Dokładnie rok temu piłkarze Wisły ponieśli najwyższą ligową porażkę, jakiej byłem w swoim życiu świadkiem. W pierwszą rocznicę 7:1 w Częstochowie, Nafciarze mierzyli się z Motorem Lublin i ostatecznie wracają z Lubelszczyzny z jednym punktem. Pomimo gry w przewadze przez całą drugą połowę to jednak Motor był strona dominującą i tym bardziej należy ten punkt szanować.
Patrząc na wyjściową jedenastkę Wisły trener Żuraw zdecydował się na powrót do gry z dwoma środkowymi obrońcami. Wobec braku Kuby Szymańskiego, jak mogło się wydawać duet stoperów Chrzanowski – Czajka był jedynym możliwym wyborem. Trener Żuraw zdecydował się jednak na wierność swojej taktyce i David Niepsuj zajął miejsce w trzyosobowym bloku defensywnym obok wymienionej wyżej dwójki. Jedyną zmianą w porównaniu do spotkania przeciwko Chrobremu był powrót Milana Spremo w miejsce wspomnianego wcześniej Szymańskiego. Trener Feio zdecydował się natomiast na dwie zmiany w porównaniu do ostatniego meczu przeciwko Odrze Opole. W miejsce Rafała Króla pojawił się Kamil Wojtkowski zaś Kacpra Rybickiego zastąpił Michał Król.
Dwadzieścia cztery sekundy, tyle czasu potrzebowali piłkarze Motor, żeby stworzyć olbrzymie zagrożenie pod bramką Bartka Gradeckiego. Dośrodkowanie Michała Króla i strzał głową Żebrakowskiego minimalnie minął naszą bramkę. To co nie udało się w pierwszej akcji już w drugiej przyniosło otwarcie wyniku. Strzelcem gola Piotr Ceglarz. Bardzo dobre wykończenie skrzydłowego gospodarzy poprzedzone świetnym krzyżowym dograniem Krystiana Palacza. Z perspektywy Nafciarzy kolejny raz zawodzi nas bramkarz. Ten strzał nie miał prawa znaleźć drogi do siatki.
Wisła po początkowym szoku zaczęła powoli otrząsać się wraz z upływającymi minutami. Pierwsze zagrożenie pod bramką Budziłka to ósma minuta. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Mateusza Szwocha, uderzenie z drugiej linii Dawida Kocyły zostało jednak zablokowane przez Marcela Gąsiora.
Motor wyraźnie spuścił z tonu w ofensywie po tak piorunującym otwarciu, co Wisła bezwzględnie wykorzystała. Nafciarze coraz śmielej dochodzili do głosu.
W piętnastej minucie mieliśmy tego pierwszy wyraźny efekt. Odgwizdany przez sędziego rzut karny dla Wisły. Dośrodkowanie z prawego skrzydła Pawła Chrupałły, na dalszym słupku znalazł się Łukasz Sekulski a jego uderzeni ręką zablokował jeden z zawodników gospodarzy. Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł jak zwykle kapitan Nafciarzy i pewnym uderzeniem w lewy dolny róg bramkarza doprowadza do wyrównania. To już dziesiąte trafienie płocczanina w tym sezonie Fortuna 1 Ligi.
