkowania z wyrzutów z autu autorstwa Przemka Misiaka, wszystko to jednak bez większego zagrożenia pod bramką Aleksandra Bobka. W odpowiedzi groźne z linii pola karnego uderzał Wysokiński. Świetnie w tej sytuacji zachował się Gostomski i skończyło się na rzucie rożnym dla gospodarzy. W jedenastej minucie serca kibiców Nafciarzy zamarły. Uderzenie Młynarczyka i Maciej Gostomski końcami palców zbił piłkę na słupek. Dobitki próbował jeszcze jeden z piłkarzy Łodzian jednak na nasze szczęście nieskutecznie. Cztery minuty później sędzia Kwiatkowski pierwszy razem tego wieczoru sięgnął do kieszonki. Żółtą kartkę za faul na Młynarczyku zobaczył Fabian Hiszpański. Nafciarze po kilku dobrych minutach w swoim wykonaniu, niestety dali się zepchnąć rywalom do głębszej defensywy. Zdecydowanie prym w ofensywie ŁKSu wiódł młody Antoni Młynarczyk, który niejednokrotnie wrzucał naszych defensorów na przysłowiową karuzelę. Po kwadransie tempo spotkania delikatnie spadło a sam mecz przeniósł się do środka pola. Po upływie kolejnych piętnastu minut mieliśmy wymuszoną przerwę spowodowaną zadymieniem murawy. 

Po wznowieniu gry do głosu doszli znowu Nafciarze. Zablokowany strzał Pacheco przyniósł jednak tylko rzut rożny. Niestety niewiele wynikło z tego stałego fragmentu gry w naszym wykonaniu. 

W czterdziestej pierwszej minucie najlepsza jak do tej pory okazja Nafciarzy. Świetne podanie Sekulskiego do Jimeneza, Hiszpan bardzo dobrze dograł przed bramkę Bobka do wbiegającego Krawczyka. Niestety nasz napastnik nie zdołał na wślizgu sięgnąć piłki i wepchnąć jej do bramki rywali. 

Pierwsza połowa meczu na szczycie nie przyniosła nam ostatecznie goli. Nie można jednak powiedzieć, że było to słabe spotkanie. Obie drużyny miały swoje sytuacje. Nafciarzy uratował raz duet Gostomski – słupek. ŁKS parze Bobek – poprzeczka zawdzięczał remis do przerwy. 

Drugi czterdzieści pięć minut zapowiadało się równie ciekawie! Trenerzy obu zespołów uznali, że skoro coś działa to nie ma co zmieniać. Dlatego obie jedenastki po przerwie zameldowały się w takich samych zestawieniach w jakich udały się do szatni. 

Tym razem mocniej zaczęli gospodarze. Strzał z dystansu Pirulo i rzut rożny dla ŁKSu. Pierwsze minuty drugiej części gry to rosnąca przewaga Łodzian. Najlepszej okazji nie wykorzystał Faiertag który po podaniu Młynarczyka w asyście naszych defensorów nie był w stanie z pięciu metrów skierować piłki do siatki. W odpowiedzi potężne, acz niecelne uderzenie Sangre.  W pięćdziesiątej czwartej minucie drugą żółtą kartką w tym  meczu ukarany zawodnik Wisły. Tym razem to Miłosz Brzozowski przekroczył przepisy, a sędzia Kwiatkowski musiał go napomnieć. Chwilę później ponownie faulował Brzozowski i muszę przyznać, że serce mi zamarło czy sędzia główny nie postanowi odesłać naszego młodzieżowca pod prysznic. Błyskawiczna reakcja trenera Misiury i przy linii bocznej meldują się Krystian Pomorski oraz Oskar Tomczyk. Zastąpili oni wspomnianego Brzozowskiwgo oraz Dominika Kuna. Nie najlepiej Osa przywitał się z boiskiem. Groźna strata w pierwszym kontakcie z piłką i na nasze szczęście Pirulo zaplątał się w dryblingu w naszym polu karnym. 

Nie najlepiej wszedł w mecz Tomczyk, za to Krystian Pomorski zaliczył kolejne wejście smoka. Dośrodkowanie Pacheco, i strzał z woleja Pomora otwiera wynik meczu! Cóż za passa naszego wychowanka! Trzeci mecz i trzeci gol z jego udziałem. Obiektywnie trzeba przyznać, że niewiele zwiastowało tę bramkę. 

