Krótka Piłka Extra z Łukaszem Nadolskim

Nadol przyszedł do Wisły w sezonie 2009/10 przed rundą wiosenną. Odszedł po rundzie jesiennej sezonu 2013/14 do Siarki Tarnobrzeg. Dla Nafciarzy rozegrał 114 spotkań zdobywając 4 bramki. Aktualnie pracuje w sztabie szkoleniowym Wisły.

Ciężka runda za Wami? Teraz urlop czy ciągła praca, pomimo że piłkarze na urlopach?

Myślę, że runda była bardzo podobna do pozostałych pod kątem ilości pracy. Każdy Trener ma inny sposób prowadzenia zespołu i organizacji pracy sztabu szkoleniowego. W tej rundzie nie było spotkań granych w środku tygodnia, poza meczami Pucharu Polski, więc też kumulacja zadań związanych z bieżącą analizą naszego zespołu oraz przeciwnika nie występowała.

Co do drugiej części pytania, na pewno więcej czasu spędzę z żoną i rodziną, a co do spraw sportowych to pozostało sporządzić ogólny raport liczbowy i statystyczny naszego zespół, na tle całej Ekstraklasy, pod kątem drużynowym i indywidualnym. Moim zadaniem jest też analiza gry środkowych pomocników, więc też pod tym kątem trener otrzyma odpowiedni materiał video. Trzeba również powoli przygotowywać się do analizy naszych przeciwników na obozie w Turcji, a co najważniejsze do meczu ligowego w Gdańsku, bo pozostały niecałe dwa miesiące. Z jednej strony długo, ale wypada obejrzeć wszystkie mecze Lechii pod wodzą trenera Kaczmarka. Uważam, że start rundy wiosennej – czyli dwa pierwsze mecze wskażą cel, o który będziemy walczyć w tym sezonie. W przypadku złego scenariusza mogą to być przeciętne rozgrywki, gdyż dystans punktowy nad dziesiątym Radomiakiem to 5 oczek, z kolei odpowiednia zdobycz punktowa w meczu z Lechią i Wartą potwierdzi naszą dobrą postawę jesienią i pozwoli walczyć o najwyższe lokaty w Ekstraklasie.

Foto Wisła Płock

Czy myślałeś, żeby pójść „w trenerkę”? Jesteś w klubie długo, podpatrywałeś pracę kilku trenerów, nie kusi cię taka opcja?

Moim zdaniem miałem bardzo dużo szczęścia, że trafiłem na tak zróżnicowane sztaby szkoleniowe, które były w tym czasie w klubie. Uważam, że trenerzy Vicuna, Ojrzyński, Sobolewski, Bartoszek i Stano to zupełnie inne osobowości. Ciężko byłoby o większe zróżnicowanie charakterów i sposobu prowadzenia drużyny. Doświadczenie, które zdobyłem w pracy z nimi jest dla mnie bardzo cenne, bo od każdego trenera można się wiele nauczyć, ale też wyciągać odpowiednie wnioski na przyszłość. Jednak patrząc na nich wiem, jak wiele trzeba poświęcić i jak ciężki jest to kawałek chleba. Są dwie różne szkoły na tym poziomie. Można celować w bycie pierwszym trenerem, ale też można spełniać się w roli asystenta bądź analityka. Ja bardzo cieszę się z miejsca, w którym się znajduję, bo w tym roku skończyłem dopiero kurs UEFA A. Co będzie dalej czas pokaże. Nie wykluczam żadnej z opcji, ale wiem, że trzeba mieć ogromną wiedzę i doświadczenie, żeby z dobrym skutkiem prowadzić zespół w Ekstraklasie, a i to czasami nie wystarczy. Z tego miejsca też chciałbym podziękować prezesom, dyrektorom i trenerom za zaufanie i możliwość takiego rozwoju.

Każdy piłkarz z tamtego okresu (szczególnie 2012/2013), z którym rozmawiamy mówi, że to była najlepsza szatnia, w jakiej był. Na czym polegał fenomen tamtej drużyny?

