Zapraszamy na rozmowę z trenerem Nafciarek, Adrianem Piankowskim. O pierwszej rundzie na szczeblu centralnym, planach na przyszłość i Orlen Pucharze Polski.
10. miejsce, 5 punktów na półmetku. Jak Pan ocenia tę rundę w wykonaniu zespołu? Proszę o krótkie podsumowanie
Adrian Piankowski: Myślę, że miejsce nie jest takim, jakie powinniśmy zająć, bo z naszej gry i z tego jak my wyglądamy, ja cały czas twierdzę, że my jesteśmy drużyną gdzieś na miejsca 6-8. Zderzyliśmy się z kilkoma rzeczami, których do tej pory nie było. W trakcie rundy kilka takich rzeczy się wydarzyło, których po prostu nie mieliśmy, jak zaplanować. Czy to kontuzja, czy Justyny Skrockiej, czy to Klaudii Stradomskiej, tak że gdzieś nam to troszeczkę plany pokrzyżowało. Nie jest to na pewno miejsce, na którym chcielibyśmy być, natomiast ja jestem przekonany w 100%, że nasz podstawowy plan, cel , czyli utrzymanie w lidze my jesteśmy w stanie spokojnie osiągnąć. Może apetyty mieliśmy troszkę większe, natomiast, naszym najważniejszym zadaniem jest w tej lidze się utrzymać. Cały czas, kroczek po kroczku, rozwijać i tą drużynę, i fundamenty, czyli te zespoły młodzieżowe. Chcemy cały czas pokazywać w mieście, że ta drużyna istnieje i się rozwija, tak że myślę, że miejsce nie jest najlepsze, natomiast nie powiedziałbym, że to jest zły wynik.
Brak punktów w którym spotkaniu zabolał trenera najbardziej?
Może nie punktów, bo my punkt zdobyliśmy, natomiast na pewno ten remis z AZS-em. To była sytuacja ekstremalna, tym bardziej że my naprawdę zagraliśmy bardzo, bardzo dobry mecz, a straciliśmy bramkę praktycznie w ostatniej sytuacji. Całkowity brak punktów chyba najbardziej mnie zabolał w drugim meczu domowym z Grodziskiem, gdzie po pierwszej połowie po prostu nie przechodziło mi przez myśl coś takiego, że my możemy tego meczu nie wygrać. Prowadziliśmy 1-0 w pierwszej połowie, praktycznie dominowaliśmy całkowicie, a potem dostaliśmy bardzo szybko dwie bramki i nie mogliśmy się z tego otrząsnąć. Potem nam już zabrakło trochę czasu. Nasza gra była dobra, zderzyliśmy się z drużyną, która w tej lidze już była i jest wysoko, ale punktów nie zdobyliśmy.
W pojedynkach właśnie z Grodziskiem Wielkopolskim (2-3) czy WAP-em Włocławek zabrakło naprawdę niewiele, aby zapunktować. Te spotkania łączy jeden wspólny mianownik – końcówki tych meczów były naprawdę nerwowe, przyprawiały wręcz o palpitację serca. Zdaniem trenera z czego to wynika: braku koncentracji, sił czy rozluźnienia w ostatnich minutach?
Nie wiem. Ja nie chcę nigdy zrzucać winy na coś takiego, że brakowało koncentracji i tak dalej, bo my naprawdę chcemy te mecze wygrywać. Pierwsza myśl, jaka mi przychodzi do głowy no to jest to, że my już trochę zaczęliśmy się już na siebie frustrować. W całym tamtym sezonie przegraliśmy dwa mecze, dwa lata temu przegraliśmy łącznie bodajże cztery czy pięć meczów, a tutaj tych porażek z rzędu już było kilka i gdzieś taka akcja nas irytowała, że my nie możemy strzelić nawet z bardzo dobrej sytuacji. Chcieliśmy jak najbardziej ten mecz wygrać, potem gdzieś dostawaliśmy bramkę i po prostu zamiast grać spokojnie i cieszyć się tym, co robimy, no to gdzieś zaczęliśmy się na siebie troszeczkę złościć. Myślę, że to mogło być to, a druga sprawa, że jest duża różnica w tym, jak te zespoły wyglądają względem naszej ligi wojewódzkiej, bo do tej pory jeżeli my już w meczu prowadziliśmy 2-0, czy nawet jedną bramką, ale była końcówka spotkania, to nikt nas mocno nie atakował. My tą piłkę mogliśmy po prostu trzymać i mecz kontrolować, a tutaj nawet ten mecz z AZS-em, gdzie prowadziliśmy, gdzie kontrolowaliśmy grę, no to dziewczyny z Warszawy każdą piłkę, którą miały, próbowały jak najszybciej w nasze pole karne przenieść, My po prostu musimy się tego nauczyć, że dopóki sędzia nie gwizdnie, to mecz trwa i musimy cały czas bramki bronić.
