Po kolejce #20 – Caro Sr. Santos, Desculpe!

Za nami 20 kolejka rodzimych rozgrywek najwyższej klasy. Klasa rozgrywkowa może i najwyższa, ale rozrywka w ten weekend to jednak marnych była lotów. Najlepiej świadczy o tym fakt, że największą atrakcją tej serii gier był selekcjoner reprezentacji polski Felipe Fernando Sousa Santos. Z tego miejsca chciałbym wyrazić głębokie wyrazy współczucia, bo zderzenie z Ekstraklasą miał trener bardzo bolesne.

Po pierwszym spotkaniu na żywo w roli selekcjonera czuję, że Fernando Santos miał w głowie myśl o zatrudnieniu prawnika Man City. /foto trójmiasto.wyborcza.pl

Piątek

Nic tak nie wchodzi człowiekowi w piątkowy wieczór jak starcie lidera ekstraklasy w Mielcu. No może jedynie zmrożone bezalkoholowe w upalny dzień. Niestety tym razem, żeby przebrnąć przez to widowisko nie jedno bezalkoholowe było potrzebne. Postać pierwszoplanowa – arbiter. Sędzia Stefański postanowił troszkę ożywić niemrawe towarzystwo i uznał, że nie uzna dwóch bramek. W przypadku bramki dla Rakowa, miał rację. Co do gola dla Stali, można by dyskutować. Ostateczny wynik 0:0, 4 celne strzały w całym spotkaniu. Niedawno w Częstochowie nabijano się z Lecha, który na inaugurację wiosny zgubił punkty w Mielcu. Komuś tam jeszcze jest do śmiechu teraz? Raków wiosną – 3 mecze, 3 punkty. Miałabyś autostrada do mistrzostwa, zaczyna się jednak wyczuwać piach w trybach.

Zadyszka czy większy kryzys, coś zdecydowanie trapi Raków.
  • Czas akcji – piątek, godzina 22:30
  • Miejsce akcji – Stadion Polsat Plus Aren w Gdańsku
  • Dokładna Lokalizacja – korytarz prowadzący z Loży VIP na parking

68 letni siwy Portugalczyk z wyraźną bezsilnością na twarzy rzuca do stojącego obok asystenta.

– Ty myślisz, że oni tu tak normalnie grają?

– Boss, to podobno był dobry mecz Ekstraklasy! – słyszy w odpowiedzi.

– Jeśli to się potwierdzi, masz 24 godziny na skołowanie numeru do tego nowego prawnika City! Albo on mnie z tego wymiksuje albo rzucam tę robotę i jadę trenować do Brazylii.

Nie jestem pewien czy tak dokładnie było, ale myślę, że mogłem się mocno nie pomylić. Fernando Santos na swój debiutancki mecz dostał nie lada widowisko. Wiadomo mogło być gorzej, jednak bezbramkowy remis Lechii z Widzewem to nie jest coś co zapamiętasz na dłużej niż do wyjścia ze stadionu.

Piątkowy bilans Ekstraklasy: mecze sztuk dwie, bramek sztuk całe okrąglutkie zero. Kładąc się spać człowiek miał nadzieję, że może sobota będzie lepsza.

Sobota

Do sobotniego obiadu Wydział Logistyk postanowił nie ułatwiać przeciętnemu kibicowi trawienia. Do kotleta dostaliśmy potyczkę Śląska Wrocław z Koroną Kielce. Do przerwy, marazm piątkowy ciąg dalszy. Po przerwie SZOK I NIEDOWIERZANIE, jednak w tej kolejce padły jakieś gole. Co prawda tylko dwa, po jednym dla każdej z drużyn, ale zawsze lepsze to niż nic. Sam mecz, bez większych fajerwerków i historii. Ot typowe spotkanie w dole tabeli.

Kibic mógł mieć nadzieję, że we Wrocławiu rozwiązał się worek z bramkami w tej kolejce. Jak się później okazała, woreczek ledwo.

Drugim sobotnim spotkaniem był mecz w Płocku. Wisła podejmowała jedynego wiosennego pucharowicza z ramienia Ekstraklasy – Poznańskiego Lecha. To drugi mecz tego weekendu, który podziwiał z wysokości trybun selekcjoner Santos.

O samym spotkaniu więcej możecie przeczytać TUTAJ!

Czy było to lepsze widowisko niż to w Gdańsku? Śmiem twierdzić, że tak. Czy selekcjoner zanotował po nim jakieś nazwiska? Pewności nie mamy, ale kilku piłkarzy mogło się podobać. Po stronie Lecha na pewno Radek Murawski. Jeśli chodzi o Nafciarzy, jak zawsze ponadprzeciętnie prezentował się Rafał Wolski. Śmiało można powiedzieć, że najgorsze co w Płocku Fernando Santosa spotkało to pogoda.

Kuba Rzeźniczak raczej po tym spotkaniu prędko na boisko Ekstraklasy nie wróci.

