Zajawka wywiadu z Czarkiem Stefańczykiem

W nadchodzącym tygodniu ukaże się wywiad z Czarkiem Stefańczykiem i mamy dla Was małą zajawkę tego wywiadu 🙂

Wielu kibiców zalicza mecz z Cracovią z 2019 roku do top 3 meczów Wisły. Podzielasz to zdanie? Na kogo jesteś bardziej wkurzony – na sędziego Frankowskiego czy na siebie, że dałeś się wkręcić Zawadzie?

No właśnie… Chciałem powiedzieć o Zawadzie.

Pytam – Oskar, faulowałeś? Nie, nie, nie faulowałem, nie ma szans. Później faktycznie w telewizji było widać, że go tam łokciem walnął. Czyli jednak Oskar faulowałeś, a ja dostałem pół roku, co później zeszło na trzynaście meczów. Na siebie jestem tak naprawdę zły, że zareagowałem. U mnie jest tak, że ja się zawsze wetnę, zawsze się kłóciłem z sędziami. Ja nie potrafię przegrywać. Jak z dziećmi gram w coś, to mam ciężary, żeby dać im wygrać. Jak gram z żoną w scrabble, to ją oszukuję, żeby wygrać. Nienawidzę przegrywać. To jest u mnie koszmar, do tej pory to mam. Zawsze tak było, że najgorsze gierki, jakie Kaczmarek wymyślał, takie o 10 zł do kapelusza, to szło się pozabijać. Zawsze lubiłem się zakładać na treningach kto więcej strzeli. Z Karolem Angielskim się często zakładałem, ale wygrywałem z nim, czyli było w porządku. Jedyny, z którym miałem problemy to był Kamil Biliński. 

Jakby Oskar mi wtedy powiedział „faulowałem”, to byłoby spokojnie, a tak od razu poczułem się oszukany i w mojej głowie od razu pojawiło się „no ku…a, drugi Lasyk”, sezon wcześniej była ta sytuacja z Lasykiem i teraz znowu chcą mnie oszukać. Głupio się wtedy zachowałem, nie powinienem tak. Gdyby ta sytuacja miała miejsce np. z sędzią Kwiatkowskim, to by się rozeszło, bo to było lekkie muśnięcie i to było przypadkowe. Nie jestem aż takim idiotą, żeby podbiec i sędziemu walnąć, to był niefortunny zbieg okoliczności, my się nie zderzyliśmy, my się dotknęliśmy głowami. Pamiętam, pojechałem na komisję dyscyplinarną. “Ale pan był taki czerwony…”, “panie, to był listopad, 3 stopnie, jak wyjdziesz pan na dwór, też pan będziesz czerwony od zimna”. Nie złapali żartu – pół roku.

To była moja wina, ale Oskar mnie wtedy wpuścił. Jeśliby mi powiedział, że to był faul, to by tej sytuacji nie było, a tak od razu mi się zapaliło – najpierw Lasyk, teraz ten. Czerwona kartka i wiedziałem, że będzie grubo, ale nie spodziewałem się, że aż tak.

Kopnij dalej

Dodaj komentarz