Który mecz według trenera był w tej rundzie najtrudniejszy?
To jest bardzo trudne pytanie. Oczywiście najtrudniejszy, tak typowo piłkarsko, był ten mecz z Medykiem, bo tam zagrały bodajże cztery dziewczyny, które w dwóch ostatnich kolejkach Ekstraligi grały w pierwszym składzie. Pozostałe sześć gdzieś tam jest w kadrze Ekstraligi, tak że myślę, że piłkarsko to był ten właśnie mecz. To był też pierwszy mecz w historii tej drużyny, gdzie my po prostu wiedzieliśmy, że będziemy się bronić i szukać kontrataków. Druga sprawa: mecz z Górznem. Nam coś takiego jeszcze nigdy się nie przytrafiło. Specyficzne boisko, nieziemsko mocny wiatr no i bardzo dobra drużyna. Nigdy nie byliśmy jeszcze w takiej sytuacji, że w dwóch pierwszych minutach straciliśmy dwie bramki, nie mogliśmy długimi momentami z własnej połowy, potem gdy myśleliśmy, że w drugiej połowie ten wiatr nam będzie pomagał, to znowu dostaliśmy dwie bramki. To były dwa najcięższe mecze, bo zderzyliśmy się z czymś, czego po prostu do tej pory nigdy wcześniej nie doświadczyliśmy.
Jak to jest zarządzać zespołem, kiedy towarzyszą inne emocje niż te do których byliście przyzwyczajeni – dotychczas Wisła walczyła o awans, a teraz walczy o środek tabeli, a na dodatek pod koniec rundy, drużyna zmagała się z problemami kadrowymi: nie mogły zagrać obie bramki, czy chociażby kontuzjowane Justyna Skrocka Klaudia Stradomska.
To jest tak samo trudne dla mnie, jak dla dziewczyn, bo tak jak powiedziałaś, ani dziewczyny, ani ja nigdy czegoś takiego nie doświadczyliśmy. Też na pewno popełniłem błędy i ja to już wiem, już też sobie z dziewczynami o tym porozmawialiśmy. Mamy na tyle dobrą relację, że ja im mówię wprost, co mi się nie podoba, i one mówią wprost co im się nie podoba. Był taki moment, myślę że gdzieś w trzecim, czwartym meczu, gdzie my za bardzo zaczęliśmy się na siebie złościć, bo graliśmy z naprawdę mocnymi zespołami. To były Oborzyska i Ostrovia, które mają pierwsze i drugie miejsce i my naprawdę powinniśmy może nie cieszyć, ale doceniać to, ile my dobrych akcji w tych meczach zrobiliśmy. Nasza ambicja cały czas mówiła, że te mecze można było przynajmniej zremisować. Druga sprawa, że pod koniec rundy zamiast grać spokojnie i po prostu walczyć o utrzymanie i cieszyć się ze zdobytych bramek, dobrych akcji, no to my się frustrowaliśmy, że nie zdobywamy punktów w każdym meczu. Myślę, że ten mecz z Włocławkiem był taki kulminacyjny. Faceci by powiedzieli, że tam padły męskie słowa, i my sobie bardzo mocno wszystko wykrzyczeliśmy, co nam się nie podoba, natomiast myślę, że na pewno nie było takiej reakcji, że ktoś się na kogoś obraził. My mogliśmy gdzieś tam pod nosem trochę na siebie gadać, natomiast jeszcze raz: mamy na tyle fajną relację w drużynie, że sobie to po prostu wyjaśniliśmy i to będzie widać. Ja jestem przekonany, że to będzie widać. Było to widoczne w meczu z Medykiem, jestem przekonany, że będzie to widać na tym meczu pucharowym. Na pewno to wpłynie na to, że my tą zimę będziemy jeszcze bardziej zmotywowani, aby te punkty zdobywać.