Tak czytałem niektóre wypowiedzi. Przede wszystkim w sezonie 2012/2013 mieliśmy bardzo dobry zespół pod kątem umiejętności. Tutaj brawa należą się osobom zarządzającym oraz trenerom za skompletowanie takiej kadry na poziomie drugoligowym. Bez umiejętności nawet najlepsza atmosfera by nie pomogła. Zawodnicy z przeszłością w ekstraklasie + młodzież z wysokimi aspiracjami + trenerzy, z których większość pracuje obecnie na najwyższym poziomie w Polsce dawała gwarancję wyniku, choć też nie było tak łatwo. Dodatkowo wszyscy nadawali na tych samych falach. Fantastyczna grupa ludzi o różnych charakterach, ale zawsze dających z siebie sto procent.

Świetni ludzie na boisku, jak trzeba było w odpowiednim momencie wypić piwo, nie stanowiło to problemu, a jak trzeba było zorganizować busa do Włocławka na dyskotekę też większość była chętna.

Na koniec to co zapamiętam na długo i świadczy o klasie tego zespołu:

Mecz, w którym świętujemy awans do 1 ligi – 9 czerwca 2013 roku z Siarką Tarnobrzeg.  Obok Pawła Magdonia, Bartka Sielewskiego, Jacka Góralskiego i Marko Radica miałem rozegranych najwięcej minut w tamtym sezonie, ale nie błyszczałem pod kątem asyst i bramek. Prowadzimy 4-0 i sędzia dyktuje karnego. Pewnie byłem jako jeden z ostatnich wyznaczonych do wykonywania karnego, bo poza wspomnianymi zawodnikami na boisku byli jeszcze Filip Burkhardt, Janek Dziedzic czy Łukasz Sekulski. (Krzywy siedział już na ławce, strzelił bramkę i organizował powoli fetę, która odbyła się w szatni po meczu) Jednak większość z nich kazała mi iść i strzelać tego karnego, żebym też miał chociaż jedną bramkę zdobytą w tamtym sezonie. Szacunek

Foto archiwum prywatne Iwony Wiśniewskiej

Jakaś śmieszna anegdota z szatni z czasów gry w Wiśle?

7 listopada 2010 rok – Łowicz

Mecz o standardowej porze w Łowiczu – niedziela 11:15. Przyjeżdżamy przed godziną 10:00 na stadion. Rozpakowujemy sprzęt, Kierowca autobusu rozmawia z jednym z młodych zawodników na parkingu (tego dowiedziałem się po fakcie) i powoli kierujemy się w stronę szatni. Oglądamy boisko i przygotowujemy się do meczu. Specyficzne szatnie w Łowiczu, mało miejsca, Trener Jarosław Araszkiewicz zaczyna odprawę, podaje skład i tak dalej. Motywatorem był bardzo dobrym (Miał duży respekt w szatni, bo był super piłkarzem, ale też miał z zawodnikami dobre relacje) rozkręca się z minuty na minutę, zbliża się do kulminacyjnego momentu, aż nagle otwierają się drzwi od szatni, wchodzi kierowca i pyta „Który tu kurw* miał mi kupić te szlugi??” W szatni konsternacja, bo wiedzieliśmy, że można z trenerem pożartować, ale trzeba wiedzieć, kiedy i gdzie. Trener Araszkiewicz tak na Niego patrzy, stanął w rozkroku prawie przewracając się o torbę, rozkłada ręce i mówi do kierowcy: „To mi żeś Pan kurw* całą odprawę spierdoli* – Idźcie się już grzać” i wyszedł z szatni…

Najlepszy piłkarz, z którym miałeś przyjemność grać w Wiśle?

Nie chciałbym nikogo wyróżniać pod kątem umiejętności, bo było dużo zawodników, którzy w meczach i treningach prezentowali się bardzo dobrze. Jeżeli chodzi o mnie nigdy nie miałem umiejętności na to, żeby móc rywalizować w Ekstraklasie. Swoje braki nadrabiałem zaangażowaniem dlatego w tym miejscu powiem kilka słów o Jacku Góralskim, który nie miał jakiegoś wybitnego talentu pod kątem piłkarskim, (mam nadzieje, że się nie obrazi) ale miał niespotykany charakter do tego sportu. Jego ambicja, dążenie do celu, praca treningowa, a przede wszystkim meczowa była na najwyższym poziomie. Potrafił z zerwanymi więzadłami krzyżowymi wejść na boisko w Niecieczy i kontynuować przez chwilę dalszą grę. Jego styl gry pokazał, że w europejskiej piłce jest miejsce nie tylko dla zawodników bardzo dobrze wyszkolonych technicznie, ale też dla piłkarzy z ogromnym charakterem. Teraz w dobie VARu oczywiście musiał trochę zmienić swój styl grania, ale jeżeli ktoś ma możliwość zobaczenia spotkania z 21 maja 2017 roku Jagiellonia Białystok – Legia Warszawa to polecam. Nie ma takich rzeczy…

Foto Wisła Płock

Najlepsze wspomnienie?

