Nie styl, a punkty! – relacja z meczu #WPŁZAG

W pięknych okolicznościach przyrody przyszło mierzyć się Nafciarzom z Zagłębiem Lubin. Świąteczną atmosferę dało wyczuć się zarówno na trybunach, jak i na boisku. Ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem Nafciarzy 2:0 po bramkach Łukasz Sekulskiego i Damiana Warchoła.

Wynik jednak nie oddaje wydarzeń boiskowych. Po tym spotkaniu aż chce się powiedzieć, że to Zagłębie grało w piłkę, my zaś strzelaliśmy bramki. Czy taki był zamysł naszego szkoleniowca, tego nie dowiemy się nigdy. Najważniejsze, że do świątecznych stołów wszyscy sympatycy Wisły zasiądą w lepszych nastrojach.

Skład Nafciarzy w porównaniu do pojedynku z Radomiakiem nie różnił się bardzo. W obronie Martina Šulka zastąpił Olek Pawlak, a w ofensywie młodego tatę Dawida Kocyłę zastąpił Łukasz Sekulski.

Mecz rozpoczęli Nafciarze, jednak pierwszy strzał w meczu oddało Zagłębie. Już w drugiej minucie spotkania niecelnie na nasza bramkę uderzał jeden z zawodników Miedziowych. W odpowiedzi zablokowany strzał Mateusza Szwocha. W 5. minucie szczęścia próbował Bartek Śpiączka, jednak na posterunku Donis.

W pierwszych minutach niezwykle aktywny był Olek Pawlak, zwieńczeniem tego był jego strzał z 13. minuty. Uderzenie niecelne, ale pokazujące, że nasz młodzieżowiec wyszedł na to spotkanie niezwykle zmotywowany. Z przebiegu całego spotkania można powiedzieć, że Olek chciał i próbował za wszelką cenę udowodnić, że należy mu się miejsce w wyjściowej 11. Raz wychodziło mu to lepiej, raz gorzej, ale ogólnie występ młodzieżowca można ocenić na plus.

Pierwszy kwadrans upłynął pod delikatne dyktando Nafciarzy. Dopiero w 16. minucie do głosu zaczęli dochodzić lubinianie. Najpierw uderzenie Bohara przeleciało wzdłuż bramki Bartka Gradeckiego. Chwilę później niecelny strzał zanotował Świerczok. W 20. minucie żółtą kartką ukarany został Steve Kapuadi. Chwilę wcześniej kolejny strzał Miedziowych minął naszą bramkę po nodze jednego z obrońców. W efekcie czego z rzutu rożnego dośrodkowywał Poletanović, strzał głową Kopacza minął jednak bramkę Gradesia. W odpowiedzi szybka akcja Nafciarzy, jednak Bartek Śpiączka nie zrozumiał się z Mateuszem Szwochem, co skutkowało stratą piłki.

25. minuta to dośrodkowanie Marko Poletanovicia na strzał zamienił Jach. Uderzenie obrońcy Zagłębia było jednak było zbyt słabe i trafiło wprost w dobrze ustawionego Bartka Gradeckiego. W odpowiedzi głową po dośrodkowaniu Piotra Tomasika próbował Mateusz Szwoch. Niestety obok bramki. W 29. minucie odważne wyjście do piłki naszego bramkarza zapoczątkowało dobrą akcję Nafciarzy. Jednak faul w polu karnym to max na co było stać Wiślaków. Drugi celny strzał Nafciarzy zobaczyliśmy dopiero w 31. minucie, jego autorem był Piotr Tomasik.

W 34. minucie gorąco zrobiło się pod naszą bramką. Strata Mateusza Szwocha w środkowej strefie i jedynie refleks Bartka Gradeckiego sprawił, że na tablicy wyników nadal utrzymywał się wynik bezbramkowy. Uderzał Poletanović. Dwie minuty później głową próbował jeszcze Damian Bohar, jednak wprost w ręce naszego bramkarza. Na tablicy była 42. minuta, kiedy kolejnego uderzenia próbował Bohar.