Nad którym aspektem gry zamierzacie popracować w przerwie zimowej? Nie da się ukryć, że defensywa nie była najmocniejszym punktem, ponieważ w ani jednym meczu nie udało się zachować czystego konta, a na chwilę obecną Wisła to druga najsłabsza defensywa w lidze. Z czego biorą się te tracone bramki?
Najłatwiej by było powiedzieć, że nad każdym, bo każdy jest nam potrzebny. Jeżeli chodzi o obronę, tu jest inny problem. Nie chodzi o to, jak my jesteśmy zorganizowani, czy gdzie popełniamy błędy, natomiast my do tej pory w żadnym meczu ligowym w trzeciej lidze się nie broniliśmy. Po prostu albo dominowaliśmy, albo jak traciliśmy piłkę to odbieraliśmy ją wysoko. Tutaj już są za dobre zespoły, zbyt dobre dziewczyny indywidualnie, szczególnie napastniczki, i my bardzo dużo bramek traciliśmy z tego, że chcieliśmy w każdym momencie odbierać piłkę wysoko. To jest już inny poziom. My nie mamy aż tak wysokich umiejętności, żeby próbować w każdym meczu kryć jeden na jeden, pressować bardzo blisko i wysoko, i dużo bramek właśnie straciliśmy z tego, że byliśmy ustawieni bardzo wysoko. Przeciwnik zagrywał raz, że dobre piłki, dwa, że po prostu dobrze je wykorzystywał za nasze plecy i po prostu wchodził łatwo w nasze pole karne i zdobywał bramki.
Druga sprawa: straciliśmy też dużo goli po takich błędach powiedziałbym, że wynikających z tego, że ta gra jest dużo szybsza. Mieliśmy dużo takich sytuacji, gdzie w trzeciej lidze mogliśmy sobie przyjąć piłkę, poprawić ją i dopiero podać, a tutaj było bardzo dużo takich sytuacji, gdzie jak już przyjęliśmy, i nie podaliśmy od razu, no to ktoś nas atakował i ktoś nam tą piłkę zabierał, i robił następny kontratak. To był nasz największy problem w obronie. W ostatnim meczu już dosłownie zrozumieliśmy, na czym ta obrona polega. Myślę, że te lekcje zaprocentują. W drugiej rundzie będziemy innym zespołem niż do tej pory. Będziemy się bronić troszeczkę inaczej, oczywiście dalej będziemy chcieli pressować, natomiast będą częściej te momenty, gdzie będziemy po prostu lekko cofnięci i będziemy się bronić. Na pewno musimy też popracować nad atakowaniem bramki przeciwnika, bo rok temu to poprawiliśmy, natomiast nie będę ukrywał, że te zespoły bronią dużo lepiej niż w trzeciej lidze i nie jest tak łatwo zagrać piłkę za obrońców, nie jest tak łatwo wejść gdzieś w pole karne. Musimy być bardziej ruchliwi, być bardziej odważni. Nasi napastnicy muszą o wiele częściej i o wiele mocniej wbiegać po prostu za obrońców, żeby dostać piłkę. My nie mamy takiego nawyku, nigdy to nie było nam do tej pory potrzebne, dlatego te dwie rzeczy będą kluczowe. Mam nadzieję, że będzie wyraźnie widać pomiędzy Wisłą w rundzie jesiennej, a Wisłą w rundzie wiosennej.
Teraz porozmawiajmy o miłych rzeczach: z którego meczu w tej rundzie jest trener najbardziej zadowolony?
To jest dobre pytanie. Na pewno ten mecz z Medykiem. Dużą część meczu się broniliśmy, natomiast jak obejrzeliśmy nagranie, to ten mecz wyglądał na nagraniu o wiele lepiej, niż go na żywo zapamiętaliśmy. Tam było naprawdę dużo dobrych akcji z naszej strony, naprawdę dużo dobrych fragmentów, jeśli chodzi o taką ambicję, zawziętość w obronie. Ja przyznam się szczerze: nigdy w tej drużynie nie widziałem, żebyśmy aż tak bardzo mocno walczyli o to, żeby bramek nie stracić. Też dziewczynom w szatni po meczu powiedziałem, że prawdopodobnie to był najlepszy mecz i to była najlepsza drużyna, która w historii tego klubu była. Po pierwsze graliśmy z zespołem dużo lepszym od nas i tu nie ma się co oszukiwać, nie bez powodu te dziewczyny grają w Ekstralidze. Po drugie po prostu na ich tle zrobiliśmy dużo dobrych akcji. Doszły mnie też głosy, że dużo osób z Medyka czy trenerów, czy zawodniczek zwyczajnie dobrze się o nas wypowiadało. Taką ramkę chyba temu meczowi bym dał.
