Marek Janicki, prezes Wisły Płock – Nie będzie łatwo [RETRO WYWIAD]

16 kwietnia 2007 roku z funkcji prezesa Wisły Płock został odwołany Krzysztof Dmoszyński, a jego miejsce zajął członek Rady Nadzorczej klubu, doskonale znany płockim kibicom Marek Janicki.

Kibiców bardzo interesuje, na jakim etapie są rozmowy z głównym sponsorem klubu PKN Orlen. Czy już wiadomo, jakim budżetem będzie dysponować Wisła?

Cały czas trwają rozmowy na ten temat między Orlenem i Urzędem Miasta, a z tego co mi wiadomo, są w bardzo zaawansowanej fazie. Miejmy nadzieję, że w najbliższym czasie będziemy już wiedzieli konkretnie, czym dysponujemy.

Czy to oznacza, że nie ma potwierdzenia, że Orlen nadał będzie sponsorować klub, przynajmniej na tym poziomie, co w roku poprzednim?

Ja tylko mogę powiedzieć, że prawdopodobnie tak jest. Na dziś wiemy na pewno, że będzie zmiana w tworzeniu naszego budżetu. Budżet Orlenu jest tworzony na rok kalendarzowy, więc nasz będzie musiał być tworzony na ten sam okres. Wszystkie umowy będą podpisywane inaczej, nie na sezon, ale do końca roku i prawdopodobnie od grudnia do czerwca.

Kończy się sezon, czas już rozmawiać z zawodnikami, którzy będą nadał występować w barwach Wisły. Czy takie rozmowy są już rozpoczęte?

Tak, są rozpoczęte i dotyczą 8- 9 zawodników, którym kontrakty kończą się w czerwcu. Chciałbym zatrzymać w klubie 3-4 z nich, ale na razie nie chcę mówić o nazwiskach. Stanowczo na to za wcześnie. To trener Jakołcewicz musi przekazać nam swoje zdanie i pomysły. Bo patrząc na ten sezon, na osiągnięte wyniki, trzeba sobie jasno powiedzieć, że drużyny to my nie mamy, trzeba ją od nowa zbudować.

Kto to ma zrobić?

Zobaczymy. Cały czas rozmawiamy o, i z potencjalnymi kandydatami. Nasz nowy trener musi przede wszystkim bardzo chcieć odnieść sukces w lidze, pokazać się w niej. Przecież w tym klubie były już wielkie nazwiska, ale to nie wyszło. Trzeba spróbować zupełnie inaczej działać.

A czy to może być któryś z płockich trenerów?

Niestety, nie może to być nikt z Płocka i to z bardzo prozaicznego powodu. Żaden nasz trener nie ma skończonego kursu trenerskiego i licencji, po których mógłby prowadzić zespół ekstraklasy. To się nie mieści w głowie, że w takim klubie, grającym tyle lat w I lidze, nie ma trenera, który mógłby przejąć drużynę w takiej sytuacji, w jakiej się znalazła po odwołaniu trenera Csaplara. To jest dramat, ale my nie mieliśmy żadnego ruchu. Ja powiem tak, to jest dla mnie bardzo dziwne.

Fot. D. Ossowski

Ale jaki jest tego powód, trenerzy nie chcą się szkolić?

Nie wiem, muszę się zorientować. Na pewno nie było ku temu warunków, bo trener, by dostać licencję, musi odbyć określone staże. A w Płocku mieliśmy zwykle asystentów z zewnątrz, nikt nie promował naszym takiej pracy. Dzięki temu to obcy trenerzy, z zewnątrz robili naszym kosztem staże i oni kończą kursy. To bezwzględnie trzeba zmienić i to zrobimy. Obiecuję, że przynajmniej asystentami będą ludzie z Płocka, by w następnej kolejności mogli kończyć kursy, a potem pracować w ekstraklasie. Wtedy będziemy mieli jakieś pole manewru.