Chwilę później, żółtą kartkę za faul w środkowej strefie boiska obejrzał Feiertag. Chwilę później Austriak opuścił boisko robiąc miejsce Husainowi Balicowi. Próbowali szybko odpowiedzieć gospodarze, jednak czujnie defensywa Nafciarzy. 

W 67. minucie miejsce Piotra Krawczyka na placu gry zajął Iban Salvador. Aaaajjjj JEZUS MARIA!! Ależ wejście mógł mieć nasz rezerwowy. Bardzo dobre prostopadłe podanie do Salvadora i Gwinejczyk z hiszpańskim paszportem o centymetry przestrzelił. To powinno być 2:0 dla Nafciarzy! Warto w tej akcji podkreślić świetne przejęcie i podanie do Ibana w wykonaniu Łukasza Sekulskiego. 

Nafciarze po otwarciu wyniku zdecydowanie poczuli krew! Drużyna Mariusza Misiury nie cofnęła się, a raz po raz szukali podwyższenia prowadzenia. Swoje szanse mieli, chociażby Sekulski czy ponownie Pomorski. Niestety brakło skuteczności wykończenia lub trochę szczęścia. Istotą przeszkodą była też postawa obrońców ŁKSu, którzy ratowali Bobka w beznadziejnych sytuacjach. 

W 78. minucie znowu wydarzyło się coś co nie miało prawa bytu. Sędzia Kwiatkowski wskazuje na punkt oddalony o 11. metrów od linii bramkowej Macieja Gostomskiego. Powód, faul Marcusa Haglinda-Sangre na Balicu. Do piłki podszedł Pirulo i… nie trafia między słupki! Ależ z dalekiej podróży wrócili Nafciarze! Uciekli Nafciarze spod topora. Trzeba było szybko się otrząsnąć bo przestrzelony rzut karny to jedno ale to jak łatwo Balic wszedł w nasze pole karne mimo asysty Tomczyka oraz Pomorskiego to była zbrodnia. 

Końcówka spotkania to dwie kolejne zmiany w szeregach Nafciarzy Bojan Nastic oraz Dawid Kocyła zajęli miejsca Fabiana Hiszpańskiego oraz Jorge Jimeneza. 

Pomimo aż pięciu doliczonych minut przez sędziego Kwiatkowskiego wynik spotkania nie ulegl już zmianie. Pomimo kilku prób gracze Łódzkiego Klubu Sportowego nie zdołali doprowadzić do wyrównania. Nafciarze na zakończenie 11. serii gier Betclic 1. ligi wracają na pozycję wicelidera i pokazują tym samym, że odpadnięcie z Pucharu Polski to była jedynie wpadka. Teraz misja Polonia Warszawa i okazja żeby dobrych nastrojach udać się na kolejną przerwę na kadrę! 


ŁKS Łódź 0-1 Wisła Płock
Krystian Pomorski 60

ŁKS: 1. Aleksander Bobek – 8. Kamil Dankowski, 2. Levent Gülen, 5. Łukasz Wiech, 37. Piotr Głowacki – 9. Andreu Arasa, 21. Mateusz Kupczak, 20. Mateusz Wysokiński, 10. Pirulo, 15. Antoni Młynarczyk (77, 19. Jędrzej Zając) – 27. Stefan Feiertag (65, 7. Husein Balić).

Wisła: 33. Maciej Gostomski – 16. Fabian Hiszpański (85, 5. Bojan Nastić), 17. Przemysław Misiak, 19. Andrias Edmundsson, 44. Marcus Haglind-Sangré, 21. Miłosz Brzozowski (58, 37. Oskar Tomczyk) – 18. Jime (85, 9. Dawid Kocyła), 8. Dani Pacheco, 14. Dominik Kun (58, 6. Krystian Pomorski) – 20. Łukasz Sekulski, 22. Piotr Krawczyk (67, 66. Iban Salvador).

żółte kartki: Feiertag, Wiech – Hiszpański, Pacheco, Brzozowski.

sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
widzów: 7268.

W 81. minucie Pirulo (ŁKS) nie wykorzystał rzutu karnego (strzelił obok bramki)

Kopnij dalej

Ten post ma jeden komentarz

  1. renegat

    brawo. bardzo wazne 3 punkty na trudnym terenie. w kontekscie walki o awans to na pewno kluczowe zwyciestwo. wciaz tylko 5 punktow straty do wiesniakow z Niecieczy.

Dodaj komentarz