Który aspekt gry w tej rundzie funkcjonował według trenera najlepiej? Czy zmienił coś może trener w systemie gry w porównaniu do poprzednich rozgrywek?
Tak, zmieniliśmy na pewno, bo chcieliśmy zacząć sezon trójką z tyłu, bo też wiedzieliśmy, że Karolina Ejman po kilku meczach pójdzie na studia. Wiedzieliśmy, że też Justyna do nas dołączyła, tak że będziemy mieli kolejnego dobrego pomocnika i chcieliśmy grać trójką w środku. Po dwóch pierwszych meczach to ustawienie pokazało nasze braki, że po prostu nie jesteśmy w stanie sobie radzić trójką obrońców radzić przy tak dobrych skrzydłowych, jakie przeciwnik w tej lidze ma, więc tu szybko ten plan zmieniliśmy. Względem tamtego sezonu wróciliśmy do tego naszego bazowego ustawienia, czyli z jednym defensywnym pomocnikiem, bo mamy teraz Wiktorię Albin, która jest lewonożnym środkowym obrońcą. To jest naprawdę bardzo duża przewaga, kiedy ten zawodnik może sobie swobodnie podawać i wprowadzać. Natomiast, który aspekt najmocniej poprawiliśmy? Na pewno podoba mi się to, jak kontratakujemy. Robimy to o wiele lepiej, niż robiliśmy do tej pory. Nie jest to jeszcze idealne, natomiast my robimy bardzo groźne akcje z tego, naprawdę wyglądają one nieźle. Bardzo mi się też podoba nasze wyprowadzenie, gdzie angażujemy bramkarkę, środkowych obrońców i pomocnika defensywnego. Dużo położyliśmy też nacisku, żeby pomagały i dziesiątki, i dziewiątka w tym naszym rozpoczęciu gry. No oczywiście – straciliśmy też z tego kilka bramek, nie zawsze nam to wychodziło, natomiast my już mieliśmy taki moment w swojej historii, gdzie też traciliśmy z tego bramki,. Po prostu głupotą byłoby z powodu dwóch, trzech straconych bramek się poddać i zrezygnować z tego, bo jeżeli my to poprawimy, doprowadzimy na naprawdę niezły poziom, to to nam będzie dawało bramki i kontrolę w meczu.
Kogo trener chciałby wyróżnić indywidualnie za minioną rundę?
Na pewno trzeba wyróżnić Majkę Zielińską. Oczywiście było ją częściej widać, bo jednak w tych meczach dużo się broniliśmy. Ona nam dawała bardzo, bardzo dużo w defensywie to jest raz, dużo do przodu to jest dwa, a przede wszystkim ma taki bardzo fajny charakter. Jak nie idzie to jest w stanie dziewczyny trzymać w ryzach, jak idzie to też wprowadza taką bardzo dobrą energię. Myślę, że też Julkę Asakowską, bo zawsze w dużej części na nią grę opieraliśmy. Co roku nas coraz bardziej zaskakuje, bo warunków fizycznych nie ma jakichś największych, a praktycznie w każdym meczu można na nią liczyć. Myślę, że takim największym zaskoczeniem jest Kinga Brzezińska. My widzieliśmy, że ona w dryblingu jest bardzo dobra, że ma bardzo dobre uderzenie, natomiast ani ja, ani dziewczyny, czy nawet Kinga nie spodziewała się, że ona będzie takim powiedzmy naszym najgroźniejszym napastnikiem, praktycznie bez którego nie będzie można sobie tej pierwszej linii wyobrazić.
Czy poziom ligi jest wyrównany w porównaniu do makroregionalnej trzeciej ligi? Po rundzie jesiennej wyklarowała się już czołówka, a pomiędzy zespołami z środka tabeli również są niewielkie różnice punktowe.