Zdecydowanie siadło tempo spotkania po bramkach dla obu zespołów. W 28. minucie do głosu za to doszli kibice gospodarzy. Pokaż pirotechniki, spore zadymienie murawy i sędzia Piotr Idzik zmuszony był do zarządzenia przerwy. Obaj trenerzy skorzystali jedynie na wstrzymaniu gry i natychmiast zarządzili zbiórkę piłkarzy swoich zespołów przy linii bocznej. Po wznowieniu gry, szybko do głosu doszli piłkarze Wisły. Świetnie zapowiadająca się akcja Dawida Kocyły została zakończona jednak bardzo niecelnym podaniem „do nikogo”. Szkoda, bo była to namiastka wyśmienitej okazji na wyjście na prowadzenie. Trzy minuty pograli piłkarze obu zespołów i arbiter z Poznania znowu zmuszony był do przerwania meczu. Nie ma się co dziwić sędziemu, im bliżej bramki gospodarzy, tym mniejsza widoczność. Żółte koszulki piłkarzy Motoru ginęły w gęstym dymie. Po wznowieniu gry, tym razem akcja podopiecznych Goncalo Feio. Ostatecznie strzał Żebrakowskiego, zablokowywany przez Adama Chrzanowskiego. W czterdziestej minucie pierwsza żółta kartka w tym meczu. Ukarany został nią Sebastian Rudolf, za atak z tyłu na Mateusza Szwocha. Obrońca gospodarzy tym samym nie wystąpi w następnym meczu Motoru. Podopieczni trenera Feio za tydzień zmierzą się w Pruszkowie z tamtejszym Zniczem. Dwie wymuszone przerwy w grze wyraźnie wybiły oba zespoły z rytmu. Gra była szarpana, bez konkretów pod żadną z bramek. Dodając do tego mnóstwo niedokładności w poczynaniach obu drużyn uzyskujemy pełen obraz spotkania w przedziale od trzydziestej do czterdziestej piątej minuty. W pierwszych sekundach doliczonego czasu gry boisko z powodu drugiej żółtej a w konsekwencji czerwonej kartki opuścić musiał Rudol. Wydawać by się mogło, że niegroźny faul na Sekulskim w znacznej odległości od bramki Budziłka nie może przynieść takich konsekwencji. Sędzia Idzik był jednak innego zdania i odesłał, jeszcze przed przerwą, stopera gości pod prysznic. Dodatkowo żółtą kartką ukarany został trener Feio. Jednak to, znając temperament portugalskiego trenera, nie mogło nikogo dziwić. Jeszcze zanim Nafciarze wykonali rzut wolny pomocy medycznej wymagał bramkarz gospodarzy. Bardziej było to jednak chyba łapanie czasu i umożliwienie sztabowi dokonania szybkiej zmiany personalnej niż realny uraz. Boisko opuścił Żebrakowski, w jego miejsce Przemysław Szarek. Całe to zamieszanie sprawiło, że z doliczonych pięciu zrobiło nam się sporo ponad osiem dodatkowych minut gry w pierwszej części. To właśnie w ostatniej odliczonej minucie bliski wyprowadzenia Wisły na prowadzenie był, bardzo aktywny w tym spotkaniu, Chrupałła. Jego dogranie przed bramkę Budziłka padło jednak łupem jednego z obrońców w efekcie czego mieliśmy jeszcze dwa rzuty rożne przed przerwą.Ostatecznie nie przyniosły one żadnej korzyści, jednak do szatni piłkarze Wisły schodzili w dużo lepszych nastrojach niż gospodarze. Osobiście wcale bym się tam na miejscu piłkarzy Motoru nie spieszył, mając z tyłu głowy świadomość, że czekał tam na nich wściekły Goncalo Feio.
