Krótka Piłka z Natalią Borowską

Jak poniedziałek, to Krótka Piłka! Dziś rozmowa ze strzelczynią pierwszego gola w historii Wisły, Natalią Borowską.

Jak zaczęła się twoja przygoda z piłką nożną i dlaczego akurat ten sport?

Szczerze mówiąc to nie było to nic wyjątkowego – po prostu zaczęłam kopać piłkę na podwórku wychodząc ze znajomymi. Pamiętam, jaką frajdę mi to sprawiało, a wystarczał nam jedynie kawałek wolnej przestrzeni i piłka. Potem w szkole na wf-ie wolałam właśnie grać z chłopakami na sali niż robić jakieś ćwiczenia z grupą dziewczyn. Dlaczego akurat ten sport? Hm, po prostu poczułam, że to właśnie to, że daje mi to naprawdę dużo radości i chciałabym spróbować rozwijać się w tej płaszczyźnie.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z Królewskimi (obecnie Wisłą)?

W sumie zaczęło się od „Piłkarskich wakacji z ORLENEM”, w których uczestniczyłam w lipcu w 2016 roku. Jedną z uczestniczek była właśnie dziewczyna, która grała wtedy w drużynie młodziczek w Królewskich (Karolina Ejman). Piłkarsko wyglądała dużo lepiej od innych dziewczyn, które nie miały zbyt wiele wspólnego z piłką i dołączyły do półkolonii dlatego, żeby aktywnie spędzić wakacje. Zrobiło to na mnie wrażenie, fajnie było widzieć dziewczynę, która faktycznie coś potrafi z piłką. Już wtedy pojawiły się u mnie chęci dołączenia do drużyny, ale potrzebowałam jeszcze jakiegoś bodźca, by zrobić ten pierwszy krok. Kiedy na początku stycznia 2017 roku mój młodszy brat zapisał się do klubu piłkarskiego, uznałam, że to dobry moment by także spróbować swoich sił. Na pierwszym treningu na sali gimnastycznej miałam tak śliskie halówki, że ledwo byłam w stanie się poruszać, pamiętam jak mi wtedy było głupio. Trener mimo to dał mi szansę. Powiedział, żebym przyszła na kolejny trening i tak oto ta przygoda trwa dalej.

Jak wspominasz swój pierwszy sezon na poziomie seniorskiej piłki?

Na pewno byłam wrzucona na głęboką wodę, bo już w sierpniu 2017 roku trener dał mi możliwość uczestniczyć w obozie przygotowawczym w Łącku razem z seniorkami. Sporo odstawałam od innych dziewczyn, ale ciężko pracowałam, żeby ciągle ciągnąć się w górę. Pierwszy sezon był ciężki, poznawałam tak naprawdę jak wyglądają mecze i doznawałam nowych emocji. Wchodziłam na końcówki, żeby zacząć obywać się z przeciwnikiem i nabierać piłkarskiego charakteru. Wtedy mało rozumiałam piłkę, nie wiedziałam kiedy mam wbiegać, jak bronić, ale wszystko przyszło z czasem.

Za wami pierwsza runda na szczeblu centralnym. Jak ją oceniasz?

Była to bardzo wymagająca runda, ale jakże emocjonująca! Były lepsze i gorsze momenty, mogłyśmy troszkę bardziej przycisnąć w tych stykowych meczach, gdzie przegrywałyśmy jedną lub dwiema bramkami, bo na prawdę szkoda tych straconych punktów. Runda była zadowalająca, wyciągnęliśmy z niej sporo lekcji na przyszłość, już wiemy jak wygląda gra na szczeblu centralnym. Myślę, że dobrze przepracowaliśmy cały ten jesienny okres, choć oczywiście wyniki mówią same za siebie, że jeszcze wiele pracy przed nami.

Odczuwasz duży przeskok pomiędzy trzecią ligą a poziomem centralnym?

Tak, różnica jest spora. Gra toczy się szybciej, akcje muszą być bardziej płynne. Oprócz samego tempa gry, technika także jest na zdecydowanie wyższym poziomie, zawodniczki bardzo dobrze panują nad piłką, wybierają świetne sytuacje do atakowania, mają wiele ciekawych taktyk. Dochodzi do tego także lepsza gra w obronie, lepsze zorganizowanie drużyn. Wszystko jest bardziej profesjonalne, nie ma odpuszczania, tylko mocny fizyczny kontakt z przeciwnikiem.