Sobotni wieczór to już spotkanie w Białymstoku, Jagiellonia podejmowała Szczecińską Pogoń. Jaga w dołku, Pogoń goniąca podium, czyli? Tak! Dokładnie! Jaga wygrywa 2:0 i przełamuje się na własnym stadionie! Co najśmieszniejsze, Pogoń miała w tym meczu wszystko po swojej stronie, posiadanie piłki, ilość strzałów, ilość celnych strzałów. Jak to się stało, że poległa? to pytanie warto by zadać trenerowi Gustafsonowi. Tak samo pomyśleli kibice portowców i już podczas pomeczowej konferencji prasowej postanowili z trenerem porozmawiać. Oddzielała ich jednak ściana, więc ograniczyli się jedynie do kilku wyzwisk i chóralnego odśpiewania „Pakuj walizki! Gustafsson pakuj walizki!” Czy trener się spakował? Tego nie wiemy. Pewne jest jednak to, że za chwilę kibice ze Szczecina mogą mu pomóc i zrobią to za darmo.

A jeśli chodzi o Jagiellonię, myślę, że Maciej Stolarczyk pokazuje tam kwintesencję swojej piłki. Wycisnąć z piłkarzy celność podań na poziomie 60% w przekroju całego meczu to jednak nie lada sztuka. Czuję, że z tym stylem gry jego przyszłość pomimo zwycięstwa i tak jest jedną z najbardziej niepewnych w lidze.

W Białymstoku chwilowo ugaszono pożar, czy na długo, to się okaże!

Niedziela

Jak niedziela, to rosołek. Jak rosołek to wycieczka do Lubina na pojedynek Zagłębia prowadzonego przez Waldemara Fornalika z jego eks-klubem Piastem pod wodzą Aleksandara Vukovicia. Waldek King nie zwykł z Vuko przegrywać, więc w niedzielę, zgodnie z logiką ekstraklasy, przegrał. Ozdobą meczu był niewątpliwie gol Damiana Kądziora z 13 minuty. Niedziela z Ekstraklasą zaczęła się nam całkiem nieźle, skonsumował to spotkanie nie mógł czuć się zawiedziony. Co można powiedzieć po? Piast wygląda wiosna na prawdę nieźle, Zagłębie mimo porażki też. Widać obu klubom potrzeba było impulsu nowego szkoleniowca.

Niedzielny pojedynek w Zabrzu, o nie, to ponad moje siły, to spotkanie podsumuję jednym obrazkiem mówiącym więcej niż 1000 słów:

Jak ktoś z dwójki Górnik Radomiak nie spadnie z tej ligi to można będzie określać to mianem cudu!

Skoro temat epickiego pojedynku Górnik vs Radomiak mamy już omówiony. Pora przejść do hitu tej kolejki. Najstarszy klub w Polsce pojechał do stolicy pokazać tamtejszej Legii, jak się bawią chłopaki w Krakowie. Czy to się udało? Można powiedzieć ze połowicznie. Przed meczem każdy kibic Cracovii remis brałby w ciemno. Po meczu, większość czuje pewnie niedosyt, bo straty obu bramek można było uniknąć.

Warto też przy okazji tego spotkania dodać kilka rzeczy:

  • Fernando Santos zobaczył całkiem fajne widowisko jak na ekstraklasowe realia. 4 bramki, emocje, oglądało sie to na prawdę przyjemnie.
  • Josue może i został nauczony „podawać łapę” jednak na tym jego edukacja się zatrzymała. To jakim cudem dokończył to spotkanie przy swoim zachowaniu po golu Jugasa, pozostanie dla mnie zagadką na lata.
  • Artur Jedrzejczyk bije się o miano największego brutala ligi tolerowanego przez arbitrów i nie karanego kartkami.
  • „Kibice” w „stolycy” kolejny raz pokazali swoje prawdziwe oblicze.

W telegraficznym skrócie, Craxa przyjechała zagrać fajny mecz, Legia postanowiła dać się selekcjonerowi zapamiętać z innych rzeczy niż piłka.

Remis przy Łazienkowskiej pozwolił zachować Rakowowi dystans do warszawiaków.

Poniedziałek

Na deser, przed samymi Walentynkami meczami fazy pucharowej Ligi Mistrzów, zostało nam coś, co ja nazywam solą Ekstraklasy. Bo jak inaczej określić spotkanie Warty Poznań z Miedzią Legnica? Co wielkiego można napisać o tym meczu? Otóż nic moi państwo! Był! Odbył się! Nikt nie przegrał. Nikt nie wygrał. Miedź łapie cenne punkty. Warta ciuła swoje, powoli zbliżając się do stacji utrzymanie w lidze! Czy gdyby ktoś płacił zgodziłbym się obejrzeć ten mecz ponownie? Na pewno za mniejszą cenę niż Górnik-Radomiak.

Tak prezentuje się tabela Ekstraklasy po 20 rozegranych kolejkach:

źródło: google.com
Kopnij dalej

Dodaj komentarz