Obrona na wczasach w Gdyni czyli relacja z meczu #ARKWPŁ

Nafciarze pojechali do Gdyni by we wczesne niedziele popołudnie powalczyć o powrót do strefy barażowej. Niestety, walki było dwadzieścia pięć minut. Później zabrakło wszystkiego. Ostatecznie osłabiona Arka wygrywa z Wisłą 2:0 po golach Olafa Kobackiego i Kacpra Skóry. Nafciarze już w środę będą mieli okazję do rehabilitacji przed własną publicznością.

Klasycznie już, na godzinę przed pierwszym gwizdkiem poznaliśmy wybrańców Dariusza Żurawia. Bez zaskoczeń! Trener Żuraw stawia na stabilizację i posłał do boju identyczną jedenastkę jak ta, która zaczynała ostatni mecz w Płocku. W bramce Barłomiej Gradecki. Trójkę defensorów stanowić mieli Jarosław Jach, Marcin Biernat i Marcus Haglind-Sangre. Przed nimi Jakub Grić wraz z Mateuszem Szwochem oraz Fryderykiem Gerbowskim. Rolę wahadłowych pełnić mieli Fabian Hiszpański oraz David Niepsuj. Za poczynania w ofensywie odpowiedzialni byli Dawid Kocyła oraz kapitan zespołu – Łukasz Sekulski

Pierwsza ofensywna akcja Nafciarzy to piąta minuta i rajd prawą stroną aktywnego od początku meczu Davida Niepsuja. Niestety dośrodkowanie naszego skrzydłowego padło łupem bramkarza Arki. Chwilę później przerwa w grze spowodowana urazem Janusza Gola. Były reprezentant Polski wprawdzie wrócił jeszcze na murawę, ale kilkanaście sekund później musiał je opuścić już na stałe. W jego miejsce pojawił się Michał Borecki. Na pierwszy strzał przyszło nam czekać do czternastej minuty, kiedy to głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Mateusza Szwocha uderzał Marcin Biernat. Warto podkreślić, że Nafciarze w pierwszym kwadransie byli bardzo aktywni. Co chwila próbowali akcji ofensywnych prawą stroną boiska. Bardzo dobrze wyglądał Niepsuj. Dodatkowo kibiców mógł cieszyć skuteczny pressing piłkarzy Wisły. Widać było, że cała drużyna jest bardzo zmotywowana i pała chęcią rewanżu za jesienną porażkę w Płocku. W dwudziestej drugiej minucie pierwsza żółta kartka w tym meczu, zobaczył ją Dobrotka za faul w środkowej strefie na Łukaszu Sekulskim. W dwudziestej czwartej minucie najlepsza jak do tej pory akcja Nafciarzy. Dośrodkowanie Niepsuja najpierw z woleja próbował zamykać Sekulski. Niestety na drodze piłki stanął Navarro. Chwilę później dobitki próbował jeszcze Gerbowski, ale trafił jedynie w słupek. 

Stare piłkarskie porzekadło mówi, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Tym razem stało się to błyskawicznie. To co nie udało się Nafciarzom wyszło Arkowcom praktycznie w pierwszej groźnej akcji ofensywnej. Błąd w defensywie naszych stoperów, z piłką w polu karnym znalazł się Olaf Kobacki i płaskim, precyzyjnym strzałem w długi róg bramki zdobył swoją dwunastą bramkę w sezonie. O ile Niepsuj w ofensywie prezentował się do tej pory bardzo dobrze, tak w tej akcji w defensywie mógł zachować się zdecydowanie lepiej. Inna sprawa, że cały tercet środkowych obrońców  w tej akcji się nie popisał. 

Po trzydziestu minutach spotkania Nafciarze mieli na swoim koncie siedem strzałów w kierunku bramki Lenarcika. Celnych zero. Arka oddała jedno uderzenie, celne i w stu procentach skuteczne. To idealnie obrazuje jak wyglądało to spotkanie przez pierwsze dwa kwadranse. Wisła próbowała, walczyła, starała się. Niestety bezskutecznie. Arka natomiast przeprowadziła dwie sensowne akcje, z czego tylko jedna zakończyła się strzałem i to od razu zamienionym na gola. W trzydziestej ósmej minucie druga żółta kartka dla piłkarza z Gdyni. Tym razem ukarany za faul na Niepsuju został Sidibe. W końcówce pierwszej części trochę mocniej do głosu doszli gospodarze, jednak na nasze szczęście wiele z tego nie wynikało. Jeszcze przed zmianą stron drugi poważny uraz w zespole z Gdyni. Tym razem to Hubert Adamczyk musiał, z powodu urazu, opuścić boisko. Po przerwie już na murawę nie wrócił.

