Nafciarze pierwszy ligowy pojedynek Anno Domini 2024 rozegrali w Rzeszowie z tamtejszą Resovią. Podopieczni Dariusza Żurawia, pomimo bardzo słabej pierwszej połowy byli w stanie odwrócić losy spotkania. Niestety stracona w końcówce bramka sprawiła ze Łukasz Sekulski i spółka przywiozą do Płocka jedynie, jeden punkt.
Tak prezentowały się wyjściowe składy obu ekip:
Pierwsze ligowe granie w tym roku kalendarzowym rozpoczęli gospodarze. Już po dosłownie kilku sekundach meczu pierwszy błąd w defensywie Nafciarzy, jednak bez większych konsekwencji. Druga pomyłka miała miejsce w 45. sekundzie, słupek uratował nas przed stratą bramki. Piłkę uderzał Kamil Mazek. Źle zaczęło się to spotkanie dla podopiecznych Dariusza Żurawia. Na nasze szczęście piłkarze Resovii nie znaleźli sposobu na pokonanie Krzyśka Kamińskiego. Płocczanie po kilku chwilach otrząsnęli się z pierwszego szoku i systematycznie zaczęli budować swoją przewagę. Ciekawie w pierwszych minutach wyglądała współpraca po lewej stronie boiska pomiędzy Fabianem Hiszpańskim i Dawidem Kocyłą.
W ósmej minucie, po odważnym wejściu w pole karnym Emila Thiakane, Wisła miała swój pierwszy rzut rożny w tym spotkaniu. Cztery minuty później, Senegalczyk z polskim paszportem spróbował strzału przewrotką. Niestety, ekwilibrystyczne uderzenie Emila, poszybowało wysoko nad poprzeczką bramki Rzeszowian. Swoją drogą Thiakane był chyba najaktywniejszym piłkarzem Wisły w pierwszym kwadransie. Bronił, atakował, faulował i był faulowany. Miła odmiana po niezbyt udanej końcówce jesień w jego wykonaniu.
Nic nie zwiastowało tego, co wydarzyło się w 20. minucie spotkania. Strata Dawida Kocyły w środkowej strefie, szybki kontratak Resovii. Dogranie, po ziemi, przed bramkę Krzyśka Kamińskiego i Marcin Urynowicz otwiera wynik spotkania.
Nafciarze próbowali szybko odpowiedzieć, niestety ciężko mówić nawet o nieskuteczności, skoro nie udawało się nawet oddawać strzałów.
W 31. minucie, po rzucie różnym, z powietrza uderzał Wasiluk. Na nasze szczęście wysoko nad poprzeczką. Dwie minuty później pierwszy “strzał” w wykonaniu płocczan. Uderzał, Mateusz Szwoch, brakło może metra do światła bramki. Po kolejnych czterech minutach pierwsze celne (!!) uderzenie! Jego autorem Fabian Hiszpański. Wisła potrzebowała trzydziestu pięciu minut aby jakkolwiek wejść w to spotkanie. Bardzo powoli rozkręcali się Nafciarze. Resovia ewidentnie grała szybciej i co jakiś czas zaskakiwała defensywę gości. Tak jak chociażby w trzydziestej dziewiątej minucie, kiedy to bardzo bliski zdobycia drugiego gola był Urynowicz. Do końca pierwszej połowy wynik meczu nie uległ już zmianie i to gospodarze schodzili na przerwę w lepszych nastrojach.
Pierwsze czterdzieści pięć minut w wykonaniu Wisły Płock to gra wolna i chaotyczna. Zdecydowanie lepiej wyglądali w ataku piłkarze Rafała Ulatowskiego, co przypieczętować udało im się golem. Warto podkreślić, że gospodarze mogli śmiało prowadzić wyżej, niż tylko jedna bramką.
Do drugiej części spotkania, oba zespoły przystąpiły bez zmian personalnych. Ciekawostka: numery na koszulkach piłkarzy Resovii nijak miały się do tych zaprezentowanych na oficjalnej grafice przedmeczowej gospodarzy.
Do pięćdziesiątej minuty czekać przyszło kibicom Wisły na pierwszy, jakościowy strzał. Jego autorem był Emil Thiakane. Niestety, zabrakło trochę celności i piłka poszybowała nad poprzeczką bramki Pindrocha. Troszkę lepiej po zmianę stron prezentowali się Nafciarze, jednak do ideału brakowało wiele.
