#ŚWIĘTONAFCIARZY – Wasze wspomnienia: Wojciech Wojda

Niecały tydzień dzieli nas od otwarcia w całości nowego domu Nafciarzy. Czekamy wszyscy z niecierpliwością na ten moment, a w międzyczasie zapraszamy Was do dzielenie się wspomnieniami związanymi z obiektem przy ulicy Łukasiewicza 34.

Swoimi wspomnieniami podzielił się z nami wokalista zespołu Farben Lehre – Wojciech Wojda.

Stadion Wisły, przy ul. Łukasiewicza w Płocku pamiętam głównie z dzieciństwa, z czasów podstawówki oraz lat licealnych. Jako mały brzdąc chodziłem tam na sanki, na których zjeżdżało się na tyłach trybuny, tej naprzeciwko głównej. Jedyną przeszkodą były dość gęsto posadzone drzewka, które z drugiej strony uatrakcyjniały zabawę, bo zjazdy stawały się iście slalomowe, choć nieraz kończyły się właśnie na tych drzewkach – zdarzało się, że boleśnie 🙂

Chodziłem do podstawówki „Siódemki” i bardzo sporadycznie, ale zdarzało nam się odbywać zajęcia WF-u właśnie na stadionie. Trochę biegaliśmy na bieżni wokół głównego boiska, skakaliśmy w dal, a zdarzało się nam również poskakać wzwyż, jak akurat na stanie była metalowa tyczka. Na głównej murawie nigdy kopaliśmy piłki, ale za to często zdarzało nam się w późnych latach 70-ych i wczesnych 80-ych chodzić na Łukasiewicza i grać w piłkę na boisku treningowym, jak tylko było wolne. Mieliśmy dużą radochę, bo w bramkach była prawdziwa siatka, a na podwórkach takowa zawsze pozostawała jedynie w sferze marzeń. Jak już zebraliśmy się ekipą i pojawialiśmy na Łukasiewicza, a treningowa murawa była zajęta, to grywaliśmy na asfaltowym boisku do piłki ręcznej (za ówczesnym wejściem do głównego biura stadionu były bodajże dwa), czyli z mniejszymi bramkami. Średnio tam lubiliśmy grywać, bo na asfalcie skórzana piłka mocno się ścierała, a i kolana dużo częściej cierpiały, przy byle upadku. Pamiętam, że pod koniec lat 70-ych, na tych „asfaltówkach” uczestniczyłem w jakimś turnieju bodajże szkolnych „szóstek” (5+1), ale nasza drużyna dość wcześnie odpadła w eliminacjach…

W czasach liceum również zdarzało się nam regularnie pojawiać na „stadionie”, gdzie spędzaliśmy całe popołudnia, grając w piłkę do godzin wieczornych, kiedy robiło się już na tyle ciemno, że piłka przestawała być widoczna. Głównym prowodyrem tych sportowych wizyt był najlepszy snajper w klasie, Michał Pesta, który później, w latach 80-ych, grał w pierwszych składach Gwardii Warszawa (razem z Koseckim, Szczęsnym seniorem i Dziekanowskim) oraz Wisły Płock, m.in. z Dylewskim, Zdrojewskim i Harabaszem. Tyle zachowałem w pamięci swoich aktywności fizycznych na stadionie, przy ulicy Łukasiewicza w Płocku.

Jako ciekawostkę i wisienkę na torcie dodam, że bodajże pod koniec lat 70-ych, jako młody dzieciak kibicowałem na dwóch towarzyskich meczach reprezentacji Polski w Płocku, które pamiętam jak przez mgłę… Pierwszy graliśmy z Holandią, a drugi – i tu właśnie za cholerę nie przypominam sobie, czy – K. BEERSCHOT V.A. (w którym pod koniec lat 70-ych grał Tomaszewski), czy z FC LOKEREN, gdzie z kolei zawodnikiem byli najpierw Lubański, a potem Lato. Stawiam lekko na ten pierwszy, ale pamiętam dobrze, że Polak grał jedną połowę w swojej klubowej jedenastce, a drugą w reprezentacji Polski…

Wojciech Wojda / FARBEN LEHRE


Kopnij dalej

Dodaj komentarz