Myślę, że Ostrovia i Oborzyska są na pewno najmocniejsze w lidze i one między sobą będą walczyły o awans. Nie wiem, co by się musiało wydarzyć, żeby tak się nie stało. To są drużyny, które moim zdaniem naprawdę przerastają tę ligę poziomem. O ile jeszcze w Oborzyskach mieliśmy jakąkolwiek szansę na pozytywny wynik, tak Ostrovia to była drużyna całkowicie poza naszym zasięgiem. Ta dwójka jest na pewno najmocniejsza, natomiast zgodzę się całkowicie, że poza Raszynem, który się wycofał i na chwilę obecną poza Białymstokiem, nie ma aż tak dużej różnicy jeżeli chodzi o drużyny z miejsc od trzeciego do dziesiątego. Największą różnicą względem tamtego sezonu jest taka, że każda z tych ekip ma przynajmniej jednego dobrego napastnika, który strzela bramki, no i dosyć dobrze grają w obronie, dlatego ta liga jest taka wyrównana. Jeszcze raz: ja głęboko wierzę w to , że nasza gra jest spokojnie na miejsca cztery – sześć, natomiast myślę, że każdy zespół z tego rejonu może powiedzieć to samo. Nie wydaje mi się, żeby tu były jakieś duże różnice i naprawdę każdy może z każdym wygrać. Nawet nasz przykład, gdzie z Wyszkowem przegraliśmy jedną bramką, a spokojnie powinniśmy zremisować. Czy z Grodziskiem, który też jest wysoko a zagraliśmy naprawdę dobry mecz, z AZS-em, także jest porównywalna, jeżeli chodzi o rozkład sił do naszej trzeciej ligi, natomiast moim zdaniem poziom jest dużo wyższy. Ja myślałem, że aż takiej różnicy nie będzie.
Teraz porozmawiajmy o przyszłości. Przed Wisłą jeszcze jeden mecz w tym roku. Nafciarki zmierzą się w 1/32 finału Pucharu Polski ze swoim ligowym rywalem, Pragą Warszawa. Jakie cele stawiacie przed sobą w tych rozgrywkach?
My byśmy chcieli w tym pucharze zajść jak najdalej, bo to jest bardzo fajna okazja, żeby zagrać z drużynami, z którymi do tej pory nie graliśmy. Oglądaliśmy losowanie, liczyliśmy, że dostaniemy jakąś drużynę, z którą do tej pory nie graliśmy, a dostaliśmy ligowego rywala. Będziemy chcieli wygrać, żeby przejść do dalszego etapu i mieć szansę wylosować jakąś fajną drużynę. Chcemy też pokazać, że ten wynik 4-1 ze Złym nie był do końca uczciwy, bo moim zdaniem nie zasłużyliśmy na tak dotkliwą porażkę. Od tego czasu, czyli przez ten miesiąc, my się rozwinęliśmy i jesteśmy w stanie ten mecz wygrać. Wybiegając też troszeczkę w przyszłość to będzie mecz, w którym pierwszy raz zagramy ze sponsorem na koszulce. Nie wiem czy to los tak chce, że znowu to trafia akurat na Złego, że jak pierwszy raz graliśmy w niebieskich brawach to był Zły, jak teraz jest pszczółka na koszulce, to też jest Zły. Natomiast niezależnie od tych wszystkich okoliczności my będziemy chcieli po prostu ten mecz wygrać i przejść dalej.
Nawiążę do tych nowych koszulek i ogólnie do tematu przejęcia Królewskich przez Wisłę: jak trener ocenia granie na bocznym boisku przez pryzmat frekwencji, bo tych kibiców jednak jest mniej mam wrażenie niż na Miejskim były te mecze.