W przerwie druga zmiana w zespole gospodarzy. Kamila Wojtkowskiego zastąpił Kacper Wełniak. Pierwsze minuty drugiej części gry w żaden sposób nie wskazywały na to, że to Wisła gra w przewadze jednego gracza. To piłkarze Motoru byli zdecydowanie bardziej aktywni, czasami potrafili zamknąć nawet Nafciarzy we własnym polu karnym. Wisła zdecydowanie z opóźnieniem wyszła na obie części spotkania. Niewiele zabrakło a Motor ponownie objąłby prowadzenie w tym spotkaniu. Na nasze szczęście strzał Filipa Wójcika z pięćdziesiątej drugiej minuty minął bramkę Gradeckiego. Trzy minuty później kolejna żółta kartka dla piłkarza z Lublina. Tym razem ukarany został Palacza faul na Fabianie Hiszpańskim. Rzut wolny zakończony zbyt lekkim strzałem Davida Niepsuja nie przyniósł jednak korzyści. Pięćdziesiąta siódma minuta to kolejne zmiany w zespole Motoru. Mathieu Scallet oraz Krystian Liberecki w miejsce Palacza i Gąsiora. W sześćdziesiątej pierwszej minucie ukarany żółtą kartką został bramkarz gospodarzy. Nie bardzo wiadomo w zasadzie za co, komentatorzy cudownej stacji ze słoneczkiem w logo nawet nie zarejestrowali tego faktu, sama informacje zawdzięczamy jedynie niezawodnemu realizatorowi spotkania. Marazm tego spotkania trwał do sześćdziesiątej trzeciej minuty. Wtedy to drużyna Motoru Lublina objęła ponownie prowadzenie. Strzelcem gola, wprowadzony tuż przed przerwą Przemysław Szarek, asystę notuje strzelec pierwszego gola – Ceglarz. Środkowy obrońca gospodarzy popędził z kontratakiem, wyśmienicie obsłużył go Ceglarz. Błąd przy strzale Chrzanowskiego i piłka odbijając się jeszcze od słupka wpadła do bramki obok bezradnie interweniującego Gradeckiego. Wisła straciła gola grając jedenastu przeciwko dziesięciu, Wisła nie umiała od początku drugiej połowy zaznaczyć jakoś wyraźnie tej liczebnej przewagi. Chwilę później podwójna zmiana w szeregach Nafciarzy. Chrupałła i Kocyła opuścili boisko ustępując miejsca Emilowi Thiakane oraz Radosławowi Cielemęckiemu (sic!
I co komu przeszkadzało wprowadzanie Krzyśka Janusa celem ratowania wyniku). Ostatnia zmiana personalna w wykonaniu Goncalo Feio to już siedemdziesiąta druga minuta. Boisko opuścił wtedy, żegnany owacjami, Piotr Ceglarz – strzelec gola i autor asysty. W jego miejsce pojawił się Jakub Lis. Pierwsze poważne zagrożenie bramki Budziłka po zmianie stron to dopiero siedemdziesiąta piąta minuta meczu. Wtedy to na strzał z dystansu zdecydował się Cielemęcki. Jego uderzenie przeniósł jednak nad poprzeczkę bramkarz gospodarzy. W siedemdziesiątej szóstej minucie na boisko wytacza trener Żuraw najcięższe działa. Krzysztof Janus zmienia bowiem, mocno poniewieranego w tym meczu przez rywali, Hiszpańskiego. Chwilę później na próbę lobu (dobrze, że tego nie widziałeś drogi czytelniku), zdecydował się Milan Spremo jednak ani to w bramkę, ani do żadnego kolegi z zespołu. Najbliżej do tej piłki miał zmierzający już na ławkę rezerwowych Fabian Hiszpański. Osiemdziesiąta minuta to dobre podanie Szwocha do Sekulskiego. Niestety nasz kapitan mocno pogubił się z piłką i w efekcie czego mieliśmy pozycję spaloną zamiast okazji na ponowne wyrównanie. W odpowiedzi w natarciu Motor. Podopieczni Feio nie myśleli jednak w tej akcji o strzeleniu kolejnej bramki. Zdecydowanie