Pierwsza część meczu to przewaga Wisły i gol Arki. Jedna chwila nieuwagi naszych stoperów i musieliśmy gonić wynik. Po stracie bramki gra się wyrównała jednak to Nafciarze nadal byli stroną przeważającą. Brakowało wykończenia i dokładności e ostatnim podaniu.

Miejsce kontuzjowanego Huberta Adamczyka po przerwie zajął Gaprindashvili. Co ciekawe, w zespole Wisły miejsce Marcina Biernata zajął Adam Chrzanowski. W 50. minucie chwilę grozy na boisku. W polu karnym Arki głowami zderzyli się Dawid Kocyła oraz Stolc. Nasz młody napastnik padł jak rażony piorunem. Na nasze szczęście Dawid stosunkowo szybko stanął na własnych nogach. Do wejścia przygotowany był już Jesper Westermark jednak Koci z uporem sygnalizował, że jest gotowy do powrotu na boisko. Godna podziwu determinacja! Tym samym sprowadzony zimą szwedzki napastnik musiał znowu przyodziać dres. Osiem minut później Dawid jednak opuścił boisko robiąc miejscem Jesperowi. Tym samym Wisła przeszła na grę dwójka napastników. Coś o co nawoływali kibice już od dawna. Minutę później, za faul w środkowej strefie żółtą kartką ukarany został Adam Chrzanowski.  

Przez pierwsze dwadzieścia minut od zmiany stron, zbyt wiele się piłkarsko na murawie nie działo. Wisła próbowała atakować, Arka próbowała się odgryzać i tak nam mijały minuty na próbowaniu. Chaos, bałagan, kopanina. Żaden z zespołów w pewnym momencie nie był w stanie wymienić pięciu podań. Kwintesencją tego był centrostrzał Westermarka z niemal 40. metrów. Z tego chaosu wyłoniła się druga bramka dla Arki. Kacper Skóra biegł sobie przez nikogo nie niepokojony w nasze pole karne. Uznał w pewnym momencie, że wystarczy tego biegania, pora na strzał. Uderzył bardzo ładnie i Bartek Gradecki mógł tylko wyjąć piłkę z siatki. Druga stracona bramka i drugi raz wypada zapytać gdzie byli nasi obrońcy? Piłkarze Wisły sygnalizowali jeszcze faul Skóry na Marcusie Sangre, jednak sędzia Raczkowski pozostał niewzruszony na nasze apele. 

Chwilę po straconym golu, ze środowego pojedynku z Miedzią Legnica wykluczył się Jakub Grić, który w siedemdziesiątej pierwszej minucie został ukarany żółtą kartką za faul na Sidibe. 

Co ciekawe, po drugim golu to Arka wyglądała tak jak gdyby to oni szukali podwyższenia, a nie Nafciarze gola kontaktowego. 

W 76. minucie zmiany w Wiśle. Boisko opuścili Gerbowski i Niepsuj. W ich miejsce Drapiński oraz Thiakane. Igor zajął miejsce Hiszpańskiego na lewym wahadle, a Fabian powędrował tym samym na prawą stronę. 

Kacper Skóra w osiemdziesiątej minucie poszukał, strzałem z dystansu swojej drugiej bramki. Na nasze szczęście nieznacznie się pomylił. I odpowiedzi z dystansu uderzył Grić. Również bardzo niecelnie. Na dziesięć minut przed końcem kolejne zmiany w obu ekipach. Miejsce Łukasz Sekulskiego zajął Mateusz Lewandowski. W Arce boisko opuścili Sidibe i Skóra. W ich miejsce Staniszewski oraz Hafez.

Igor Drapiński postanowił wpisać się w protokół meczowy nie tylko w pozycji “zmiany”. Faulując Gaprindashivliego zasłużył sobie na żółtą kartkę. W osiemdziesiątej szóstej minucie bardzo dobra akcja Emila Thiakane który najpierw piłkę przejął, później bardzo dobrze rozegrał do prawej strony i ostatecznie próbował jeszcze dojść do dośrodkowania Fabiana Hiszpańskiego. Niestety pierwszy przy piłce był Igor Drapiński i jego uderzenie powędrowało obok bramki Lenarcika. W końcówce spotkania boisko opuścił jeszcze Karol Czubek, jego miejsce zajął Hubert Turski. Tym samym dwaj najskuteczniejsi strzelcy Fortuna 1 Ligii nie poprawili w tym meczu swoich dorobków bramkowych. W doliczonym czasie gry, a było go całe cztery minuty, żółtą kartkę zobaczył jeszcze Thiakane. Chwilę później niepotrzebna awantura na murawie. Stolc zaczął, a skończył Fabian Hiszpański. W efekcie żółtymi kartkami ukarani zostali Gaprindashivli oraz Hiszpański. W ostatniej akcji meczu szansę na honorowe trafienie mieli jeszcze Nafciarze jednak Fabian w dobrej sytuacji przestrzelił. 

