RUCH – PETROCHEMIA 3:1 #EKSTRA95

W 8. kolejce sezonu 94/95 zmierzyliśmy się na wyjeździe z Ruchem Chorzów.

RYWAL

Ruch Chorzów powstał w kwietniu 1920 roku w czasie formowania się państwa polskiego. Właściwie od razu jego zadaniem było przekonanie niezdecydowanej części Ślązaków za opowiedzeniem się po stronie polskiej w plebiscycie, mającym zdecydować o przynależności państwowej Górnego Śląska. W drużynie znaleźli się zawodnicy, którzy byli polskimi patriotami, wielu z nich brało także udział w powstaniach śląskich. W trakcie jednego z nich zginął bramkarz Ruchu.

Jest to jeden z najbardziej utytułowanych klubów w Polsce. Na koncie ma czternaście mistrzostw Polski. Pierwszy tytuł zdobył w 1933 roku i został zdetronizowany dopiero w 1937. Sześciokrotnie zajmował 2. miejsce, dziewięciokrotnie 3. Zdobył również trzy Puchary Polski oraz dotarł do ćwierćfinału Ligi Mistrzów w sezonie 1974/75, ćwierćfinału Ligi Europy 73/74 oraz finału Intertoto w sezonie 97/98.

Do 1986/87 był jedynym klubem który nie zaliczył spadku z najwyższego szczebla rozgrywkowego.

Do połowy lat 90-tych zajmował 1. miejsce w tabeli wszechczasów.

MECZ

Ruch nie radził sobie najlepiej w początkach sezonu 94/95, podobnie zresztą jak Petrochemia.

Jednak na Ruchu ciążyła większa presja, my byliśmy beniaminkiem, oni z ekstraklasy spadli tylko raz w historii.

Co prawda ostatnia wygrana Nafciarzy lekko uspokoiła gabinety przy Łukasiewicza, ale posada trenera Wenerskiego z pewnością była zagrożona. Dla obydwu drużyn był to więc bardzo ważny mecz. My już wiemy, że Ruch na koniec tego sezonu zajął 16. miejsce i znalazł się tuż pod nami, ale we wrześniu 1994 wszystko było jeszcze w nogach piłkarzy.

Już w 16. minucie padł pierwszy gol dla drużyny z Chorzowa. Piłka, kopnięta przez Dariusza Gęsiora najpierw co prawda trafiła w słupek, ale odbiła się od niego tak, że wpadła wprost do bramki Nafciarzy.

Radość Niebieskich nie trwała długo, bo zaledwie kilkanaście minut później po dośrodkowaniu Rafała Siadaczki piłkę w bramce Ruchu umieścił Jacek Traczyk.

Wynik 1:1 utrzymał się do końca pierwszej połowy.

W 52. minucie, mimo słabej gry, Ruchowi udało się wyjść na prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Adam Posiłek, który najpierw popełnił fatalny błąd, by potem precyzyjnie umieścić piłkę w siatce. A potem kolejny raz i to już cztery minuty później. Nasza obrona zaspała i Posiłek, minąwszy bramkarza oddał strzał do pustej bramki.

My spaliśmy, Ruch się przebudził. Co chwilę atakowaną bramkę Nafciarzy, dzielnie bronił Krzysztof Koszarski lub strzały oddawane przez rywala były niecelne. Posiłek w poprzeczkę, Gęsior ponad poprzeczką, a Miroslaw Jaworski z główki obok bramki.

Po stronie Petrochemii bliski strzelenia gola był Krzysztof Kwasiborski. Na całe szczęście dla naszej drużyny nie zrobił tego, bo byłby to gol samobójczy. Zmierzyliśmy się z przeciwnikiem z ogromnymi osiągnięciami, bogatą historią, jednak w tym sezonie bardzo słabym. Mimo to ulegliśmy mu 3:1.

Składy obu drużyn i oceny, wystawione przez Jerzego Namysło dla Przeglądu Sportowego

archiwum prywatne użytkownika Gołab

Słaba gra obu drużyn przełożyła się także na pomeczowe oceny.

W Petrochemii najlepszą notę uzyskał strzelec bramki Jacek Traczyk. Najsłabiej oceniony Dariusz Krzywkowski, zmiennik Rafała Siadaczki, który też nie zagrał dobrego meczu.

W drużynie Ruchu najwyższą notę dostał oczywiście Adam Posiłek, który zdobył dwie bramki oraz Grzegorz Wagner, który miał przy nich swój udział.

Pozostałe wyniki 8. kolejki

90minut.pl

Jak widać nadal najwyższą frekwencją mogą pochwalić się beniaminkowie. Ponownie 11 000 widzów w Olsztynie oglądało wysokie zwycięstwo Stomilu nad Stalą Mielec.

Najniższa frekwencja ponownie w Poznaniu. Zaledwie 1500 osób przyszło na żywo obejrzeć mecz Warty z Sokołem Pniewy. Mecz Petrochemii z Ruchem obejrzało na stadionie niecałe 2500 kibiców.

Przegraliśmy z kretesem – fakt, ale już w następnym meczu odbijemy to sobie. A zagramy u siebie z Rakowem Częstochowa.

Kopnij dalej

Dodaj komentarz