Z jednej strony nam się podoba trenowanie na boisku bocznym, bo my tam po prostu na co dzień trenujemy. Myślę, że mogę powiedzieć że to jest nasz stadion, to jest nasze boisko i my się tam po prostu dobrze czujemy. Natomiast zgodzę się, że frekwencja jest mniejsza, z tego powodu, że Stadion Miejski jest w centrum, zawsze jak ktoś przechodził nawet przez przypadek, to mógł się zatrzymać. Wiem, że też taki sam nie nie wiem czy problem, ale taką samą sytuację też ma drugi zespół, że oni też chcieli by wrócić na boisko na Stadionie Miejskim. Być może z tego powodu, że tam jest naturalna trawa, a nie sztuczna, natomiast ja się czuję dosyć dobrze na tym bocznym boisku. Oczywiście to nie ja gram, to dziewczyn by trzeba było zapytać, ale dla mnie to boisko jest ok. Być może też wolałbym grać na trawie, natomiast myślę, że dla nas to byłby duży problem, jeżeli my trenujemy na boisku ze sztuczną trawą i gralibyśmy mecze na naturalnym. Też jest to jakaś, nie chcę powiedzieć, że przewaga, ale jesteśmy do tego boiska już przyzwyczajeni. Ono ma swoje specyficzne wymiary, bo jest względnie szerokie. Największa różnica pomiędzy tymi boiskami jest taka, że zwyczajnie boisko boczne jest ogrodzone siatką z każdej strony, i nie trzeba tak długo biec po piłkę, bo my już to kiedyś sprawdzaliśmy na Stadionie Miejskim. Jeżeli się prowadzi, no to czasu można ukraść bardzo dużo, gdy piłka leci gdzieś tam na bieżnię i trzeba po nią iść, dlatego mi na chwilę obecną na naszym stadionie podoba, ja chciałbym zostać. Myślę, że jeżeli stadion będzie już oddany do użytku, my prawdopodobnie i tak zostaniemy na boisku bocznym.
Jak trener ocenia ogólnie promocję zespołu w mediach Wisły, i w Płocku też, jeżeli chodzi o młodzieżowe drużyny dziewczyn?
Jest na pewno fajnie, natomiast myślę, że możemy zrobić jeszcze dużo więcej. Wiemy oczywiście, że główną drużyną w klubie jest pierwszy zespół, i my w ogóle nie chcemy z tym walczyć, bo to jest oczywiste. Trzeba przy tym wziąć pod uwagę całą sytuację w klubie, że tu była zmiana prezesa, i trenera, i spadek z Ekstraklasy, tak że wiem, że też dużo rzeczy było, powiem wprost, ważniejszych niż nasz zespół. Nas jest cały czas widać, raz mniej, raz bardziej, ale szczególnie social mediach jesteśmy stale obecni. Będziemy też podejmować działania, żeby w drugiej rundzie było nas więcej. Na przykład na wszystkich akcjach, gdzie są piłkarze pierwszego zespołu, chciałbym żeby gdzieś tam też pojawiały się dziewczyny. Tak Nafciarz chodzi po szkołach, żeby też któraś z dziewczyn mogła w tym uczestniczyć. Wiem, że jest w klubie sporo planów, żeby były jakieś wspólne sesje, czy na plakatach, żeby się dziewczyny pojawiały, tak więc tam jest jeszcze duże pole do popisu. Biorąc pod uwagę skalę całego kraju, jeżeli chodzi o drużyny dziewczyn, to naprawdę nie mamy się czego wstydzić.
Jakie są plany na przerwę zimową?
Trenować ciężko i dużo (śmiech). Zagramy myślę, że pięć sparingów, wyjedziemy znowu tak jak rok temu na dwudniowy turniej do Lubartowa. Tych meczów kilka rozegramy, prawdopodobnie będzie jakiś turniej halowy. Prawdopodobnie też w tym roku po raz pierwszy w tym roku nie będziemy trenować na hali, zostaniemy cały czas na boisku. Mamy sporo rzeczy do poprawienia jeżeli chodzi o naszą grę, mamy też trochę jeżeli chodzi o naszą czysto wyizolowaną motorykę, i to nie chodzi o szybkość, czy wytrzymałość, tylko po prostu o siłę, bo troszeczkę odstajemy przy takich pojedynkach ciało w ciało, Obrończynie przeciwnika to są naprawdę silne dziewczyny, i ciężko je przepchnąć, nawet jak już je miniemy. Popracujemy więc nad taką czystą siłą, nad tymi wszystkimi aspektami w naszej grze. Na chwilę obecną nie planuję, żebyśmy coś zmieniali jeżeli chodzi o nasz system, czy o sposób grania. Natomiast, tak jak powiedziałem wcześniej: poprawimy to jak bronimy i jak atakujemy bramkę. Niezbędna jest też oczywiście ciężka praca. Nigdy o tym nie mówiłem wcześniej, ale my dołożyliśmy czwarty trening w tym sezonie, i to też jest duże obciążenie. Ja myślę, że dziewczyny na drugą rundę będą już po prostu przyzwyczajone, że mamy jeden trening więcej, że każdy mecz jest ciężki. Myślę, że w tej lidze są, nie wiem ile, nie chciałbym strzelać, drużyny, które trenują trzy razy w tygodniu, a są i takie, które zbierają się dwa razy w tygodniu. My ilością pracy, którą wykonujemy, na pewno się w drugiej rundzie obronimy.
