HISTORIA AWANSÓW WISŁY PŁOCK DO EKSTRAKLASY

Za nami 20 kolejek sezonu 2023/24, a my wciąż zastanawiamy się czy nasza drużyna jest w stanie powrócić na ekstraklasowe salony.

Prześledźmy więc historię poprzednich awansów. Jak sobie radziliśmy po 20 kolejkach, jak punktowaliśmy i kiedy było wiadomo, że to już 😉

SEZON 1993/1994– AWANS Z 2. MIEJSCA

Źródło: hppn.pl

Pierwszy awans do Ekstraklasy (wtedy jeszcze 1. ligi) był zaskoczeniem. Sezon wcześniej skończyliśmy ligę na 13. miejscu, tuż nad strefą spadkową, gorsza od nas była tylko Resovia.

Drużyna, złożona niemal z samych wychowanków, rozkręcała się powoli. Dobra końcówka rundy jesiennej (wygraliśmy 4 ostatnie mecze, a 8 ostatnich kolejek bez straty punktów) sprawiła, że zimowaliśmy na 3. miejscu.

Trzymiesięczna przerwa w rozgrywkach została przepracowana porządnie i wiosną nie było na nas mocnych. Przegraliśmy tylko raz, z Włókniarzem Pabianice 2:1.

Obok Stomilu, który awansował z 1. miejsca mieliśmy najwięcej zwycięstw – 18. Możemy się też pochwalić najlepszym w lidze bilansem bramkowym, byliśmy na plusie 39 goli. Zdobyliśmy również najwięcej bramek – 61, co daje 1,79 na mecz i odnieśliśmy najwyższe zwycięstwo ligowe tamtego sezonu. To wtedy właśnie pokonaliśmy Jagiellonię 7:1. Awans przypieczętowaliśmy wygraną z Szombierkami Bytom na własnym stadionie w przedostatniej kolejce. Rekordowa liczba widzów na trybunach (19 tysięcy) mogła świętować ten historyczny moment.

Po 20. kolejce:

punkty – 26 (za zwycięstwo przyznawano wtedy 2 punkty, obecnie byłoby to 35)

zwycięstwa – 9

remisy – 8

porażki – 3

SEZON 1996/1997AWANS Z 1. MIEJSCA

Źródło: hppn.pl

Dwa sezony od pierwszego spadku z Ekstraklasy czekaliśmy na powrót.

Sezon wcześniej zajęliśmy 3. miejsce, wyprzedziła nas jedynie Polonia Warszawa i Wisła Kraków, które awansowały.

W sezonie 96/97 zdobyliśmy 72 punkty (wtedy już za zwycięstwo przyznawano 3). Na 34 mecze wygraliśmy 22, 6 przegraliśmy i 6 zremisowaliśmy. Osiągnęliśmy również niesamowity bilans bramkowy. Na plusie byliśmy aż 60 goli. Zdobyliśmy najwięcej bramek w lidze – 83 (2,44 na mecz!), a straciliśmy najmniej – 23 (0,68 na mecz). W tamtym czasie, idąc na mecz, nie zastanawialiśmy się czy Petra wygra, zastanawialiśmy się ile wygra. Tak działała maszyna, stworzona przez Leszka Harabasza.

Po 20. kolejce:

punkty – 43

zwycięstwa – 13

remisy – 4

porażki – 3

SEZON 1998/1999AWANS Z 1. MIEJSCA

Źródło: hppn.pl

Powrót do Ekstraklasy po jednym sezonie na zapleczu.

To był czas, gdy z grupy awansował tylko mistrz. Od początku więc było wiadomo, że albo wszystko, albo nic. Cel został osiągnięty! Nad Ceramiką Opoczno, która zajęła 2. miejsce mieliśmy w ostatecznym rozrachunku 4 punkty przewagi. Zdobyliśmy najwięcej bramek w lidze – 54 (1,93 na mecz) oraz mieliśmy najlepszy bilans bramkowy, +30.

Finalnie wygraliśmy 19 meczów, 4 zremisowaliśmy i 4 przegraliśmy.

Po 20. kolejce:

punkty:  43

zwycięstwa: 13

remisy: 4

porażki: 3

SEZON 2001/2002 – AWANS Z 2. MIEJSCA

Źródło: hppn.pl

W sezonie 2001/2002 po rocznym pobycie na zapleczu Ekstraklasy awansowaliśmy  bezpośrednio. Liga składa się wówczas z 20 drużyn, więc do rozegrania było 38 kolejek.

O awans w barażach walczyło miejsce 3 i 4, a były to – Szczakowianka Jaworzno i Górnik Łęczna. Ostatecznie to Szczakowianka awansowała z nami i Lechem Poznań, który bezapelacyjnie był najlepszą drużyną ligi. Zdobył aż 88 punktów. My natomiast na koncie mieliśmy 73 punkty, które były sumą 20 zwycięstw i 13 remisów.  Przegraliśmy w tamtym sezonie tylko 5 razy.

Warto dodać, że  spadało wówczas aż 6 drużyn ze względu na zmniejszenie ligi.

Różnice punktowe między poszczególnymi lokatami były dość spore, między pierwszym Lechem a Nafciarzami było to 15 punktów, między Nafciarzami a trzecią Szczakowianką 7. Zatem o ten awans głowa nas raczej za mocno nie bolała.

W rundzie jesiennej przegraliśmy tylko raz, w 7.  kolejce z Górnikiem Łęczna 3:0.