bardziej zależało im na łapaniu cennych minut. Minut, które przybliżały ich do cennych trzech punktów w wyjątkowo niesprzyjających okolicznościach. Wisła natomiast próbowała. W efekcie tych prób żółtą kartkę ujrzał, za faul na pędzącym z kontratakiem Lubereckim, Jakub Grić. Dodatkową karą dla Słowaka było natychmiastowe opuszczenie murawy. W jego miejsce trener Żuraw posłał bowiem do boju Sebastiana Strózika. W osiemdziesiątej szóstej minucie, kolejna żółta kartka dla gracza Motoru. Tym razem ukarany indywidualnie został Jakub Wójcick, za wykopanie w trybuny piłki po gwizdku. Minuty mijały a Wisła nadal próbowała. Nie bardzo cokolwiek z tego wynikało, ale nie można powiedzieć, że nie chcieli Nafciarze konstruować akcji ofensywnych. Niestety, na nasze nieszczęście Motor doskonale umie wybijać rywali z rytmu i kraść cenne sekundy. Przez ostatnie dziesięć minut spotkania byliśmy tego świadkami co chwila. Od osiemdziesiątej dziewiątej do dziewięćdziesiątej pierwszej minuty byliśmy świadkami totalnego rollercoastera w wykonaniu piłkarzy Wisły. Najpierw z metra do pustej bramki nie trafił, chyba Sekulski. Kilkanaście sekund później, nieudane zagranie Janusa z lewego skrzydła wpada do bramki Budziłka. Bramkarz gospodarzy chyba sam nie wiedział jakim cudem ta piłka wpadła do jego bramki. Mało tego, sam Janus był mocno zaskoczony takim obrotem spraw. Kilka chwil później żółtą kartką ukarany został strzelec gola dla Nafciarzy. Ostatnie sekundy meczu to jeszcze rzut wolny dla Motoru i dośrodkowanie w pole karne Wisły. Pewnie jednak interweniował Gradecki, a kilka chwil później sędzia Idzik zakończył spotkanie. Ostatecznie oba kluby podzieliły się punktami.
Nie wiem kto bardziej doceni ten remis. Zawodnicy Motoru zdecydowanie wyglądali na niezadowolonych z takiego wyniku. Nafciarze mogli się cieszyć, że pomimo bardzo słabej drugiej części meczu ostatecznie wracają z Lubelszczyzny niepokonani.
Pełen zapis konferencji pomeczowej obu trenerów:
Motor Lublin 2-2 Wisła Płock
Piotr Ceglarz 2, Przemysław Szarek 63 – Łukasz Sekulski 17 (k), Krzysztof Janus 90
Motor: 53. Łukasz Budziłek – 17. Filip Wójcik, 21. Sebastian Rudol, 18. Arkadiusz Najemski, 47. Krystian Palacz (57, 24. Filip Luberecki) – 77. Piotr Ceglarz (72, 73. Jakub Lis), 55. Marcel Gąsior (57, 37. Mathieu Scalet), 68. Bartosz Wolski, 22. Kamil Wojtkowski (46, 19. Kacper Wełniak), 26. Michał Król – 9. Michał Żebrakowski (45, 4. Przemysław Szarek).
Wisła: 99. Bartłomiej Gradecki – 16. Fabian Hiszpański (76, 10. Krzysztof Janus), 24. David Niepsuj, 4. Adam Chrzanowski, 5. Beniamin Czajka, 11. Milan Spremo – 37. Paweł Chrupałła (64, 7. Radosław Cielemęcki), 8. Jakub Grič (84, 67. Sebastian Strózik), 14. Mateusz Szwoch, 9. Dawid Kocyła (64, 19. Émile Thiakane) – 20. Łukasz Sekulski.
żółte kartki: Rudol, Palacz, Budziłek, Wójcik – Grič, Janus.
czerwona kartka: Sebastian Rudol (45. minuta, Motor, za drugą żółtą).
sędziował: Piotr Idzik (Poznań).
Mój klub, moje serce, moja Wisła Płock
Oprócz tego mąż, ojciec i bimbrownik!
Jestem pełen podziwu za ten tytuł artykułu poważnie cenny remis? Przecież to była tragedia pamiętam poprzedni sezon jak do końca śpiewano dzięki za walkę Wisełka jak bym oglądał Titanica. Dobrze że mamy Janusa może on uratuje nam ligę