Nie taki „Real” straszny czyli relacja z meczu #WPŁWIS

Derby Twittera jak żartobliwie niektórzy nazywali to spotkanie przyniosły kibicom wiele emocji. Były bramki, po jednej dla każdej z drużyn. Były ciekawe akcje. Niestety Nafciarze nie dali rady pokonać swojej imienniczki z Krakowa i po golach Fryderyka Gerbowskiego oraz Igora Sapały mecz zakończył się podziałem punktów.

Trener Żuraw uznał, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Wyjściowa jedenastka wyglądała identycznie jak ta, która zaczynała mecz w Tychach. Niespodzianki w zespole gości. Największa Angel Rodado od pierwszej minuty.

Emocje w tym spotkaniu były gwarantowane. Pierwsza ich dawka to już czwarta minuta meczu, kiedy to świetnym podaniem na wolne pole niemal sam na sam z bramkarzem wypuszczony został Dawid Kocyła. Na nasze nieszczęście w ostatniej chwili skutecznie interweniował Angel Baena. Później nastąpiła chwila, kiedy oba zespoły skupiły się na rozgrywaniu piłki i szukaniu luk w defensywach rywali. Udało się to ponownie Nafciarzom w dwunastej minucie. Świetne podanie na prawą stronę Łukasza Sekulskiego i David Niepsuj w idealnej sytuacji… zepsuł. To była sytuacji z gatunku 200%. David miał idealnie ustawionego przed bramką Sekula, jednak zdecydował się na uderzenie. Bardzo niecelne. W dziewiętnastej minucie trzecia szansa dla Płocczan. Tym razem w roli głównej Jakub Grić, podawał znowu Łukasz Sekulski. Niestety Słowakowi zabrakło trochę dokładności i szczęścia. Wardo podkreślić, że przez pierwsze dwadzieścia minut meczu nasz Kapitan ewidentnie pracował na kolejne asysty. Trzy groźne akcje Wisły Płock i za każdym razem ostatnie podanie było jego autorstwa. Nafciarze nie ustawali w próbach otwarcia wyniku. W dwudziestej szóstej minucie na indywidualną akcję zdecydował się Dawid Kocyła. Przebojem wdarł się on w pole karne rywali, niestety jego podanie wzdłuż bramki zamiast dotrzeć do idealnie ustawionego Sekulskiego trafiło pod nogi Josepha Colleya. W dwudziestej dziewiątej minucie żółtą kartką ukarany został Jakub Grić. W czterdziestej minucie festiwal błędów Bartka Gradeckiego. Najpierw wypluta piłką przy uderzeniu Kacpra Dudy, później cyrkowa interwencja przy próbie dobitki Szymona Sobczaka. Minutę później uderzenie Angela Rodado znowu wypluwa przed siebie nasz bramkarz. Dobitki próbował jeszcze Krzyżanowski jednak w porę uprzedził go Marcin Biernat do spółki z Gradeckim. Ostatni kwadrans pierwszej części gry to nie był nasz najlepszy okres w tym spotkaniu.

Sędzia Myć postanowił nie przedłużać pierwszej połowy i równo z wybiciem czterdziestej piątej minuty odesłał piłkarzy do szatni na przerwę. Nafciarze przez pierwsze dwa kwadranse wyglądali bardzo dobrze. Po trzydziestej minucie zaczęły nam się przytrafiać spore błędy indywidualne co skutkowało kilkoma groźnymi akcjami gości. Na nasze szczęście udało nam się utrzymać do przerwy bezbramkowy remis.

Na drugą część spotkania obie ekipy wyszły bez zmian personalnych. W czterdziestej ósmej minucie ponownie gorąco zrobiło się pod bramka Nafciarzy. Na nasze szczęście Villar nie zdołał oddać strzału. W pięćdziesiątej czwartej minucie groźne uderzenie Baeny pewnie obronił Gradecki.

Nafciarze przebudzili się dopiero w pięćdziesiątej ósmej minucie i to w świetnym stylu. Bardzo dobra akcja Marcusa Haglinda-Sangre, świetne podanie do Dawida Kocyły, ten idealnie wypuścił Gerbosia i nasz młodzieżowiec płaskim strzałem otworzył wynik spotkania.

