Po ponad 70 dniach Nafciarze wrócili do ligowego grania. Przed meczem z Lechią mało kto wiedział czego możemy się spodziewać. Nafciarze kończyli 2022 rok niezbyt udanie, Lechia zaś pod wodzą, doskonale znanego w Płocku, Marcina Kaczmarka zaczynała prezentować się przyzwoicie.
Ostatecznie na starcie rundy wiosennej lepsi okazali się zawodnicy Lechii. Nie mamy się co oszukiwać, po kiepskim spotkaniu Nafciarze ulegli gdańszczanom 1:0, tym samym na pierwsze ligowe punkty w tej rundzie przyjdzie nam poczekać do piątkowego spotkania z Wartą Poznań. Porażka w Gdańsku jest tym bardziej bolesna, gdyż w 84. minucie przy stanie 1:0, Dominik Furman nie wykorzystał rzutu karnego. Plotka głosi, że piłkę po jego strzale znaleziono dopiero w Sopocie.
Przebieg spotkania:
- 11. minuta – groźny strzał Rafała Wolskiego zza pola karnego, Kuciak wypluwa piłkę, dobitka Kolara, jednak nieskuteczna. Inna sprawa, że Chorwat był na pozycji spalonej.
- 17. minuta – centrostrzał Pietrzaka, jednak Krzysiek Kamiński na posterunku.
- 31. minuta – kolejna indywidualna próba Wolskiego, tym razem ponad bramką.
- 39. minuta – najgroźniejsza akcja w pierwszej połowie, niestety akcja Lechii, Zwoliński ładnym dryblingiem w polu karnym zyskuje pozycje do strzału, Uderza jednak zbyt słabo i w środek bramki, Krzysiek Kamiński zgarnia piłkę do koszyczka.
- 45. minuta – drugą połowę oba zespoły zaczęły bez zmian, zarówno personalnych, jak i taktycznych.
- 47. minuta – pierwsze ostrzeżenie po przerwie, Tobers wykorzystuje wolne pole i technicznym strzałem sprawdza czujność Kamyka. Krzysiek, pomimo że był przy tym strzale zasłonięty, udanie interweniuje.
- 53. minuta – GOL DLA LECHII – Drzemka w obronie Nafciarzy, najpierw Marco Terrazzino wykorzystuje wolną przestrzeń na prawej obronie Wiślaków, łamie akcję do środka. Potężne uderzenie ląduje na poprzeczce. Piłka wraca na boisko, a tam strzałem szczupakiem formalności dopełnia Łukasz Zwoliński. Warto dodać, że dobijał piłkę przy całkowicie biernej postawie naszych środkowych obrońców. Nafciarze sygnalizowali pozycję spaloną, jednak powtórki pokazały, że o jakichkolwiek nieprawidłowościach nie mogło być mowy.
- 65. minuta – dośrodkowanie w pole karne trafia pod nogi Kuby Rzeźniczaka, niestety kapitan nieczysto trafił w piłkę i ta poszybowała obok bramki.
- 84. minuta – RZUT KARNY DLA NAFCIARZY – szarżującego na lewym skrzydle Rafała Wolskiego faulował Kacper Sezonienko. Sędzia Lasyk bez wahania wskazał na 11. metr. Chwilę trwała jeszcze videoweryfikacja tego zdarzenia. Faul był bezdyskusyjny, wątpliwości budziło jedynie czy miał miejsce w obrębie pola karnego. Ostatecznie sędziowie VAR podtrzymali decyzję z boiska. Do piłki podszedł Dominik Furman i niestety zdecydowanie przestrzelił. Warto przy okazji tego rzutu karnego wspomnieć o dwóch sprawach. Po pierwsze, Furmi zabrał piłkę z rąk Davo, wyglądało to tak jakby postanowił sam wykonać wyrok. Rozumiem frustrację po ponad 3 tysiącach minut bez gola w Ekstraklasie, jednak czuję, że ta decyzja nie była dla Dominika najlepsza. Druga sprawa to zachowanie Duszana Kuciaka przy tym rzucie karnym. 80 sekund, tyle od chwili ustawienia się obu panów minęło do momentu strzału Dominika. 80 sekund skakania, zagadywania sędziego – ogólnego pajacowania bramkarza Lechii. Takie zachowanie powinno być karane przez arbitrów w przyszłości.
- 90+ – ostatnia okazja Wisły, Damian Warchoł próbował uderzenia z pola karnego, jednak w ostatniej chwili na drodze piłki znalazł się Michał Nalepa.
Co by o tym meczu nie chcieć napisać, to jedno jest pewne. Nie czułem się zaskoczony. Lechia Marcina Kaczmarka grała jak Wisła Płock Marcina Kaczmarka. W myśl zasady – macie piłkę i się martwcie, my będziemy bronić i strzelać gole. Wisła Płock trenera Staňo też grała swoje. Dziesiątki podań w poprzek boiska, jednak zbyt wolno i zbyt przewidywalnie. Najgroźniejsze momenty to indywidualne akcja Rafała Wolskiego, reszta zawodników może niedzielny występ zaliczyć do przeciętnych. No, może z wyjątkiem Krzyśka Kamińskiego, Kamyk zrobił co swoje, co się dało to obronił, przy golu był totalnie bez szans.
Co do pozostałych graczy, nic nowego. Kolar to lepszy Joker niż zawodnik pierwszej 11. Lewy to napastnik nie skrzydłowy. Olek Pawlak w obronie to czasem kryminał. Olka Pawlaka można nawinąć zwodem na zamach o każdej porze dnia i nocy. Damian Rasak wychodzi i zasuwa jakby końca miało nie być. Davo i Wolski to element magii w wiślackiej układance.
Po meczu trener Pavol Staňo powiedział:
Wychodziliśmy na ten mecz pewni siebie. Jesteśmy dobrze natrenowani. Chcieliśmy prowadzić grę. Myślę, że w pierwszej połowie nie wyglądało to źle. Brakowało konkretów i klarownych sytuacji. Nie za bardzo nam wychodziła finalizacja. Właśnie nad tym pracujemy i kolejna taka sama bramka… To boli. Karnego nie udało się strzelić, końcówka była przerywana. Dobrze kradli czas i dużo sytuacji nie stworzyliśmy. Gratuluję Lechii Gdańsk trzech punktów. Nas czeka robota.
Teraz przed sztabem i piłkarzami dwa zadania. Zapomnieć o tej inauguracji rundy i pokazać w meczu z Wartą, że to była jedynie mała wpadka. Okazja do tego już w piątek przy Łukasiewicza!
Mój klub, moje serce, moja Wisła Płock
Oprócz tego mąż, ojciec i bimbrownik!