Dominik Furman – Jak zostałem zwolniony. Historia prawdziwa

Kilka dni temu na Facebooku pojawił się wpis Marka Graczykowskiego, prywatnie teścia Dominika Furmana, nawiązujący do rozwiązania kontraktu z zawodnikiem. Napisałem wówczas, że zrobię co się da żeby ustalić jakie były przyczyny, czy ktoś mijał się z prawdą i ewentualnie kto to był. Mój komentarz do tej sprawy będzie na końcu, tu tylko przypomnienie, że dotyczy on zawodnika, który rozegrał w naszych barwach ponad 200 spotkań. Nie został, popularnie mówiąc, odpalony ktoś przypadkowy po półrocznym pobycie i 15 minutach na murawie.

Na początek pytania które zadaliśmy prezesowi Wisły – panu Piotrowi Sadczukowi.

Panie prezesie, jakie były powody rozwiązania kontraktu z Dominikiem Furmanem?

Powodów rozstania z Dominikiem Furmanem było kilka. Przede wszystkim należało wziąć pod uwagę obecną sytuację finansową klubu. Kolejna sprawa to sam temat wysokości wynagrodzenia zawodnika, po trzecie sprawy stricte sportowe. Trzeba też spojrzeć na to, że Dominik nie brał udziału w zgrupowaniu na Słowacji. Kolejna sprawa, rywalizacja na pozycjach, na których na co dzień występuje Dominik, jest naszym zdaniem wystarczająca.

Patrząc m.in. na te zagadnienia, uznaliśmy, że nadszedł czas na rozstanie z zawodnikiem.

Czy prawdą jest, że nie prowadzono z zawodnikiem rozmów na temat obniżenia wynagrodzenia?

Prawdą jest, że kwestia obniżenia pensji Dominikowi Furmanowi realnie nie wpłynęłaby na poprawę sytuacji finansowej Wisły Płock. Trzeba wziąć pod uwagę, że zawodnik musiałby zejść z wynagrodzenia o ok. 50%, co byłoby dla niego nie do przyjęcia.

Patrząc na to faktem jest, że tego typu rozmów z nim nie prowadzono. Czy prawdą jest, że klub miał zastrzeżenia do Dominika dotyczące wprowadzania złej atmosfery w szatni? Jeżeli tak, kto takie zarzuty wysunął?

Przede wszystkim mnie wtedy w Wiśle Płock nie było, dlatego jednoznacznie ciężko mi na to pytanie odpowiedzieć. Na decyzję w kwestii rozstania z Dominikiem wpływ miała sytuacja finansowa i decyzja pionu sportowego.

Redaktor Bugajski w wywiadzie przeprowadzonym z panem dla Przeglądu Sportowego napisał, że prowadzicie konstruktywne rozmowy z Dominikiem na temat jego przyszłości w klubie. Proszę powiedzieć na jaki temat były prowadzone.

Na temat przyszłości Dominika Furmana, jednak od początku skupialiśmy się na temacie rozwiązania umowy za porozumieniem stron.


Pytania do prezesa wysłaliśmy mailem i tą samą drogą otrzymaliśmy odpowiedzi, dlatego nie mogliśmy doprecyzować pytań. Z Dominikiem udało się porozmawiać, więc jest to obszerniejsze.

Jak odniesiesz się do odpowiedzi prezesa Sadczuka na zadane przez nas pytania?

Prezes Sadczuk w rozmowach ze mną nie poruszał tematu obniżenia kontraktu. Rozmawiając z poprzednim prezesem usłyszałem, że rozwiązujemy kontrakt i tyle, nie było rozmowy o niczym innym. Padło tylko pytanie czy rozwiązujemy za porozumieniem stron, czy tak jak stanowią przepisy, że po spadku klub może rozwiązać jednostronnie kontrakt. Ponieważ chciałem w klubie zostać i nadal dla niego grać, odpowiedziałem, że absolutnie nie ma mojej zgody na rozwiązanie za porozumieniem stron.

Prezes Sadczuk stwierdził, że on osobiście chciałby mnie zostawić, ale z tego względu, że nie pojechałem na obóz, rada nadzorcza jest źle nastawiona do mnie, ale trzeba zaznaczyć, że byłem urlopowany przez prezesa Marca i z tego powodu nie pojechałem na obóz. Byłem gotowy do treningów, przygotowywałem się zgodnie z rozpiską.

