[IV Liga] Tron utrzymany, król trzyma fason

Wisła II Płock Józefovia

W środę król odzyskał tron i to był pierwszy mecz, w którym miał go bronić (po odzyskaniu). Wcześniej król, jak siedział wiosną na tronie, zawodził swoich poddanych. Był nijaki i z lekka niewyraźny. Dopiero jak tron stracił, odżył, odzyskał animusz i zaczął zarządzać swoim królestwem tak jak powinien. Jak będzie dziś ? Czy tron rzeczywiście uwiera króla ? To było podstawowe pytanie, które zadawałem sobie przed meczem.

A Józefovia ? Dziwna drużyna. Tydzień temu srogi łomot z KTS Weszło (0:6), ale w środę remis z Ząbkovią (2:2), dzięki któremu król odzyskał tron. Ząbkovia na wiosnę jeden mecz przegrała (z nami), jeden zremisowała (właśnie z Józefovią), pozostałe wygrała. Czyli Józefovia była jedyną drużyną, oprócz nas, która potrafiła odebrać punkty Ząbkom. Czyli coś tam muszą kopać. A ich 10. miejsce w tabeli jest lekko iluzoryczne. W zależności od tego, ile drużyn spadnie z III ligi, tyle spadnie z IV. Na dziś, najprawdopodobniej spadnie z IV ligi tych drużyn pięć, w porywach do siedmiu, więc żeby nie drżeć o swój los do końca, Józefovia za wszelką cenę musi szukać punktów. Więc jeśli ktoś myślał, że Józefovia przyjedzie do królestwa króla na wczasy, to raczej źle myślał.    

Nie chcę, żebyście uznali mnie za nudziarza, ale początek chłopaków identyczny jak we wcześniejszych meczach. W skrócie : mąka – woda – żółtka – inne składniki. I gniecenie. Tylko z włożeniem do pieca był problem.  

Nie minęła minuta, a Kuchko swoim dośrodkowaniem narobił sporego bałaganu w polu karnym gości. Po kolejnej, Krzyżański z 20 metrów strzela ze 2 metry nad bramką. Potem Witek strzela głową po rożnym, bramkarz bez problemu broni, Kuchko zablokowany po niezłej kombinacyjnej akcji (17’), a Zynek strzela z około 18 metrów – minimalnie niecelnie. Potem znów Zynek w niezłej sytuacji strzela metr – dwa nad bramką (31’). Po chwili po indywidualnej akcji Krzyżana, bramkarz gości dość łatwo broni, po kolejnej chwili strzela Zynek, bramkarz też dość łatwo broni.

To nie są wszystkie sytuacje, jakie mieliśmy w pierwszej połowie. Nie były one rewelacyjne, ale co najmniej z sześć ich było. Albo zawodziło ostatnie podanie, albo precyzja w strzale, a jak już się wydawało, że gości nic nie uratuje, znienacka pojawiał się człowieczek w zielonej koszulce i nadludzkim wysiłkiem blokował strzał. Posiadanie piłki jakieś 90 % – 10 % (z czego 5 % dla bramkarza gości przy wybijaniu piłki z piątki), ale nie wpadło nic. Futbol to jednak nie jest łyżwiarstwo figurowe, za styl nikt punktów nie przyznaje, dobrze byłoby jednak mimo wszystko do tej cholernej sieci trafić.       

Drugą połowę zaczęliśmy identycznie. Już nie będę się powtarzał. Po kombinacyjnej akcji wydawało się, że nasz zawodnik wyjdzie sam na sam z bramkarzem gości, w ostatniej chwili został zablokowany. Po chwili po precyzyjnym podaniu Krzyżana, Zynek w idealnej sytuacji strzela nad bramką. Zakląłem pod nosem. Ku……a. Ile można ??? 

Najwidoczniej sędzia uznał, że najwyższy czas, żeby coś wpadło do sieci. Po dośrodkowaniu z prawej strony, odgwizdał karnego za odepchnięcie Kuchki (???), a Pawlak pewnie wykorzystał karnego.  Uffff… Odetchnąłem z ulgą.  

Król uznał, że skoro zaczęło żreć, należy iść za ciosem. Po prawej stronie boiska Cielemęcki zagrywa do Pawlaka, ten fenomenalnym podaniem obsługuje „na nos” Witka, a ten równie pięknym strzałem pokonuje po raz drugi Baja. Zapachniało Barceloną. Z najlepszych lat. I każdy Kubuś Puchatek po takiej akcji oblizałby palce z zachwytu. Strzał Witka pierwszorzędny, ale podanie Pawlaka, miodzio !!! Magia. Przy takim podaniu nawet Coperfield może się schować.

Po strzeleniu drugiej bramki król zwolnił tempo. Szanował to, co ma, co przyszło z niemałym trudem. A goście uznali, że już nie ma czego bronić. O ile w pierwszej połowie pod naszym polem karnym gościli z rzadka, o tyle po stracie drugiej bramki uznali najwidoczniej, że najwyższy czas należy poszukać szczęścia. Ale go nie znaleźli. Z ich atakami radziliśmy sobie dość spokojnie, a jak trzeba było, bez większych trudów wykazywał się Zieliński.  

W tym czasie również od czasu do czasu próbowaliśmy niepokoić bramkarza gości, ale jak zwykle, zawodziła precyzja. W efekcie dowozimy do końca 2:0 i dalej siedzimy na tronie. Zwycięstwo oczywiście jak najbardziej zasłużone, piłkarsko pomiędzy drużynami była przepaść.  Tylko ta finalizacja.

Królu drogi! Ja mam już swoje lata, serce już nie te, więc mam jedną prośbę: popracuj trochę nad precyzją, celnością, ostatnim podaniem, dokładnością. Wtedy ja będę o wiele bardziej spokojnie oglądał Twoje występy, a i Tobie będzie się rządziło swoim królestwem o wiele łatwiej.

Kolejny egzamin zdany, zostało jeszcze sześć. A za tydzień, chyba jeden z najtrudniejszych, przynajmniej teoretycznie, czyli wyjazd do Troszyna. Jeżeli  ten egzamin również zostanie zdany, będzie blisko, coraz bliżej.  Teraz inni niech nas gonią.

Już o tym pisałem, ale się  powtórzę : co robi Pawlak w dwójce, nie mam pojęcia. Dla mnie to zwykłe marnotrawstwo potencjału, ale – jak doskonale wiecie – ja się nie znam.

Wisła II Płock – Józefovia Józefów 2:0 (0:0)

1:0 Aleksander Pawlak 56’

2:0 Jakub Witek 59′

Wisła : 1. Piotr Zieliński – 21. Jakub Miarka (83’ 3. Grzegorz Wawrzyński), 5. Beniamin Czajka, 27. Marcin Więckowski (C), 24. Aleksander Pawlak, 17. Jakub Witek (83’ 37. Filip Lodziński), 22. Bartosz Zynek (76’ 9. Łukasz Mościcki), 28. Radosław Cielemęcki (66’ 33 Jakub Maślak),  32. Dawid Krzyżański (76’ 8. Szymon Leśniewski), 11. Gleb Kuchko (66’ 7. Dawid Zięba), 16. Bartosz Borowski (83’ 25. Kacper Błaszkiewicz).

Fot. tytułowa: Krzysztof Kwasiborski

Kopnij dalej

Dodaj komentarz