Pierwszy dzień października, niedziela, godzina 12:40. Starcie jednej rzeki, Wisły. Ta Płocka mierzyła się z tą z Krakowa w ramach rozgrywek Fortuna 1 Ligi. Ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów, choć trzeba przyznać, że zdecydowanie w tym spotkaniu przeważała Biała Gwiazda.
Jeśli chodzi o wyjściową jedenastkę to tym razem trener Saganowski zaskoczył kibiców. Beniamin Czajka w miejsce Adama Chrzanowskiego oraz Nicola Srećković za słabiutkiego, ostatnimi czasy, Kocyłę. W ostatniej chwili do składu wskoczył jeszcze Paweł Chrupałła w miejsce Fryderyka Gerbowskiego.
SKŁADY:
Nie musieliśmy długo czekać na pierwszy strzał w tym meczu. Już w pierwszej minucie Duda spróbował swoich sił uderzeniem zza pola karnego, po krótko rozegranym rzucie różnym. Mimo rykoszetu piłka powędrowała obok bramki. I to by było na tyle, jeśli chodzi o konkrety na dłuższy czas. Nafciarze rozsądnie bronili dostępu do własnego pola karnego, zawodnicy Białej Gwiazdy natomiast nie umieli znaleźć na to żadnego sposobu. I tak nam mijały minuty tych piłkarskich szachów. Druga próba strzału to już minuta osiemnasta, w roli strzelca kolejny raz, Kacper Duda, ponownie niecelnie. Do minuty dwudziestej żaden z klubów nie oddał celnego strzału na bramkę. Krakowianie, według statystyk, próbowali pięciokrotnie. Nafciarze nie uderzali ani razu. Przewaga gospodarzy była widoczna gołym okiem, nie tylko w statystykach.
Pierwszy celny strzał zobaczyliśmy w minucie 22. autorem – Roman Goku. Jego próba z dobrych 20. metrów, nie sprawiła jednak żadnych problemów Bartkowi Gradeckiemu.
Tempo tego spotkania idealnie wpisywało się w porę jego rozgrywania. Można było śmiało smażyć schabowe patrząc jak leniwie na kuchni dochodzi rosół. Ten sam ładunek emocjonalny bił od boiska. Najgroźniejsza, a właściwie jedyne celne strzały gospodarzy to uderzenia zza pola karnego. Każdorazowa próba wejścia w pole karne Nafciarzy kończyła się stratą, najczęściej, bo błędach własnych.
Pierwszy celny strzał Nafciarzy to już minuta trzydziesta trzecia. Wtedy to uderzenia z dystansu spróbował Paweł Chrupałła. Piłka pewnie zatrzymana jednak została przez Ratona. Chwilę później, za faul, żółtą kartką ukarany został Srećković.
Po czterdziestu minutach tego meczu można było powiedzieć śmiało, że Biała Gwiazda gra w piłkę a Nafciarze skutecznie przeszkadzają. Efekt, bezbramkowy remis. Wynik pewnie niezbyt sprawiedliwy, ale nie dało się nie odnieść wrażenia, że zadowalający dla gości. W końcówce pierwszej połowy żółtą kartką, za faul na Emily Thiakane został ukarany Joseph Colley. Chwilę później za faul, przy próbie pressingu, na karę indywidualną załapał się jeszcze Milan Spremo. Kilka sekund później sędzia Lasyk zakończył męczarnie widzów i odesłał ona zespoły do szatni.
W przerwie jedna zmiana w szeregach gości. Boisko opuścił, bezbarwny w pierwszej części gry, Nicola Srećković. Jego miejsce, na murawie zajął Filip Lesniak. Oznaczało to nic innego jak tylko to, że miejsce na lewym skrzydle zajmie Thiakane, a wprowadzony Słowak uzupełni tercet środkowych pomocników.
Po zmianie stron, obraz gry nie uległ jakiejś drastycznej zmianie. To gospodarze przeważali, to oni stwarzali sobie kolejne okazje. Warto jednak podkreślić, że do minuty pięćdziesiątej nie stworzyli sobie, żadnej klarownej sytuacji. Nafciarze skutecznie i co najważniejsze rozsądnie bronili własnej bramki. Niestety wszystko to kosztem poczynań ofensywnych. Tych było po stronie gości jak na lekarstwo.