Czy są już chętni trenerzy, którzy proponują swoje usługi na następny sezon?

Zainteresowanie naszym klubem jest, ale my się na razie tylko rozglądamy. Byłoby ideałem, by nowy trener mógł zapoznać się z zespołem już teraz, zanim rozpoczną się przygotowania do nowego sezonu. Przecież my też musimy wiedzieć, kogo należy zostawić, na kim będzie budowana drużyna na następne sezony. Najgorszym rozwiązaniem byłoby takie, że trener przyjeżdża w lipcu, obejmuje zespół na początek okresu przygotowawczego. Dlatego ten okres dla nas jest bardzo trudny, musimy podejmować bardzo ważne decyzje.

Jednego dnia Wisła zajmuje bezpieczne miejsce w tabeli, następnego dnia jest na spadkowym, takiego bałaganu to chyba jeszcze w lidze nie było?

Najlepiej byłoby, gdybyśmy się nie ośmieszali i szybko zakończyli te rozgrywki. Jak my mamy planować cokolwiek, skoro nie wiemy, co nas czeka w najbliższych tygodniach. Czy spadniemy, czy będziemy w barażach, czy zajmujemy bezpieczne miejsce w tabeli. Na dodatek te decyzje się zmieniają. Dziś są takie, a za chwilę inne. Nie ma teraz żadnych reguł.

Jednak bez względu na decyzje PZPN drużynę trzeba budować…

I trzeba sobie zdawać sprawę, że odbędzie się to jakimś kosztem. Na pewno kosztem będą nasze występy w tym sezonie, to jak zespół grał i przegrywał. Trudno teraz podjąć jednoznaczną decyzję, na kim ten zespół budować. Wiemy, że trzeba postawić na młodych zawodników, na ludzi z Płocka, związanych z miastem i kibicami, z naszą lokalną społecznością. Musimy rozglądać się za tańszymi zawodnikami, bo na tych droższych stać nas nie będzie.

To chyba oznacza, że na żadne fajerwerki, bez względu na to, czy będziemy grać w I, czy w II lidze, klubu stać nie będzie?

Musimy na takie fajerwerki trochę poczekać, trzeba dać nam czas na odbudowanie klubu, na wejście na prostą. To na pewno potrwa.

Na razie najważniejsza sprawa, to dogadanie się Orlenu z Urzędem Miasta. Klub nie bierze w nim udziału?

Nie, ale jesteśmy na bieżąco informowani o postępach i ustaleniach.

Czy rozmowy dotyczą także obiektu, czy miasto może przejąć stadion?

Myślę, że tak. Zresztą, z tego co wiem, to prezydent miasta bierze pod uwagę takie rozwiązanie.

Tradycyjnie rozmowę zdominowały sprawy piłki nożnej, ale jest przecież druga sekcja w klubie, piłki ręcznej. Tu sytuacja jest stabilniejsza. Czy jest w klubie dyskutowany temat zmian w sekcji?

Nie ma, absolutnie nie ma i jestem zdziwiony, że pada takie pytanie. Mamy zamiar przynajmniej utrzymać na dotychczasowym poziomie wyniki pierwszej drużyny. My mamy pewną wiedzę o ewentualnych osłabieniach drużyny, mamy też w planach rozmowy z zawodnikami, którymi się interesujemy, ale za wcześnie by o tym teraz rozmawiać.

Na razie pewne jest to, że klub opuścił trener Josef Csaplar. Co powiedział wyjeżdżając z Płocka?

Powiedział: ahoj. Nie było żadnego podsumowania tego okresu, była tylko rozmowa prywatna.

Czy było coś, co przeraziło nowego prezesa w nowym miejscu pracy?

Bez komentarza.

Rozmawiała: Jola Marciniak

Tygodnik Płocki Nr 19, 8 maja 2007

Kopnij dalej

Dodaj komentarz