To było odsunięcie mnie od treningów i drużyny, byłem gotów dojechać na obóz na własny koszt, gdybym tylko dostał pozwolenie.

Po obozie urlop został przedłużony, Marzec chciał mojego odejścia, a prezes Sadczuk w późniejszym czasie stwierdził, że tego nie da się już odkręcić.

Tak naprawdę nie wiem jakie były powody, dla mnie to jest nadal zagadka, finanse nie były brane pod uwagę, ani razu nie padło stwierdzenie, że klubu nie stać na opłacenie mojego kontraktu. Byłem gotów na rozmowy o obniżeniu wynagrodzenia. Wszelkie pomówienia dotyczące tego, że nie zgodziłbym się na renegocjacje kontraktu są kłamstwem.

Czy prezes Sadczuk podniósł w rozmowie z tobą kwestię tego, że w klubie nie chcą cię kibice?

Powiedział mi, że widział się z kibicami i że zdania są podzielone. Jak to kibice, część chciałaby bym został, część nie, więc ten argument też odpada.

Mówił mi co innego, że bardzo mnie chce, że ma taką myśl, żeby zrobić na przekór wszystkim i mnie zostawić, ale niestety się tego nie podjął.

Jaki był stosunek trenera Saganowskiego do tego co się działo?

Trener Saganowski nie skontaktował się ze mną, to ja do niego zadzwoniłem. Powiedział, że usłyszał decyzję, że dopóki prezesem jest Tomasz Marzec nie mam wstępu do szatni, więc nie bierze mnie pod uwagę. Natomiast jeżeli dogadam się z nowym prezesem to mam czystą kartę i mogę dołączyć do zespołu.

Jakie argumenty przedstawił prezes Marzec naciskając na rozwiązanie kontraktu?

Jedyny argument, to ten, że słabo grałem. Tylko kto grał dobrze?

W przestrzeni pojawiły się zarzuty rozbicia szatni, czy wprowadzenia złej atmosfery przez ciebie. Wiem, że pomagałeś wielu zawodnikom w aklimatyzacji i nie tylko. Jak to widzisz?

Nie, no ja się tylko z tego śmieję, bo to jest kompletna bzdura. Nawet nie wiem jak to skomentować. Chyba tylko tak, że głupota ludzka nie zna granic. Chłopacy do mnie piszą, co u mnie słychać, co się ze mną dzieje, często rozmawiamy.

Szwoch, Kapuadi, Kocyła, Cielemęcki, Chrzanowski. Miałem niedawno urodziny, wszyscy złożyli mi życzenia. Tak jak powiedziałem szkoda słów.

Czy nie odnosisz wrażenia, że decyzja zapadła wcześniej i że staliście się symbolami tej porażki – ty, trener Stano, Rzeźniczak i Wolski? Trzeba było dać winnych i ich ściąć, żeby winę odsunąć od siebie?

Przecież w trenerze Stano wszyscy byli zakochani, Jakub i Rafał rozwiązali kontrakty za porozumieniem stron. Na jakich zasadach nie wiem, nie wnikam.

Ja chciałem zostać w klubie, tu mam rodzinę, tu mieszkam. Wychodzi na to, że to ja jestem najbardziej winnym. Tak to teraz ludzie odbierają. Rozmawiamy dlatego, że chcę, żeby ludzie poznali prawdę. Chodzę po tym mieście i nie mam zamiaru przed nikim się ukrywać. Winni są wszyscy – prezes, dyrektor sportowy, trener i zawodnicy, w tym ja. Nie ma sensu określać procentowo, bo to się nie da zmierzyć kto bardziej, a kto mniej zawinił.

Jak to wyglądało w trakcie sezonu, dawaliście jakiś sygnał dyrektorowi Magdoniowi, czy prezesowi, że coś jest nie tak, że to się może nie udać? Nie wiem, przygotowanie, taktyka?

Uważam, że trener Stano to bardzo dobry trener, wpadliśmy w taki korkociąg na początku przegrywając mecze przez brak szczęścia, bo wystarczyły 2 pkt do utrzymania. Legia dwa lata temu miała to samo, ledwo się utrzymali. Gdyby w pewnym momencie nie wygrali meczu, spadliby.

Jak było z waszym przygotowaniem fizycznym, to prawda, że odcinało was w tej mitycznej 60. minucie, jak twierdzi wiele osób?