W 52. minucie, za faul w narożniku boiska ukarany został Thiakane. Spóźnione wejście Senegalczyka z polskim paszportem sędzia Lasyk słusznie wycenił na żółtą kartkę. Zapoczątkowało to festiwal rzutów rożnych po stronie Nafciarzy. Trwało to do minuty prawie 58, a przerwane zostało faulem na jednym z defensorów Wisły Płock. Chwilę później żółtka kartkę otrzymał jeden z trenerów gospodarzy.
W minucie sześćdziesiątej podwójna zmiana w wykonaniu Marka Saganowskiego. Murawę opuścili Thiakane i Chrupałła, w ich miejsce Igor Drapiński oraz Fabian Hiszpański. Niezrozumiała decyzja szkoleniowca Nafciarzy, szczególnie, ponieważ Emil był chyba najlepszym zawodnikiem w niebieskiej koszulce.
Trzy minuty później idealna okazja w ofensywie dla Wisły Płock. Jeden z nielicznych ataków, dośrodkowanie z prawej strony Hiszpańskiego, wprost na głowę Gricia. Niestety Słowak uderzył jedynie w poprzeczkę. Była to jak do tej pory najlepsza okazja do otwarcia wyniku tego spotkania. Szkoda, że nieudana! To mogła być ta jedna jedyna okazja.
W minucie 67 zmiana w drużynie gości, Baena w miejsce Villara. Gdy na zegarze wybijała minuta siedemdziesiąta, obraz gry nadal był taki sam jak na początku meczu. Nafciarze w defensywie, Biała Gwiazda w bezproduktywnym ataku. Sytuację miał odmienić Krzysztof Janus. Weteran w szeregach Nafciarzy zastąpił Milana Spremo. Pierwsza myśl każdego kibica Wisły w tej chwili, „Janusem ich weźmiemy!” O dziwo, mogło się to nawet udać. Najpierw dośrodkowanie właśnie Janusa wybił przed Fabianem Hiszpańskim, Colley. Chwilę później wychowanka Wisły uprzedził Krzyżanowski. Zapachniało kolejny raz bramką dla Nafciarzy.
Siedemdziesiąta ósma minuta, to podwójna zmiana w ekipie gospodarzy. Na boisku pojawili się Igor Zapala i Szymon Sobczak. Zastąpili oni Dudę i Angela Rodado. Do 85. minuty znowu działo się niewiele, wtedy na strzał zdecydował się Carbo, tym samym ożywił trochę widzów przed telewizorami i na stadionie. Uderzał jednak tak samo, jak koledzy, niecelnie. Chwilę później piłkę z linii bramkowej, po rzucie rożnym, wybijał Łukasz Sekulski. W nagrodę, opuścił murawę, jego miejsce zajął, wracający po kontuzji Mateusz Lewandowski. Trzeba podkreślić, że wraz ze zbliżającym się gwizdkiem końcowym sędziego Lasyka ataku gości stawały się coraz częstsze i coraz groźniejsze. Na nasze szczęście brakowało w nich dokładności. Tuż przez wybiciem 90. minuty interwencją po strzale głową Alana Urygi musiał popisać się Gradecki. Sędzia Lasyk postanowił przedłużyć mecz o całe cztery minuty, jednak to było jeszcze zbyt mało, żeby którakolwiek z drużyn przechyliła szale zwycięstwa na swoją korzyść. Ostatecznie w Krakowie obie Wisły podzieliły się punktami.
Może i Nafciarze nie zagrali dobrego meczu, może i ograniczali się do przeszkadzania rywalom. Może i mieli jedna czy dwie sytuacje do objęcia prowadzenia, przy kilkunastu takich akcjach w wykonaniu gospodarzy. Jednak prosta piłkarska prawda mówi, jak nie możesz meczu wygrać to go zremisuj. I ta sztuka się podopiecznym Marka Saganowskiego udała. W najważniejszej statystyce, pomimo bardzo dużej przewagi Białej Gwiazdy (strzały 26 do 5), po obu stronach widniało okrąglutkie zero. A co doskonale wiemy po poprzednim sezonie, za wrażenia artystyczne punktów w tabeli nikt nie przyznaje.