Nafciarze mieli pokazać walkę i pazur. Wystarczyło energii na dwadzieścia pięć minut. Po straci pierwszej bramki powietrze z Wiślaków zeszło i niestety nie udało się ich już napompować. Już w środę okazja do rehabilitacji. Wisła przy Łukasiewicza zmierzy się z Miedzią Legnica. Pytanie tylko czy uda się do tego czasu cokolwiek zmienić bo z taką grą jak widzieliśmy dziś przez większą cześć meczu o dobry rezultat może być niezwykle ciężko.

Arka Gdynia 2-0 Wisła Płock
Olaf Kobacki 26, Kacper Skóra 68

Arka: 95. Paweł Lenarcik – 2. Marc Navarro, 29. Michał Marcjanik, 4. Martin Dobrotka, 32. Przemysław Stolc – 21. Kacper Skóra (83, 31. Jakub Staniszewski), 55. Janusz Gol (8, 20. Michał Borecki), 11. Hubert Adamczyk (46, 9. Tornike Gaprindaszwili), 8. Alassane Sidibé (83, 27. Abdallah Hafez), 7. Olaf Kobacki – 10. Karol Czubak (89, 17. Hubert Turski).

Wisła: 99. Bartłomiej Gradecki – 24. David Niepsuj (77, 19. Émile Thiakane), 44. Marcus Haglind-Sangré, 2. Marcin Biernat (46, 4. Adam Chrzanowski), 33. Jarosław Jach, 16. Fabian Hiszpański – 9. Dawid Kocyła (58, 53. Jesper Westermark), 8. Jakub Grič, 14. Mateusz Szwoch, 32. Fryderyk Gerbowski (77, 21. Igor Drapiński) – 20. Łukasz Sekulski (82, 17. Mateusz Lewandowski).

żółte kartki: Dobrotka, Sidibé, Gaprindaszwili – Chrzanowski, Grič, Drapiński, Thiakane, Hiszpański.

sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Kopnij dalej

Ten post ma 5 komentarzy

  1. Cezary

    Tu nie ma na co czekać trzeba podjąć już teraz poważne decyzje jeżeli chodzi o przyszły sezon oczywiście nie z tym trenerem i nie z tymi grajkami. Jednym słowem żenada

  2. renegat

    troche smutne spotkanie. zwazywszy, ze do tej 25 minuty totalnie zdominowalismy rywala, bramka wisiala w powietrzu, a tymczasam sami stracilismy w glupi sposob. i co wiecej, wszystko wtedy mentalnie sie posypalo. jakbysmy grali do pierwszej bramki. zamiast 5-1 dla Wisły Płock jest 2-0 dla Arki. milo bylo sluchac do 25 minuty totalnie zaskoczonych komentatorow, ktorzy spodziewali sie dominacji Arki, ktora nie mogla dojsc nawet do pilki. a potem sie wszystko ryplo. pracujmy nad mentalem. nie moze tak byc, ze jedna bramka i wszystko sypie sie jak domek z kart….

    1. zksP

      A właśnie… do tego co pisałem o meczu pod poprzednim postem dodam, że te różne fazy w meczu są zastanawiające. Jak zwykle dwie różne połowy. Nie wiem, czy zawodnicy są tak słabi mentalnie po praktycznie roku porażek, czy coś jest nie tak z przygotowaniem fizycznym? Bo też takie zaczęły mnie nachodzić myśli. Z Wisłą Kraków pod koniec, to już rzucaliśmy ręcznik. Swoje też pewnie robi taktyka z wahadłami, bo taki Niepsuj zapieprza tyle, że po 60min zaczyna brakować mu sil od ciągłych, 50metrowych sprintów. W Gdyni raz w prostej sytuacji wybiegł z piłką za linię boczną i mi to wyglądało na typowy błąd wynikający z pojawiające się zmęczenia. Bo co mecz około 60min tracimy wahadła i jesteśmy bezzębni. Zwłaszcza jeśli chodzi o kontry (bo w ataku pozycyjnym to można jeszcze przedreptać do przodu). Jedyny wyjątek, to jak prześpimy 1 połowę, to wtedy w drugiej dodajemy gazu. Ja wiem, że nie da się tyrać i presować 90min, ale coś tu jest nie tak.