Jakie cele stawiacie sobie na rundę wiosenną? Czy zmieniły się one w porównaniu do początku rozgrywek?
Nie. Być może te miejsca, które mówiłem przed początkiem sezonu, czyli miejsca cztery- osiem, będzie już ciężko osiągnąć, bo jednak ta strata punktowa jest spora, natomiast przede wszystkim musimy się utrzymać – to jest taki nadrzędny cel. Druga sprawa – po prostu chcielibyśmy, może nie z takim nastawieniem, że musimy zdobywać punkty, natomiast po prostu grać dobrze w piłkę i ciągle się rozwijać. Głęboko wierzę w to, że jeżeli my poprawimy jeszcze swoją grę, będziemy się tym cieszyć, będziemy grać spokojnie i odważnie, to tych punktów zdobędziemy więcej. Myślę, że powinniśmy się w środku tabeli znaleźć, bo to nie jest drużyna, która do ostatniej kolejki powinna walczyć o utrzymanie. Mamy naprawdę sporo umiejętności, jesteśmy naprawdę nieźle zorganizowani i myślę, że sezon powinniśmy skończyć w rejonach środka tabeli.
Którą pozycję chciałby trener wzmocnić najbardziej w przerwie zimowej?
Nie wiem, czy konkretnie jedną pozycję, natomiast na wielu pozycjach są jeszcze jakieś pojedyncze elementy, które chciałbym wzmocnić. Na przykład zaczynając od bramki – myślę, że mamy dobre bramkarki, które fajnie grają jeden na jeden, które dobrze współpracują z zespołem, natomiast tracimy dużo piłek po dośrodkowaniach. Na pewno musimy to poprawić, żeby nasze bramkarki radziły sobie lepiej z dośrodkowaniami. . U obrońców na pewno potrzebujemy, żeby jeszcze trochę odważniej grali ciałem, bo tego nam brakuje, myślę, że też brakuje nam takiego blokowania uderzenia za wszelką cenę. Inne drużyny to mają, że gdzieś próbują zablokować strzał wślizgiem. My tego jeszcze po prostu nie potrafimy, musimy się nauczyć. Myślę, że w pomocy brakuje nam trochę takiej zawziętości, żeby bronić do końca, a nigdy tego nie robiliśmy, dlatego nam trochę tego brakuje. No i przy wszystkich zaletach Oli – to jest nasz główny napastnik, i będziemy musieli z Olą popracować nad takim czystym wykończeniem sytuacji. Ola strzela, jak na nasz dorobek punktowy, dużo, natomiast ona wie sama o tym, że z sytuacji, które dostaje od zespołu powinna tych bramek mieć jeszcze kilka więcej i być może dać drużynie więcej punktów. Niezależnie od powyższego mogę niemal ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że nie zrobimy w tym oknie żadnego większego transferu przychodzącego.
Czego życzyć trenerowi i całej drużynie kobiecej na następny rok?
Myślę, że utrzymania nie trzeba nam życzyć, bo my na to ciężko zapracujemy. Fajnie by było, gdyby tu się zbiegło jeszcze kilka dobrych okoliczności i ta drużyna miała jak najlepsze warunki do rozwoju. Dostaliśmy naprawdę taki dobry bodziec od Pasieki Sadowskich, bo pozwolono nam naprawdę mocno się rozwinąć. Myślę, że można nam życzyć też tego, żeby w klubie powstała jeszcze jedna drużyna kobiet, żeby to była drużyna U-15 lub U-16, wtedy mielibyśmy taką solidną bazę, żeby co roku do tego zespołu dochodziły kolejne piłkarki. Można życzyć też tego, żeby powstała klasa piłkarska dziewczyn w Płocku. Wiem, że są takie plany, że są takie szanse, więc możemy sobie tego życzyć. No a przede wszystkim, żeby ta drużyna się rozwijała, żeby żadna z dziewczyn grających w piłkę nie odniosła jakiejś większej kontuzji, żeby mogła się tym dalej cieszyć, i żeby za rok ta drużyna była bliżej pierwszej ligi niż jest w chwili obecnej.
Pasjonatka futbolu, w szczególności w wydaniu kobiecym.
Wisła Płock, VfL Wolfsburg i uniwersum polskiej piłki – tak w skrócie.