Gratulacje dla Petrochemii

14 LISTOPADA DRUŻYNA PIŁKI NOŻNEJ ZKS PETROCHEMIA ROZEGRAŁA SWÓJ OSTATNI MECZ W RUNDZIE JESIENNEJ Z BUGIEM WYSZKÓW I SPRAWIŁA, ŻE WSZYSCY FACHOWCY PRZECIERALI OCZY ZE ZDUMIENIA. OTO ZESPÓŁ, KTÓRY DO TEJ PORY WALCZYŁ O UTRZYMANIE SIĘ W II LIDZE, CIUŁAŁ PUNKTY, LICZYŁ BRAMKI, NAGLE WYGRYWA Z WYŻEJ NOTOWANYMI PRZECIWNIKAMI I KOŃCZY RUNDĘ NA III MIEJSCU Z WIELKIMI SZANSAMI NA WŁĄCZENIE SIĘ W WALKĘ O AWANS DO EKSTRAKLASY.

Oczywiście nie oznacza to w cale, że już możemy świętować, bo do końca rozgrywek pozostało jeszcze sporo spotkań, ale faktem jest to, że zajmujemy III miejsce z 22 punktami zdobytymi (rok temu po pierwszej rundzie mieliśmy 13 punktów, a po całym sezonie 31 punktów), z 24 zdobytymi bramkami (rok temu 16 goli, w całym sezonie 38) i straconymi 11 (rok temu 17 i 36 w całym sezonie). Różnica jest widzialna gołym okiem i trudno się dziwić, że otucha wstąpiła w serca kibiców, bo w takiej komfortowej sytuacji to Petrochemia bywała tylko w III lidze.

Warto jeszcze dodać, że w tej rundzie zespół zwyciężył w 8 spotkaniach, zanotował 6 remisów i tylko 3 porażki. Mecz z Bugiem Wyszków był ósmym spotkaniem bez porażki w tej rundzie, a 15 na swoim boisku. Ta dobra passa zaczęła się od czwartego meczu w rundzie wiosennej sezonu 1992/93, zwycięstwa nad GKS-em Bełchatów 2:0. Oczywiście w tej rundzie Petrochemia nie przegrała ani jednego meczu u siebie.

Tyle danych statystycznych, które skrzętnie obliczyliśmy dla naszych czytelników. Teraz należałoby napisać coś o samej drużynie. W rundzie jesiennej występowała ona w składzie: Grzegorz Pietrzak i Jacek Lasocki – Paweł Kędzierski, Mirosław Milewski, Dariusz Kowalski, Artur Serocki, Paweł Dylewski, Dariusz Krzywkowski, Jacek Traczyk, Adam Majewski, Jacek Majchrzak, Piotr Pomorski, Krzysztof Kwasiborski, Krzysztof Bukowski, Adam Buzuk, Sławomir Król, Piotr Kowalski, Piotr Soczewka i Michał Pesta. Kilka razy w składzie drużyny był Marcin Gocejna, ale jeszcze nie otrzymał szansy na debiut w tym sezonie. Trenerem drużyny jest Grzegorz Wenerski, II Witold Słabkowski, kierownikiem Jan Franke, a masażystą Sławomir Salmonowicz.

Jak się dowiedzieliśmy podczas konferencji prasowej, która odbyła się po zakończeniu rundy, klub nie zamierza teraz oddawać żadnych zawodników. Piszemy o tym dlatego, że w prasie pojawiło się kilka informacji o ewentualnej zmianie barw klubowych przez płocczan. Tym samym dementujemy te pogłoski i zgodnie z oświadczeniem kierownictwa klubu i trenera, nawet nie doszło do wstępnych rozmów z klubami. Zresztą do czerwca 1994 roku wszyscy zawodnicy i trener mają podpisane kontrakty i nie ma mowy o jakichkolwiek zmianach.

Trener Grzegorz Wenerski podkreślił, że wynik rundy jesiennej uznawany jest jako sukces szkoleniowy, co oznacza, że nie zamierzają zadomowić się w II lidze. O tym mogła być mowa tylko wtedy, gdy walczyli o utrzymanie. Teraz będą się starali skorzystać z nadarzającej się szansy. Postęp jest bardzo duży, choć przez trenera zapowiadany. Ogromny wpływ na taką postawę na boisku płockich piłkarzy miała doskonała atmosfera tak w klubie, jak i w drużynie.