To kolejny przykład takiego gadania, wiadomo, że w piłce ważne jest przygotowanie fizyczne, ale najważniejsza jest głowa. Jeżeli psychicznie nie dojeżdżasz, to automatycznie brakuje ci sił – i tu był problem. Gdybyśmy, powiedzmy zamiast meczu z Wartą, wygrali mecz z Pogonią tydzień wcześniej, to być może odwrócilibyśmy jeszcze kartę i zamiast grać o utrzymanie gralibyśmy o miejsca 5-8. Bo taka jest ta liga, wygrywasz trzy mecze z rzędu i jesteś o kilka miejsc wyżej w tabeli. Zabrakło takiego meczu na początku rundy, bo z Wartą był to chyba szósty mecz z tego co pamiętam, więc trochę za późno. Czy ten remis z Widzewem, gdybyśmy to wygrali, teraz byśmy byli w ESA.

Dominik, jakie plany teraz, zostajesz przy grze w piłkę nożną, czy coś innego?

Nie chcę na razie o tym rozmawiać, trenuję z trenerem personalnym, gram w piłkę, z kolegami jestem umówiony na boisku na sobotę. To wszystko w tym temacie na tę chwilę.

Kilka słów do kibiców od siebie na zakończenie kilka lat trwającej przygody?

Kurczę, ciężko tak, nie chciałbym się żegnać w ten sposób, poprzez media czy social media. Ja nie mam Facebooka, Instagrama, czy Twittera. Wiadomo, że jest mi przykro. Jest mi przykro, że spadliśmy z ligi, też jest w tym moja wina, ja się do tego poczuwam. Niestety nie jest mi dane naprawić tego wszystkiego, tym bardziej, że wiem i widzę co się dzieje w klubie. Był piłkarz, który nie chciał w nim być, a ktoś, kto chce być w klubie, no niestety nie jest mu dane trenować. Nie chcę bić w Mokrego, nie o to chodzi, lubię go i jest to dobry piłkarz, chodzi o sam fakt. Ale dobra, wracając do kibiców – chciałbym to wszystko naprawić, a nie mogę i teraz moje gadanie będzie trochę bez sensu, bo wolałbym przemówić na boisku, a nie jak polityk przed kamerą czy do mikrofonu i żeby to tak miało wyglądać. Nie chcę żadnych konferencji zwoływać, bo nie uważam się za nie wiadomo kogo, no i tyle.

Czujesz się Nafciarzem?

Oczywiście, nie ma tutaj dwóch zdań!


Czy można się rozstać z zawodnikiem jeżeli klub dochodzi do wniosku, że czas na zmiany? Oczywiście, że tak, należy tylko komuś takiemu okazać należny szacunek – powiedzieć prawdę, a nie traktować jak niepotrzebną zużytą część. Dominik Furman niewątpliwie jest postacią wyrazistą, z charakterem i nie wchodzącą nikomu w cztery litery. Jest moim zdaniem piłkarzem, którego klub powinien pożegnać. Proszę zwrócić uwagę na brak logiki w odpowiedziach prezesa na pytania o finanse, jak w tamtym momencie wyglądał pion sportowy?

Jeżeli zawodnik nie popełnił wykroczenia dyscyplinarnego, to jak można mu zabronić wejścia do szatni? Wróciliśmy do czasów Czarka Stefańczyka, a po raz kolejny mamy coś budować od początku. Ten początek nie jest dobry.

Prezes pytający część kibiców o to, co myślą o pozostaniu, bądź rozstaniu z piłkarzem, który spędził tu kilka sezonów, sezonów lepszych i gorszych. Co to było, szukanie alibi?

Odnoszę wrażenie, że decyzja zapadła gdzie indziej, a Tomasz Marzec i Piotr Sadczuk dostali zadanie wprowadzenia jej w życie. Wyszło w każdym razie bardzo słabo i tylko powściągliwości Dominika i jego szacunkowi dla klubu i kibiców zawdzięczamy medialny spokój. Łamał mu się głos i rozczarowanie widoczne było w każdym zdaniu.

Nie rozstaliśmy się z całym szacunkiem z Dominikiem Haskiem, tylko Dominikiem Furmanem, zawodnikiem, który niejednokrotnie dupę nam ratował i moim zdaniem jeżeli podjęto decyzję o rozstaniu zasłużył na pożegnanie na stadionie.