Katusze na trybunach i boisku w pierwszej połowie trwały dodatkową minutę. Co można powiedzieć o pierwszych 45 w wykonaniu Wisły? Byliśmy na murawie, niby coś próbowaliśmy, ale to Zagłębie miało zdecydowanie więcej z gry. Nastroje przed drugą połową nie były zbyt optymistyczne. Wisła ewidentnie zrezygnowała ze swojego dotychczasowego stylu gry z setkami podań na rzecz „lagi” do napastników i czyhania na błąd rywali.

Do drugiej części meczu oba zespoły przystąpiły bez zmian. Początek przypominał do złudzenia obraz pierwszej połowy spotkania. Pierwsze warte wzmianki wydarzenie to 52. minuta i żółta kartka dla Poletanovicia.

I kiedy wydawało się, że w tym meczu nie wydarzy się już nic ciekawego, nadeszła 54. minuta. Akcja z niczego. Piotrek Tomasik odbiera piłkę obrońcy Miedziowych, oddaje do Wolaka. Podanie Wolskiego do Łukasza Sekulaskiego, a ten umieszcza piłkę w siatce obok bezradnego Donisa.

Gol, na którego nic nie wskazywało. Akcja, której nic nie zapowiadało. Otwarcie wyniku obudziło chociaż przysypiające dziś trybuny. Obudziło się też na chwilę Zagłębie. Strzału próbował aktywny bardzo Bohar, jednak kolejny raz uderzał wprost w bramkarza. Przy linii bocznej przygotowani do wejścia Gaprindishvili oraz Adamski. Zastąpili oni Bohara oraz Jakuba Świerczoka. W 60. minucie ładny drybling i dośrodkowanie Olka Pawlaka wykańczał Śpiączka, jednak obok bramki.

W 64. minucie bliski szczęścia po rzucie rożnym był Kuba Rzeźniczak, jednak interwencja Jacha uratowała Zagłębie. Chwilę później żółtą kartką ukarany został Piotr Tomasik. Pierwsza zmiana w zespole Nafciarzy, Damian Warchoł zastąpił strzelca jedynej jak dotychczas bramki dla Nafciarzy, Łukasza Sekulskiego. Płocczanin opuszczał boisku w dźwięku skandującego jego nazwisko tłumu.

Z boiska wiało nudą. Aż nadeszła 71. minuta, a z nią druga bramka dla Nafciarzy, strzelcem Damian Warchoł, asystował Bartosz Śpiączka.

Kolejny gol, którego nie zapowiadało nic. Strata Zagłębia pod własną bramką, piłkę obrońcy wyłuskał Śpiączka, podał do Wariego, a temu nie pozostało nic innego jak podwyższyć prowadzenie.

Chwilę później na kolejne zmiany w Zagłębiu zdecydował się trener Fornalik. Mata oraz Łakomy zostali zastąpieni przez Kłudkę i Żukowskiego.

76. minuta to kotłowanina w polu karnym Zagłębia. Po rzucie rożnym dla Wisły piłka wracała jak bumerang, jednak żaden z Nafciarzy nie umiał znaleźć drogi do siatki. Chwilę później kolejna zmiana w zespole Zagłębia, Filip Starzynski zastąpił Tomasza Pieńko. Następnie druga zmiana w zespole Nafciarzy, Rafała Wolskiego zmienia Dominik Furman.

Chciałbym napisać cokolwiek o wydarzeniach boiskowych, ale nie ma o czym. Oba zespoły skupiły się na dotrwaniu do końca tego meczu. 85. minuta i najciekawsze wydarzenie to przygotowujący się do wejścia na murawę Dawido Kocyła oraz Martin Hašek. Dla Czecha był to debiut w oficjalnym meczu Nafciarzy. Boisko opuścili Bartosz Śpiączka oraz Aleksander Pawlak.

W końcówce spotkania doszło do przekomicznej sytuacji. W jednym ze starć z rywalem BUTA stracił Dominik Furman. Nasz pomocnik dłuższą chwilę kontynuował grę z jednym butem w ręku. Chwilę zajęło arbitrowi połapanie się w zaistniałej sytuacji.