Zresztą klub jest również przygotowany pod każdym względem do ewentualnego awansu, tak więc jeśli się to nie uda, to nie z powodów organizacyjnych. Trzeba jednak pamiętać, choć wcale nie ma tu mowy o asekuracji, że to jest sport, w którym wszystko może się zdarzyć, a Petrochemia wiosną występować będzie w gronie faworytów.

G. Wenerski mówi o sobie, że jako trener ma szczęście. Między innymi dowodem na to jest fakt, że kilka razy zawodnicy tuż po wejściu na boisko strzelali gola. Szczęśliwy jest również układ gier. Tak się złożyło, że nie tylko więcej spotkań gramy na własnym boisku, ale najgroźniejsi rywale przyjadą na mecze do Płocka. Z pierwszych sześciu drużyn w tabeli, pojedziemy tylko do Włókniarza Pabianice.

Chyba najwięcej słów krytyki w tej rundzie zebrali bramkarze Petrochemii. Jak się jednak okazało trener twierdzi, że są oni jednym z silniejszych punktów w drużynie i dzięki ich postawie udało się przechylić szale zwycięstwa na naszą stronę. Nie ma więc mowy o rozglądaniu się za żadnym wzmocnieniem drużyny. Jedynie trenuje w Płocku Paweł Jadczak, były zawodnik Szombierek Bytom, którego klub wypożyczył do końca lutego. Po rozegraniu spotkań sparingowych zostanie podjęta decyzja, czy będą prowadzone rozmowy z klubem o ewentualnym przejściu tego piłkarza.

Poza tym nie ma innych potrzeb. Długa ławka rezerwowych, na której zasiadają piłkarze również o II-ligowych umiejętnościach, pozwala na spokojne patrzenie w przyszłość, bez obaw, że któryś z zawodników dozna kontuzji, czy będzie musiał pauzować za kartkę.

W ostatnim meczu debiutował Piotr Kowalski i na dodatek strzelił swojego pierwszego gola w lidze. Podobną szansę miał Artur Wyczałkowski, uczestnik Mistrzostw Świata juniorów do lat 17 w Japonii. Niestety, ten chłopak nie spełnił pokładanych w nim nadziei, a musi zrozumieć, że jego ewentualny wyjazd w świat będzie przez Petrochemię. Tu powinien podnosić swoje umiejętności.

Pozytywnie mówił także trener o Marcinie Gocejnie. Chłopak miał po prostu pecha. Gdy otrzymał już swoją szansę na wejście do składu doznał kontuzji, ale teraz znów w łącza się do walki o miejsce w drużynie. Również spokojnie patrzy się w klubie w przyszłość, już szykują się do drużyny rezerwy 17-18 latków i trzeba stwierdzić, że prezentują wyrównany poziom, z każdego będzie można w niedalekiej przyszłości skorzystać.

Mówiło się także o tym, że powrót do Petrochemii deklaruje Wadim Karatajew. Trener jednak nie wyraził zainteresowania tą propozycją i zrezygnował z jego usług. Dodajmy jeszcze, że ten zawodnik, który klasę pokazywał w pierwszym sezonie występów w Petrochemii, ostatnio grał w lll-ligowej drużynie w Izraelu.

Mamy nadzieję, że dobra gra piłkarzy w rundzie jesiennej spraw i jeszcze większe zainteresowanie kibiców. Ostatni mecz z Bugiem Wyszków obserwowało około 2 tys. osób. Podobną widownię miały jeszcze tylko Karpaty Krosno, pozostałe rozgrywane były przy niemal pustych trybunach.

Dodajmy na zakończenie, że trener Grzegorz Wenerski powiedział, iż jego marzeniem jest by kibice wychodzili ze stadionu zadowoleni, a drużyna była żegnana oklaskami. Tak właśnie było podczas większości spotkań jesienią, miejmy więc nadzieję, że podobnie będzie także wiosną.

Kolumnę opracowała Jolanta Marciniak

Tygodnik Płocki nr 47, 23 listopada 1993 r.

Kopnij dalej

Ten post ma jeden komentarz

  1. Marcin

    „Kilka razy w składzie drużyny był Marcin Gocejna, ale jeszcze nie otrzymał szansy na debiut w tym sezonie”
    a tymczasem podobno zagrał chwilę w Lublinie z Motorem (1:1), jak to więc było naprawdę…?

Dodaj komentarz