Drzewa umierają stojąc – relacja #PIAWPŁ

Deszczowe niedziele przedpołudnie w Płocku. W oczekiwaniu na transmisje spotkania, nerwowe zerkanie na zegarek.

Wybija godzina 11 i pierwsze pytanie – gdzie jest Olek Pawlak? Drugi rzut oka na skład, Martin Hašek znalazł dokumenty, to sam się zgubił? Szybkie konsultacje i już można powiedzieć, że absencja obu panów to wina lekkich urazów. Po chwili zerkniecie na skład rywali. Tu zgodnie z oczekiwaniami, Kądziora brak, wraca jednak Wilczek. Do meczu pozostaje jeszcze godzina.

Na piłkarzy obu drużyn w Gliwicach czekała piękna pogoda.

W wyjściowej jedenastce tym razem „tylko” jeden młodzieżowiec. Na ławce jednak aż czterech kolejnych oczekiwać będzie na swoją szansę, w tym powracający do meczowej kadry Tomek Walczak. Trener Staňo w drugim meczu z rzędu próbuje wariantu na dwóch napastników. Duet Sekulski-Śpiączka ma odpowiadać za strzelanie bramek w Gliwicach. Do wyjściowej jedenastki wraca również po pauzie za kartki i jednym meczu z ławki Dominik Furman.

W takim składzie Nafciarze rozpoczęli rywalizację w Gliwicach.

Już na starcie pierwsza ciekawostka, Wisła wyszła w ustawieniu 4-4-2 z mocno zagęszczonym środkiem pola. Na prawej obronie mecz zaczyna zaś młodziutki Kuba Szymański.

Na pierwszy konkret w spotkaniu czekaliśmy do 4. minuty, wtedy to Michał Chrapek próbował swoich sił potężnym, acz niecelnym strzałem z dystansu. Trzy minuty później druga, ponownie niecelna próba Piasta. Uderzał Katranis. Pierwsze minuty zdecydowanie pod dyktando drużyny Piasta. Wisła przyczajona za podwójną gardą i czekająca na jakiś błąd rywali.

W 12. minucie, Michał Chrapek uderzał ze stojącej piłki po faulu Kuby Szymańskiego przed naszym polem karnym. Kolejna niecelna próba na koncie Piastunek. Piast ewidentnie postanowił próbować z każdej pozycji, pierwsze 15 minut i 4 strzały z dystansu, wszystkie niecelne. Autorem kolejnego Ameyaw.

Kwadrans gry za nami i co można powiedzieć dobrego? Wisła grająca „swoje”, posiadanie piłki na poziomie 57%, ponad 100 podań, większość w poprzek boiska. Efekty tego nijakie. Strzałów, a nawet prób ich oddania brak.

W 20. minucie kolejny raz Piast zaprasza nas na swoją połowę. Odbiór piłki i wzorowa kontra w wykonaniu gliwiczan. Strzał Ameyawa z okolicy 11. metra, interwencja Bartka Gradeckiego. No cóż, słowo interwencja nie do końca oddaje to, co zrobił nasz bramkarz. Wyplucie piłki do boku, a ta spokojnie, powoli, wtacza się do naszej bramki, pomimo rozpaczliwej próby zatrzymania jej przez młodego bramkarza. Koszmar bramkarzy Wisły trwa w najlepsze.

Nie minęły nawet trzy minuty, a ponownie piłkarze Piasta próbowali wykorzystać naszego bramkarza do strzelenia bramki. Grzegorz Tomasiewicz dostrzegł jak wysoko wyszedł Bartek i spróbował lobem posłać piłkę do bramki Nafciarzy. Z problemami, ale udało się naszemu bramkarzowi zatrzymać ten strzał.

Na stadionowym zegarze 26. minuta, a ja powoli zacząłem się zastanawiać, czy Wisła wyszła na ten mecz z szatni. W ofensywie Nafciarze nie istnieli zupełnie, wejście na połowę Piasta to pewna strata lub faul w ofensywie. Bramkę Placha nasi napastnicy oglądali z okolicy trzydziestego metra, nie bliżej. I tak mijała minuta za minutą. Dwa kwadranse spotkania za nami, gliwiczanie oddali sześć strzałów, w tym dwa celne i jeden zdobyty gol. Nafciarze w tej statystyce całe okrągłe ZERO! Jednak nie to było najgorsze. Patrząc na grę obu zespołów nic nie zwiastowało zmiany tego stanu.