Trzy momenty:

12.06.2011 II liga Start Otwock – Wisła Płock 1:5 za Trenera Mieczysława Broniszewskiego – bramka, Awans do 1 ligi i świętowanie wraz z Kibicami.

09.06.2013 II liga Wisła Płock – Siarka Tarnobrzeg 5:0 za Trenera Marcina Kaczmarka – wspomniany wcześniej mecz i Awans do 1 ligi

Okres od 01.03.2022 – 06.03.2022 Prowadzenie Zespołu wraz ze wspaniałym Sztabem trenersko- medyczno-technicznym zakończony wygraną z Górnikiem Łęczna 3:1

Przyszedłeś do klubu i na wejściu zaliczyłeś spadek, później awans i ponownie spadek. Czego brakowało wtedy, żeby nie spaść lub później utrzymać się?

Tak cała zawodnicza przygoda w Wiśle to była duża sinusoida. Dwa spadki i dwa awanse. Nie chciałbym wchodzić głębiej w te kwestie, bo myślę, że jest to temat na oddzielną rozmowę. Łatwo się mówi po fakcie, bo wtedy dla mnie to była osobista porażka, a dla kibiców ogromne rozczarowanie, ale być może Wiśle potrzebny był taki czas, żeby zacząć wszystko praktycznie od początku, zamknąć pewne tematy, rozpocząć nową drogę i tak też się stało. Rozmawiamy będąc na piątym miejscu w Ekstraklasie, a w sierpniu 2012 roku, po porażce w 3 kolejce w Radomiu byliśmy na 16 miejscu w 2 lidze. Sztuka polega obecnie na tym, żeby mając takie doświadczenie, w tym co zdarzyło się plus minus 10 lat temu nigdy nie dopuścić do podobnej sytuacji.

Foto Piotr Augustyniak

Bardzo zmienił się klub pod względem funkcjonowania, gdy wróciłeś do niego już jako członek sztabu?

Myślę, że nie ma co porównywać. Ta droga klubu, od 2 ligi do dziś zaczynała się na często wspominanym obozie w Gostyninie. Warunki były przeciętne, ale każdy zdawał sobie sprawę w jakim miejscu jest. Pierwszym zaś obozem po moim dołączeniu do sztabu trenerskiego był obóz na Cyprze. Oczywiście różnica kolosalna, ale jednak trzeba docenić wszystkich którzy przez całą tą drogę z 2 ligi do Ekstraklasy zostawili kawał zdrowia, żeby ten klub funkcjonował na odpowiednim poziomie. Myślę, że jest to ich sukces. Dodatkowo chciałbym wyróżnić naszego kierownika Piotrka Soczewkę, który wykonuje kawał dobrej roboty i bezpośrednio odpowiada za organizację wyjazdów, wybór hoteli, posiłków oraz koordynację dnia meczowego.

Kilka słów do kibiców

Trzymajcie taki poziom jak do tej pory!! Bo jak Wisła grała z Sokołem Sokółka w drugiej lidze wschodniej pojechaliście na mecz. W tym samym sezonie 2010/2011 w Święta Wielkanocne na meczu 2 ligi z Olimpią Elbląg było Was 4,5 tysiąca. Niedawno na spotkaniu ligowym z Legią Warszawa cała trybuna za ławkami prowadziła zespół do wygranej (niesie to niesamowicie). Klub w tym sezonie obchodzi 75 – lecie istnienia. Wierzę, że z waszym wsparciem jesteśmy w stanie wszyscy razem zrobić jeden z najlepszych wyników w jego historii!! 

Kopnij dalej

Dodaj komentarz