Kopnij dalej

Ten post ma 9 komentarzy

  1. Marcin

    Ma ktoś jeszcze wątpliwości, czy to jest dzisiaj chory klub? nie mam żadnych, sukcesu Wisły długo nie zobaczymy

  2. Arkadiusz

    Na obrone Sadczuka jedynie wytarty slogan:
    Prawdziwego faceta poznaje sie po tym nie jak zaczyna, a jak konczy aczkolwiek dyskredytowanie zywej legendy naszego klubu swiadczy o kompletnej nieznajomosci stosunkow.
    Dlatego optuje za natychmiastowym przywroceniem Furmana do skladu gdyz gosc ktory mial zostac najlepszym rozgrywajacym ligi w nadchodzacym sezonie pokazal na faka i sie zawinal.

  3. zksP

    Z jednej strony dla mnie to jest dobijające po spadku, z drugiej… nawet nie wiem czy nie gorsze. Ja nie jestem kibicem sukcesu, staram się być realistą. Mogłem mieć nadzieje nawet na mistrzostwo, ale wiadomo było, że prędzej czy później spadek może nastąpić, że Ekstraklasa to jak na nas bardzo wysoki poziom i nie jest łatwo go utrzymać na dłuższa metę. Spadek to nie powód do radości, to tragedia, ale aż tak wiele dla mnie nie zmienia. Chodziłem na 3 ligę, jak coś to będę chodził i na 4tą, nie wspieram Wisły dla sukcesów.
    Dlatego bardziej przybijające jest co dzieje się z klubem, a dzieje się źle. Nigdy nie mieliśmy w nadmiarze zawodników oddanych klubowi wątpię, że będziemy kiedyś ich tylu mieli. A jak się ktoś trafił, to po 200 meczach z buta i ma zakaz wstępu do szatni. Traktujemy go ja g… i wyrzucamy, żeby ściągnąć zgranych najemników, którzy chcą dorobić przed emeryturą. Ba, wyrzucamy nie mając pomysłu na zastąpienie, świadomie i z premedytacją osłabiamy się. Ale pomyślmy, kto w ostatnich 20 latach był tu taki, że nie grał w Płocku tylko dla pieniędzy i z faktu, że tak się ułozyło? Paru wychowanków jak Hiszpan, Sekulski + Romuzga, Stefańczyk, myślę, że Mereba, Kapuadi, Magdoń czy Peković też się tu dobrze czuli. Jeleń niby też, ale jak wielu takich idoli tak naprawdę szybko o Wiśle zapomniał. Podobnie Góral, Peszko, Geworgian. Ten ostatni, to nawet cisnął po nas w wywiadach. Dlatego naprawdę, wolę Wisłę w 5tej lidze z Furmanami, niż w Ekstraklasie z Mokrzyckimi. Naprawdę, nie po to oglądam Wisłę, zamiast włączyć sobie jakiś Bayern. Dlatego tak to denerwuje.

    Nowakowski urządził sobie prywatny folwark. Tak jakby kupił sobie ten klub na własność za prywatne pieniądze – nie ważne zdanie kibiców, trenera, prezesa. Dla mnie sprawa od dawna była jasna. Nowakowski wściekł się, że zespół spadł (choć wiele tu jego winy). Akurat przed wyborami, akurat przed otwarciem stadionu na który wydał sporo kasy, do tego na niego i jego ziomka spadł hejt – wszystko mu popsuli. Furman – twarz zespołu który spadł? O nie, skoro on nie może mieć lansu przed wyborami, to Furman nie może dłużej grać w Wiśle. Też musi ponieść karę. Osobiste ambicje, urazy i jednoosobowe decyzje. Zauważcie na przykład, że nikt nie odsunął od składu Szwocha, który od pół roku spacerował po boisku i kopał w auty. Nikt nie odsunął Leśniaka, który co mecz ustawiał się tak, aby nie dostać piłki, a jak jednak ją dostał, to od razu grę na alibi (często do Furmana zresztą). Tu nie tylko odpowiedzi prezesa są ewidentnie niespójne. Jemu to trochę nawet współczuję, bo on właśnie miał wypełnić decyzję (i od początku ewidentnie wstydzi się firmować odejście Dominika). Tu nic się nie zgadza. Mieli u nas grać ci, którzy chcą tu walczyć… a jest dokładnie odwrotnie.