Fajny to był mecz do pierwszej bramki, od 25. minuty przypomina to walenie Wisły w mur. Piast ustawiony nisko. Czekający na to, co wymyślą Nafciarze. A ci, nie widać było, żeby mieli jakikolwiek pomysł. Ot, nabijanie statystyk, w okolicy 40. minuty 250 podań po stronie podopiecznych trenera Staňo. Tylko, że zupełnie NIC z tego nie wynikało. A dodatkowo, im bliżej bramki rywali, tym trudniej o celne podanie czy chociażby udane przyjęcie.

W minucie 40. żółta kartka dla Katranisa, za faul taktyczny.

Gorąco zrobiło się kolejny raz pod bramką Bartka Gradeckiego w 43. minucie. Po rzucie rożnym piłkę do bramki próbowali wpakować kolejni gracze Piasta. Całą akcję przerwał jednak gwizdek sędziego Kwiatkowskiego. Minutę czekaliśmy na kolejny pożar w naszym polu karnym. Tym razem na wysokości zadania stanął jednak Bartek Gradecki, broniąc dwa niebezpieczne strzały Wilczka z najbliższej odległości. Chwilę później sędzia zakończył pierwszą część spotkania. Na całe szczęście.

Pierwsza połowa w naszym wykonaniu zdecydowanie do zapomnienia. Zero konkretów, zero szans, zero, zero, zero. Przerwa przyszła jak zbawienie. Jeżeli trener Stano miał jakiś pomysł na tę pierwszą połowę, to jego realizacja piłkarzom nie wyszła całkowicie.

Do drugiej części gry oba zespoły przystąpiły bez jakichkolwiek zmian personalnych. Niestety patrząc na pierwsze minuty po przerwie można było odnieść wrażenie, że w grze Nafciarzy również niewiele się zmieniło.

W 53. minucie piłka ponownie umieszczona w bramce Wisły. Tym razem jednak naszą skórę uratowała chorągiewka sędziego liniowego. Minimalny spalony Katranisa i nie ma bramki. Patrząc na poczynania obu zespołów po przerwie, można było odnieść wrażenie, że to gliwiczanie gonią wynik. Nafciarze nadal skupieni na obronie i rozgrywaniu piłki w poprzek. Warto jednak zauważyć, że wynikało to głównie z bardzo pasywnej postawy naszych graczy ofensywnych.

Pierwsza zmiana trenera Staňo, na boisku pojawił się Damian Warchoł, zmienił on Dominika Furmana. Na zegarze była 62. minuta. Przyniosło to niemal natychmiastowy efekt! Już minutę później Damian Warchoł oddaje pierwszy strzał w kierunku bramki Piasta. Strzał niecelny, ale zawsze.

W odpowiedzi na zmianę zdecydował się również trener Vukovic, na boisku pojawił się Gabriel Kirejczyk, zastępując Kamila Wilczka. Chwilę później żółtą kartką ukarany Mateusz Szwoch. Dośrodkowanie Katranisa na niecelny strzał zamienił Patryk Dziczek.

Na ławce Nafciarzy przygotowana była natomiast kolejna zmiana, Marko Kolar zastąpił Bartka Śpiączkę. A jeszcze zanim doszło do tej zmiany kolejny pożar w polu karnym Nafciarzy, sędzia Kwiatkowski wskazuje na 11. metr. Przed rzutem karnym uratował jednak Wiślaków kolejny raz sędzia liniowy, sygnalizując pozycję spaloną. Przed opuszczeniem boiska Bartek Śpiączka zdołał oddać jeszcze pierwszy celny strzał na bramkę Frantiska Placha.

Dziesięć minut do końca i na kolejną zmianę zdecydował się trener Vukovic, na murawie pojawił się Heatley, zastępując Michała Chrapka.

Bardzo chciałbym napisać coś ciekawego o tym, co dzieje się na boisku, ale problem polega na tym, że nie działo się tam nic o czym warto pisać. Kolejna zmiana w zespole Nafciarzy to najbardziej spektakularne wydarzenie. Łukasza Sekulskiego zastąpił młody Tomasz Walczak.

Końcówka spotkania to próby zdobycia drugiej bramki przez Piastunki. Próby przeprowadzane niejako z musu. Z grzeczności większość z nich nie powodowała mocniejszego bicia serca u Bartka Gradeckiego. A Nafciarze? No cóż, aż nadto by powiedzieć, że byli na boisku. Ich rola zdecydowanie ograniczyła się do samej bolesnej egzystencji.