Po 20. kolejce:

punkty: 43

zwycięstwa: 12

remisy: 7

porażki: 1

SEZON 2015/2016   AWANS Z 2. MIEJSCA

Źródło: hppn.pl

Gdy spadaliśmy w 2007 nikt z nas nie przypuszczał, że aż na dziewięć lat żegnamy się z Ekstraklasą. Pamiętam nasze rozmowy na stadionie w Zabrzu, gdzie przybiliśmy spadek. Plan był prosty – za sezon, dwa wracamy. Niestety przed nami był czas ogromnych problemów finansowych, spadków do 2. ligi i powrotów na zaplecze Ekstraklasy.  Od 1995 roku była to nasza najdłuższa nieobecność na najwyższym poziomie rozgrywkowym.

W sezonie 2014/15 byliśmy o krok od upragnionego awansu. Zajęliśmy ostatecznie 3. miejsce, ale nadzieje na powrót zostały na nowo rozpalone przez drużynę trenera Kaczmarka.

Sam początek sezonu 2015/16 nie był najlepszy. Po pierwszych siedmiu kolejkach najwyższe miejsce jakie zajęliśmy to 4. w 3. kolejce, najniższe to 14. w 5.

Jednak o  tym, że możemy awansować  zaczęliśmy na poważnie myśleć dość szybko,  od 7. kolejki aż do końca sezonu nasze najniższe miejsce to 5. Pierwszy raz liderowaliśmy po 13 meczach (13. kolejka jest dość fartowna dla nas).

Natomiast niezmiennie pozostawaliśmy na 1. miejscu od 15. kolejki do 23, kiedy fotel lidera już do końca sezonu przejęła Arka.

Awans ostatecznie przyklepaliśmy w 32. kolejce, wygrywając na Ł34 z Zawiszą Bydgoszcz 5:0.

Co ciekawe, w całych rozgrywkach byliśmy drużyną, która straciła najmniej bramek – 28, co dawało 0,82  na mecz.

Po 20. kolejce:

punkty: 40

zwycięstwa: 13

remisy: 1

porażki: 6

Patrząc statystycznie, o awans może być ciężko w tym sezonie. Zazwyczaj mieliśmy przynajmniej 10 punktów więcej niż obecnie. Jedynie w sezonie pierwszego awansu mieliśmy zaledwie 5 więcej. Jednak wtedy łatwiej było nadrobić punkty, ponieważ za zwycięstwo dodawano jedynie 2. Nie można więc porównać 1:1 tamtej sytuacji do obecnej.  Jesteśmy też w 1. lidze najmocniejszej od lat, a kandydatów do powrotu do Ekstraklasy jest wielu.

Moim zdaniem możemy już wykluczyć awans bezpośredni, ten jest właściwie poza naszym zasięgiem. Za duża tu strata punktowa do liderów, a wątpliwe by nagle zaczęli seryjnie tracić punkty.  Nadal jednak jest nadzieja, że zagramy w barażach i wywalczymy awans już w tym sezonie. Tego sobie i wam, Nafciarze życzę.

Kopnij dalej

Ten post ma jeden komentarz

  1. zksP

    Cóż, niestety już po rundzie jesiennej wiadomo było, że (bezpośredni) awans to właściwie mrzonki. „Problemy przedsezonowe” stanowiące odwrotność ekstraklasowym ambicji, do tego przystępowaliśmy do sezonu bez zgranego, ogranego zespołu, który realnie mógłby stawiać sobie takie cele (także na własne życzenie). Do tego konkurencja w postaci zdeterminowanej Wisły Kraków, zgranej i z ekstraklasowymi piłkarzami (Gol, Milewski, Adamczyk) Arki, lepiej poukładanej Miedzi, stabilnej Niecieczy. Braki na kluczowych pozycjach (skrzydła), brak dopływu młodej, ambitnej krwi, do tego fatalna dyspozycja na boisku (gorsza od wyników) i mentalność zespołu bardziej pasująca do walki o utrzymanie (jeszcze jakby momentami celowanie w awans sprawiało, że piłkarze automatycznie przyjmują rolę męczenników – brak tu prawdziwej wiary w ten projekt).

    Ostatnią nadzieją było, że Żuraw ogarnie ten zespół przez parę miesięcy, a wracający Vallo stanie się jedną z największych gwiazd ligi, pomagając przepychać nam mecze na 0-0… Ale już wiemy, że wiosna bardziej stanowi kontynuację jesieni. Zresztą, jak my parę miesięcy przygotowaliśmy się do meczu w Rzeszowie, wychodzimy na boisko mając świadomość, że wygrana da nam kopa do góry w tabeli, a na tle (nawet bardzo mocno przemeblowanej zimą) Resovii dajemy się zdominować w 1 połowie i nie widać w grze determinacji w walce o marzenie jakim jest awans, to czego tu oczekiwać? W takich okolicznościach pozostaje jedynie liczyć 6 miejsce i wtedy zostaną 2 mecze, w których zawsze może zdarzyć się cud (np gol po rożnym + karny na początku meczu).
    Poza tym, to kiepsko to widzę. Mam na myśli przyszłość i kolejny sezon. Żeby o coś za rok powalczyć (dojdą Ruch i ŁKS) trzeba jeszcze w tym sezonie zbudować trzon zespołu, wykrystalizować skład i zagrać parę meczy tak, że wszyscy pomyślą, że z tej mąki będzie chleb. A u nas pewnie będzie męczenie się na boisku i poza nim, obawiam się że po sezonie bardzo realna jest strata wyróżniających się graczy (np Gerbowskiego), do tego jak patrzę na Sadczuka, to brakuje mi tu takiego zacięcia, aby się tej walce o awans poświęcić i konieczna letnia przebudowa pewnie będzie takim dryfowaniem… w stronę Bielsko-Białej.

Dodaj komentarz