Kończąc relację z poprzedniego meczu, napisałem, że mecz z Ząbkovią miał być pierwszym poważnym sprawdzianem naszej młodej „dwójki”. Czy uczeń zaliczył sprawdzian? No, jak mam być szczery, w mojej ocenie – niekoniecznie.
Ale po kolei. Mecz rozpoczęliśmy dość żwawo i ochoczo. Nie minęły trzy minuty meczu jak już mieliśmy dwa rzuty rożne. Zagrożenia z nich nie było żadnego, za to po drugim rzucie rożnym „wywalczyliśmy” aut. Po nim straciliśmy piłkę, po czym Ząbkovia ruszyła z szybką kontrą „skasowaną” przez Góralczyka, za co Jeremiasz otrzymał żółtą kartkę. Za faul przy linii bocznej boiska, jakieś 60 metrów od naszej bramki. Grać praktycznie cały mecz z bagażem żółtej kartki defensywnego pomocnika? Zgodzicie się, mało komfortowa sytuacja, zarówno dla tego zawodnika, jak i jego drużyny. Trochę lekkomyślne zachowanie naszego zawodnika, a na konsekwencje tej sytuacji nie trzeba było długo czekać.
Po raz pierwszy zagroziliśmy bramce Ząbkovii w 12. minucie. Po rzucie rożnym Janusa, piłka została wybita na szesnasty metr, dopadł do niej Kondracki, ale płaski strzał dobrze obronił Kryczka. Ząbkovia nie chciała być dłużna, najpierw Zych po kilkudziesięciometrowym rajdzie strzelił pod poprzeczkę, ale Lodziński wybił piłkę na róg, niewiele później (22’) ponownie Zych w groźnej sytuacji strzelił mocno lewą nogą, na szczęście metr nad naszą bramką. Minutę później znów Zych próbował szukać szczęścia strzałem prawą nogą z 18 metrów, zablokowany przez naszych obrońców. Na ataki Ząbkovii odpowiedzieliśmy jedną kontrą. W 27. minucie po wolnym Ząbkovii i strzale w mur, Walczak odbiera piłkę i uruchamia na prawym skrzydle Gedka, ten wypuszcza Cielemęckiego, który wbiega w pole karne, niestety mocny strzał naszego pomocnika przy krótkim słupku Kryczka odbija na róg. Z rożnego nie wynikło nic.
Aż nadeszła 32. minuta meczu. Ząbkovia przejmuje piłkę na czterdziestym metrze od naszej bramki, krótkie odegranie do Zycha, ten wykorzystuje złe ustawienie naszych środkowych obrońców, wychodzi sam na sam z Lodzińskim i płaskim strzałem prawą nogą pokonuje bezradnego Lodzińskiego. IMO bramka z niczego. Przegrywamy 0:1.
Chyba to, co się działo na boisku nie podobało się naszemu trenerowi. Tuż po straceniu bramki, jeszcze przed wznowieniem gry, „wędkę” dostał Góralczyk, którego zmienił Kacperski. Tylko, że potem było tylko gorzej. Do końca pierwszej polowy nie byliśmy w stanie stworzyć praktycznie żadnej sytuacji, a Ząbkovia wykorzystywała nasze błędy w obronie. W 37. minucie Janus traci piłkę na środku boiska, przejmuje ją zawodnik Ząbkovii, jedno kółeczko, wypuścił Augustyniaka (gdzie byli nasi środkowi obrońcy?), ten wyszedł sam na sam z Lodzińskim, na szczęście nasz bramkarz sparował piłkę na róg. Chwilę potem, po przypadkowym zagraniu głową, Lis wychodzi sam na sam z Lodzińskim, strzela, piłka nieuchronnie zmierza do bramki, na szczęścia Wawrzyński w ostatniej chwili wybija piłkę z pustej bramki. Kolejna kuriozalna sytuacja, w której Ząbkovia wykorzystuje nasze błędy w ustawieniu obrony.
Tak też się kończy pierwsza polowa. Przegrywamy 0:1, a powinniśmy wyżej. W ataku jesteśmy mało konkretni, a w obronie popełniamy proste błędy. Jeden z nich Ząbkovia bez skrupułów wykorzystała.
Druga polowa rozpoczyna się od defensywnie ustawionej Ząbkovii i naszych nieśmiałych ataków, z których nic nie wynikało. W 52. minucie trener Kondracki zdejmuje z boiska Walczaka i Gedka, wprowadza w ich miejsce Dąbrowskiego i Szczepanika. Wobec absencji Szczutowskiego (kontuzja) Walczak był naszym jedynym napastnikiem na boisku, widocznie trener uznał, że bez napastnika będzie nam się grało lepiej. IMO dość oryginalna koncepcja.