Cztery doliczone minuty przez sędziego Kwiatkowskiego to już tylko trzy żółte kartki dla piłkarzy Piasta. Ukarani zostali Ariel Mosór, Jorge Felix i Arek Pyrka. Ciekawym momentem była też zmiana w zespole Piasta, strzelca gola Michaela Ameyaw zastąpił Alex Sobczyk.

Ponad 90 minut cierpienia kibiców, piłkarzy, postronnych obserwatorów. Tak zneutralizowanej Wisły nie da się oglądać. Przed Nafciarzami domowy mecz z Jagiellonią, a już tydzień później wyjazd na Łazienkowską. Jeśli w grze Nafciarzy nie wydarzy się jakiś cud, to obawiam się, że czeka nas powtórka z Częstochowy. Ciężko powiedzieć czy napisać w tej chwili cokolwiek dobrego o naszej grze.

Wypowiedzi trenerów

Uważam, że ten mecz przegraliśmy w pierwszej połowie, gdzie ta ocena sytuacji, które miały miejsce na boisku, była słaba, zła i przeciwnik czekał właśnie na nasze straty. Natomiast kuriozalna bramka, która ustawiła ten mecz. Graliśmy potem już na dobrze zorganizowanego Piasta Gliwice, który czekał na swoje okazje. Pierwsza połowa mnie jako trenera, boli, bo oczekujemy od zespołu więcej jakości. W drugiej połowie staraliśmy się coś z tym meczem zrobić. Mieliśmy sytuację Bartka Śpiączki. Była to weryfikacja mocna. Pokazała to, że musimy być bardziej odpowiedzialni, z większą dynamiką gry podchodzić do tych meczów, bo początek był słaby. Jestem niezadowolony. Mamy kolejne mecze, w których na pewno się chcemy poprawić. Gratuluję gospodarzom trzech punktów, a nas czeka mecz, w którym chcemy to wszystko odwrócić i punktować.

Pavol Staňo (Wisła Płock):

Przede wszystkim zwycięstwo, które jest bardzo ważne. Każdy ma tę świadomość, jak istotny to jest krok ku osiągnięciu pierwszego celu, jakim na pewno było utrzymanie tego klubu w ekstraklasie. Mając szesnaście punktów, idąc na pierwszy trening, przygotowując się do tej rundy, na pewno liczyliśmy, że to się uda, że będziemy na pewno w stanie. Teraz pokazujemy, że tak jest i w sześciu kolejkach myślę, że drużyna zrobi wszystko, by utrzymać podobny poziom i starać się też wyciągnąć jak najwięcej. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, by osiągnąć cel i zrobić coś ponad oczekiwania. Co do meczu, myślę, że mecz, w którym 1:0 jest minimum, na co zasłużyliśmy. Mieliśmy kilka momentów, żeby ten wynik podwyższyć, żeby bardziej spokojnie zaczekać na sam koniec. Ale nie będziemy narzekać.

Aleksandar Vuković (Piast Gliwice)

Piast Gliwice – Wisła Płock 1:0 (1:0)

1:0 – Michael Ameyaw 20′

Piast Gliwice: 26. František Plach – 77. Arkadiusz Pyrka, 2. Ariel Mosór, 4. Jakub Czerwiński, 98. Aléxandros Katránis – 19. Michael Ameyaw (90′, 34. Alex Sobczyk), 16. Patryk Dziczek, 20. Grzegorz Tomasiewicz, 6. Michał Chrapek (81′, 24. Tom Hateley), 7. Jorge Félix – 18. Kamil Wilczek (66′, 27. Gabriel Kirejczyk).

Wisła Płock: 69. Bartłomiej Gradecki – 71. Jakub Szymański, 25. Jakub Rzeźniczak, 3. Steve Kapuadi, 77. Piotr Tomasik – 14. Mateusz Szwoch, 23. Filip Lesniak, 8. Dominik Furman (62′, 95. Damian Warchoł), 10. Rafał Wolski – 20. Łukasz Sekulski (84′, 99. Tomasz Walczak), 18. Bartosz Śpiączka (70′, 24. Marko Kolar).

Żółte kartki: Katránis, Wilczek, Mosór, Jorge Félix, Pyrka – Szwoch.

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów: 4 210.

P.S. Specjalne podziękowania dla Tomka Wochowskiego za tytuł dzisiejszej relacji!

Kopnij dalej

Dodaj komentarz