DOCHODY PIŁKARZY „WISŁY” – BEZ TAJEMNIC [RETRO]

Rewelacyjne i wręcz niesamowite informacje opublikowała kilka dni temu niemal cała prasa centralna, głównie sportowa. Jak się można domyślać. afera dotyczyła piłki nożnej i tego, co w tej (i innych również) dyscyplinie, wzbudza najwięcej kontrowersji, czyli pieniędzy. Z artykułów kibice dowiedzieli się, jakimi sumami obracały III-ligowe kluby, zadowalając tym samym swoich piłkarzy.

Ujawnienie nader interesujących liczb było możliwe dzięki kontroli, którą przeprowadzili kontrolerzy i rewidenci wojewódzcy na zlecenie Biura Kontroli Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki. Była to praca wyjątkowo trudna i bardzo niewdzięczna. Okazało się, że kilka zakładów patronackich odmówiła wglądu do dokumentów, obawiając się skandalu. Obawiali się słusznie, bo już to, co zaobserwowano w klubach, było nierzadko niezgodne z przepisami, po cóż więc dolewać oliwy do ognia i denerwować, i tak już zbulwersowane załogi…

Kontrolą objęto 52 kluby III-ligowe. a jednym z nich była nasza płocka „Wisła”.

Zanim przedstawię kilka najciekawszych danych z pokontrolnego protokołu, warto przypomnieć nie tylko kibicom, ale także działaczom klubowym pewne regulaminowe fakty. Piłkarz III ligowy może otrzymywać z klubu wyłącznie świadczenia ściśle związane z uprawianiem sportu, a więc dożywienie, sprzęt, przejazdy, noclegi, zgrupowania itp. Podstawą utrzymania piłkarza winno być wynagrodzenie za pracę.

A jak było z III-ligowymi drużynami – doskonale wiemy. „Lewych etatów” nie mieli tylko studenci, uczniowie i odbywający zasadniczą służbę wojskową. Ci rzeczywiście żyli ze stypendiów, a czasem i premii klubowych, Reszta? O reszcie lepiej nie mówić. Jak się okazało, na terenie kraju byli tacy piłkarze, którzy pobierali wynagrodzenie z klubu i zakładu opiekuńczego. Dość powiedzieć, że dwudziestu trzech piłkarzy co miesiąc kwitowało odbiór ponad 50 tys. zł.

Rekordzistą (według protokołu) jest zawodnik „Lechii” Zielona Góra. który zarabiał 139.350 zł, podobno wraz z kwotą przeznaczoną na zagospodarowanie. Ale jeśli uznać, że zarabiał ok. 40 tys. miesięcznie, to na zagospodarowanie otrzymał 600 tys. zł (w kontrolowanym okresie od 1 sierpnia do 31 grudnia 1985 r.). Ładna sumka. Drugie miejsce na tej liście zajmuje piłkarz „Metalu” Kluczbork – 90.100 zł miesięcznie, a trzecie nasz płocki zawodnik Jan Ostrowski – 87.200 zł miesięcznie. Szczerze mówiąc, gdyby chodziło o innego piłkarza „Wisły”, może nie byłoby powodu do szukania prawdy, Jan Ostrowski w ostatnim sezonie niezbyt często wychodził na boisko i trudno uwierzyć. że ten początkujący ligowy piłkarz (przeszedł do „Wisły”, z „Emitu” Żychlin) może zarabiać najwięcej z całej drużyny.

I jeszcze jedna sprawa, w której „Wisła” niechlubnie przewodzi. Zawodnicy obok pensji otrzymywanej z zakładu pracy, dostawali także tak zwane niezależne świadczenia wypłacane z kasy klubu. Są to różnego rodzaju premie, pseudostypendia, zapomogi, sumy na zagospodarowanie i inne. Mam na myśli to wszystko, co zostało uchwalone na posiedzeniach Zarządu Klubu i zatwierdzone w oficjalnych protokołach.

Według informacji Biura Kontroli GKKFiT, trzynaście klubów, w których piłkarze grają w III lidze, ma znaczne, nienależne wypłaty dokonywane w okresie półrocznej działalności, od 1 sierpnia do 31 grudnia 1985 r. Na czele tej listy znajduje się „Avia” Świdnik, która wypłaciła zawodnikom 4 mln zł. „Metal” Kluczbork – 2.6 mln zł, „Lechia” Zielona Góra – 2.5 mln zł oraz „Wisła” Płock – 2,3 mln zł.

Średnia bezprawnych świadczeń przyznawanych przez te 13 klubów wynosi 15 tys. zł. Jeśli zaś chodzi o „Wisłę”, to nie trudno policzyć, że jeśli do podziału było 20 osób, to każda z nich otrzymywała miesięcznie ponad 20 tys. zł. Dodajmy, że były to pieniądze wypłacane przez klub, bez wliczania comiesięcznych pensji z zakładu pracy.

Tyle faktów przekazanych do wiadomości publicznej przez Biuro Kontroli za pośrednictwem prasy. Przyznać trzeba, że mogą one przyprawić o zawrót głowy wielu kibiców, zwłaszcza, że to wszystko dotyczy klubów III-ligowych. Dzięki tym danym można sobie wyobrazić, jakie cuda zdarzały się w I i II lidze.