Pięćdziesiąta piąta minuta i znowu gol którego nie spodziewał się nikt. Miękkie dośrodkowanie Fabiana Hiszpańskiego przed bramkę Resovii, do piłki dochodzi zupełnie niepilnowany Gerbowski i uderzeniem głową umieszcza futbolówkę w siatce rywali. Nie zdążyli jeszcze gospodarze się otrząsnąć po pierwszym straconym golu, a już Wisła była na prowadzeniu. Zdecydowanie wejście w pole karne Resovii w wykonaniu Fryderyka Gerbowskiego, do piłki dopada Łukasz Sekulski i Nafciarze wrócili z piekła do nieba. Dla naszego kapitana było to już dwunaste trafienie w tym sezonie. Nafciarze zdecydowanie uwierzyli w siebie po odwróceniu wyniku. Zdecydowanie przejęli oni inicjatywę w tym meczu. W 64. minucie potężne uderzenie Sekula, niestety tylko w boczną siatkę. W odpowiedzi uderzenie z prawej strony pola karnego Mikulca, na posterunku jednak Kamiński. Po chwili rzut rożny i znowu broni Kamyk. Resovia po starcie drugiego gola rzuciła się na Nafciarzy. Kolejna próba Urynowicza, tym razem niecelna. W 67. minucie pierwsza zmiana w Wiśle. Kacper Laskowski w miejsce Thiakane. Po chwili znowu Kamiński ratuje nas przed stratą bramki, kilka sekund później na linii piłkę wybija Grić. W 70. minucie żółtą kartką ukarany został Dawid Kocyła. Resovia po siedemdziesiątej minucie wyszła trochę z “trybu furii”, dzięki temu Nafciarze opanowali sytuację na murawie. W siedemdziesiątej szóstej minucie idealne przejęcie piłki w środku pola przez Gerbosia. Prostopadła piłka do Kocyły i Wisła ruszyła z kontratakiem. Niestety, ni to strzał, ni to podanie w wykonaniu Davida Niepsuja dało nam jedynie rzut rożny.
W 78. minucie zmiany w obu ekipach. Trener Żuraw zaprosił na ławkę Davida Kocyłę, w jego miejsce pojawił się Krystian Vallo. Trener Ulatowski posłał do boju Ceciego oraz
Lempereura. Zastąpili oni Kanacha i Eizencharta. W osiemdziesiątej drugiej minucie David Niepsuj obejrzał żółtą kartkę, za faul taktyczny. Im bliżej końca meczu tym bardziej Nafciarze oddawali inicjatywę Resovii. Zemściło się to w osiemdziesiątej szóstej minucie. Wtedy to piłkę w bramce Kamińskiego umieścił Bartłomiej Wasiluk. Warto docenić bardzo dobre dośrodkowanie, wprowadzonego kilka minut wcześniej, Lempereura. Nie opadł jeszcze kurz w naszym polu karnym, a Filip Bukhal mógł wyprowadzić Rzeszowian na prowadzenie. W 90. minucie podwójna zmiana w Wiśle. Na murawie zameldowali się Oskar Tomczyk oraz Jesper Westermark. Zajęli oni miejsce Sekulskiego oraz Gerbowskiego. Sędzia Lewandowski przedłużył drugą część meczu o cztery minuty. Doliczony czas nie przyniósł jednak rozstrzygnięcia i ostatecznie Wisła podzieliła się punktami z Resovią.
Nafciarze z Rzeszowa przywiozą ostatecznie jeden punkt. Z jednej strony cenna zdobycz w kontekście całego sezonu. Z drugiej, myślę, że wielu z nas liczyło na więcej. Wiślacy pokazali w tym spotkaniu dwa oblicza. Tego z pierwszej polowy meczu nie chcemy więcej oglądać. Za to dyspozycję z początku drugiej połowy można by rozszerzyć na resztę sezonu. Niewątpliwie graczem meczu można ogłosić Fryderyka Gerbowskiego. Cieszy skuteczność Łukasza Sekulskiego. Niestety, martwić może postawa formacji defensywnej.
Resovia 2-2 Wisła Płock
Marcin Urynowicz 21, Bartłomiej Wasiluk 86 – Fryderyk Gerbowski 55, Łukasz Sekulski 57
Resovia: 1. Branislav Pindroch – 4. Rafał Mikulec, 23. Jerzy Tomal, 17. Radosław Adamski, 38. Hlib Buchał, 24. Bartłomiej Eizenchart (78, 21. Dylan Lempereur) – 11. Kamil Mazek (88, 20. Radosław Bąk), 6. Bartłomiej Wasiluk, 99. Radosław Kanach (78, 26. Lucio Ceci), 14. Marcin Urynowicz – 29. Edvin Muratović.
Wisła: 1. Krzysztof Kamiński – 24. David Niepsuj, 44. Marcus Haglind-Sangré, 33. Jarosław Jach, 16. Fabian Hiszpański – 19. Émile Thiakane (66, 70. Kacper Laskowski), 8. Jakub Grič, 14. Mateusz Szwoch, 9. Dawid Kocyła (78, 15. Kristián Vallo) – 20. Łukasz Sekulski (90, 53. Jesper Westermark), 32. Fryderyk Gerbowski (90, 37. Oskar Tomczyk).