    Ukłony, że pociągnęliście wątek, bo takie rozstanie bez słowa i wyjaśnienia tematu było nie do przyjęcia. Nie ukrywam, że bardzo czekałem na ten wpis. Może właśnie zabrakło większej wrzawy. Takiej, jaką nakręcił Mokrzycki? Słabo też świadczy to o niektórych kibicach…
    Rozstanie z Furmanem jest złe pod każdym względem. Kasa (po obniżce), to mały problem. Wciąż są pieniądze z Ekstraklasy, są od Orlenu. A dostajemy za nią czołowego zawodnika w kraju. Jednego z najlepszych w historii, na kluczowej pozycji, na której mamy braki (i nie ściągniemy nikogo o choćby zbliżonych umiejętnościach). Jeśli odejdzie słaby Leśniak, to poza Gerbowskim nie ma tam nikogo na wysokim poziomie. Pewnie ściągniemy Janusza Gola, o ile Arka rozwiąże z nim kontrakt.
    Tracimy nie tylko sportowo, ale też wizerunkowo. Zwłaszcza po krzyku na cały kraj z Mokrzyckim, gdzie większość zapamiętała jak to w tej ch*jowej Wiśle Płock piłkarze nie chcą grać i ucieka kto może. Poza (ogromnym) prestiżem ważna jest też wspomniana psychologia. Furman to wzmocnienie zespołu także mentalnie i straszak na rywali. Do tego osłona dla mniej doświadczonych piłkarzy, gdy będzie szło gorzej (bo lider zawsze obrywa za wszystkich) – Dominik ma ogromne doświadczenie i charakter. Zresztą, wyrzuciliśmy Furmana, a nie potrafimy ściągnąć nikogo i nie wiadomo, czy ściągniemy. Nawet (przemielony dawno temu) Steblecki nie ma podjazdu do jego umiejętności, ale tutaj pół składu siedzi na walizkach. Tak się nie da awansować. No i na kogo mają chodzić kibice? Na ściąganych w pośpiechu miernych, anonimowych najemników? Myślę, że takie nazwisko by się przydało. Zrobi więcej, niż tysiąc tiktokowych filmików. Co innego spaść i oglądać dalej Furmana i paru ciekawych zawodników, bić się o awans, a co innego walczyć znowu o utrzymanie i popaść w beznadzieję (ściągając bezrobotnych). Po co więc taki wielki stadion budował Nowakowski, skoro teraz ma ambicje rozwalać klub i wyrzucać ostatnich piłkarzy z ambicjami? Po co budować dalej ten klub i ciągnąć to, skoro jak już dorobimy się lepszych piłkarzy, Wiślaków z krwi i kości, to i tak to rozwalimy? Błędne koło beznadziei.

    Do samego artykułu (samego w sobie) odnosiłem się mniej, bo albo sprawy są ewidentne, albo w 100% zgadzam się z tym co tam napisano. Po spadku najpierw byłem pewien, że nawet mimo sympatii, to Furman po prostu zawinie się pograć jeszcze chwilę za dobre pieniądze na wyższym poziomie i całkowicie to szanowałem. Szok i iskierka nadziei, ze nie uciekł 1 dnia. Później przyszły mniej pozytywne szoki. Teraz ostatni. Myślałem, że nie pojechał na obóz bo tak się dogadał z klubem – przyjdzie nowy prezes, porozmawiają i może uda się coś ugrać, że widząc opór klubu nie chciało mu się bujać po Słowacjach.
    Nie rozumiem też tych głosów, że część kibiców nie chce Furmana. To są właśnie takie głosy, że ktoś gdzieś nie chce, bo nie widziałem nigdy argumentów przeciw (jak coś to czekam). No, może poza typowym obrzucaniem g…em lidera zespołu. Tak jak kiedyś pewien jegomość na 3lidze, gdy przegrywaliśmy – Kaczmarczyk, Kaczmarczyk!! Ty, jak się trener nazywa? A, Kaczmarek. Kaczmarek!!! Tego typu piłkarscy eksperci od hejtowania (pewnie kojarzą tylko jego i to, że był w Legii). Albo ci sami, co muszą iść pod prąd i bronią skrajnie tragicznego Marca, który najlepszy czas w Wiśle miał wtedy, kiedy był jeszcze z tyłu i nie mieszał swoimi decyzjami.