Wisła Kraków ewidentnie podrażniona stratą bramki co chwila szukała swojej szansy na wyrównanie. Szczęścia próbowali między innymi Duda czy Rodado. Za każdym razem jednak na posterunku był Bartek Gradecki. W odpowiedzi z dystansu uderzał strzelec jedynej jak do tej pory bramki. Niestety, wysoko nad poprzeczką. W siedemdziesiątej minucie pierwsza zmiana w zespole z Krakowa. Boisko opuścił Krzyżanowski, w jego miejsce pojawił się David Junca. W odpowiedzi podwójna zmiana w ekipie Nafciarzy. Boisko opuścili Kocyła oraz Sekulski. W ich miejsce pojawili się Kristian Vallo oraz Jesper Westermark. Zegar boiskowy wskazywał wtedy siedemdziesiatą trzecią minutę.

Kolejne zmiany w Wiśle Kraków. Na murawie pojawili się Dejvi Bregu oraz Eneko Satrustegui. Zastąpili oni Igora Łasickiego oraz Angela Baene. Chwilę po wejściu na boisko Bregu stanął przed bardzo dobrą szansą. Nie wykorzystał jednak prezentu od Marcina Biernata i uderzył ponad bramką. Po rzucie rożnym w osiemdziesiątej drugiej minucie bliski strzelenia gola był Jarosław Jach. Warto dodać, że byłby to gol samobójczy i to prawdziwy gol „z dupy”. Chwilę później kolejne oblężenie bramki Nafciarzy zakończone niecelnym strzałem Dudy. Im bliżej końcowego gwizdka, tym więcej szans stwarzali sobie goście. W osiemdziesiątej szóstej minucie boisko opuścił David Niepsuj, w jego miejsce wszedł Gleb Kuchko. Błyskawiczne zmiany w drużynie z Krakowa. Żyro oraz Sapała zastąpili Villara oraz Marca Carbo. W osiemdziesiątej dziewiątej minucie, za odkopnięcie piłki po gwizdku żółtą kartkę zobaczył jeszcze Fabian Hiszpański.

Niestety w dziewięćdziesiątej minucie, wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Igor Sapała strzałem z dystansu doprowadził do wyrównania. Błąd w tej akcji popełnił Marcin Biernat, który wybił piłkę wprost pod nogi rywala.

Siedem doliczonych minut upłynęło kibicom pod znakiem udanej obrony tego remisu z obu stron. Ostatecznie Wisły podzieliły się punktami. Zdecydowanie bardziej zadowolona z tego rezultatu mogła być ta krakowska Wisła.

Wisła Płock 1-1 Wisła Kraków
Fryderyk Gerbowski 58 – Igor Sapała 90

Wisła P.: 99. Bartłomiej Gradecki – 24. David Niepsuj (86, 91. Gleb Kuczko), 44. Marcus Haglind-Sangré, 2. Marcin Biernat, 33. Jarosław Jach, 16. Fabian Hiszpański – 9. Dawid Kocyła (73, 15. Kristián Vallo), 8. Jakub Grič, 14. Mateusz Szwoch, 32. Fryderyk Gerbowski – 20. Łukasz Sekulski (73, 53. Jesper Westermark).

Wisła K.: 93. Álvaro Ratón – 26. Igor Łasicki (76, 19. Eneko Satrústegui), 6. Alan Uryga, 5. Joseph Colley, 52. Jakub Krzyżanowski (70, 28. David Juncà) – 10. Miki Villar (86, 14. Michał Żyro), 41. Kacper Duda, 8. Marc Carbó (86, 7. Igor Sapała), 9. Ángel Rodado, 77. Ángel Baena (76, 11. Dejvi Bregu) – 23. Szymon Sobczak.

żółte kartki: Grič, Hiszpański.

sędziował: Wojciech Myć (Lublin).

Kopnij dalej

Ten post ma jeden komentarz

  1. Cezary

    Frajerstwo w pełnej krasie jak zwykle jeden oddany strzał na bramkę krakowa ten sezon już pozamiatany trzeba budować coś na następny sezon żeby wrócić do ekstraklasy przykro było na to patrzeć

Dodaj komentarz