żółte kartki: Muratović – Grič, Kocyła, Niepsuj.
sędziował: Leszek Lewandowski (Zabrze).
Kolejne spotkanie Wisła Płock rozegra w następną sobotę, 17 lutego o godzinie 20:00 z Lechią Gdańsk na wyjeździe.
Mój klub, moje serce, moja Wisła Płock
Oprócz tego mąż, ojciec i bimbrownik!
niestety meczu nie moglem ogladac, ale remis na trudnym terenie w Rzeszowie trzeba uznac za dobry wynik. jedynie martwi, ze wykosztowali sie na srodkowych obroncow, a wcale nie widac zmiany jakosciowej na lepsze. ale to pierwszy mecz, wiec jeszcze wszystko przed nami. ja moge sie nie zgadzac z trenerem i dzialaczami, ale jak zawsze kazdego moga obronic tylko wyniki.
Hiszpański chyba powinien grać jednak dalej od własnej bramki, a przynajmniej jeśli dalej będzie bronił w ten sposób. O ile gra do przodu była spoko, do tego zaliczył fenomenalną asystę przy bramce, tak przy obu straconych golach się nie popisał.
Przy pierwszym golu za duże odległości, Szwoch za daleko/zbyt pasywnie (na usprawiedliwienie, że nie jest nominalny defensywny pomocnik), Szwed podobnie, nie zbiegł do boku do zawodnika, przez co ten miał mnóstwo czasu i miejsca na podanie. Na pewno łatwiej zdecydowałby się na zbiegnięcie, gdyby Hiszpański szybciej wracał i byłoby jednego więcej do bronienia. Bo właśnie popatrzcie jak wraca Hiszpan. To Grić, któremu zabrali piłkę i który się przewrócił zdążył go wyprzedzić!!! W przypadku Hiszpańskiego to jest lekki trucht. No sorry, ale tak się gra w barwach swojego klubu? To jest żart! Naprawdę, polecam obejrzeć jeszcze raz powtórkę!
Przy drugim golu Hiszpan zagubiony w polu karnym, kompletnie zgubił/olał zawodnika za którego odpowiadał. Gość stoi na wprost bramki i strzela sobie bez krycia, bez większego wyskoku. Nie można tak łatwo gubić krycia.
Jak przed meczem narzekałem na Thiakane, tak po meczu nie mam powodu, aby zmienić zdanie na jego temat. Nie podobał mi się też Haglind-Sangre. O ile Jach zaliczył poprawny występ, tak kolega obok był niepewny i wycofany, co nie pomagało zespołowi. Świetny mecz Gerbowskiego, pokazał kilka świetnych zagrań, swobodą przypomina Merebashivliego i pewnie długo u nas nie pogra. Dobry występ Sekulskiego, Niepsuja – jest forma.
Ogólnie mecz średnio pozytywny. Widać problemy z jesieni. Ten zespół cały czas nie odnalazł swojej tożsamości, nie jest taką zgraną paczką jak to bywało w przeszłości. Brakuje werwy, ambicji, charakteru. Bardziej takie umęczenie, że trzeba wygrać, grać o awans, a my byśmy sobie pokopali 90min i poszli do domu. Ciężko będzie w ten sposób awansować. Liczyłem na jakiś hattrick po przerwie zimowej Vallo i w ten sposób wstrzyknięcie trochę życia w ten projekt, ale wyszło inaczej. Szkoda że Słowak i Tomczyk nie dostali więcej minut. Trener ma o czym myśleć. Jest jeszcze Spremo, Hiszpan słabo w obronie, dobrze z przodu, Thiakane nic nie gra, Vallo, z Tomczykiem grzeją ławę. W 1 połowie praktycznie bez groźnego strzału, a większość podań pod nogę, zamiast krok przed. Tak się niestety kopie, gdy brakuje pewności siebie i presja jest duża – strach przed niecelnym podaniem. Ale my musimy podejmować więcej ryzyka w grze, byle nie takie długie podania za linię obrony, gdy ta stoi na 16 metrze. Obawiam się, że wyjdzie z tego trenerowi 3-5-2. Ja bym wolał 4-3-3 z Kocyła i Vallo na skrzydłach (ewentualnie Spremo lub Hiszpanem). A jeśli męczyć tą tiki-taką, to przydałby się Szwoch (i Hiszpan) obok Gerbowskiego do klepania (bo reszta nie dojeżdża technicznie). Ale tutaj potrzebny byłby taki Furman do załatania wyrwy po Szwochu z tyłu, a na to ten klub nie może sobie pozwolić, bo za głęboko siedzi w 4 literach prezydenta.