#ŚWIĘTONAFCIARZY – Wasze wspomnienia: Marcin

Już jutro otwieramy nowy stadion. Przez ostatni tydzień wspominaliśmy nasz stary obiekt.

Wspomnieniami podzielił się z nami kibic Nafciarzy – Marcin.

Pierwszy raz na stadionie

Nie pamiętam daty (1991, może 1992), ale samego wydarzenia zapomnieć nie sposób – po jakimś podwórkowym meczu blisko Łukasiewicza, z kolegami wskoczyliśmy na samą płytę główną (sic!), mało wtedy orientowaliśmy się w ligowej piłce, nie czuliśmy się kibicami, ale ciekawość wzięła górę, a niskie płotki okazały się łatwe do pokonania. Po ledwie kilku minutach skakania i kopania piłki na murawie zwyciężyła jednak obawa, że zaraz ktoś nas złapie, a my (wtedy 11-12 latkowie) będziemy mieć kłopoty…

Pierwszy mecz

Na kolejny raz – tym razem pierwszy na trybunach – przyszło czekać do jesieni 1993 roku, nikt w klubie jeszcze chyba nie myślał realnie o awansie, ale pucharowy mecz z ekstraklasowym wtedy Zawiszą Bydgoszcz (2:3 po dogrywce) pomógł zaostrzyć apetyt i rozbudzić nadzieje. Bakcyl został połknięty (dzięki dla kolegi Marcina z ówczesnej SP nr 2), choć na przeszkodzie stawali często rodzice, którzy w obawie o złą pogodę i bezpieczeństwo nie zawsze się zgadzali na wyprawy z Międzytorza. 

Pierwszy mecz ligowy

Wiosna 1994, zwycięstwo z będącym w czołówce ligi Radomiakiem i dwie bramki Bogusława Pachelskiego, pamiętam niewiele, ale chyba pojawiały się w rozmowach słowa o ekstraklasie, potem, aż do czerwca i historycznego awansu większość spotkań widzianych na żywo, krok po kroku awans się przybliżał, płocka ekipa wygrywała często efektownie, jak choćby 5:0 z Karpatami Krosno (do dzisiaj pamiętam piękną bramkę Krzysztofa Kwasiborskiego), awans okraszając trzema golami w meczu z Szombierkami (szampany, fiesta wokół całego stadionu – kto był, chyba nigdy nie zapomni.

Pierwszy mecz na najwyższym szczeblu

Lato 1994, remis 2:2 z Górnikiem Zabrze, pełny stadion, deszcz i walka Petrochemii do samego końca (znów Pachelski w roli głównej). Później smutna jesień (choć 4:1 z Rakowem było po drodze) i ciężki bój, ekipy już nie opartej na wychowankach, pod wodzą Huberta Kostki.

Inne migawki

Tym razem wybrane z miriadów wspomnień, czasem mocno zatartych, częściej jednak – mimo upływu lat – żywych i wyraźnych: mecze z Legią i Stomilem, ekipa Leszka Harabasza i kanonady w sezonie 1996-1997, konfetti wycinane z kolorowych gazet, heroiczny mecz z Widzewem Franciszka Smudy i gol Piotra Soczewki na inaugurację trybuny wschodniej już z krzesełkami (runda jesienna 1997 roku), rzuty wolne Pawła Miąszkiewicza, rajdy Andrzeja Przerady, Radka Kowalczyka czy Ryszarda Remienia, pierwszy mecz przy sztucznym oświetleniu (1:0 z Groclinem, gol Jarosława Maćkiewicza). 

Od ponad 20 lat nie mieszkam już w Płocku, masa meczy z ostatnich sezonów widziana co najwyżej tylko w telewizji, ostatni na żywo w ciągu paru ostatnich lat to 2:3 z Pogonią na początku 2020 roku. Czekam na kolejne, znów na stadionie!

Marcin

Za swoje wspomnienia Marcin dostaje od nas „Peszkografię„. GRATULUJEMY!


Kopnij dalej

Dodaj komentarz