Jaki aspekt gry zaskoczył Cię w drugiej lidze?

Chyba właśnie taka zawziętość, chęć rywalizacji, chęć zdobywania bramek, aktywność zawodniczek, czego brakowało w III lidze. Tutaj każda zawodniczka musi być na maksa skupiona, bo może zaraz będzie musiała zrobić coś ważnego dla zespołu. Tutaj trzeba mieć charakter, trzeba mocno cisnąć nie tylko siebie, ale i całą drużynę, żeby wspólnie móc wypracować sobie wynik. Wszystko musi ze sobą współgrać, nie ma już przypadków, tylko trzeba faktycznie udowodnić na boisku, że jest się lepszym, walczyć o stykowe piłki, pewnie wchodzić w drybling, a jak jest okazja to mocno ładować w bramkę.

Jakie cele indywidualne i zespołowe stawiasz sobie na nadchodzącą rundę?

Przede wszystkim chcę pokazać owoc naszej ciężkiej pracy tego okresu przygotowawczego, który spędziliśmy naprawdę intensywnie. Celem jest pokazanie się z jak najlepszej strony, wygrać te mecze, które w poprzedniej rundzie były stykowe, a aktualnym liderom stworzyć ciężkie warunki, żeby także spróbować urwać jakieś punkty. Drużynowo chciałabym, żebyśmy wspólnie się napędzały, żeby się wspierać w ciężkich chwilach i wspólnie cieszyć z sukcesów. Indywidualnie moim celem jest więcej dryblingu, więcej indywidualnych akcji, strzałów i asyst, co mam nadzieję pokażę w nadchodzącej rundzie.

fot. Natalia Gonta

Czym zajmujesz się poza futbolem? Czy trudno jest to pogodzić z treningami i meczami?

Aktualnie studiuję bezpieczeństwo wewnętrzne na Akademii Mazowieckiej w Płocku oraz pracuję w jednej z płockich restauracji fast food. Nie jest łatwo łączyć to wszystko, dni są dość intensywne i ciągle coś dzieje, ale daję sobie radę, a tak naprawdę to lubię to, bo rzadko kiedy się nudzę. Przy dobrej organizacji da się to wszystko pogodzić, mając czas także dla moich bliskich.

Najlepsza piłkarska cecha Natalia Borowskiej to…?

Powiedziałabym, że nieprzewidywalność, nieszablonowe rozwiązania. Często potrafię zaskoczyć przeciwnika jakimś nietypowym, ale zarazem skutecznym zagraniem. Dobrze też wybieram moment do wbiegnięcia za plecy obrońców, a przy dobrym podaniu od koleżanek jestem w stanie zrobić wtedy sporą przewagę.

Największe piłkarskie marzenie?

Przede wszystkim chciałabym kontynuować tą piłkarska przygodę i by trwała ona jak najdłużej, bo to na prawdę coś, co sprawia mi ogromną radość i satysfakcję. Takim moim cichym marzeniem byłoby zagranie meczu na poziomie Ekstraligi i chciałabym, żeby było to właśnie w barwach Wisły.

Na koniec kilka słów do kibiców

Chciałabym bardzo podziękować wszystkim osobom, które wspierają nas i nam kibicują. Naprawdę nie spodziewałabym się, że kobieca piłką nożna w naszym mieście będzie kiedyś na takim poziomie (a poziom ten ciągle rośnie), mając przy tym kibiców, którzy śledzą nasze poczynania i przychodzą na nasze mecze. To naprawdę wspaniałe uczucie, kiedy widzisz na trybunach grono ludzi, które także przeżywa te mecze, też jest związane z drużyną i chce dla niej jak najlepiej. Po prostu dziękuję i mam nadzieję, że podczas rundy wiosennej pozytywnie zaskoczymy naszych kibiców, którzy będą mogli razem z nami cieszyć się z sukcesów kobiecej drużyny Wisły Płock.

Kopnij dalej

Dodaj komentarz