My próbowaliśmy atakować, a Ząbkovia czekała na nadarzające się okazje. W 53. minucie po szybko wyprowadzonej kontrze Jóźwiak strzałem prawą nogą z 18 metrów obija nasza poprzeczkę. Najlepszą sytuację mieliśmy w 58. minucie i stworzył ją nam … Kryczka. Po wrzutce Janusa z wolnego, bramkarz gospodarzy „wypluwa” przed siebie piłkę, ta spada przed Dąbrowskim, ten uderza swoją „lepszą” nogą z 8 metrów, niestety metr nad bramką. To bezwzględnie powinien być gol.
Potem dalej próbujemy. W 65. minucie Janus strzela z 22 metrów, obok bramki. Pięć minut później, znów Janus, tym razem lewą nogą z 18 metrów, Kryczka łapie bez większych problemów.
Ząbkobvia uznała, że nadeszła chwila na zadane decydującego ciosu. Inna sprawa, że znów bardzo jej w tym pomogliśmy. Kacperski w dość łatwy sposób traci piłkę na środku boiska, odbiera mu ją Lelito, podciąga kilka metrów, uruchamia po prawej stronie Zycha, ten wchodzi w nasze pole karne jak w masło, pierwszy strzał broni Lodziński, ale wobec dobitki jest już bezradny. Przegrywamy 0:2, po bramce, która nie miała prawa się przydarzyć.
Po tym ciosie już nie byliśmy w stanie się podnieść. Owszem, próbowaliśmy, ale bez większej wiary, jednostajnie, monotonnie, bez ruchu z przodu, bez gry z pierwszej piłki. To nie miało prawa się udać, a Ząbkovia to nie Przasnysz, sama sobie goli strzelać nie będzie. Jedynie w 90. minucie, po strzale Winiarkiewicza, jeden z defensorów gospodarzy zagrywa piłkę ręką, sędzia dyktuje rzut karny, który mocnym strzałem pod poprzeczkę wykorzystuje Janus. 1:2.
Jeszcze w doliczonym czasie gry mieliśmy rzut wolny, z Lodzińskim w polu karnym miejscowych, ale oprócz małego zamieszania, nic z tego nie wynikło.
W efekcie przegrywamy 1:2 z Ząbkovią, która nie rozegrała wielkiego meczu, ale potrafiła wykorzystać nasze dość proste błędy. No i miała w swoim składzie Zycha, który praktycznie sam z nami wygrał. Bezzębni w ataku, z karygodnymi błędami w obronie, które nie miały prawa się przydarzyć. Przy takiej grze to nie mogło się udać. Szkoda i duży materiał do przemyśleń.
Ząbkovia Ząbki – Wisła Płock 2:1 (1:0)
1:0 Zych 32’
2:0 Zych 71’
2:1 Janus 90’ karny
Mecz do obejrzenia pod tym linkiem: https://fb.watch/f1RJVB8Vta/
————————-
A co wydarzyło się na innych stadionach III kolejki IV ligi?
Miałem cichą nadzieję, że Świt Staroźreby, nieźle wzmocniony przed sezonem (m.in. nasi Szczepański, Wiącek, Sworski) dość mocno postawi się Troszynowi, szczególnie grając u siebie w Staroźrebach. Możliwe, że moje nadzieje były zbyt ciche, w każdym razie po 12 minutach było już 0:2, a skończyło się na 0:7. Dość oryginalny wynik jak na tę klasę rozgrywek.
Piaseczno, po początkowych problemach z Mszczowianką, ostatecznie wygrało swój mecz 3:2, głównie dzięki duetowi Nalej – Matulka. Pierwszy zaliczył gola i asystę, a drugi – dwa gole. Mazovii Mińsk Mazowiecki udało się zrehabilitować za ubiegłotygodniowy pogrom w Baniosze (wygrana z Marcovią Marki 1:0), a Victoria Sulejówek, z którą gramy za półtora tygodnia rozgromiła Raszyn (który w I kolejce zremisował z Ząbkovią) 6:0.
Za tydzień gramy z Oskarem Przysucha, który teraz rozgromił Wilgę Garwolin 5:1, za tydzień także mecz na szczycie Troszyn – Piaseczno.
Tabela wygląda nieźle, ale ta w ubiegłym tygodniu wyglądała bez porównania lepiej 😉
Zapraszamy do śledzenia magazynu STUDIO forBET IV, w którym jedynym z ekspertów jest autor dzisiejszej relacji – Wojtek
Link do magazynu: https://www.youtube.com/c/MZPN_tv
Szczypta ironii & dwa gramy sarkazmu & nie za dużo rozumu & czasem myślę.