Wygraliście znów, to normalna rzecz! #WPŁKOR

Sobota godzina 15:00, pełne trybuny, na których panuje świetna atmosfera. Otoczka godna meczu lidera Ekstraklasy.

Trener Pavol Staňo dokonał dwóch zmian w składzie w porównaniu do meczu z Pogonią. Do wyjściowej jedenastki wrócili Steve Kapuadi oraz Łukasz Sekulski. Szkoleniowiec Korony Kielce – Leszek Ojrzyński dokonał czterech zmian w pierwszym składzie w stosunku do jedenastki z przegranego meczu z Wartą.

Mecz zaczął się od szybszego bicia serca kibiców Nafciarzy, już w 40 sekundzie pierwsze groźne uderzenie Korony, minimalnie niecelne. W odpowiedzi Wiślacy popędzili prawą stroną, jednak niecelne podanie Rasaka zatrzymało akcje w polu karnym Koroniarzy. Damian próbował zrehabilitować się już minutę później uderzając z ponad 20 metrów. Pewna interwencja bramkarza zatrzymała to uderzenie. Kolejne minuty to wymiana ciosów bez większego zagrożenia. Warto zauważyć jednak pewien niuans taktyczny, wymienność pozycji Vallo-Pawlak. Młody płocczanin już od pierwszych minut wykazywał ciąg do przodu, a słowacki skrzydłowy wzorowo asekurował jego pozycję, wchodząc do bloku defensywnego.

Bardzo aktywnie w pierwszych minutach pokazywał się też Łukasz Sekulski, dużo zaangażowania w pressing, dobre wyjście na pozycję. Czyli to do czego Sekulski przyzwyczaja nas w tym sezonie. Pierwszy kwadrans upłynął nam pod znakiem pewnej defensywy płocczan oraz lekkich niedociągnięć w ofensywie.   

Wtedy nadeszła 16. minuta, piłka   podciągnięta przez Piotrka Tomasika. Dogranie do środka, chwila bilardu między obrońcami Korony i wtedy pojawia się On. Cały na biało, wjeżdża na koniu Rafał Wolski i umieszcza piłkę w siatce. 1:0 – ot kolejny dzień w biurze dla Rafała Wolskiego. 

Już 2 minuty później byliśmy świadkami akcji „stadiony świata”, Pawlak – Wolski – Rasak – Wolski – Rasak – Sekulski – strzał i na drodze do podwyższenia prowadzenia stanął obrońca Scyzoryków. Ręce same składały się do oklasków.

Aktywnie na lewej stronie Tomas, co chwila próbował szarpać i dogrywać piłkę w pole karne. Jedynie dobre ustawienie obrońców Korony stawało na drodze do podwyższenia wyniku. 

Zawodnicy z Kielc wyglądali na mocno zagubionych na boisku, bił od nich całkowity brak pomysłu. Dokładając do tego duży chaos z niedokładność mieliśmy obraz beniaminka, który przyjechał do Płocka jedynie po najniższy wymiar kary. Duża w tym zasługa piłkarzy Wisły, którzy rozgrywając piłkę szybko na małych przestrzeniach często sprawiali, że zawodnicy Korony zwyczajnie nie nadążali. 

I tak nam się toczyło to spotkanie, bez większych fajerwerków, Wisła spokojnie rozgrywała piłkę, próbując co chwilę przyspieszać. Korona w obronie pewnie, w ofensywie bez konkretów, jeden strzał z 20. metra Takáča. Dopiero w 30. minucie zagotowało się pod bramką, strzeżoną przez Bartka Gradeckiego. Groźny strzał Kuby Łukowskiego, niezbyt pewnie sparowany przez naszego bramkarza, chaos w polu karnym, zakończony strzałem Kieleckiego Ronaldo… i poprzeczka ratuje Wiślaków przed stratą bramki. W odpowiedzi swoich sił spróbował Sekulski, strzałem zza połowy próbował przelobować Konrada Forenca. 

Znowu w ofensywie irytować mógł Vallo, złe decyzje, niedokładność, często zamiast podawać próbował dryblingów, na ogół nie udanie.

I znowu, wybiła 34. minuta, strzał Davo, tor lotu piłki przecina Miłosz Trojak… przecina go ręką. I tu kontrowersja z gatunku tych wielkich. Sędzia Kwiatkowski nie odgwizdał rzutu karnego. Długa analiza VAR podtrzymuje decyzję sędziego z boiska. I z tego miejsca chciałem powiedzieć, że ja już nie wiem, kiedy zagranie ręką w polu karnym jest przewinieniem, jeśli nie wtedy, kiedy mamy: 

  • ruch ręki „do piłki”
  • powiększenie obrysu ciała
  • zablokowanie strzału lecącego w światło bramki
  • nienaturalne ułożenie ręki obrońcy

Jeśli wtedy karnego nie ma to myślę, że nikt z nas już nie wie, kiedy się „pokazuje na wapno”. Dodam tylko, że w wywiadzie w przerwie meczu sam Trojak przyznał, że w rękę dostał.

