Krótka Piłka Extra z Oskarem Zawadą

Oskar trafił do Wisły przed rundą wiosenną sezonu 2017/18 z niemieckiego Karlsruher SC. W naszych barwach rozegrał 44 spotkania, w których zaliczył 8. trafień. Opuścił szeregi Nafciarzy w sezonie 2020/21 przenosząc się do Rakowa Częstochowa.

Jak ci się podoba życie w Nowej Zelandii? 

Piękne miejsce do życia i odpoczynku w wolnym dniu od treningów czy meczów. Do tego mamy nowo wybudowany ośrodek treningowy za kilkadziesiąt milion dolarów przez co te życie piłkarskie również sprawia dużo przyjemności, bo przychodzisz codziennie do miejsca pracy, w którym masz dosłownie wszystko, co mają największe kluby w Europie.

Fot. Paul Kane/Getty Images

Swoją przygodę z piłką zaczynałeś jako junior w Polsce, jednak nie da się ukryć, że największe szlify zbierałeś w Niemczech. Jak byś porównał szkolenie w kraju i u naszych zachodnich sąsiadów?

Zadałeś pytanie na które musielibyśmy poświecić cały wywiad, a nie chciałbym za bardzo wchodzić w szczegóły. To też nie jest moja sprawa w tym momencie, bo jestem obecnie tylko piłkarzem. Streszczając tylko moje przemyślenia, to jest bardzo wiele różnic i rzeczy, które potrzeba zmienić u nas. Często ludzie czy nasze media komentują poziom naszej kadry czy ekstraklasy, lecz bardzo rzadko słyszę lub czytam co powoduje to położenie, w którym obecnie się znajdujemy. Poziom trenerów grup juniorskich w kraju, brak kompetencji wielu prezesów w klubach, czy same warunki do treningów pozostawiają wiele do życzenia. To główne czynniki, które się różnią od krajów zachodnich. Nie mówię o stadionach, bo one są na dobrym poziomie, ale o ośrodkach treningowych, które są dużo ważniejsze niż ładne stadiony. Prezesi poprzez złe zarządzanie klubem i nieodpowiednie doradztwo zatrudniają niewłaściwe osoby na różne stanowiska w klubach przez co ciągle kręcimy się w kółko. Nie mówię, że tak jest wszędzie, ale w bardzo wielu miejscach u nas. Są to jedne z tych czynników, które potem tworzą przyszłych piłkarzy, a obecny poziom piłki i zawodników jest po prostu sumą wielu rzeczy zrobionych w przeszłości.

Fot. www.ksc.de

Po pobycie w Karlsruher postanowiłeś wrócić do kraju, miałeś wtedy tylko ofertę z Wisły czy były też inne kluby były chętne?

Były zainteresowania jeszcze z dwóch innych klubów z Ekstraklasy.

W Ekstraklasie w niemal 70 występach zdobyłeś zaledwie 11 bramek, teraz w 15 masz ich już na koncie 8. Różnica stylu gry czy wreszcie Oskar Zawada znalazł swoje miejsce?

Na pewno uważam, że w ostatnim czasie i od kiedy jestem tu, w Wellington, to zrobiłem bardzo duży postęp jako piłkarz. To zupełnie inny Oskar niż ten, który jeszcze grał w Płocku czy innych klubach w Polsce. Streszczając, można stwierdzić klasycznym powiedzeniem, że w końcu „mi przeskoczyło” i sam to po sobie czuję, szczególnie patrząc na moją regularność w zdobywaniu bramek czy po prostu po dobrej grze tydzień w tydzień. Jestem też zdania, że pasuję do obecnego stylu gry Wellington Phoenix, w którym zespół stara się dostarczać mi piłki z bocznych sektorów boiska i wykorzystywać moje warunki fizyczne. Do tego gramy ofensywną piłkę przez co tych sytuacji jest również więcej do zdobywania bramek. Przez to nie muszę marnować tyle energii na bieganie w defensywie jak to miało miejsce w klubach z dołu tabeli, w których występowałem w polskiej ekstraklasie. Tutaj mogę oszczędzać siły na te decydujące momenty pod bramką i tam robić różnicę. Uważam, że jestem w bardzo dobrym miejscu, w którym mogę się jeszcze bardziej rozwinąć jako piłkarz i zrobić kolejny krok do przodu w swojej karierze.

U żadnego innego trenera niż Leszka Ojrzyńskiego tyle nie strzelałeś. Z czego to wynikało? Twoje bramki bardzo pomogły w utrzymaniu Wisły w Ekstraklasie.

Myślę, że dużo dało mi to, że we mnie wierzył i na mnie stawiał. U żadnego innego trenera nie grałem mecz po meczu tak jak u niego, dlatego bardzo się cieszę, że mogłem spłacać swoje zaufanie bramkami, jakie zdobywałem podczas jego pobytu.

fot. Piotr Matusewicz/East News

Jak wspominasz swój pobyt w Wiśle?

Z niektórymi zawodnikami z czasów Wisły, na przykład Bartkiem Sielewskim, Damianem Rasakiem, Semirem Stilicem czy Bartkiem Żynelem kontakt utrzymujemy nawet do dziś. Podczas mojego pobytu w Wiśle fajne znajomości powstały, które są kontynuowane teraz nawet w życiu prywatnym, co jest fajną sprawą. Odnośnie piłki to bardzo miło wspominam czas kiedy w klubie był trener Ojrzyński i jego asystenci. Był to owocny czas dla mnie w tym klubie podczas ich pobytu. Mimo wszystko nie będę ukrywał, że do pewnych ludzi w Wiśle, którzy tam pracowali czy nadal pracują pewien niesmak pozostał, lecz nie chciałbym tego tematu poruszać tutaj.

Do tej pory specjalistą od lig egzotycznych był Adrian Mierzejewski, planujesz iść jego droga czy myślisz, żeby jeszcze raz spróbować się z Ekstraklasą?

Nie mam żadnych założeń czy planów. Kieruję się zawsze najlepszą ofertą w danym momencie dla mnie i dla mojej rodziny, dlatego trudno mi powiedzieć co przyniesie przyszłość. Komunikuję się w czterech językach, przez co nie boję się życia codziennego i gry pozą Polską.

Najlepszy piłkarz z jakim dzieliłeś szatnie to… ?

Kevin De Bruyne

Który mecz i która bramka zapadły ci najbardziej w pamięć z czasów gry w Wiśle?

Pamiętny mecz z Wisłą Kraków w Krakowie, który przegrywaliśmy 0:2, a zakończyliśmy go zwycięstwem 3:2 po moich dwóch bramkach. Był to dla naszego zespołu wtedy ważny mecz, żeby odbić się z dołu tabeli, dlatego te gole również dla mnie osobiście dużo znaczyły.

Kilka słów do kibiców 😊

Życzę wszystkich kibicom Wisły przede wszystkim zdrowia, bo ono koniec końców w życiu jest najważniejsze, a także potem radości z oglądania meczów na stadionie lub przed telewizorem.

Dziękujemy za rozmowę!

Kopnij dalej

Dodaj komentarz