[WYWIAD] Dawid Kocyła: „…chciałbym tu zostać i naprawić to, co wszyscy zepsuliśmy w ubiegłym sezonie.”

Dzień po ogłoszeniu przedłużenia kontraktu, spotkałem się z Dawidem Kocyłą w sali konferencyjnej na stadionie przy Ł34. Większość z nas obserwuje chłopaka od prawie 4 lat i większość z nas zastanawia się dlaczego jeszcze nie….

Mariusz Kalwas: Jak samopoczucie po przedłużeniu umowy? Od razu rozwinę, czy z którejś ze stron była chęć zmiany okresu trwania kontraktu, czy skupiliście się na tym żeby parafować przygotowane od dawna przedłużenie o rok?

Dawid Kocyła: Jeszcze niedawno gdy trenerem był Marek Saganowski przedłużenie było przeciągane, trener nie do końca na mnie stawiał, a klub nie chciał trzymać zawodnika nie wykorzystywanego przez trenera na kontrakcie. Sytuacja diametralnie zmieniła się po przyjściu trenera Żurawia, postawił na mnie, moja postawa na boisku pokazała, że jednak są argumenty przemawiające za przedłużeniem.

Początkowo miało to być przedłużenie o 1,5 roku- byłem na to otwarty, bo szczerze mówiąc kontrakt kończący się zimą, to mało komfortowa sytuacja dla zawodnika.

W zimowym oknie ciężej zmienia się klub niż latem. Ostatecznie klub zdecydował o rocznym przedłużeniu, ja nie miałem za bardzo nic do powiedzenia. Warunki przedłużenia zostały zapisane w kontrakcie podpisanym w 2021 roku, bez znaczenia było co ja chcę w tej chwili, najważniejsze jest to, że chciałem zostać i zostaję.

Z mojego punktu widzenia 1,5 roczny kontrakt byłby lepszy-do gramy kolejny sezon w Wiśle do końca, teraz nie pozostaje nic innego jak rozegrać drużynowo dobre pół roku, awansować do Ekstraklasy i rozegrać tam pół sezonu.

MK: Nie zamknęliście sobie możliwości rozmów na temat kolejnego przedłużenia? Teraz mieliście dżentelmeńską umowę, że do czasu poznania decyzji klubu nie rozpoczynasz rozmów z innymi, jak to wygląda w tej chwili? 30 czerwca możesz siadać i rozmawiać z innymi klubami?

DK: W kontrakcie był zapisany punkt mówiący o tym, że do 30 listopada, czyli do czasu w którym Wisła była zobowiązana do przedstawienia mi swojej decyzji, nie mogłem podjąć żadnych rozmów. Teraz takiego zapisu nie ma. Sytuacja będzie dynamiczna, w zależności od tego jak ja będę wyglądał, jak będziemy się prezentować jako drużyna. W Płocku czuję się dobrze i w tej chwili bardzo daleka droga do jakichś zmian, chciałbym tu zostać i naprawić to co wszyscy zepsuliśmy w ubiegłym sezonie. Myślę, że nie tylko mnie ale i pozostałym zawodnikom, którzy tu zostali poprzedni sezon śni się po nocach., bo jest to coś niewiarygodnego, że po takiej pierwszej rundzie spadliśmy do 1 ligi.

Każdy, który tu został chce naprawić to co się stało i wrócić do elity

MK: Jeżeli już jesteśmy przy poprzednim sezonie, moim zdaniem bez trenera powinniście wygrać któryś z ostatnich 5 meczów, dla mnie tłumaczenie tego aspektami związanymi z taktyką, wyborem pierwszej 11 to bezsens. Tyle jakości piłkarskiej nie miało prawa tego spieprzyć. Jaka twoim zdaniem była przyczyna tej tragedii?

