Po raz pierwszy w tym sezonie piłkarze Wisły II Płock schodzili po końcowym gwizdku z boiska ze spuszczonymi głowami. Dodajmy od razu, że były to głowy opuszczone bardzo nisko.
Do Mszczonowa Nafciarze pojechali osłabieni brakiem kilku piłkarzy, którzy dzień wcześniej zagrali w meczu sparingowym z Radomiakiem. Zabrakło m.in. Szczutowskiego i Leśniewskiego, na zgrupowaniu kadry Białorusi przebywa Gleb Kuchko. Trener Nadolski zdecydował się dziś na wystawienie od pierwszej minuty trzech defensywnych pomocników, a miejsce na środku ataku zajął nominalny wahadłowy – Patryk Leszczyński.
Spotkanie, pomimo palącego słońca, od początku toczyło się w niezłym tempie. Dogodne okazje stwarzały sobie obie drużyny, ale to Wisła miała optyczną przewagę. Aktywne były nasze skrzydła (Zynek, Maślak), w środku ciężar rozgrywania piłki spoczywał na Krzyżańskim. Niestety, pomimo kilku niezłych szans, Nafciarzom nie udawało się pokonać dobrze dziś dysponowanego Daniela Leszczyńskiego.
W pierwszych 30 minutach Mszczonowianka ograniczała się głównie do kontrataków. Jedna z takich akcji mogła dać im prowadzenie w 32. minucie, kiedy ich skrzydłowy obił słupek bramki Zielińskiego.
Przełomowym momentem pierwszej połowy była akcja Wisły II Płock w 35 minucie. Po kiksie w środku pola Petasza, Krzyżański wyprowadził piłkę z własnej połowy i stworzył sytuację dwóch na jednego z bramkarzem Mszczonowianki. Podał do będącego już sam na sam z bramką Zynka, a ten z około 5. metra… trafił w słupek. Nieprawdopodobne! Od tego momentu piłkarze Mszczonowianki chyba uwierzyli, że niebiosa są dzisiaj z nimi i zdecydowanie odważniej zaczęli atakować bramkę Wisły.
Niewykorzystane sytuację się mszczą. Kilka minut po feralnej pomyłce Zynka na prowadzenie wyszli gospodarze. Z 16. metra uderzył niepilnowany przez nikogo Jakub Przybył, piłka po rykoszecie wpadła niemal w sam środek naszej bramki.
Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem 1:0 dla Mszczonowianki.
W trakcie całego meczu na stadionie trwał piknik rodzinny z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego. Była bardzo fajna atmosfera, dmuchańce dla dzieci itd. W przerwie odbyło się losowanie loterii fantowej dla młodziutkich adeptów szkółki piłkarskiej Mszczonowianki. Jednym ze szczęśliwców był ok 10-letni Szymek, który wygrał podnośnik hydrauliczny do samochodu. Bardzo fajny folklor 🙂
Na drugą połowę Nafciarze wyszli z silnym zamiarem wyrównania. Zaraz po gwizdku, ponownie w tym meczu, z bliskiej odległości pomylił się Leszczyński, kilka minut później groźnie z 16. metra uderzał Krzyżański. W końcu, niecałe 10 minut po wznowieniu gry Nafciarzom udało się dopiąć swego. Swoją indywidualną akcję lewą stroną boiska wykończył strzałem przy słupku Zynek, czym w pewnym stopniu zrehabilitował się za swój fatalny kiks w pierwszej połowie.
Jeden do jednego i liczyliśmy na kolejne gole dla Wisły.
Niestety. W 64. minucie, w raczej niegroźnej wydawałoby się sytuacji, na prowadzenie wyszli gospodarze. Nasz stary znajomy, Piotr Petasz, dośrodkował piłkę z rzutu wolnego w pole karne. Nasi obrońcy bardziej zajęci byli pilnowaniem wbiegających napastników Mszczonowianki niż piłką, nasz bramkarz natomiast… nie wiadomo czym był zainteresowany, ale raczej nie piłką. Ta skozłowała w polu karnym nietknięta przez nikogo i spokojnie wpadła do siatki.
Od tego momentu piłkarze gospodarzy poczuli krew, a nasi piłkarze nie potrafili im się skutecznie przeciwstawić. Do końca meczu na boisku dominowała Mszczonowianka. Prowadzenie na 3:1 podwyższył Petasz, po raz kolejny wykorzystując stały fragment gry. Tym razem nie było to dośrodkowanie, a soczysty strzał z ustawionej w okolicy 16.metra piłki. W końcówce zdecydowanie bliżej podwyższenia prowadzenia byli gospodarze, niż goście złapania bramkowego kontaktu.
Już w doliczonym czasie gry, tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego, wynik na 4:1 ustalił Łukasz Racis.
Na sześciu wygranych z rzędu zakończyła się seria Wisły II Płock na początku sezonu 2023/24. Gra dziś nie była tak zła, jak sugerowałby wynik. Szkoda, że pomimo obecności w osłabionej kadrze Bartosza Borowskiego i Kacpra Błaszkiewicza, trener Nadolski postanowił zrezygnować z wystawienia w pierwszej jedenastce rasowego napastnika. Patryk Leszczyński miał dziś swoje okazje, ale ich wykończenie pozostawiało wiele do życzenia. No ale to nie ja wygrałem tych sześć pierwszych meczów pod rząd, więc raczej nie wypada mi się wymądrzać na temat wyborów personalnych trenera Nadolskiego.
Szkoda, ale głowy do góry. Za tydzień (sobota 16:00) u siebie ważny mecz z silną Mazovią Mińsk Mazowiecki. Będzie to idealna okazja do rehabilitacji i zapoczątkowania kolejnej serii zwycięstw.
W tym momencie Wisła II Płock nadal jest liderem IV ligi mazowieckiej, ale swoje mecze w tej kolejce grać będą jeszcze CK Troszyn i Hutnik Warszawa, które to drużyny do Nafciarzy miały dwa punkty straty.
Mszczonowianka – Wisła II 4:1 (1:0)
Bramki: 39′ Przybył, 53′ ZYNEK, 64′, 79′ Petasz, 90’+ Racis
Wisła: Zieliński – Wawrzyński, Więckowski, Miarka, Szymański A. – Witek, Krzyżański, Mościcki, Zynek, Maślak, Leszczyński.
Po przerwie zagrali: Borowski, Podolyak, Zięba, Korpowski, Jabłoński, Wiśniewski
Polska piłka kopana, czasami rzucana. Nie mam pojęcia kto wygrał La Liga, z Premiership kojarzę tylko Salaha.
#WisłaPłock #ClipperNation