Końcówka meczu należała bezsprzecznie do lubinian, jednak z ich starań nie wynikało zupełnie nic. Jedyny groźny strzał oddali w doliczonym strzale gry za sprawą Filipa Starzyńskiego. Były reprezentant Polski uderzał jednak niecelnie.

Końcowy gwizdek wydawał się zbawieniem dla graczy obu drużyn. Wisła inkasując trzy punkty w chwili zakończenia spotkania zbliża się do czwartego miejsca w tabeli na cztery punkty. Przewaga nad strefą spadkową urosła zaś do punktów siedmiu.

Nafciarze w tym meczu ewidentnie cierpieli. Niektórzy na murawie prezentowali się tak, jak gdyby pępkowe Nicolasa trwało zbyt długo. Co najlepsze, pomimo tak słabej gry udaje się nam dopisać w tabeli kolejne trzy punkty i można powiedzieć, że powoli wypisujemy się z walki o spadek. Na plus także kolejne minuty młodzieżowców. Manko, jakie mieliśmy do tej pory znacznie zmaleje.

Wypowiedzi po meczowe

Myślę, że dzisiaj widzieliśmy dobre zawody. W pierwszej połowie plan, który mieliśmy na mecz, wychodził bardzo dobrze. Te sytuacje, fazy przejściowe, mieliśmy bardzo dobre. Troszeczkę brakowało jakości, farta. Na plus było to, że ten mecz wybiegaliśmy. Na minus, że przeciwnik, szczególnie w pierwszej połowie, te sytuacje na pewno miał. Mieliśmy też troszeczkę farta. Zespół pracował, sto dwadzieścia cztery kilometry. Wielkie gratulacje dla chłopaków. Było widać, że im zależy. Bardzo się cieszymy z trzech punktów.

Pavol Staňo (Wisła Płock)

Trudno być zadowolonym po meczu, gdzie się przegrywa 2:0, gdzie my powinniśmy prowadzić. Mieliśmy naprawdę dobre sytuacje do zdobycia bramki. Po przerwie nasza lekkomyślna strata spowodowała, że Wisła Płock objęła prowadzenie. Druga bramka też po naszym błędzie. Ciężko było później skonstruować składne akcje. Kluczowa była pierwsza połowa. Jeżeli się nie zdobywa bramek, to każdy błąd może być kosztowny. Nie jesteśmy zadowoleni po tym, co się wydarzyło.

Waldemar Fornalik (Zagłębie Lubin):

Wisła Płock – Zagłębie Lubin 2:0 (0:0)

Łukasz Sekulski 52′, Damian Warchoł 71′

Wisła: 69. Bartłomiej Gradecki – 71. Jakub Szymański, 3. Steve Kapuadi, 25. Jakub Rzeźniczak – 89. Aleksander Pawlak (86′, 9. Dawid Kocyła), 14. Mateusz Szwoch, 23. Filip Lesniak, 10. Rafał Wolski (78′, 8. Dominik Furman), 77. Piotr Tomasik – 20. Łukasz Sekulski (68′, 95. Damian Warchoł), 18. Bartosz Śpiączka (86′, 11. Martin Hašek).

Zagłębie: 87. Sokrátis Dioúdis – 13. Mateusz Grzybek, 2. Bartosz Kopacz, 4. Jarosław Jach, 55. Luís Mata (73′, 27. Bartłomiej Kłudka) – 26. Kacper Chodyna, 20. Marko Poletanović, 99. Łukasz Łakomy (73′, 14. Jakub Żubrowski), 21. Tomasz Pieńko (77′, 18. Filip Starzyński), 39. Damjan Bohar (58′, 9. Tornike Gaprindaszwili) – 70. Jakub Świerczok (59′, 19. Rafał Adamski).

Żółte kartki: Kapuadi, Tomasik, Gradecki – Poletanović.

Sędzia: Paweł Malec (Łódź).

Źródło 90minut.pl
Kopnij dalej

Dodaj komentarz