  3. renegat

    rowniez zauwazylem ten problem z wahadlami w pewnej fazie spotkan. ale teoretycznie nie powinno byc to problemem, wtedy za Hiszpana Spremo a za Davida Vallo i jedziemy dalej. tylko nie wiedziec czemu trener nie korzysta z mozliwosci manewru albo puszcza tam Laskowskiego, ktory nie jest typem wahadlowego wedlug mnie.
    .
    poza tym to cos bardziej w glowie sie dzieje. zalamanie przyszlo nagle, po stracie bramki i wlasciwie pierwszej akcji Arki. jakby nie czuli, ze przedtem byli o 2 klasy lepsi od rywali.
    .
    w kazdym razie jeszcze 6 meczow do konca, strata tylko 3 punkty do 3 rywali. wygrywamy wszystko do konca i sa baraze. jestesmy w stanie wygrac z kazdym.

    1. zksP

      Tylko przy Spremo pojawiają się wątpliwości (choćby w artykule sprzed paru dni o kończących się w lipcu kontraktach) co do jego mentalnego nastawienia… I patrząc jak wciągał nosem tę ligę w pierwszych kolejkach, a jak później przepadł kompletnie, to wydają mi się one logicznym wytłumaczeniem jego zapaści (pasują też do wrażenia jakie sprawiał na vlogach i przebiegu kariery, mimo takiej techniki). Z Vallo pewnie podobnie… Ale trafnie przypomniałeś, bo też zastanawiało mnie czemu trener nie zrobi zmian o jakich mówisz (choćby z Wisłą Kraków, gdzie brakowało odciążenia obrony jakimiś kontrami i większym pressingiem z przodu, jak w 1 połowie). Zgadzam się, że Laskowski od pewnego czasu nie przekonuje i jakby gubił się/nie mógł znaleźć sobie miejsca na boisku w tym ustawieniu.
      Ale z mentalem na pewno jest coś nie tak. Ten zespół nie ma takiej werwy jaką miały zespoły walczące o awans. Piłkarze są mentalnie przytłumieni, jakby zdeprymowani presją. Trener chodzi tylko i wzrusza ramionami, albo szepcze do mikrofonu na konferencjach. A najgorsze, że jak trafnie zauważył Portal Płock, krytykuje swój skład, krytykuje bazę, sam wyżej stawia skład Wisły i Arki… Właściwie trudno się później dziwić, że później przychodzi załamanie o jakim piszesz. Brakuje nam takiej atmosfery, żeby nakręcić się jak Motor, jak GKS Katowice, jak Odra Opole, czy nawet Górnik Łęczna. Takiego zebrania się w sobie – mamy dobry skład, spokojnie można powalczyć o awans, zostało parę kolejek i jakie by nie było boisko, to teraz jedziemy na maska… U nas atmosfera defetyzmu – tory złe, podwozie złe, wszystko złe… „Były okazje, ale nam strzelili”, nic tylko spuścić głowę. W ten sposób nic się nie ugra.
      Dlatego ja mam akurat odwrotne spojrzenie. Jasne, miałem poczucie, że (jeszcze) z tym składem jest to realne i przy odrobinie szczęścia można nawet awansować z 6 miejsca… Ale niech oni zapomną o awansach i przynajmniej grają z jajem, bez presji, bez patrzenia w tabelę, niech myślą tylko o tym żeby jak najwięcej strzelić goli i mieć z tego fun. Wtedy reszta przyjdzie sama, bo grać potrafią. Dobrze opowiadał Stefańczyk jak kiedyś jechali na (mocną wtedy) Legię, to mieli taki mental, że nawet remisu nie brali pod uwagę, tylko wygrana, bo czuli się mocni. My nic nie czujemy, ale kazali grać o awans, to byśmy chcieli te 3 punkty…
      Dla mnie mecz w Gdyni to było właściwie spotkanie ostatniej szansy i straciłem wiarę w awans, ale masz rację. Na logikę, to jeszcze mniej przemawia za awansem niż 2 -3tygodnie temu, ale teoretycznie ktoś nad nami musi pogubić trochę punktów i wystarczy 1 zwycięstwo, by doskoczyć na styk do baraży. Wygrana z Miedzią to obowiązek. Ogólnie średni mamy terminarz, bo akurat drużyny w formie: Chroby, Motor, Odra. Z Motorem to będzie kluczowe spotkanie. Byle zawodnicy jak najmniej rozmawiali z Żurawiem i nie zarażał ich wiarą w sukces.

Dodaj komentarz