W 5. kolejce sezonu 93/94 Petrochemia mierzyła się na wyjeździe z Jagiellonią Białystok.
Jagiellonia po fatalnym sezonie w I lidze, gdzie zdobyła jedynie 9 punktów, zajęła ostatnie miejsce i spadła do II ligi. W całym sezonie wygrała tylko dwa mecze – z Legią i Olimpią Poznań.
Obecnie radziła sobie zdecydowanie lepiej. Po 4. kolejce była wiceliderem tabeli z sześcioma punktami na koncie I bilansem bramkowym 6-2, wygrała trzy z czterech meczów.
Na stadionie w Białymstoku zasiadło około 2 tysięcy kibiców, liczących zapewne na zwycięstwo swojej drużyny.
Był to kolejny mecz wyjazdowy Petrochemii na teren trudnego rywala.
Plan obu drużyn na mecz był taki sam – nie stracić bramki. I plan się powiódł. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Zarówno Petra, jak i Jaga nie potrafiły wykreować sytuacji, które pozwoliłyby na strzelenie gola. Wynik idealnie przedstawiał to, co się działo na boisku.
Podopieczni Grzegorza Wenerskiego powrócili do domu z jednym punktem. Na pięć meczów mieliśmy już trzy remisy, ale nie był to jeszcze koniec tej serii.
Petrochemia zagrała w składzie:
Jacek Lasocki – Dariusz Kowalski, Mirosław Milewski, Krzysztof Bukowski, Artur Serocki – Dariusz Krzywkowski (’46 Krzysztof Kwasiborski), Adam Majewski, Paweł Dylewski (C), Adam Buzuk – Jacek Traczyk (’74 Sławomir Król), Piotr Pomorski.
Żółtą kartką ukarany został Adam Buzuk i była to jego druga żółta kartka w obecnym sezonie.
Sędzia główny – Wiesław Wlizło
Widzów: 2000
Pozostałe wyniki grupy wschodniej:
Po 5. kolejce na pozycji lidera nadal pozostawał Radomiak Radom. Dla Jagiellonii konsekwencją meczu z Petrochemią był spadek na 5. miejsce. Wiceliderem natomiast został Stomil Olsztyn. Tabelę zamykał nadal Bug Wyszków, który miał jedynie 2 punkty I bilans bramkowy 3-11. Petrochemia natomiast wskoczyła na miejsce 8. Konsekwentnie, choć mało spektakularnie zbieraliśmy punkt do punktu.
Historia spotkań z Jagiellonią:
A już za tydzień zapraszamy na domowy mecz z Włókniarzem Pabianice.
Wisła Płock, Inter Mediolan, jaram się Ekstraklasą i Serie A. Psychofanka Czarka Stefańczyka i Samira Handanoviča