Kurz po sezonie opadać będzie jeszcze pewnie kilka dni, jak nie tygodni. Z każdym dniem jednak wyłaniają nam się kolejni piłkarze, którzy z Wisłą się rozstają. Na pierwszym planie widać aktualnie dwóch graczy zimą do Wisły wypożyczonych.
Według naszych informacji Mieszko Lorenc oraz Jarosław Jach wrócą po urlopach odpowiednio do Łodzi i Lublina, a nie do Płocka. Chociaż w przypadku pomocnika nie jest to takie pewne, gdyż ŁKS wystawił go na listę transferową ze statusem DO ODDANIA!
Jach czyli zniszczenie psychiczne.
Chyba każdemu kibicowi Wisły w pamięci zostaną słowa jakie Jarek Jach wypowiedział przed klubowymi kamerami po porażce w Pruszkowie.
Nadzieje były spore kiedy klub ogłosił, że po fiasku transferu Igora Łasickiego do Wisły trafi oświadczony obrońca z Zagłębia Lubin.
Dla Jacha wypożyczenia do Wisły to chyba ostatnia szansa na jakąkolwiek odbudowę. Sam piłkarz przyznaje, że ma wiele do udowodnienia! – Tak o tym transferze pisałem ja.
Na środku obrony potrzebowaliśmy zwiększenia rywalizacji, a Jarek zajmował czołowe miejsce na naszej liście życzeń, stąd też zdecydowaliśmy się na ten ruch. Sam zawodnik posiada pożądane przez nas cechy i doświadczenie, dlatego też liczymy, że szybko stanie się ważnym ogniwem zespołu.— a tak przyjście Jacha podsumował Dariusz Sztylka
Co z tego wyszło? No właśnie, wielkie nic. Dziesięć spotkań w barwach Wisły, cztery żółte kartki i jedna asysta. To cały dorobek doświadczonego stopera. Nie wiem czy o którymkolwiek występie Jarka powiemy, że był bardzo dobry. Występy przyzwoite przeplatał raczej przeciętnymi.
Koniec końców nikt pewnie za Jachem w Płocku tęsknić nie będzie. Cieszy mnie jedno, dyrektor sportowy umie przyznać się do pomyłki. Nie idzie w zaparte jak jego poprzednik, tylko szybko naprawia błędy.
Jarosławowi Jachowi dziękujemy i życzymy powodzenia w dalszej karierze!
Mieszko Lorenc czyli potencjał bez pokrycia
Zimą klub chciał zwiększyć rywalizację w środku pola przy okazji stawiając na gracza młodego i perspektywicznego. W ten opis idealnie wpisywał się Mieszko Lorenc. Grając jeszcze w ŁKSie na poziomie Fortuna 1. Ligi Mieszko był graczem więcej niż solidnym. Niestety jego karierę przerwała kontuzja, po której jesienią długo wracał do formy. W chwili przyjścia do Wisły miał coś do udowodnienia zarówno sobie, jak i kibicom piłkarskim. Niestety, niewiele z tego udowadniania wyszło. Zaledwie cztery występy, w sumie niewiele ponad 170 minut spędzone na boisku i raczej łatka piłkarza zagubionego i lekko przerażonego na boisku. Chyba każdy z nas pamięta Lorenca w meczu z Termaliką Bruk-Bet, kiedy to już w pierwszej połowie wyglądał jak gdyby błagał o ratunek w postaci zdjęcia go z boiska. Ostatecznie tamten mecz zakończył już w przerwie.
Mieszkowi, w imieniu swoim oraz redakcji, życzę powodzenia w dalszej karierze!
Mój klub, moje serce, moja Wisła Płock
Oprócz tego mąż, ojciec i bimbrownik!
najgorsze w tym wszystkim jest to, ze odbylo sie to kosztem zbierania cennych ligowych doswiadczen przez mlodych Szymanskiego i Czajke. zostali odstawieni na boczny tor, chociaz w rundzie jesiennej co najmniej rokowali nadzieje sporego progresu. ale jaki progres bez gry?
.
dodam tylko, ze Chrzanowski to zawodnik prawdopodbnie z jednym z najwiekszych potencjalow w obronie w klubie. a tymczasem zawalil sezon. nie wiem czy zrobil to specjalnie czy cos mu przeszkadzalo? wg mnie jego przyszlosc w klubie zalezy od odpowiedzi na to pytanie. chociaz Cezary@ ma jednoznaczna opinie na jego temat.
Ja też jestem Cezary i akurat Chrzanowski jest u mnie na plus. Może to nie jest zawodnik z potencjałem na Kadrę w przyszłości, ale solidny piłkarz jak na walkę o awans. Najbardziej mi się u niego podoba zaangażowanie, dostrzegam takie małe elementy które świadczą o determinacji, o tym że dobrze się tu zaaklimatyzował i choćby z tego powodu mogę mu wybaczyć, że czasem się źle ustawi, czy nie zdąży z kryciem. Ale widać też, że to zawodnik z przeszłością w Ekstraklasie.
.
Jach to było od początku wypożyczenie do uzupełnienia składu no i by stwarzać pozory kontynuacji projektu, walki o Ekstraklasę i tym samym pacyfikować nastroje wokół klubu. Zagrałby dobrą rundę, to i tak by odszedł.
Z Lorencem wiązałem większe nadzieje po tym, jak zobaczyłem go chyba w 1 występie i mi akurat wpadło w oko jak potrafi dobrze przytrzymać piłkę a później zagrać przerzut dobre kilkadziesiąt metrów do przodu. Dlatego brakowało mi więcej szans dla niego. Nie przebił się, nie ma co płakać… Najważniejsze pytanie, czy on chciał tu zostać i to jest dla mnie największy problem z wypożyczeniami. Często jest tak, że kluby się dogadają, macierzysty klub powierci dziurę w brzuchu i wypchną kogoś na siłę gdzieś na pół roku, choć zawodnik wcale nie traktuje tego poważnie. Transfer/podpisanie umowy, to już jednak bardziej świadoma decyzja obu stron. No i nie masz problemu, jeśli zawodnik się sprawdzi.