Piłka nożna nie jest grą dla grzecznych chłopców. Aby posiadać status piłkarza zawodowego wystarczy zdrowie jako takie, umiejętności i praca, w zależności od poziomu większa lub mniejsza. Nikt nie wymaga podpisania zobowiązania o przynależności do – z całym szacunkiem – kółka różańcowego czy posługiwania się językiem słownikowym. Podczas meczu zawodnik może dowiedzieć się jakiego koloru jest chujem, z kim seks uprawia jego siostra, czy kto jest jego biologicznym ojcem. Czy nam się to podoba, czy nie, takie prowokacje są rzeczą “normalną”. Tak samo jak szczypanie, pociąganie za koszulkę czy inne podobne uprzejmości. Są emocje, jest walka, jest ambicja, chęć wygranej – bo o to w tej grze chodzi. Nie przypuszczam, żeby normą ogólnie przyjętą było latanie na skargę do sędziego. Szymon, a Nowicki powiedział, że sikam do łóżka!! W meczu z Legią Wolak przeczesał korkami Josue, Wszołek stemplem załatwił L4 Rzeźnikowi, Szwoch prowokował Josue, Josue prowokował Szwocha. Były inne wymiany uprzejmości, latanie na skargę do sędziego – Jakubik, Wolski chciał mnie oskalpować, machanie rękami i inne szopki, w których pierwsze skrzypce grał kapitan warszawiaków. Nie mam zamiaru twierdzić, że Wolak na pewno przypadkowo zahaczył Portugalczyka korkami, czy Wszołek specjalnie nadepnął Rzeźniczaka – nie wiem. Wiem natomiast, że po ostatnim gwizdku niezależnie od wyniku, zadowolenia, czy jego braku, powinno się podejść, podziękować za mecz, okazać szacunek przeciwnikowi. Gierki słowne, które miały miejsce przez 90 minut, prowokacje i wyżej wspomniane uprzejmości już się zakończyły – teraz zanim podziękują kibicom, dziękują przeciwnikowi. Zdarza się, że emocje poniosą, złość na przegraną odcina wszystko. Ma się dosyć euforii trybun, które cieszą się, że przegrałeś. Schodzisz szybko do szatni, nie dziękujesz, uciekasz – ok. Następnego dnia budzisz się, czytasz o sobie, że było to słabe, przychodzi refleksja i co robisz?
Po beznadziejnej grze, pajacowaniu i porażce piszesz, że to nie ego, tylko szacunek do samego siebie. Wstęp był dosyć długi, teraz krótsze to, o co chodzi.
Nie jesteś pajacu Messim, kilka strzelonych bramek i asyst, nie powoduje, że możesz na innych patrzeć z góry. Nie będziesz miał autostrady do bramki, bo nazywasz się Josue i wszyscy mają cię za to nazwisko szanować, mimo że jesteś burakiem jakich mało. Najwięcej o przerośniętym ego mówi nie zachowanie w trakcie i po meczu, ale ten wpis. Wpadnij we wtorek, jest takie fajne hasło promujące miasto – Pakuj się do Płocka. Powitamy cię z takim szacunkiem na jaki zasługujesz.
Ojciec, pasjonat piłki i muzyki. Wisła Płock od zawsze na zawsze. Camele bez filtra. Zwolennik dyskusji, wróg hejtu.