Po raz pierwszy ekstraklasa zawitała do Płocka 7 sierpnia 1994 roku. Tego dnia na własnym terenie Petrochemia podejmowała ŁKS Łódź.
RYWAL
Lata 90-te to złote lata Łódzkiego Klubu Sportowego. W sezonie 92/93 otarł się o mistrzostwo Polski. W kontrowersyjnej ostatniej kolejce, kiedy o mistrzostwie miał decydować bilans bramkowy, mimo wygranej z Olimpią Poznań 7:1, zajął drugie miejsce. Mistrzem zostala Legia. Ostatni mecz zarówno Legii, jak i ŁKS-u był jednak szyty tak grubymi nićmi, że PZPN, mimo braku ewidentnych dowodów ustawienia meczów, odebrał obu drużynom zdobyte 2 punkty. Ostatecznie więc mistrzem Polski został Lech, wicemistrzem Legia, a ŁKS skończył sezon na 3. miejscu.
Już w kolejnym sezonie Rycerze Wiosny doszli do finału Pucharu Polski, w którym przegrali z Legią 2:0. Jako finalista, ponownie zmierzyli się z warszawiakami w Superpucharze Polski. I znów ŁKS musiał uznać wyższość Legii. Na stadionie w Płocku padł niemal hokejowy wynik 6:4.
W 1994 roku rosnący w siłę, lecz borykający się z problemami finansowymi ŁKS, zyskał potężnego sponsora w osobie Antoniego Ptaka. Jak rozpoczęła się i jak skończyła ta historia obejrzyjcie w materiale z kanału FUTBOLOWE WZLOTY I UPADKI
MECZ
Kibice, którzy w zeszłym sezonie przy Łukasiewicza oglądali niepokonaną i skuteczną Petrochemię, mogli czuć się zawiedzeni przebiegiem meczu. Ci jednak, którzy na stadionie pozostali do końca przekonali się, że w tej drużynie duch walki nie umierał nigdy i zawsze walczyła do końca.
Pierwsza połowa uplynęła pod znakiem dominacji ŁKS-u. Krzysztof Koszarski dzielnie bronił naszej bramki przed strzałami Grzegorza Krysiaka, Jacka Płuciennika czy Tomasza Wieszczyckiego. Po stronie Petrochemii najwięcej okazji do strzelenia gola mieli Rafał Siadaczka i Adam Majewski. Młody zawodnik rozgrywał swój kolejny świetny mecz.
Podobnie jak w pierwszym meczu bramka padła tuż przed gwizdkiem, kończącym pierwszą połowę. Marek Chojnacki przebiegł z piłką niemal połowę boiska, by podać ją w polu karnym do Jacka Płuciennika, ten próbował strzelić, ale piłka trafiła na głowę Tomasza Wieszczyckiego. Ten jednak zbyt lekkim strzałem skierował ją nie do bramki, a pod nogi Jarosława Soszyńskiego i to on w końcu pokonał Koszarskiego.
W drugiej połowie Petrochemia znacznie odważniej atakowała bramkę gości, niestety nadal nieskutecznie. Znów przed okazją do wyrównania stanął Adam Majewski. Łodzianie pierwszy raz na poważnie i niestety skutecznie zagrozili naszej bramce w okolicach 70. minuty. Tym razem to Soszyński asystował Tomaszowi Wieszczyckiemu, który potężnym strzałem umieścił piłkę w siatce.
Do końca meczu pozostało niespełna dwadzieścia minut, a na tablicy widniało 0:2.
Wybiła 85. minuta meczu, kiedy wydawało się, że wynik już nie ulegnie zmianie, a część kibiców powoli zaczęła opuszczać stadion. Wtedy na scenę wkroczył cały na niebiesko RAFAŁ SIADACZKA.
Najpierw z rzutu wolnego pięknym strzałem z 20. metra pokonał bramkarza gości.
Trybuny szalały i w ostatnich minutach głośno dopingowały Nafciarzy, którzy po tym golu dostali wiatru w żagle i calkowicie zdominowali przeciwnika. W 90. minucie po podaniu Majewskiego, Siadaczka minął zaskoczonych tym, co dzieje się na boisku obrońców ŁKS-u i doprowadził do wyrównania.
Pierwszy ekstraklasowy punkt wleciał na konto Petrochemii.
Składy obu drużyn i oceny, wystawiane dla Przeglądu Sportowego przez Rafała Wereszczakę.
Nie mogło być inaczej. Najlepiej oceniony został Rafał Siadaczka. Żaden inny zawodnik grający w tym meczu nie dostał noty 7. Na 6 zasłużenie ocenieni zostali Adam Majewski i Jacek Traczyk. Najsłabsze noty dostali Bogusław Pachelski oraz kapitan Nafciarzy – Paweł Dylewski.
Pozostale wyniki 2. kolejki
Oprócz wyników, warto zwrócić uwagę także na frekwencję na poszczególnych stadionach. W sezonie 94/95 liczba kibiców, oglądających z trybun ekstraklasowe spotkanie wynosiła średnio ok. 4 tysięcy.
Mecz przy Łukasiewicza oglądało 10 tysięcy kibiców, podczas, gdy w Lublinie pojedynek Zagłębia z Olimpią ledwie tysiąc. Nawet przy Łazienkowskiej zasiadła w tej kolejce jedynie połowa tego, co w Płocku. I oczywiście wpływ na tak wysoką, choć przecież nie rekordową, frekwencję na naszym meczu miała atrakcyjność rywala oraz to, że po raz pierwszy graliśmy w ekstraklasie. Jednak jeszcze niejednokrotnie zdarzy nam się mocno przekroczyć średnią liczbę widzów
W 3. kolejce zapraszamy was na wyjazd do Szczecina, gdzie Petrochemia zmierzy się z Pogonią.
Wisła Płock, Inter Mediolan, jaram się Ekstraklasą i Serie A. Psychofanka Czarka Stefańczyka i Samira Handanoviča