No cóż, nie było innego wyjścia, jak spróbować wyjaśnić tę sprawię. A więc na pierwszy ogień zarobki Jana Ostrowskiego. Najlepiej poinformowany musiał być rzecz jawią prezes klubu „Wisła” Henryk Rybak. Dowiedziałam się, że nawet kontrolerzy mogą się mylić. Tak było właśnie w tym przypadku. Zdziwienie może budzić jedynie fakt, że Wydział Kultury Fizycznej i Turystyki Urzędu Wojewódzkiego w Płocku nie wyjaśnił w porę pomyłki, bowiem dzięki temu nie byłoby potrzeby pisać o Ostrowskim w przykrym dla tego piłkarze kontekście. Żeby nie popełnić kolejnej pomyłki przytaczamy pismo podpisane przez Sekretarza Generalnego ZKS „Wisła” Płock – Włodzimierza Duszyńskiego, adresowane do WKFiT UW, wysłane 13 maja 1986 roku.

„W odpowiedzi na protokół kontroli z dnia 7 – 18 kwietnia 1986 r. w zestawieniu nadmiernych wypłat. Wykazano przelanie kwoty 320 tys. zł. dla Jana Ostrowskiego, tytułem uzupełnienia wkładu mieszkaniowego. ZKS „Wisła” wyjaśnia co następuje:

W dniu 28 października 1985 r. dokonano przelewu dla w/w kwoty 160 tys. zł na konto NBP O/Płock na podstawie posiadanego wyciągu z protokołu Prezydium Zarządu Klubu z dnia 26 sierpnia 1985 r. Wymieniona suma została przelana na niewłaściwie podane konto zainteresowanego. Stąd 6 listopada 1985 r. PKO zwróciło należność na konto naszego klubu. W, dniu 12 listopada ponownie przelano powyższą kwotę na właściwe konto PKO, Kontrola natomiast wykazała łączną kwotę 320 tys. zł, co jest niezgodne z dokumentami, bowiem w /w otrzymał tylko 160 tys. zł”.

Wydaje się, że jest, to dostateczne wyjaśnienie, a jednocześnie mamy nadzieję, iż na tym zakończy się podejrzewanie Ostrowskiego o tak wysokie zarobki. Warto dodać, że zakaz przekazywania zawodnikom wpłat na książeczki mieszkaniowe i oszczędnościowe wydany został po decyzji Zarządu Klubu o przyznaniu świadczeń piłkarzom. Później żaden ze sportowców nie otrzymał tego rodzaju świadczeń.

Pozostaje jeszcze jeden zarzut dotyczący wypłaty piłkarzom „Wisły” nienależnych świadczeń na sumę 2,3 min zł. Aby wyjaśnić tę sprawę należy zauważyć, że każdy klub posiadał swój własny regulamin, który potem musiał być przestrzegany.

Regulamin obowiązujący w płockiej „Wiśle” został zatwierdzony na posiedzeniu Prezydium Zarządu w dniu 17 stycznia 1985 r. (Protokół nr 8/35 poz. 12). Oto jego fragmenty:

„§2 – Zawodnikom zaliczanym do kadry I zespołu piłki nożnej klubu: przysługują następująca świadczenia finansowa:

1. premia za wygrany mecz na wyjeździ – pula 208 tys. zł, indywidualnie 13 tys. zł.

2. za wygranie meczu w Płocku – pula 182 tys. zł. indywidualnie 12 tys. zł.

3. za zremisowanie meczu na wyjeździe – puls 80 tyś., indywidualnie 5 tyś. Zł.

4. zespół wyznaczony do gry składa się z 11 zawodników podstawowych. 1 bramkarza rezerwowego i 3 zawodników rezerwowych z pola, razem 15 osób. 100 proc. premii otrzymuje trener,

5. zawodnicy, którzy

– będą rezerwowymi wchodzącym i do gry,

– będą rezerwowymi nie uczestniczącymi w grze,

– kontuzjowanymi

otrzymują nagrody w wysokości ustalonej przez zespół…

I to już cala tajemnica. Kibicom i pozostaje jedynie wyciągnąć z tego wnioski, zgodzić się lub wyrazić swoja dezaprobatę. Przypomnieć tylko należy, że to wszystko dotyczyło poprzedniego sezonu, rundy jesiennej. Teraz nieco się te sumy zmieniły.

Jeśli już jest okazja do napisania wszystkiego o zawodnikach płockiej „Wisły” to chyba warto się dowiedzieć, ile miesięcznie zarabiali nasi piłkarze. Sporządzony protokół kontroli wszystko dokładnie wyjaśnia. Nie ma chyba sensu wymieniać całej listy płac, a tylko te największe i najmniejsze sumy. I tak w okresie od 1.08 do 31.12.85 K. Wachaczyk zarobił 92 tys. zł premii i 92.983 zł pensji, co daje miesięcznie niewiele ponad 30 tys., K. Rutkowski 92 tys. i 91.851 i to byli rekordziści. Najmniej otrzymał R. Szatkowski tylko 30 tyś. zł premii, co daje 5 tys. zł miesięcznie (uczeń ZSZ nr 3 w Płocku), a z zarabiających właśnie J. Ostrowski 19 tys. miesięcznie.

Ktoś może oczywiście powiedzieć, że i tak dużo zarabiali piłkarze, wówczas gdy grali w III lidze, bo do tego dochodziły jeszcze należne im świadczenia, jak chociażby dożywianie. Cóż, takie czasy przyszły, że opłaca się być piłkarzem. Niestety, trzeba pamiętać, że dla sportowca 30 łat, to koniec kariery i wtedy zaczynają życie od nowa, od pierwszej pracy. A lekkiego życia też nie mają. Wyczerpujące treningi i mecze, na których kibice żądają, aby grali jak najlepiej, na dodatek często słyszą tylko obelgi z trybun.

Czekamy na listy od kibiców, wszystkie opinie będziemy drukować.

Jola Marciniak
Fot. Tomasz J. Gałązka

Tygodnik Płocki nr. 35, 31 sierpnia 1986 r.

Kopnij dalej

Dodaj komentarz