    Jeszcze raz dzięki za wywiad, choć nóż się w kieszeni otwiera jak się to czyta. Naprawdę, szkoda że wcześniej było tak cicho wokół tej sprawy, bo jakbym miał wskazać drugi tak żenujący okres w historii Wisły, to bym musiał się cofnąć do rządów Milewskiego. Milewski chwilę po tym stracił prezydenturę, liczę że tutaj też tak to się skończy. Zamkniemy ten chory okres.
    A i szacunek dla Dominika, bo przeżyłem wiele spadków, ale bardzo mało zawodników (i to z takim gorącym nazwiskiem), którzy chcieli dalej zostać po spadku. Podziękowania też, że przyszedł ładnych parę lat temu do beniaminka i mniejszego klubu, bo gdyby nie on, to jestem praktycznie pewien, że spadek nastąpiłby dużo wcześniej. To była wielka przyjemność oglądać w koszulce Wisły piłkarza tej klasy. Szok, że to nie jest przypadek gdzie taki piłkarz nie chce grać u nas 2 lidze i za mniej, a to my nie chcemy oddanego, klasowego piłkarza z charakterem do walki!
    Tyle ode mnie na koniec sagi, trzeba zamknąć temat i żyć dalej, skoro Wisła dała radę przed Furmanem, to i da radę po. Wiadomo. Dlatego zostawiam to, ale nie zapominam, bo to hańba co się tu odstawiło (co Nowakowski odstawił) i policzek dla kibiców! Nie dość, że spuścił klub z Marcem, to dalej mu mało.

  4. Seba

    Dominik obyś jeszcze dla nas zagrał

  5. renegat

    w mojej opinii sytuacja jest mniej skomplikowana niz sie wydaje. wszystko rozgrywa sie wokol pieniedzy, ktorych klub nie ma i nie chce miec, bo woli prowadzic swoja polityke i swoja gre. wiadomo, ze kiedy wlascicielem jest miasto, to moze sobie rozgrywac rozne porzadki i plakac o brak wsparcia z Orlenu, co jest wierutna bzdura. otoz Orlen od dawna chce przejac klub na wlasnosc i otoczyc niezbedna opieka zespol jak czyni to KGHM w lubinskim Zaglebiu. tylko, z w Lubinie nie ma az takich wielkich podzialow, zeby blokowac przejecie klubu przez nowego wlasciciela i zarazem strategicznego sponsora z malostkowych przyczyn politycznych. tak, aby dalej prowadzic lokalna wojenke. powtarzam, Orlen chce wciaz przejac klub. jest zielone swiatlo ze strony Orlenu, ale nie ma ze strony urzedu miasta.
    .
    dlatego konczac w skrocie, Furman jest ofiara lokalnej wojenki politycznej. pozdrowienia dla Pana, Panie Dominiku. szacuneczek.

    1. ta jasne

      Skąd info, że Orlen chce przejąć klub? Po co takie bzdury wypisujesz? Jakoś Orlen nigdy oficjalnie o tym nie wspomniał, a nawet ostatnio okazji było sporo. Chyba że piszesz o Wiśle Kraków?

  6. renegat

    komu mieli niby wspomniec?? kazdy wie, ze Orlen chce klub, ale miasto nie chce Orlenu. chcesz to wyslij pytanie do p. Obajtka jak wyglada sytuacja z Wisla Plock i dlaczego rozwiazanie ala – KGHM w Plocku jest korzystniejsze.

  7. Artur

    Do renegat
    Orlen pozbył się klubu kilka lst temu dlatego przejęło go miasto. Doinformuj się. Skąd info ze chcą go znowu przejąć?

  8. renegat

    Artur@ piszesz o dawnej sprawie, jeszcze przed rzadami p. Obajtka. w kazdym razie serwis nafciarski.pl moze wystosowac zapytanie do p. Obajtka poprzez jego Delegata (Prezesa Zarzadu) ds. lokalnej spolecznosci (o ile sie nie myle dalej pelni ta role) – p. Kulpe. prosze wtedy zapytac, „po pierwsze, czy faktyczna byla propozycja ze strony koncernu Orlen przejecia na wlasnosc klubu pilkarskiego – Wisla Plock, od wladz miasta Plock, na zasadach podobnych do lubinskiego Zaglebia i koncernu KGHM? po drugie, dlaczego ta ewentualna proba zakonczyla sie niepowodzeniem? po trzecie, jesli powyzsze doniesienia sa calkowicie nieprawdziwe, prosze wyjasnic czy koncern Orlen wyraza w przyszlosci zainteresowanie przejeciem Wisly Plock na wlasnosc albo jakie ma konkretne plany wobec klubu”?
    .
    wystarczy wyslac te zapytania do tych konkretnych osob i czekac na odpowiedz. sprawa stanie sie klarowna. kazdy bedzie madrzejszy. zobaczymy, komu faktycznie zalezy na klubie. czy to takie trudne zapytac?

Dodaj komentarz