DK: Na pewno nie zabrakło potencjału, bo ten był zdecydowanie największy w ostatnich latach, zawodnicy, którzy tu byli mieli niesamowitą jakość, to było widać na treningach. Czego zabrakło? Ciężkie do ocenienia, mam wrażenie, że może to że do pewnego momentu byliśmy utwierdzani, że nie jest zła sytuacja, że wszystko jest ok, może to też miało jakiś wpływ-ciężko powiedzieć. Tak, czy siak, każdy jest tego świadom, że jakikolwiek trener by tu był 1 z tych ostatnich 5 meczów trzeba było wygrać i tyle. Czara goryczy została przelana po meczu we Wrocławiu, wszystko wtedy runęło, presja że ten spadek jest jednak możliwy-to do nas wtedy dotarło i być może za późno się z tym wszystkim obudziliśmy.

MK: Nie masz wrażenia, że tamta szatnia była po prostu za miękka, że tam się wszystko rozłaziło, że część ludzi przychodziła do pracy, a co będzie, to będzie?

DK: Wydaje mi się, że nie, Kuba Rzezniczak, mimo tego co się o nim pisze w mediach to twardy facet, koleżeński ale po gorszych meczach potrafił dać taką zjebkę.

Było jajo w tej szatni, byliśmy zżyci, nie było żądnych grupek. Taka sama sytuacja jest teraz, Sekul zostając kapitanem przejął te wszystkie role i w przerwie potrafimy sobie powiedzieć parę cierpkich słów, więc nie jest tak, że nie ma charakteru i to samo było w ub. sezonie.

MK: Nie do końca chodzi mi o charakter, trzeba mieć zdolności przywódcze, być szefem, to musi mieć przełożenie na całą drużynę.

DK: Ciężko mi mówić za innych, ale na mnie podpowiedzi i motywacje Rzeźnika działały

MK: Teraz tak, prawie 4 lata w WP, ilu prezesów przeżyłeś?

DK: Ten jest trzeci.

MK: Dyrektorów sportowych?

DK: Tak samo, ten jest trzeci

MK: Trenerów?

DK: Trener Żuraw jest piąty.

MK: Jesteś stary w tej szatni, z meczu w którym debiutowałeś jest Mati Szwoch, która z ekip byłą najmocniejsza sportowo?

DK: Mimo wszystko, mimo wyniku ta z poprzedniego sezonu- Rzezniczak Kapuadi, był niesamowity Wolak w swojej najlepszej formie, Sekul, Davo- tak jakościowo to była najlepsza drużyna. Po odejściu Davo brakowało nam skrzydłowych, ja z formą też nie dojeżdżałem, Krisu Vallo problemy zdrowotne. Podczas mojego debiutu mieliśmy jednak lepsze skrzydła, ale ogólnie ub sezon to najlepsza ekipa.

MK: Mamy swoją malutką ekipę, masz w niej swojego psychofana, który na 15 urodziny dostał koszulkę Borussi Dortmund z twoim nazwiskiem (Majkel pozdrawiamy). Generalnie chyba nigdy nie było w nas jakiejś wielkiej złości związanej z twoją postawą na boisku, tylko zastanawialiśmy się czego w poszczególnych momentach brakowało. Dla mnie taką sytuacją, która mogła ci dać mocnego kopa był mecz z Cracovią. Z 3 m trafiłeś w słupek. Powiedziałem wtedy gdyby ten chłopak strzelił bramkę poszedłby do przodu.

DK: W tamtym momencie zabrakło sfery mentalnej i psychicznej. Zaczynałem sezon grając wszystko po 90 minut,, chyba po meczu PP z Koroną z pierwszej 11 wylądowałem poza kadrą meczową, schowany gdzieś jako 23, czy 24 nie byłem na to gotowy mentalnie. To był pierwszy moment w Wiśle kiedy mnie zupełnie odstawiono i w tamtym momencie zupełnie nie wiedziałem jak sobie z tym poradzić. Na treningach zamiast się skupić na ciężkiej pracy i pokazaniu trenerowi, że to ja zasługuję na pierwszą 11, to moje myśli były zajęte tym dlaczego ja w niej nie jestem. Tamten moment i odejście do Termaliki mi dużo dało, wróciłem do prawidłowego podejścia, skupienia na treningach. Teraz uważam, że to odstawienie to moja wina, natomiast to że nie potrafiłem sobie poradzić z faktem że pierwszy raz zdarzyło się coś takiego odkąd gram w seniorach, poza 11, poza ławką, to był prawdziwy problem.