W pierwszej połowie warte odnotowania były jeszcze – minimalnie niecelny strzał „szczupakiem” aktywnego Damiana Rasak oraz akcja Łukasza Sekulskiego po świetnym prostopadłym podaniu Dominika Furmana. Wychowankowi Stoczniowca zabrakło jednak trochę dokładności przy wykończeniu akcji.

Najlepiej można opisać te pierwsze trzy kwadranse słowami: ot kolejny dzień w biurze płocczan. Gra bez fajerwerków, pewne prowadzenie zarówno pod względem wyniku, jak i przebiegu gry. Kilka świetnych akcji, jedna palce lizać. Kibice na trybunach z jednej strony zadowoleni, z drugiej odczuwający niedosyt. 

Drugie 45 minut Nafciarze rozpoczęli bez zmian, w drużynie Leszka Ojrzyńskiego natomiast na boisku pojawili się Szpakowski i Blanik zastępując Takáča i Podgórskiego. 

Po przerwie obraz gry nie uległ zmianie, podopieczni Pavola Staňo rozgrywali piłkę spokojnie próbując co jakiś czas przyspieszać i nękać tym samym obrońców Krwisto – Złocistych. Korona zaś czekała na swoje okazje po odbiorach piłki w środkowej strefie. 

52. minuta, żółtą kartkę za faul dostaje Olek Pawlak. Efekt? Na boisku pojawia się Martin Šulek, zmieniający młodego defensora. 

Pomiędzy tymi wydarzeniami mieliśmy jednak najpierw kolejne nieudane dogranie Vallo w polu karnym Korony, następnie po rzucie różnym zgranie głową Damiana Michalskiego, którego do bramki nie mógł skierować Sekulski oraz uderzenie Davo zablokowane przez obrońców. To wszystko w trzy minuty. 

W trzy minuty po zameldowaniu się na boisku dał o sobie znać Šulek, jego potężne uderzenie o centymetry minęło prawy słupek bramki Forenca. 

I tak nam się toczyło ten mecz do 60 minuty, wtedy piłkę od Rasaka otrzymuje Davo, podciąga kilka metrów i potężnym strzałem po „krótkim rogu” umieszcza piłkę w siatce. Wynik na tablicy świetlnej 2:0.

Dosłownie kilka chwil później było już 3:0, piłkę w siatce umieścił Vallo, jednak sędzia liniowy do spółki z VAR dopatrzyli się spalonego. 

I w tym momencie można by zakończyć opis tego meczu. Ewentualnie warto nadmienić, że wynik w doliczonym czasie gry ustalił, strzałem z rzutu karnego, Bartosz Śpiączka.

W 71. minucie na boisku w barwach Nafciarzy pojawili się Dawid Kocyła i Filip Leśniak, zastępując Damiana Rasaka i Kristiana Vallo. W Koronie na boisku pojawił się Seweryński w miejsce Adama Deji oraz kilka minut później Shikavka i Nojszewski zastąpili Ronaldo i Łukowskiego. 

75. minuta to podwójna zmiana w Wiśle, na boisku meldują się Kolar i Chrzanowski, na ławkę wracają – strzelec bramki Wolski i poturbowany przez Trojaka – Tomasik.

W 78. minucie sędzia Kwiatkowski wskazał na 11 metr, w sytuacji jeden na jeden jego zdaniem Forenc faulował Łukasza Sekulskiego. Jak pokazały powtórki VAR, słusznie zasugerował zmianę tej decyzji, gdyż bramkarz Korony interweniował w sposób zgodny z przepisami.

Dalszych wydarzeń boiskowych chyba nawet nie warto opisywać, po pierwsze wiele ich nie było, po drugie czasami mieliśmy przed oczami festiwal gry „ja do ciebie, ty do mnie” w wykonaniu Nafciarzy.

Skrót meczu znajdziecie pod tym linkim: Wisła – Korona | 6. kolejka | Skrót | Ekstraklasa TV

Nafciarze po 6 kolejkach mają na koncie już 16 na 18 możliwych punktów, pozostają jedyna niepokonaną drużyna w Ekstraklasie oraz jako jedyni zachowują jeszcze matematyczne szanse na zdobycie 100 punktów w całym sezonie! 

Dodając do tego bilans bramkowy 18:5 rysuje nam się obraz zdecydowanego lidera Ekstraklasy! LIDERA, którego fotel nie parzy! 

A już za tydzień, w sobotę 27 sierpnia niebiesko-biało-niebieska maszyna zmierzy się z łódzkim Widzewem!

Z tego miejsca przypominam też, że jeszcze dziś prowadzone są zapisy na ten wyjazd, wyjazd, który dla wielu może okazać się wyjazdem życia!

Więcej informacji na stronie: (2) Stowarzyszenie Sympatyków Klubu Wisła Płock | Facebook

Kopnij dalej

Ten post ma jeden komentarz

Dodaj komentarz