Po meczu powiedzieli:
Marek Saganowski (Wisła Płock):
Przede wszystkim chcę pogratulować determinacji w defensywie mojemu zespołowi. Remis tutaj w Krakowie jest dla mnie ważnym punktem. Tym bardziej że znowu zagraliśmy na zero z tyłu. Pierwsza połowa zdecydowanie pod dyktando Wisły Kraków. Nie mogliśmy wejść w rytm grania, nie mogliśmy się utrzymać przy piłce. Za dużo nonszalancji. W drugiej połowie wydaje się, że ta sytuacja została opanowana. Patrząc przez pryzmat utrzymania, statystyk, jakie dziś drużyny stworzyły – nie wiem na sto procent, ale to Wisła Płock stworzyła najgroźniejszą sytuację, gdzie uderzyliśmy w poprzeczkę. Jakub Gric oddał strzał z pięciu, sześciu metrów. Taki jest futbol. Tak czy inaczej, jestem zadowolony z tego punktu.
Radosław Sobolewski (Wisła Kraków):
Tak się zastanawiałem, jak skomentować taki mecz tak na gorąco. Muszę to rozdzielić na dwa człony. Pierwsza rzecz to remisujemy 0:0 na własnym boisku i to na pewno nie jest zadowalający wynik. Chcieliśmy tutaj wygrać, dać trochę radości naszym kibicom. Natomiast dzisiaj straciliśmy dwa punkty. Druga część wypowiedzi to to, co się działo na boisku. Na pewno zagraliśmy dobre spotkanie w fazie defensywnej, czy fazie ofensywy. Mieliśmy sytuacje, brakuje finalizacji. Ale z samego sposobu rozgrywania piłki, zachowania, to jest na pewno dobry poziom. Na pewno będziemy konsekwentni w tym elemencie. Musimy cały czas dbać o finalizację w polu karnym, bo musimy wykorzystywać swoje sytuacje.
Wisła Kraków 0-0 Wisła Płock
Wisła K.: 93. Álvaro Ratón – 25. Bartosz Jaroch, 6. Alan Uryga, 5. Joseph Colley, 52. Jakub Krzyżanowski – 10. Miki Villar (67, 77. Ángel Baena), 41. Kacper Duda (79, 7. Igor Sapała), 8. Marc Carbó, 17. Jesús Alfaro, 22. Joan Román – 9. Ángel Rodado (79, 23. Szymon Sobczak).
Wisła P.: 99. Bartłomiej Gradecki – 24. David Niepsuj, 77. Jakub Szymański, 5. Beniamin Czajka, 11. Milan Spremo (71, 10. Krzysztof Janus) – 37. Paweł Chrupałła (60, 21. Igor Drapiński), 8. Jakub Grič, 14. Mateusz Szwoch, 19. Émile Thiakane (60, 16. Fabian Hiszpański), 30. Nikola Srećković (46, 23. Filip Lesniak) – 20. Łukasz Sekulski (88, 17. Mateusz Lewandowski).
żółte kartki: Colley – Srećković, Spremo, Thiakane, Hiszpański.
sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).
widzów: 14 881.
Następne spotkanie Nafciarzy już w sobotę 7 października. Pierwszy gwizdek domowego pojedynku z Arką Gdynia o godzinie 20:00.
Mój klub, moje serce, moja Wisła Płock
Oprócz tego mąż, ojciec i bimbrownik!
Przykre to było widowisko wynik w kategoriach cudu obrona jak zwykle tragedia i sam Sekulski tego nie pociągnie
brawo dla Wisły Płock. niestety nie moglem obejrzec drugiej polowy z przyczyn niezaleznych, ale w pierwszej polowce zaprezentowalismy sie bardzo dobrze na tle wyjatkowo silnego rywala. a juz na pewno o kilka klas lepiej w porownaniu do GKS Tychy. w koncu widzialem, ze potrafilismy rozegrac kilka podan z glowa, druzyna trzymala sie zalozen taktycznych i grala twardo w obronie. pelna dyscyplina. nie mozna przeciez bylo zakladac, ze z Wisla Krakow zagramy otwarty futbol. na tym poziomie jeszcze nie jestesmy. szczegolne podziekowania dla obroncow.
.
jeszcze raz brawa dla wszystkich chlopakow. nie wiem o co chodzi Cezar(y)@-emu, ale wyglada na to, ze jest jednym z tych ludzi, ktorych mozna porownac do smerfa Marudy.
Opierasz swoją opinię na 45 minutach meczu brawo przypominam że mecz trwa 90 minut i tylko frajerstwo krakowian nas uratowało a ja już parę razy w tamtym sezonie po beznadziejnych meczach słyszałem z trybun dzięki za walkę i jak to się skończyło?