MK: Patrząc z perspektywy czasu, trener Bartoszek miał rację chcąc ci pokazać, że praca, praca i jeszcze raz praca?

DK: Nie wiem jak to wyglądało zakulisowo, dużo szumu wokół mnie, transfer zagraniczny, dużo nieprawdziwych informacji tego dotyczących. Być może za bardzo się tym podpaliłem, za bardzo uwierzyłem, że mogę zrobić kolejny krok do przodu, choć patrząc z perspektywy czasu nie byłem na to gotowy. Czy odstawienie było uzasadnione? Nie jestem do końca o tym przekonany, ale argumenty jakieś dałem. Młodzi zawodnicy mają wahania formy, trzeba zawsze brać to pod uwagę.

MK: Odnoszę teraz wrażenie, że rozmawiam z dojrzałym facetem, odpowiedzialnym, poukładanym. Jak duży wpływ na to miało pojawienie się w twoim życiu dziecka.

DK: Na pewno ogromny, pojawienie się takiego małego człowieka powoduje, że czujesz się odpowiedzialny, że musisz być odpowiedzialny, ale uważam że przełomowy moment nastąpił przy przejściu do Termaliki, bo wtedy zacząłem współpracować z psychologiem, moje wszystkie prywatne sprawy zaczęły się układać i myślę, że to właśnie wtedy wszedłem w prawdziwą dorosłość.

MK: Doszły mnie słuchy, że trener Żuraw szczególnie cię traktuje, używa w stosunku do ciebie specjalnego określenia- mój synuś. Jakie to ma znaczenie dla ciebie, to że ktoś na ciebie stawia, bo nie ukrywam że w ostatnich 2 meczach wyglądałeś nieźle.

DK: Jestem człowiekiem, który czując czyjeś zaufanie, na boisku mam większą pewność siebie, podejmuję większe ryzyko. Mam teraz za plecami takiego trenera, takie mam wrażenie, ale jednocześnie mam z tyłu głowy to, że nie mogę zawieść tego zaufania jakimiś głupimi decyzjami, czy zaprzestaniem pracy na treningach.

Nie jest tak, że czuję się nietykalny, mam świadomość że praca musi zostać wykonana

MK: Lepiej się czujesz grając bliżej środka, czy bliżej linii?

DK: Na pewno jest to dla mnie komfortowa pozycja, bo mogę schodzić do boku, współpracować z wahadłem, które u nas gra wysoko, mogę bliżej lewej strony znaleźć miejsce do strzału. Na ten moment ze względu na mnogość możliwości, mogę atakować przestrzeń, schodzić między linie, czy do boku. Nie jestem przywiązany do linii i mam większą swobodę.

MK: Biorąc pod uwagę realia pierwszoligowe, którego z zawodników z ub sezonu chciałbyś mieć teraz w drużynie? Taki prezent pod choinkę.

DK: Myślę, że tak jak wielu zawodników i wielu kibiców-Dominik Furman. Jest to osoba związana z klubem, która się z nim utożsamia, taki zawodnik się zawsze przydaje.

MK: Ty dostałeś pod choinkę trenera Żurawia, czego życzysz kibicom?

DK: 6 punktów w 2 ostatnich meczach, żeby przezimować w dobrych nastrojach i na wiosnę ruszyć do walki z dobrej pozycji.

Kopnij dalej

Ten post ma jeden komentarz

  1. renegat

    no zobczymy, moze faktycznie sie otrzasnal. dobrze, ze zaczely pojawiac sie takie wywiady.
    .
    mam nadzieje, ze nastepny wywiad bedzie z Sebastianem Strozikiem. jestem ciekawy jak to wyglada z perspektywy lawki rezerwowych czy tez raczej glebokich rezerw… moze jest jednak w szatni jakies poczucie niesprawiedliwosci albo chociaz chec walki o pierwszy sklad…

Dodaj komentarz